8.
Abby wstała dość wcześnie. Chciała jak najszybciej pojawić się w biurze, aby zrobić najważniejsze rzeczy przed spotkaniami z trzema nowymi klientami. Mimo że robiła to od lat i była cenionym architektem, przed każdym spotkaniem czuła zawsze tę samą tremę i ekscytację. Cieszyła się na kolejne wyzwania, nowych ludzi, których pozna oraz niezwykłe projekty, które mogła tworzyć i prezentować. Oczarowane i zachwycone twarze klientów, były dla niej największym podziękowaniem i ogromną satysfakcją. Wynagradzały jej nie tylko godziny spędzone w biurze czy zarwane przez pracę noce, ale również kłótnie z Robertem i jego brak zrozumienia dla tego co robi.
Dziś marzyła o wcześniejszym wyjściu z biura, wizycie w swoim ulubionym butiku i odwiedzeniu ukochanej kawiarni. Nowa sukienka plus szukanie inspiracji wśród ludzi z kubkiem pysznej kawy, brzmiało jak popołudnie idealne. Potem z czystym sumieniem wróci wcześniej do domu i przygotuje romantyczną kolację dla narzeczonego. W końcu był piątek, mogą otworzyć dobre wino i trochę zaszaleć… Na samą myśl aż klasnęła w dłonie z zachwytu.
– To będzie cudowny dzień! – powiedziała do siebie i zapięła obcisłą sukienkę w kolorze atramentowym. Włożyła do torebki wygodne buty na zmianę a na nogi ulubione cieliste szpilki. Jeszcze tylko szminka, perfumy i aktówka. Teraz może ruszać do pracy!
Dzień mijał jej niesłychanie szybko. Praca szła sprawnie, więc mogła pozwolić sobie na lunch bez biegu i nerwów. Jeszcze tylko jedno spotkanie i może uciekać. Oczami wyobraźni była już w zupełnie innym miejscu i cieszyła się na luźniejszy weekend. Wzięła do ręki laptopa, notes i ruszyła w kierunku sali konferencyjnej. Ella skinęła w jej kierunku porozumiewawczo. To znak, że klient już czeka. Abbie ruszyła pewnie i z niezwykłą energią. Weszła do jasnego, przeszklonego pomieszczenia z widokiem na miasto. Za każdym razem widok, robił na niej takie samo niesamowite wrażenie. Nie bez powodu, to tu przyjmowano klientów.
Przy stole siedział mężczyzna, patrzył przed siebie, podziwiając widoki. Już od drzwi uderzył ją jego zapach- intrygujący i męski. Wydawało się jej, że już gdzieś go czuła… Miał gęste, brązowe włosy i był nieprzesadnie elegancko ubrany. Zwróciła uwagę na ten strój, bo był nieco retro- bardzo męski i w trendach. Lubiła taki look u facetów.
– Niezwykły widok- powiedział nagle, przerywając panującą w pomieszczeniu ciszę. – Uwielbiam przyglądać się miastu i ludziom. Nie wiem jak Panią, ale mnie niezwykle inspiruje obserwowanie otoczenia…- wstał i podał jej rękę z rozbrajającym uśmiechem. -Witam! Daniel Logan, ale wszyscy mówią do mnie Dan.
– Abbiegail Wills, miło mi Pana poznać! Tak, ja też szukam inspiracji wśród ludzi także wiem o czym Pan mówi. – Miał niezwykle ciepły i niski głos. Było w nim coś męskiego i otulającego. Teraz mogła się mu przyjrzeć. Miał oliwkową skórę i ciemnoniebieskie oczy. Były hipnotyzujące i pociągające, choć zwykle to nie wygląd mężczyzny, decydował o jej zainteresowaniu. Lubiła szukać głębiej. Nie należała do osób powierzchownych a Daniel nie był wcale typowym ciachem. Sama nie wiedziała, czy określenie „przystojny” w ogóle do niego pasowało. Czuła pod skórą, że coś w sobie ma, coś elektryzującego, niebezpiecznego i seksownego.
– To mamy coś wspólnego! – z delikatnym uśmiechem odpowiedział Daniel i usiadł składając ze sobą dłonie. – Pani Wills. może przejdźmy do konkretów. Niestety bardzo się spiszę- jestem dość zajętym człowiekiem. Żałuję, że dziś tak w biegu, ale zależało mi na tym abyśmy się jak najszybciej spotkali i abym mógł, choć nakreślić Pani, z czym przychodzę. Otóż jestem grafikiem. Mam swoją firmę. W związku z naszym rozwojem, niedawno przenieśliśmy się do większego biura. Zależy mi na dostosowaniu tej przestrzeni do naszych potrzeb oraz sprawieniu, byśmy czuli się w niej dobrze. Nie jestem fanem nowoczesnych, prostych i bezpłciowych wnętrz. Chciałbym, aby moje biuro miało fajny klimat, aby było to coś z duszą. Wie Pani o czym mówię? – spojrzał na nią pytająco.
– Domyślam się o co może chodzić. Rozumiem, że klimat i wyjątkowość tego wnętrza ma jednak współgrać z jego biurowym charakterem?
– Niekoniecznie. Ja wiem, że grafików uważa się za tak zwanych nerdów, którzy wyglądają jak studenci, którzy nie zauważyliby różnicy między siedzeniem w garażu czy biurze takim jak to, ale ja jestem inny…- W tym miejscu tajemniczo urwał zdanie. – Nieco staroświecki- dokończył.
-Miejsce, w którym pracuję musi mnie inspirować i sprawiać, że czuje się dobrze. Cenie sobie rzeczy z duszą. Jak Pani widzi, ubrany również nie jestem jak typowy grafik- powiedział z zawadiackim uśmiechem.
Abbie była zachwycona. Taki projekt, choć niewielki, to było jedno z jej marzeń. Kochała nadawać przestrzeni duszę. Pracować z ludźmi czującymi jak ona z a nim, poczuła nić porozumienia. To miła odmiana od nadętych właścicieli wielkich hoteli, spa czy klinik medycyny estetycznej. Musiała przyznać, że to wyzwanie, które podejmie z przyjemnością. Była tak bardzo podekscytowana a on chyba to dostrzegł.
– Czuję, że podoba się Pani to zlecenie i ma Pani już jakąś wizję tego, jak mogłoby to wyglądać. Cieszę się. Liczyłem na to, że się zrozumiemy.
– Jak najbardziej! Z chęcią podejmę się zaprojektowania tej przestrzeni i wierzę, że sprostam Pana oczekiwaniom – odpowiedziała z zapałem i pewnością w głowie.
– W takim razie jesteśmy umówieni! Zostawię Pani wizytówkę z numerem do mojego biura i moim. Prosiłbym jednak o to, aby umówiła się Pani z moją sekretarką. Z pewnością będzie ją łatwiej złapać. – mówiąc to położył na blacie mały kartonik
– Oczywiście. Zadzwonię do niej w poniedziałek i umówię na oglądanie biura oraz zrobienie wszelkich pomiarów. – powiedziała Abbie, chowając wizytówkę.
– W takim razie jesteśmy w kontakcie. Miło mi było Panią poznać. – powiedział podając jej dłoń. – Do zobaczenia! – rzucił wychodząc z sali i zamykając za sobą drzwi.
Abbie wstała i podeszła do okna. Widok był niezwykły i czuła jak w jej żyłach płonie krew. Czy to przez to spotkanie, czy zlecenie? A może jedno i drugie? Wymarzony projekt i facet, który poruszył w niej jakąś nieznaną dotąd strunę. Był czarujący, a jednocześnie tak naturalny i opanowany w stosunku do niej. To było coś nowego. Abbie była przyzwyczajona do tego, że faceci szaleli na jej punkcie, flirtowali z nią, robili podchody, mówili komplementy oraz adorowali a on był tak do bólu profesjonalny i poprawny. Ruszyło ją to. Może nie tyle była urażona, ile poczuła się nieswojo. Odsunęła od siebie jednak te myśli, zebrała szybko rzeczy i opuściła biuro. Przecież teraz czekają ją jeszcze małe przyjemności, które sobie zaplanowała. Jak szaleć to szaleć! Z uśmiechem i niezwykłą energią, wybiegła z biura i wsiadła do auta.
– Jesteś podekscytowana Abbie… O to mi chodziło! – powiedział Dan, obserwując ją ze swojego auta po drugiej stronie ulicy. – A to dopiero początek atrakcji, które dla Ciebie szykuje kochanie…
Dodaj komentarz