9.
Pamiętała pierwszy raz, kiedy to zrobił. Pamiętała, jak wyglądały wtedy jego oczy i jak przestraszyła się tego spojrzenia. Pełnego szału, furii i strachu. Sama nie wiedziała czego było w nich najwięcej, ale wspominała ten dzień z ciarkami na plecach… To wtedy zauważyła w nim jakby drugie oblicze. Coś dzikiego, szalonego i niepohamowanego czego się przestraszyła. To ta sytuacja zasiała w niej ziarno niepewności i lęku, ale jeszcze nie zdawała sobie sprawy ze skali problemu oraz tego co ze sobą przyniesie…
Był piątkowy wieczór. Umówili się w Wish- najmodniejszej restauracji w mieście, mieszczącej się na dachu starej kamienicy. Klimatycznej i niezwykle romantycznej. Mimo swojej popularności, wciąż była pełna uroku a właściciel bardzo dbał o to, by pozostawała intymna i nie straciła na swej wyjątkowości. Wieczór był ciepły. Pachniał bzem i konwaliami. Dookoła stolików, jak świetliki błyszczały lampki a w tle grała bardzo sensualna muzyka na żywo. Było idealne. Wieczór zapowiadał się szampańsko i wszystko wskazywało na to, że po powrocie do jego mieszkania, ten nastrój udzieli się im na tyle, by nie zmrużyli tej nocy oka.
Abbie miała na sobie rozkloszowaną, czarną sukienkę zawiązywaną na szyi. Jej plecy zdobiła spora kokarda. Założyła też lakierowane szpilki a włosy upięła w retro kok. Wyglądała jak Audrey Hepburn- zachwycająco! Nie było chyba w lokalu osoby, która nie zwróciłaby na nią uwagi. Jej wygląd w połączeniu ze strojem oraz aurą jaką roztaczała wokół siebie, nie mógł pozostać niezauważony. Błyszczała tego wieczoru jak gwiazda. Każdy mężczyzna marzyłby o takiej partnerce u boku.
Kiedy weszli do restauracji, kelner uprzejmie zaprowadził ich do stolika i przyniósł menu a oni zachwycali się widokami, klimatem oraz swoim towarzystwem jak nastolatkowie. Wydawać by się mogło, że nie widzą nikogo poza sobą, że reszta świata dla nich nie istnieje. Inni goście patrzyli na nich z zachwytem i odrobiną zazdrości.
Kończyła właśnie drugie danie, kiedy kelner podszedł do ich stolika, aby zabrać naczynia oraz zaproponować deser. Abbie podnosząc kieliszek do ust, zaczęła rozmawiać z nim o tym co poleca a on wszedł z nią w miły dialog. Kiedy tak debatowali o tym co mogłoby jej smakować, Dan siedział bez słowa i się im przyglądał. Kiedy kelner odszedł, mocno złapał ją za nadgarstek i ścisnął tak mocno, że Abbie aż syknęła z bólu.
– Czy Ty sobie ze mnie kpisz?!- powiedział wściekły Dan. – Masz mnie za idiotę?! Tak?! Myślisz, że będę się spokojnie przyglądał jak na moich oczach flirtujesz z tym kelnerzyną?! A może od razu dasz mu swój numer i pójdziecie na zaplecze?!- oczy płonęły mu gniewem. Był jak rozjuszone, dzikie zwierzę, które ogarnięte szałem, staje się kompletnie nieprzewidywalne i niebezpieczne.
– Puść mnie Dan! To boli! Czyś Ty oszalał?! O czym Ty mówisz?!- dziewczyna była zdezorientowana i przestraszona. Ręka piekła ją z bólu. – Ty tak na poważnie? Przecież tylko rozmawialiśmy o deserze…
– Czyli jednak masz mnie za idiotę! Nie widzisz jak on się na Ciebie gapi? Gdyby mógł od razu wlazłby Ci pod sukienkę! A Ty?! Robisz te swoje maślane oczy, słodkie minki, wzdychasz, kokietujesz i myślisz, że ja tego nie widzę?! Pewnie Ci się spodobał, prawda?
– Ale Dan, przecież nic takiego nie miało miejsca! Kelner zapytał o deser a ja poprosiłam o to by mi doradził. Przecież w tym nie ma nic złego! Był dla mnie uprzejmy i tyle!
– Powiedziałem Ci, nie rób ze mnie kretyna! – ponownie złapał ją za nadgarstek i wykręcił go bardzo mocno. Czuł, że robiąc to, jego gniew jest choć trochę zaspokojony i ostudzony. Krew płonęła mu w żyłach. Był tak wściekły, że gdyby mógł, zrzuciłby tego kelnera z dachu i z radością patrzył jak jego głowa, roztrzaskuje się o wybrukowaną ulicę. A ona? Jak mogła mu to zrobić? Przy innych ludziach, w takim miejscu, kiedy tak się dla niej starał. Oj, teraz będzie musiał jej bardziej pilnować, mieć oko na to co robi i z kim. Skoro jest zdolna do takich rzeczy przy nim, to co może wyprawiać, gdy go nie ma, na przykład w pracy. Na sama myśl, oczy z wściekłości aż zaszły mu mgłą.
To wyobrażenie jeszcze bardziej go rozwścieczyła i wybudziło większe pokłady niepewności, obaw i żalu. Wściekłe i zranione zwierzę- tak się czuł. Nienawidził tego uczucia i zarazem leku jaki w nim budziło. Obiecał sobie, że do niego nie wróci, że zrobi wszystko, by już go nie czuć.
To był dla niej szok. Daniel był zawsze taki spokojny, opanowany i wyważony. Traktował ją jak księżniczkę, troszczył się i opiekował nią. Miał w sobie tyle dobroci, mądrości i zrozumienia a w oczach masę ciepła. W tych samych oczach, w których tego dnia zobaczyła tak wiele bólu, gniewu, żalu i tak ogromnej złości, że czuła ją aż w kościach…
Pamiętała, jak szarpiąc ją za przedramię, wyciągnął z restauracji. Pamiętała ich drogę do domu, kiedy na nią krzyczał i wpędzał w poczucie winy. Gdy sama uwierzyła w to, że zrobiła coś potwornego i złego, że go swoim zachowaniem skrzywdziła. I mimo jego późniejszych przeprosin i tłumaczenia, to ona czuła wyrzuty sumienia… Przepłakała całą noc. Nigdy wcześniej nie poczuła się tak jak wtedy. Nie wiedziała jeszcze, że poczuje się tak jeszcze wiele razy, że przy Danie czeka ją dużo złych i zalanych łzami nocy. Nie sądziła, że za sielankę, jakiej pozwolił jej u swego boku doświadczyć, przyjdzie jej zapłacić tak wysoką cenę… Wtedy liczyło się dla niej tylko to, że razem z nowym dniem, wstało piękne słonce a razem z ciemnością nocy, odeszło wszystko złe, co wydarzyło się poprzedniego wieczora. Znowu była miłość, ich magia i czułości. Dziś wspominała te chwile z przerażeniem i obrzydzeniem. Ogarniała ją panika na myśl, że Dan, mógłby się do niej choćby zbliżyć…
Nagle usłyszała dźwięk dzwoneczka zawieszonego przy drzwiach w kawiarni. Właśnie wszedł nowy klient a Abby wróciła myślami do dnia dzisiejszego. Na szczęście, miała to wszystko już za sobą…przynajmniej tak jej się wtedy wydawało…
Dodaj komentarz