Każdy z nas ma swój próg tolerancji i cierpliwości na pewne zachowania, sytuacje czy ludzi. Jedni tej cierpliwości mają masę a innym wystarczy zaledwie iskra by zapłonąć totalną nienawiścią. Dokładnie tak też to wygląda w relacjach między ludzkich i związkach. Każdy z nas gdzieś tam wewnętrznie wyznacza pewne granice dla innych oraz ich poczynań. Kiedy zostają one przekroczone, często pozostaje nam albo ciężka praca by je jakoś naprawić, albo kroki ostateczne, czyli rozstanie.
Wiele kobiet, których partnerzy odeszli (i nie mówię tu o sytuacji pojawienia się osoby trzeciej), tłumaczą, że nie wiedzą czemu się tak stało, co go nagle ugryzło, co się zmieniło i jaka była przyczyna. Bo przecież zachowywałaś się właściwie jak zwykle a on nagle powiedział, że ma dość, trzasnął drzwiami, wyszedł i nie wrócił. Hmm… no tak to nigdy nie jest moje drogie panie, ponieważ zawsze musi zadziać się coś, co tę szale przeważy i stanie się to czego nie zakładałaś w najczarniejszym scenariuszu: on się wścieknie i najzwyczajniej powie dość. Co może doprowadzić do takiego zachowania? Jest takich rzeczy sporo, ale ja chciałabym wymienić te, które są według mnie najczęstsze i znoszone przez lata, w końcu mogę wywołać wybuch:
– wyśmiewanie go w towarzystwie,
– ujmowanie jego zasług,
– awantury o nic,
– żarty z jego męskości,
– publiczne wyśmiewanie jego umiejętności łóżkowych,
– robienie z niego sieroty i niedorajdy,
– niedbanie o niego (wiele aspektów i na różnych płaszczyznach),
– bagatelizowanie jego marzeń i planów,
– brak wsparcia,
– brak zrozumienia,
To chyba te najczęstsze i żeby nie było- to działa w dwie strony. Często jednak zapominamy o tym, że o te wszystkie rzeczy możemy się wkurzać nie tylko my, ale i on. Wiele z nas robi je bez zastanowienia i bezwiednie w gdy w końcu on jest już tak rozgoryczony i stłamszony, że nie wytrzymuje, a Ty dziwisz się, że coś mu nie pasuje.
Obserwuje kilka par, które znam i u których coś takiego ma miejsce. Póki co na małą skalę, ale nie wiadomo jak to się rozwinie. Ja wciąż mam nadzieje, że te strony, które w owych związkach są uciążliwe i szalenie męczące się opamiętają i zauważą jak wiele błędów popełniają. Nikt przecież nie odchodzi od tak. Zawsze jest jakaś przyczyna, więc fajnie, aby zrobić wszystko, aby ich nie dawać. To swego rodzaju nauka i przestroga dla każdego z nas.
Malina says
U mnie szalę przeważyło: brak wsparcia, brak zrozumienia, niedbanie o mnie i ranienie moich uczuć. Na mnie spoczywały wszelakie obowiązki domowe. I oczywiście wychowywanie dzieci. Teraz jestem tuż przed rozwodem i cieszę się, że będą wolna. W tym małżeństwie i w tym układzie czułam się jak niewolnica, głęboko nieszczęśliwa :(.
Glupia ja says
Brawo ty ja dalej tak mam i nie bardzo mam wyjście z tak głupiego związku w który sama się wpakowalam wszystko ładnie pięknie dopóki nie zaczęłam domagać się odrobiny uwagi i h..
Bańka prysla dwójka dzieci praca dom a mężczyzna który miał być parterm przyjacielem wsparciem hula z kolegami „ale o co ci chodzi przecież cię nie zdradzamy” ….
Ulalo mi się przepraszam
Pozdrawiam
IŚKA says
Kochane, miłość moim zdaniem to potężna umiejętność bycia ze sobą, bycia razem, a zarazem bycia osobno. Ona nie ma nic wspólnego z rutyną, brakiem szacunku do siebie, brakiem zrozumienia. Powyższe świadczy tylko o nie dojrzałości do prawdziwego związku, co za tym idzie…ludzie za wcześnie się „zakochują”, nawet nie wiedząc co to prawdziwe uczucie (oczywiście są wyjątki).
Sama żyłam w związku pełnym uchybień, nie mówiąc już nawet o alkoholizmie, który skradł mi normalnego męża, a w zasadzie męża z resztą wad do wyleczenia – bo któż ich nie ma.
Kobiety oddalajmy się od ludzi, którzy krzywdzą nas nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Rodzimy się, jesteśmy pełnowartościowymi osobami, ludźmi, którzy maja serce, duszę, bo po doświadczeniach życiowych takich jak przeszłam ja i mi podobnych będziecie miały serce niczym głaz.
Bądźcie same, ale szczęśliwe, szanujcie się, a i was szanować będą, pewnie będą osoby, które się od was odwrócą, ale uwierzcie mi prawdziwi przyjaciele zostaną z Wami.
Anula says
Otóż to być z kimś kto nie szanuje, nie wspiera i niszczy psychicznie. Po cóż nam to? Lepiej być samemu niż w byle jakim związku. Lepiej być szczęśliwym niż się dusić.
waldy says
dlatego związek powinien byc oparty przede wszystkim na przyjaźni, trzeba dobrze czuć się przebywając razem. namiętności kończą sie szybko i jak zmarnujemy ten czas i się niepolubimy, to miłość wygaśnie i co pozostanie?