W każdym związku nadchodzi taka chwila, kiedy nagle zauważamy, że pewne rzeczy, zdarzenia, czynności zaczynają się powtarzać, wracać i pojawiać prawie każdego dnia a nie od święta. Nie odczuwamy już walenia serca na sms „będę za 5 minut”, nie wyskakujemy jak sprężyna na dźwięk dzwonka w drzwiach czy telefonu. Nasze spotkania są bardziej przewidywalne, wspólnie spędzony czas nie jest liczony co do sekundy. Czy to źle?
Wiele osób uważa, że rutyna to najgorsza trucizna dla związku. I pewnie po części jest w tym ziarno prawdy. Różnica polega na tym, czym jest ta nasza rutyna. Jeśli wspólnym gotowaniem, wieczorami kiedy przytuleni oglądamy telewizje czy rozmawiamy o pracy- chyba nie jest tak źle. Wiadomo, szczególnie gdy mieszka się razem, do grona super fajnych rzeczy jak wyjście do kina czy na kolacje, seksu czy pieszczot, dołożyć musimy te bardziej przyziemne jak pranie, sprzątanie, wyrzucanie śmieci czy ogarnianie domowego burdelu. Tak czy siak, zanim on się pojawił, przecież tez to robiłaś, więc w czym problem? Teraz masz pomocnika, którego dodatkowo możesz przeszkolić do zadań bardziej męskich.
Oczywiście ja wiem, że pewnie myśląc o rutynie, macie w głowie, gary, siaty zakupów, jego częściej w dresie niż koszuli i częściej umiarkowanie pachnącego niż odurzającego Cię wonią swojego Armani, Bossa czy czegoś w tym stylu. Tak…to były czasy, ale te wcale nie są złe. Ja lubię naszą normalność, to że wiem jak jest bez fajerwerków i dobrze mi z tym. Doceniam gdy W. się wyszykuje dla mnie, zauważam wyjścia i miłe odmiany w codzienności. Oboje się staramy, by nasza codzienność i normalność nas nie męczyły i nie były uciążliwe. Ja staram się nie sprzątać gdy on akurat chce poleżeć, a on coraz rzadziej zostawia bałagan w kuchni i śmiecie przy łóżku. Szanujemy się i mimo mikro przestrzeni naszego mieszkania, staramy nie być dla siebie uciążliwymi i problematycznymi. To od nas zależy jaką „rutynę” wypracujemy. Jeśli to będzie to życie obok siebie, albo w ciągłym konflikcie, to lepiej uciekać gdzie pieprz rośnie. Konieczne jest wypracowanie punktów wspólnych, które nas łączą. Inaczej bardzo szybko, zupełnie się rozminiemy.
Dbajcie więc od początku o swoją wspólną codzienność. To jej kształt będzie sporym gwarantem sukcesu w reszcie Waszego życia we dwoje.
leśny skrzat says
ja rowniez lubie nasza zwyczajna-niezwyczajna codziennosc:), zwyczajne sniadanie i kawa do lozka, zwyczajny obiad zrobiony na szybko, ale razem, zwyczajna kolacja jedzona wspolnie…We wszystkim zwyczajnym mozna znalezc wiele zalet:)
karmel says
Dokładnie tak :)