Pare dni temu, byłam na panieńskim mojej przyjaciółki. Było raczej kameralnie- 5 dziewczyn i przyszła panna młoda. Spotkanie, winko, ploteczki, dobra muzyka a potem w miasto. No właśnie…tu zaczęły się schody. Dziewczyny, muszę się z Wami podzielić, moimi obserwacjami klubowymi. Może dla Was nie będzie to zaskoczenie, ale ja czułam się jak na wykopaliskach w starożytnym Egipcie :D
Byłyśmy w klubie, modnym, fajnym, w centrum. Masa ludzi i mnóstwo skrajności. Poza tym, iż zauważyłam, że nastąpiła nagła zmiana kategorii wiekowej, która się mną interesują z panów 35+ na panów 20+, obserwowałam również parkiet- zwany przeze mnie sawanną, bar, który nazywam wodopojem oraz sytuacje w toaletach ( tam zwykle jest najśmieszniej).
Zacznijmy od końca, toaleta. Udało mi się nawet usłyszeć pare porywających dialogów takich jak:
„Chciałam mieć czarne włosy i se takie zrobiłam, ale rano się obudziłam i jakoś tak zmieniłam zdanie i se je utleniłam u fryzjera i teraz mam takie o takie brązowe i chyba fajne są, ale nie wiem”. Były tez odzywki typowo zaczepiające i prowokujące do kłótni lub bijatyki (swoją droga, szarpanina za włosy, mogłaby z tymi akurat lasiami, wyglądać spektakularnie).
Jeśli chodzi o „sawannę” tam sytuacja wciąż się zmieniała. Od pustego parkietu, przez popisówkę dwóch małolat ( moje dzieci będą przykute do kaloryfera co najmniej do czasu skończenia 18 lat, bo pomieszanie genów moich i W. może być mieszanką wybuchową), do krążących dookoła „sępów”. Sępy to taki gatunek gościa, który albo przychodzi na imprezę sam (desperat?), albo z innymi sępami, które krążą po lokalu i szukają ofiar. Co dziwne, zamiast celować te najsłabsze, zdesperowane i mogące zasługiwać na miano „padliny”, oni uparcie podbijają do najlepszych laseczek w klubie. Kiedyś kolega tłumaczył mi, czemu niektórzy kolesie, podbijają bezpośrednio od razu pytając w prost o seks np. Okazuje się ( co chyba nie jest zaskoczeniem), że oczywiście 9 lasek odmówi, zbeszta i strzeli w twarz takiego, ale 10 się zgodzi. Tak to właśnie wygląda moje Panie. Urzekł mnie szczególnie, takie jeden sęp, który wyglądał jak milion nieszczęść, twarz poczciwiny i ewidentnie szukał towarzystwa, ale podbijając do lasek z ekstraklasy. No niestety, tam desperatek, zwykle jest niewiele ;)
Poza tym kilka innych gatunków: „zawodowi tancerze”, „drinkowi porywacze”, „lansiarze-bansiarze”, „kontaktowi” i klika innych. Już objaśniam znaczenia. Tancerze zwykle brali lekcje tańca towarzyskiego w podstawówce, wyćwiczyli ruch bioder i na to postanowili podrywać laski już po grób bo nic innego im nie wychodzi. „Drinkowi” nie odchodzą od wodopoju i generalnie zajmują się utrzymywaniem stałego poziomu alkoholu w krwi (swojej i nowo poznanych koleżanek). Bajerka, drink, bajerka, drink…hmm pamiętacie taką piosenkę ( wątpliwej jakości) „ nawijka za drinka, na drinku jej szminka to tęga rozkminka”. Taaaaa to dokładnie ten styl. Lansiarze- uwielbiam gości bo są komiczni- rurki, mokasyn, koszula rozpięta, dywan na wierzchu, włosy na cukier i do przodu. Przedzieranie się po parkiecie, modny drink przy barze, obciskające tyłek spodenki, kusicielskie spojrzenia- chciałoby się powiedzieć ‘ czaruj, czaruj, może coś upolujesz”. Oprócz tego kontaktowi tzn ocierający się o Ciebie 4 razy z rzędu zupełnym „przypadkiem”, wpadający na Ciebie, zahaczający o twoja torebkę, rękę, tyłek…i to dłonią . Do takich trafiają tylko jasne, proste sygnały tzn albo krótkie komunikat z repertuaru przekleństw, albo szybki strzał z liścia.
To jednak nie koniec, przecież w klupach są też dziewczyny. „Wiecznie spragnione”, „szalone tancerki”, „poszukiwaczki przygód”, „lansiary” i gimbaza na lewej legitymacji szkolnej. Powiem Wam, że też dajemy czadu. „Wiecznie spragnione” wystają przy barze i sępią darmowe driny od gości przed 40, którzy przychodzą tam udowodnić sobie, że mimo, że nadal są sami, mogą jeszcze coś zabrać do domu. Tancerki chcą brylować na parkiecie, pokazać się jako niezależne, wyluzowane, szalone, wyzwolone. Zwykle to jakieś młode dziewczątka, albo panie prze 40. Poszukiwaczki przygód kręcą się koło szatni, ubikacji, baru…troszkę jak męskie sępy. Zdecydowanie liczą na szybki numerek na miejscu lub kogoś, kto odbierając płaszczyk szatni, „przez przypadek” zawinie ją na chatę;) Lansiary bujają się z modnym drinkiem bo są zwykle prostymi koropo-lasiami, które w pierwsze trzy dni miesiąca wydają całą wypłatę na rachunki i strurbuksa a potem liżą łapę do końca miesiąca. Nie pożałują sobie jednak martini z oliwką aby w kusej kiecce szukać jakiegoś dobrego sponsora. Gimbaza…hmm. Osobniki, które zachowują się jak zerwane z łańcucha małżeńskiego po 20 latach związku z tym, że z mniejszym mózgiem i trądzikiem.
Właśnie te myśli, wnioski i spostrzeżenie kłębiły mi się w głowie patrząc na to co dzieje się wokół mnie. Kurcze, fajna muzyka, nieźle się bawiłam, ale chwilami czułam jak dinozaur. Muzyka ogłuszyła mnie na dobra godzinę, zamówienie taksówki okupione było kilkoma zaczepkami kloszardów i jakiś latino dupków. Masakra. Czy ja się nie nadaje do imprezowania na mieście? Nie umiem się już dobrze bawić bez W.? Czy może to z otoczeniem jest coś nie tak? Taksówkarz wyraźnie zniesmaczony zapytał, czy serio mimo, że jest dopiero 1 ja już wracam. Powiedziałam, że tak i że to chyba nie mój dzień i nie mój klimat na co on (pan koło 50), powiedział, że mnie rozumie bo w naszym wieku to… Czy powinnam się zacząć o siebie martwić?
…a teraz niespodzianka! Mam dla Was zaproszenie na bezpłatne webinarium ( dyskusja online) już 27.04! Tematem będzie „Terapia oczami pacjenta i terapeuty”. Super ciekawa rozmowa ze mną i Anną Matusiak (psychologiem, filozofem i terapeutą), która wyciągnęła mnie z załamania nerwowego po rozstaniu. Jeśli sama zastanawiasz się nad tym czy podjąć terapię, jak ona wygląda i czego możesz się spodziewać, tam dowiesz się wszystkiego! Liczba miejsc ograniczona, także śpieszcie się z zapisami!!!
Kliknij w poniższy link „ZAPISZ SIĘ!”
Buziaki!
Rozwiedziona :)
Monika says
Nie podpasowalam do żadnej grupy kobiet…pomimo że czasami zdarza mi się być w klubach to jednak zwykle raczej wychodzę za każdym razem z przekonaniem ze to jednak nie był dobry pomysł by się tam udać ;-)
Po którymś wyjściu zupełnie na początku mojej drogi jako singielka wracając z klubu traciłam poczucie własnej wartości kiedy to za każdym razem zaczepiana byłam dokładnie przez takich kolesi i jakich piszesz….
P.S masz racje, lansiarze są the Best ;-)
Poprawił mi humor Twój post. Miłego wieczoru
Ann says
Genialny post choć ja o takich nazwach kto i jak w ogóle się nie znam no Dzięki Tobie wiem więcej, ja po prostu po klubach nie chodzę ani tym podobne a z byłym też mało chodziłam bo jego zazdrość była nie do zniesienia. Strasznie mi się podoba jak piszesz często używam podobnych słów sformułowań na co dzień i chwilami czytając to jakbym swoje wewnętrzne ja czytała choć różni nas wszystko :)
To tak na marginesie. A w temacie to tu prawie głośno odezwałam się do monitora – ” Urzekł mnie szczególnie, takie jeden sęp, który wyglądał jak milion nieszczęść, twarz poczciwiny i ewidentnie szukał towarzystwa, ale podbijając do lasek z ekstraklasy” – no myślałam że ze mną jest coś nie tak czasami bo jak to się dzieje i dlaczego że taki typ ja dodam do jego charakterystyki – idiota, oszołom i bach skubaniec startuje do kobiety z klasą. A ten co klasę ma chociaż z wyglądu podrywa taką którą poderwałby każdy. Ja tego nie kumam no oki przypadki rozumiem ale to jest nagminne gdzie by nie spojrzeć to tak się dzieje ech Dziwny Jest ten Świat
giza says
Ja jestem typem ,,kopciuszek” podobnie jak ty uciekam mówiąc sobie: Nie mój dzień….