!!NOWY POST!!
Większość z nas marzy lub marzyła (i jest w trakcie) o budowaniu fajnego, szczęśliwego i poważnego związku. Jak jednak można to uczynić bez szczerości już od pierwszego dnia poznania? Ostatnio poruszyłam już ten temat, ale odzew był tak duży, iż postanowiłam go rozwinąć. Od czego się zaczęło? Jak zwykle od Waszych wiadomości ;) Wiele z Was pisze do mnie o tym jak rozpoczynają się Wasze nowe związki i pojawiają pierwsze silniejsze uczucia. A potem gro z Was zdaje mi pytanie o to: kiedy mam mu powiedzieć, że jestem rozwiedziona/ mam dzieci/ kredyt z ex/ jestem chora itd. Tu zwykle pojawia się u mnie najważniejsze pytanie: dlaczego od tej szczerości nie zaczynamy?
Waszych wypowiedziach przeważał temat związany z brakiem pewności siebie, poczuciem własnej wartości, strachem przed odrzuceniem i brakiem wiary w siebie. Wszystkie te argumenty rozumiem i uważam, że są istotne, ale i tak twierdze, że szczerość, tak czy inaczej, się obroni. Już piszę dlaczego.
Uważam, że przemilczenie ważnych kwestii lub odłożenie ich „na potem” nie działa na naszą korzyść -przeciwnie. Wychodzimy na kłamczuchy i partner najzwyczajniej uzna, że chciałyśmy coś przed nim zataić. Ty byś się tak nie czuła? Pewne informacje i fakty mogą przytłoczyć, ale czy zawód nie będzie większy, gdy dowiesz się o tym, gdy zdążysz się zaangażować, niż gdy sprawa jest świeża? Ja uważam, że z szacunku dla siebie i drugiej strony należy od razu stwarzać jasne sytuacje i nie tracić czyjegoś czasu na budowanie relacji, która nie jest tym czego szuka.
Co do poczucia własnej wartości, obaw i strachu. Cóż, póki same siebie nie pokochamy, nie zaakceptujemy i nie przewalczymy pewnych rzeczy, nie powinnyśmy porywać się na budowanie nowych relacji. Zmiany zaczynajmy od siebie. Nie eksperymentujemy z naprawianiem siebie wciągając w ten proces osoby trzecie. Najpierw dojdźmy do ładu ze sobą, a potem starajmy się budować zdrowe i wartościowe relacje z innymi. Nie zasłaniajmy się swoimi problemy, generując je tym samym u drugiej strony. Tu chodzi o budowanie zaufania do siebie- każdego dnia. W ten sposób już na starcie, możemy być spaleni.
Często pytacie mnie, kiedy powiedziałam W. o rozwodzie i wszystkich swoich osobistych problemach. Cóż, w dniu naszego poznania: D Tak, od razu. Na nic nie czekałam. Właściwie pierwszy komunikat to była informacja, że jestem głodna i rozwiedziona ;) Czy żałuje- absolutnie nie. Ja lubię jasne sytuacje i od wielu lat wystrzegam się już wszelkiego komplikowania sobie życia. Kawa na ławę i albo to akcentujemy, albo nie. Partner ma Cię pokochać taką jaka jesteś albo nic z tego nie będzie. Tym bardziej że każdy z nas ma na koncie jakieś błędy, jakąś przeszłość i nie tyczy się to tylko kobiet- skąd wiesz, że druga strona również nie ma jakiś wstydliwych sekretów?
SzaraKorpoMyszka says
Kobieca szczerość to też wymówka facetów żeby znajomość zakończyć zanim się zaczęła. Rozwiedziona to albo wybredna albo ma horendalne wymagania albo jest wybrakowana i jej mąż poszedł do innej. Tak tak to z doświadczenia. Ja jestem tylko rozwiedziona i gruba a i tak żadna znajomość nie weszła w fazę związku… Czyli jednak wybrakowana?
karmel says
Myślę, że istnieje o wiele wiele więcej powodów dla których związek się nie rozwija lub nie zaczyna, także chyba bym nie demonizowałabym szczerości. To najmniejszy problem akurat ;)
SzaraKorpoMyszka says
Tym gorzej dla mnie bo skoro problemem nie jest nadmiar szczerości to jestem nim zapewne ja… Mało w tym optymizmu
karmel says
Świat nie jest tylko czarny i biały a takie wbijanie sobie do głowy rzeczy, o których Pani pisze, zdecydowanie nie pomaga- przeciwnie. Nawet jeśli problem lezy w Pani to zawsze można go znaleźć i rozwiązać. Pytanie czy tego chcemy czy wolimy uznać, że „nie da się na pewno” i tak wegetować
SzaraKorpoMyszka says
Marzę o tym aby poznać prawdziwe problemy i metodę ich rozwiązania bo to co mam w głowie jest mroczne i niefajne.
karmel says
To polecam dobrego i troskliwego terapeutę :) mi pomógł zdiagnozować i rozwiązać wszystkie