!!NOWY POST!!
Czy myślałaś kiedyś nad tym jak wyglądałoby Twoje życie gdybyś to faktycznie Ty i tylko Ty nim kierowała? Gdyby podejmowane przez Ciebie decyzje i wybory, faktycznie dyktowane były tym co czujesz i czego pragniesz? Gdybyś wcale nie oglądała się na to co powiedzą inni ludzie, co pomyślą, czy ktoś krzywo popatrzy, obgada, prychnie? Zastanawiałaś się czy wyglądałoby tak samo i czy nie potoczyłoby się inaczej?
Ja myślę o tym coraz częściej, i mimo że od dawna już odcinam się od życia pod dyktando osób trzecich, zauważam jaki wpływ miały na mnie jeszcze kilka lat temu. Hmmm być może zmiana tego podejścia to kwestia doświadczeń lub dojrzałości? A może obu tych rzeczy? Wiem jedno, życie w zgodzie ze sobą daje nam najważniejsze- wolność! Tą związaną z wyborem i decydowaniem o sobie w zgodzie z naszym wnętrzem i tę w głowie, która buduje poczucie szczęścia i spokoju ducha. Czy to nie te rzeczy są jednymi z cenniejszych w naszym życiu?
W dobie próby przypodobania się wszystkim, zakładania masek, dążenia do ideału ja na przekór wszystkiemu uważam, że to właśnie pokazywanie prawdziwego siebie, swojego „ja” i dbanie o to na każdym kroku, daje nam najwięcej- również w oczach innych. To właśnie te zachowania i cechy, skupią wokół nas same wartościowe osoby, które będą obok dla prawdziwych nas a nie jakiejś imitacji czy kreacji, którą tworzymy.
Pokazanie się bez makijażu, przyznanie, że się z czymś nie wyrabiasz, że coś Cię przytłacza, że masz gorszy dzień, jesteś zła, smutna, źle się czujesz, coś Ci nie wyszło- okazuje się luksusem. Nie każdy sobie na niego pozwala by czuje, że jego cena może być zbyt wysoka. Możemy przecież stracić znajomych, obserwatorów, ilość polubień, zachwytów, jakąś tam sławę i aurę „zajebistości”. Wiele osób sobie na to nie pozwoli, dla nich ta cena jest zbyt wysoka…
Dlaczego tak jest? Myślę, że w dużej mierze sami mniej lub bardziej, nakręcamy te machinę. Modne jest życie i przeżywanie życia innych a ukrywanie swojego lub nadmierne jego eksponowanie, ale tylko z fajerwerkami i efektem ”wow”. Tak rozpędzona machina nas samych wpędza każdego dnia w kozi róg. Odbiera nam wspomnianą wolność, lekkość, szczęście i swobodę. Wydaje mi się również, że powoli zabija też nasze „ja”, które tak bardzo zatraca się w całej tej grze pozorów, że już sami w pewnym momencie nie wiemy kim jesteśmy i czego chcemy. Może warto więc odnaleźć w tym wszystkim siebie, zatrzymać się na trochę i znowu poczuć te wolność…
SzaraKorpoMyszka says
Chyba kwestią gatunkową jest to, że łatwiej akceptujemy to co podobne do nas samych a jednocześnie szukając akceptacji staramy się upodobnić do osoby lub grupy. W ten sposób zrzekamy się części indywidualnych cech i niestety samodzielności. Nierozsądnie uważamy, że to co dobre dla innych, wizualnie nam podobnych, będzie też dobre dla nas samych-od kosmetyków, przez drogę kariery po wybór partnera życiowego. Podziwiam asertywne dziewczyny, które decydują się na to aby nie być klonami koleżanek lub co gorsza celebrytek. Natura nie bez powodu pozwala na miksowanie genów abyśmy byli samodzielni i różni :) To samo dotyczy myśli, wyborów, wypowiadanych opinii. Decyzje mogą być dobre lub złe ale ważne aby były nasze własne.
Z Pamiętnika Zołzy says
Nawet gdybyśmy chciały być takie „dobre” i robić to czego oczekują inni to na końcu i tak okazałoby się, że ktoś kręci nosem, ktoś niezadowolony a przy okazji i my nieszczęśliwe… Kiedyś wydawało mi się, że zdanie innych ma znaczenie, ale z czasem zrozumiałam, że JA SAMA wiem najlepiej co jest dla mnie dobre. Potwierdzam, że jest to kwestia dojrzałości i pewności siebie, przynajmniej u mnie się sprawdziło, a życie w zgodzie z samą sobą uszczęśliwia jak mało co. Pozdrawiam