Odkładanie swojego życia na potem – właśnie temu zjawisku, chciałabym poświęcić dzisiejszy tekst. To tendencja niepokojąca i szalenie niebezpieczna a niestety bardzo popularna w dzisiejszych czasach. Wciąż gonimy, spieszymy się i rzeczy, które powinny być dla nas kluczowe i najważniejsze, odkładamy na potem czyli tak naprawdę „wieczne nigdy”.
Od obowiązków domowych, których nie lubimy, poprzez zakupy, trudne decyzje czy działania- czyli rzeczy wymagające od nas pomyślenia, zaangażowania, decyzji, odpowiedzialności i zmian. Tych ostatnich boimy się chyba najbardziej, zaraz po tym jest nasze lenistwo i strach przez wyjściem ze swojej strefy komfortu. To właśnie te rzeczy paraliżują nas i jednocześnie wiążą jako swoich zakładników. Tracimy przez nie czas, młodość, okazje na lepsza pracę, wyjazd życia, miłość, rodzinę. Wciąż powtarzamy sobie, że „mamy czas”, że „jutro też jest dzień” a tak naprawdę odkładamy tylko w czasie to co nieuniknione. Pozbawiamy się go, gonimy za własnym ogonem. Wielu z nas paraliżuje strach przed decyzjami i działaniem. Jesteśmy sfrustrowani, zagubieni, przerażeni. Zachowujemy się jak dzieci. Zapominamy, że nasze życie to tu i teraz. To nie taśma w starej kasecie, która można zatrzymać, przewinąć, przesunąć, cofnąć, ominąć w niej pewne momenty. Nasze życie składa się z miliona decyzji, które podejmujemy każdego dnia. Od kiedy tylko otwieramy rano oczy, rozpoczynamy bezustanne decydowanie, wybieranie, rozważanie, eliminowanie, ustalanie. Czemu potrafimy spędzić w markecie kilka godzin decydując o tym co zjemy na kolację oraz jakie środki czystości wybrać a odsuwamy na dalszy plan tak ważne kwestie jak wysłanie swojego cv do kilku firm które mogłyby nam zagwarantować naszą wymarzoną pracę? Przekładamy w czasie moment założenia rodziny, o kolejny rok odkładamy decyzję o ślubie, zmianie samochodu, wakacjach czy wybraniu się na kurs czy warsztaty, których jesteśmy tak ciekawi. Czemu kobiety dotknięte przemocną, będące DDA, czujące się nieszczęśliwe, odkładają na później poważne rozmowy, trudne wybory, rozpoczęcie terapii, szukanie pomocy, zerwanie z przeszłością, postawienie granic? Dlaczego rzeczy, które powinny być kluczowe dla naszych emocji i uczuć, spychamy na boczny tor lub zakopujemy gdzieś głęboko a zajmujemy się tym co lżejsze, przyjemniejsze, łatwiejsze i…błahe? Dlaczego nie tylko przed innymi, ale i przed samą sobą, wymyślamy milion wymówek, „ale”, „potężnych” i napompowanych do granic możliwości problemów, które niby miałyby nas usprawiedliwić. Kupujecie je? Naprawdę? W takim razie może zadam Wam inne pytanie: Jak usprawiedliwcie zaniedbanie tych wszystkich rzeczy za 5, 10 lub 15 lat? Jakie wtedy wymówki wymyślicie? Jak wtedy wytłumaczycie swoim dzieciom, że musiały żyć w domu z nękającym alkoholikiem, że nie stać Cię było na wysłanie córki na lekcje języka bo wolałaś ciepłą posadkę zamiast wysilenie się by znaleźć lepiej płatna pracę czy się doszkolić. Jak wytłumaczysz, że przegapiłaś szukanie partnera i urodzenie dzieci i nagle zastała Cię 40-stka? Jak wytłumaczysz wpędzenie siebie w ruinę psychiczna i fizyczną ze strachu przed rozpoczęciem terapii? Zastanawiałaś się kiedyś nad tymi pytaniami? Jakich odpowiedzi na nie udzielisz? Powinnaś robić wszystko by być zadowolona ze swojego życia za te kilka lat, czuć, że zrobiłaś co się da by było jak najlepsze, czuć że wykorzystałaś swoje szanse. Twoja przyszłość zaczyna się już dziś a Ty budujesz ją każdego dnia a nie od jutra.
Dodaj komentarz