!!NOWY POST!!
Samotność w związku. Poczucie, że mimo życia w parze, funkcjonujemy jako dwie odrębne planety. Świadomość, że partnerowi chyba już na nas nie zależy, że nas nie dostrzega, nie czuje potrzeby przebywania z nami, mówienia do nas, nie interesują go nasze uczucia… To jedna z najgorszych rzeczy, jaka można nam się przytrafić w związku. Piszę dziś o tym dlatego, że wczoraj jedna z Was zadała mi takie oto pytanie: „Czy to normalne, że facet nie reaguje na łzy swojej kobiety?”…
Moja odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta i brzmi: „nie”. To, że ktoś w związku nie reaguje na zły, uczucia, nastroje drugiej strony, nie jest normalne. Związek to wspieranie się, interesowanie sobą nawzajem i wzajemna troska. Jeśli nie możemy na nie liczyć, to znaczy, że coś jest nie tak… Spójrzmy na to z innej strony. Czy gdy widzisz płaczącego człowieka, nie rusza Cię to? Wydaje mi się, że rusza i że każda normalna osoba reaguje na łzy czy na krzywdę innych. Jak więc można mieć w nosie łzy najbliższej nam osoby?
Z doświadczenia wiem, że jeśli Twojego partnera nie obchodzi co robisz, co się z Tobą dzieje, czy jesteś bezpieczny, czy cało dotarłeś na miejsce, czy spokojnie przebiegła Twoja podróż, czy masz dobry nastrój, czy jesteś zdrowy, jak się czujesz, jak u Ciebie w pracy itd., to znak, że coś stanęło między Wami. Kochający się ludzie, przejmują się sobą i interesują tym, co dla drugiego istotne… To, że tego nie robią oznacza, że owładnęła ich obojętność- a to chyba gorsze niż nienawiść…i bardzo przykre.
Ja zawsze żegnam męża, gdy wychodzi z domu, zawsze przypominam mu by na siebie uważał, martwię, gdy jedzie w trasę i nie śpię, póki nie wróci cało. On z kolei dzwoni do mnie kilka razy w ciągu dnia, pyta, czy jadłam, czy dobrze się czuję, czy wszystko ok. Dbamy o siebie, martwimy się o siebie i interesujemy sobą nawzajem. To, co ważne dla niego, jest również ważne dla mnie i na odwrót. Niezależnie czy chodzi o drobiazgi, czy tematy szalenie ważne, rozmowa o nich czy wzajemne wsparcie z nimi związane, jest dla mnie oczywiste.
Jeśli więc masz teraz w głowie masę pytań podobnych do tego, które usłyszałam od jednej z Was, zastanów się dobrze, wsłuchaj w siebie, swoje uczucia, spostrzeżenia i związek… Jestem przekonana, że jesteś sobie w stanie na nie sama odpowiedzieć. Być może nie robisz tego, ponieważ wiesz, że ta prawda byłaby dla Ciebie bolesna lub niewygodna…
Samotna says
Chcialabym mieć tyle sily i wiary w siebie co Ty. By potrafic zmienic sama siebie, stac sie dla siebie kims wyjatkowym i ta wyjatkowoscia dzielić sie z tym jedynym…
Izabela says
Jeśli czytasz Rozwiedzioną od początku, to wiesz, że nie było tak od razu. Przeszła przez swoje piekło i nie zawsze była silna. To jest proces, a chcieć to móc.
Szarakorpomyszka says
Każda obojętność ma swoje granice. Można płakać i przez rok… Noc w noc szlochać w poduszkę i On nic nie usłyszy… A kiedy powiesz dość i odejdziesz będzie zaskoczony i obrazi się zamiast zapytać „dlaczego”…
Violet says
Mnie ostatnio spotkało to kilka razy… Przechodziłam kilka ciężkich chwil w życiu a mój partner widząc jak płaczę nie zrobił nic. Jakbym była dla niego niewidzialna… Było to dla mnie tak straszne przeżycie, że nie potrafiłam poradzić sobie z ogromnym żalem jaki czułam do niego. Złe momenty minęły, nadal jesteśmy razem ale mam wrażenie z każdym dniem coraz bardziej się oddalamy… A może to ja się oddalam… Ale tak bardzo boję się samotności……….
Sylwia says
Mam tak samo.
Klaudia says
Mam tak samo. Zrozumiałam że to kwestia braku zrozumienia. Mój mąż nie rozumie moich uczuć. Moich potrzeb. Nie chcę nie potrafi? Każdego dnia zastanawiam się dlaczego wcześniej tego nie zauwazalam. Dopiero teraz gdy jesteśmy po ślubie i mamy roczna córkę. Przeraża mnie moja przyszłość.
Kkk says
Nasza córka ma 11 lat, syna starszy. Ja jestem w tej przyszłości. I nadal się zastanawiam. Pracuję nad niezależnością finansową, bo nie ukrywam że to jest problem w moim przypadku. Przykre, żal, choć mówi że kocha to nie reaguje tak jak w artykule mówi że partner powinien.
Czuje się jak na funkcji – stałej ale przechodzącej w sinusoidę okresami – i wartość ekstremum w większej ilości wiąże się z przykrą dla mnie, jako żony, matki sytuacją
Mam dość says
U mnie jest to samo… jestem niewidzialna… mąż pływa, jestem sama z codziennością. Dzieci, praca, dom, dodatkowe zajęcia, ciągła gonitwa i totalny brak czasu dla siebie samej. Gdy zbliża się czas powrotu mam w głowie jedną myśl : w końcu ! W końcu ktoś kto zajmie się mną, w końcu niestety to tylko myśl bo rzeczywistosc jest inna. Mam wrażenie ze bardziej wraca do dzieci niż do mnie. Wraca i nie ma wspólnych spacerów, kolacji. Wieczory z you tube w ręku lub jego ulubione programy które mnie kompletnie nie interesują. Ja idę spać a on ogląda i niby razem a jestem bardziej samotna niż osobno.
Mam tego dość. Każda moja próba rozmowy kończy się jednym zdaniem: o co ci babo chodzi pomagam ci we wszystkim a ty wiecznie niezadowolona…
JaSamaJa says
Mój mąż uważa że w normalnym związku są kłótnie ale ludzie potrafią po kłótni przejść do porządku dziennego a nie ,,strzelać fochy na tydzień „. Ja tego nie potrafię i nie uznaję tego za „foch”. Gdy jest mi przykro to płaczę poprostu. Jest mi przykro po każdej kłótni, po każdej mojej łzie którą on zignoruje. Więcej … po każdej kłótni jest we mnie coraz więcej żalu, coraz więcej samotności. Jestem z mężczyzną a jestem samotna. Mój mąż pływa więc zazwyczaj jestem sama a gdy wraca chciałabym cieszyc się każdą wspolną minutą. Dla niego jednak każda chwila wolna to oglądanie filmu ( takiego który on lubi lub ogląda z synem), to spędzanie czasu na telefonie.
M says
Mam tak samo… mam wrażenie ze moj partner wcale nie dostrzega łez, czy poplacze się przy nim przez niego czy w poduszke w łóżku to dla niego nie jest powidem aby mnor orzytulic czy cokolwiek zrobic. Wrecz stwierdzs ze jestem jak dziecko ktire nie zna zycia bo placze gdy mnie zrani sliwami czy mowi przykre rzeczy… czasami zastanawiam sie po co to wszystko…
Aneta says
To jest jedna z gorszych rzeczy na jakie się godzimy tkwiąc w takich związkach. Osobiście trwałam w takim układzie ponad 20 lat. Oczywiście nie od początku zdałam sobie z tego sprawę ale nie trwało to długo. Dziś z perspektywy czasu sama nie mogę uwierzyć jakim cudem tyle wytrwałam. Oczywiście poniosłam konsekwencje tego w postaci kilku depresji, utraty wiary we własne siły, obniżonego poczucia własnej wartości itd… Pięć lat temu w końcu powiedziałam sobie dość. Czułam, że tkwiąc w tym związku tracę szacunek sama do siebie a na to nie mogłam sobie pozwolić, to byłoby już dno z którego nie miałabym siły się odbić. Zrozumiałam że ludzie traktują nas tak, jak na to pozwalamy dlatego powiedziałam dość i odeszłam. I wiecie co, nie żałuję. Pamiętajcie, że każdy koniec jest początkiem nowego.
Ania says
Mój były mąż kiedy płakałam to śmiał się ze mnie i mówił, że mam nie robić z siebie ofiary… zazwyczaj wychodził i zostawiał mnie samą. Kiedyś nawet walił ręką w ścianę i krzyczał że mam się zamknąć. Nie dajcie się dziewczyny wplątać w toksyczne związki, myślcie o sobie, o swoich uczuciach… jeżeli nie czujecie się szczęśliwe to nie wahajcie się ani przez sekundę żeby odejść. Ja po roku od rozstania doszłam do siebie i uważam, że to była najlepsza decyzja jaką podjełam. :-)
Izabela says
Aneta, zazdroszczę, bo ja jeszcze tej siły w sobie nie znalazłam mimo upływu 20 lat małżeństwa. Obecni odnoszę wrażenie, że z upływem czasu jest mi trudniej odejść, ten brak poczucia wartości ciągnie w dół.
Aga says
Mieć męża i czuć się samotną to coś okropnego, zbieram jeszcze siły i dojrzewam do decyzji o rozwodzie.
Marta says
Ja też się na to zbieram….ale idzie ciężko i tak naprawdę nie wiem dlaczego
Aneta says
Ważny dla mnie tekst….mam 5,5 letnia córkę, w październiku się rozwiodłam….nie wdając się w szczegóły mój były mąż i ja to porażka na każdej płaszczyźnie..nie było miłości, zainteresowania, wspólnych planów, sexu…nic Pojawił się on, setki rozmów o tym jak powinien wyglądać związek..on po przejściach, dużo czytał, dużo myślał…wydawało mi się że będzie pięknie bo on myśli tak jak ja nt związku, nt życia…weszłam w to razem z córką….i koniec! Wszystko jest nie tak jak miało być… wszystko!! Czuję się fatalnie, czuje że jestem idiotką która dodatkowo krzywdzi swoje dziecko…a skrzywdzi je bardziej znowu się rozstając , bo mała się przyzwyczaiła i zaakceptowała Go….bo mieszkamy razem i jak tu odejść chwilę po rozwodzie, a po 5 miesiącach życia z kimś innym….próbowałam to naprawiać, wydaje mi się że on swoje, ja swoje, że nagle przestaliśmy się totalnie rozumieć….nie wiem co robić…
Aga says
Dziewczyno nie marnuj czasu, bardziej skrzywdzisz swoją córkę będąc nieszczęśliwą. Ja tak zrobiłam i teraz żałuję. 5 miesięcy to nic jeśli już na początku się nie układa to co będzie za 5 lat? U mnie po dwóch latach cudownego związku zaczęły się dwa lata walki o przetrwanie i płacz kiedy on nie widział gdyż nie reagował, a ja czułam się wtedy jeszcze gorzej. Podobno kochał, też płakał ale dopiero po rozstaniu dopiero jak do niego dotarło… ale nie dałam kolejnej szansy czasem trzeba powiedzieć dość nawet jak boli. Wiem każda sytuacja jest inna ale ludzie się ot tak nie zmieniają, jeśli coś nie gra teraz to już tak pozostanie. Owszem są wyjątki ale czy chcesz ryzykować, czy chcesz marnować czas? Ja zmarnowalam dwa lata walcząc o coś czego już nie było. Nadal jest mi przykro, ale nie płaczę, zakladam uśmiech numer 5 i idę do przodu. Powodzenia
Siwa says
Zazdroszczę Wam dziewczyny,tak waznych podjetych decyzji I ze sobie poradzilyscie z faktem ,ze rozstanie to najlepsze co moglo byc.Ja zyje w zwiazku toksycznym,wypalilam sie,zyje z dnia na dzien byle by przetrwac.Dzieci sa dla mnie wazne ale strach o.nie chyba najwazniejszy.Trzymam kciuki ,moze przyjdzie czas ze zdobede sie na odwage I swoje zrobie co trzeba.
Maja says
Jestem w związku małżeńskim od roku gdzie nie czuję się kochana i szanowna. Mam serdecznie wszystkiego dość ale strach utraty męża i być samą mnie przeraża. Z rodziny każdy mi mówi daj sobie spokój bo on Cię wykonczy… Kłamie na każdym kroku, bawi się moimi uczuciami. Ciągle blagam i proszę by się zmienił by zaczął mnie szanować….proszę się o miłość, o seks o wszystko! On obiecuję,zmieni się, mówi że kocha a zaraz robi znowu to samo. Rani mnie…. Widzi jak codzień płaczę przez niego a on nic. Uważa że wyolbrzymiam i on nie ma sobie nic do zarzucenia. Tak jest mi bardzo źle…. Ale nie wiem jak to zakończyć.
Ania says
Po prostu! nie trać swojego życia. Mamy je tylko jedno! Ja za każdym razem starałam się za dwoje, błagałam o wszystko, a on potrafił to tylko wykorzystywać na każdym kroku przeciwko mnie. To nie jest miłość. Było mi bardzo ciężko kiedy podjęłam decyzję.. powrót do rodziców, którzy chcieli na siłę żebym się z nim pogodziła pomimo tego że wiedzieli jaki jest.. w między czasie straciłam pracę, popadłam pewnie w pewnego rodzaju depresję..nie umiałam wstawać z łóżka, cały czas płakałam.. to były najgorsze miesiące w moim życiu. Bardzo pomogła mi psychoterapia, przygotowałam się na to wszystko, pogodziłam z faktem że to wszystko tak naprawdę od dawna nie miało sensu (przez cały okres kiedy mieszkałam z rodzicami w ogóle nie wykazywał żadnej inicjatywy żeby coś naprawić – był cały czas obrażony). W grudniu miałam rozwód, który wieczorem zakończyłam uroczystą kolacją z przyjaciółmi. :-) Od marca można powiedzieć że odżyłam! Jestem szczęśliwa i dumna z siebie że podjełam taką decyzję. :-) Jeżeli jesteś nieszczęśliwa nie zastanawiaj się ani chwili. Buziaki.
Maja says
Dziś znowu usłyszałam wiele przykrych rzeczy… Nie umywam się do jego byłej żony, nie trawie Cię.. Nie chcę z Tobą być. On chce żyć sam i mnie w swoim życiu nie widzi…. A zaraz zależy mu na mnie ale chce żebyśmy żyli tak jak on chce, wg jego zasad. Mam po prostu dość. Chcę to zrobić… I już gdy chciałam to zakończyć znowu ta blokada i strach.
Nika says
Dziewczyny nie tkwijcie w toksycznych związkach. Ja prawie od roku nie żyje z mężem a rozwód odbył się 2 tygodnie temu. Nie marnujcie czasu, energii i życia dla kogoś kto nie dostrzega Waszych uczuć i potrzeb. W moim przypadku kłamstwa były praktycznie od początku małżeństwa, a skończyło się na tym że jest z moją koleżanką. Zostałam oszukana przez bliskie osoby czułam się strasznie, po pewnym czasie mąż chciał naprawić i wrócić jednak nie wytrzymałam… Nie umiałam mu zaufać i udawać że nic się nie stało… Z własnego doświadczenia jeżeli mąż Cię oszukuje ciągle ukrywa telefon, zdradza i chce wrócić to nie dajcie się nabrać. JA uwierzyła w to na początku rodzina mówiła że każdy zasługuje na szansę… mysl o rozwodzie była ostatecznościa… Jednak dziś wiem że to była dobra decyzja… To wy musicie być szczęśliwe i pamiętajcie że życie naprawdę może być jeszcze piękne bez chorych toksycznych związków…
Ann says
Nie wiem czy może. Rozwiodłam się parę lat temu. Myślałam, że w końcu znajde dobrego mężczyznę. Przez 3 lata trafiałam na coraz gorszych drani.. Od roku spotykam się z kimś z kim myślałam, że ułożę sobie życie.. Jednak on po raz kolejny zostawił mnie płaczącą.. Po prostu wyszedł z mieszkania.. Mimo to, że za nim pobiegłam.. Tak wiem to najgłupsza rzecz jaką mogłam zrobić.. Mimo to, że jestem z nim w ciąży.. I mimo to, że za każdym razem obiecywał, że więcej tak nie będzie.. Potem jak się uspokoję czuje się strasznie i tłumaczę dobie, że jestem za bardzo emocjonalna.. Ale jak można zasypiać jak ktoś kogo kochamy płaczę? Albo wychodzić? Po co mi te dobre dni jak on zawsze zostawia mnie jak płaczę? Tłumacząc, że ja zachowuje się jak dziecko a moje łzy są zawsze nieuzasadnione.. Teraz siedzę sama, płaczę.. I nie mam już siły.. I nie wiem co dalej zrobić..
Ina says
Witaj Kochana Ann. Mam szczerą nadzieję, że od momentu Twojego wyznania tutaj czas uleczył Twój wewnętrzny ból. Teraz ja siedzę i płaczę…czując bardzo dokładnie Twój stan z przed kilku lat. Piszę tutaj, bo nie mam przyjaciół poza Mamą, której nie chcę martwić. Paradoksem całej sytuacji jest fakt, że jestem w tej chwili na wymarzonych wakacjach we Włoszech z partnerem, którego kocham juz od 10 lat. Siedzę, płaczę, wymiotuję z nerwów, a on się temu wszystkiemu przygląda i nie robi zupełnie nic…jestem przerażona, że nie zorientowałam się wcześniej, a to wszystko dlatego, że nie te kilka dni spędzone tutaj zostały źle zorganizowane przeze mnie…
Mmm says
Po ogromnych przejściach znalazłam miłość swojego życia, czuły, opiekuńczy wiedziałam, że razem z moją córką jesteśmy dla niego najważniejsze. Niestety po 12 latach razem bez żadnych większych kłótni, powiedział że już mnie nie kocha. Serce pęka mi codziennie. Jesteśmy razem niby próbujemy to jakoś skleić, ale ja się staram a on pozostaje obojętny. Nie wiem co robić czuję że spadam. Nikomu o tym nie powiedziałam, udaje przy rodzinie i znajomych że wszystko jest ok. Są dni gdy czuję że się duszę. Nie wiem co robić