Hmm…no co tu dużo mówić. Jak dla mnie- warto! Ja nie mówię oczywiście o rzeczach w stylu „hulaj dusza- piekła nie ma”, total szaleństwo bez głowy itd. Ja mówię o byciu niegrzeczną dla niego, tego jednego. Jeśli chodzi o życie pozazwiązkowe…hmm… Też bywam niegrzeczna. Tego nauczyło mnie życie- czasem przeszarżowania, zawalczenia o swoje, postawienia sprawy na ostrzu noża, pewność siebie, czasem tupet, zatrzepotanie rzęsami…do czegoś je przecież mam, prawda?
Przyznam, że czasem boli mnie i wkurza podejście części kobiety i facetów pt: „ Ona załatwiła coś tam, bo się tak uśmiechała i ubrała się seksy”. No i co? Przecież Ty też to możesz zrobić. Jesteś kobietą. Ja oczywiście nie nawiązuje i nie popieram wykorzystywania swoich „wdzięków” np. w sytuacji awans czy bonusy przez łóżko. To do mnie zupełnie nie przemawia. Mówię o takich prostych rzeczach jak zalotny uśmiech żeby pan w kasie Cię szybciej obsłużył, czy pan władza dał mniejszy mandat. Kurczę, no przecież jestem kobietą i mogę z tych przywilejów korzystać! Z kolei w domu, powinnam naprawdę pokazać pełen wachlarz swoich możliwości, o których już częściowo wspominałam w jednym z postów (link: http://rozwiedziona.pl/?p=254) :P
Czemu tak wiele z nas boi się popuścić wodze fantazji? Czemu trzymamy się stereotypów, jakiś skostniałych wzorców, boimy się eksperymentować a jak już się to nam przydarzy, to wychodzi tak nieudolnie i tandetnie, że masakra? Serio nie stać nas na coś ekstra? Właśnie na pokazanie siebie jako niegrzecznej dziewczynki, w pończochach, gorsecie, szpilkach, czy stroju hot pastereczki. Na odegranie jakiejś fantazji. Na zaproponowanie mu czegoś w prost… A nie „bad girl”, która macha groźnie szmatą czy miotłą, piłuje twarz o brudne skarpety w łóżku czy inne bzdury. Jeśli to właśnie miałaś na myśli czytając tytuł posta-to znaczy, że jest z Tobą źle.
Mam wrażenie, że masa kobiet wstydzi się swojej kobiecości, seksualności, mówienia głośno i o tych potrzebach, korzystania ze swoich atutów, eksperymentowania, bycia po prostu seksy. Jest to zakorzenione gdzieś głęboko w nas, jako złe, jako coś co nie przystoi, jest wstydliwe i właściwe tylko dziwkom. Kurczę, nie jest! Mylimy pewne pojęcia.
Ja też ciut krzywo patrzę się na wyuzdane laseczki, wijące się przy każdym chłopie, szczególnie zajętym, żonatym, dzieciatym a najbardziej przy MOIM. Też nie akceptuje seksu na wyjeździe integracyjnym „żeby coś sobie ugrać”. Też nie podoba mi się tandetny seksapil, za ciasna sukienka, za duży dekolt, wystające z tyłu stringi. Jedno to intencja, drugie to dla kogo to robimy, jak i gdzie. Jeśli założysz stringi i push up dla swojego męża i go tak przywitasz po całym dniu pracy, nie widzę w tym absolutnie nic złego. A przede wszystkim, płynie z tego cała masa korzyści dla Was obojga.
Pomyśl, on zachwycony, zaskoczony, nasycony, zadowolony, że się starasz, że umiesz być dla niego hot, że teraz nie będzie myślał o niczym innym przez kilka dni- oczywiście jeśli się postarałaś. A Ty? On się teraz się Tobą zachwyca, jest miły, kochany, łasi się, jakoś sam garnie się by Ci pomóc, śmieci wyniósł, nawet jedzenie jakieś zamówił, żebyś nie gotowała bo a nóż może coś jeszcze mu skapnie, to po co marnować czas mm? ;) Więc może czasem warto ściągnąć koronę księżniczki i pokazać się jako bad girl? ;)
Nie udawaj bezpruderyjnej, miałkiej dziuni ( o tak by to nazwał W.). Nie znoszę lasek, które się tępo oburzają na choćby słowo „seks”, jakby nigdy w życiu o tym nie słyszały, jakby miało je ugryźć albo jakby tego nigdy nie robiły ;) Udawanie cnotki mimo, że od 3 lat mieszkam ze swoim facetem i żyje z nim jak z mężem. Ok, jeśli faktycznie żyjecie w celibacie i wstrzemięźliwości to to nie jest udawanie, ale jeśli nie…no to proszę… To jak zaprzeczanie, że nigdy nie marzyłaś by być hot jak Angelina w „Pan i Pani Smith”, albo że nigdy nie czułaś się seksy mając na sobie prze genialną bieliznę i szpilki. Jedno wielkie kłamstwo! Każda z nas tego chce, każda z nas marzy o takich rzeczach, tylko niestety nie każdą stać by się do tego przyznać i…po prostu to zrobić. Ale to TY musisz przemyśleć, na ile Ci się to „opłaca” ;)
Dodaj komentarz