Dziś chciałabym poruszyć problem, z którym dość często spotykamy się przede wszystkim my kobiety, i o którym niezliczona ilość razy słyszałam od swoich znajomych i koleżanek. W skrócie: zakochujesz się, jest pięknie, kolorowo, zaczynasz za nim szaleć, wydaje się, że jest idealnie i nagle…czar pryska. On coraz mniej się odzywa, nie ma czasu, staje się coraz mniej wylewny i zaczynasz mieć wrażenie, że koleś wymyka się tylnymi drzwiami. Bardzo częsty scenariusz i tak naprawdę szalenie prosty, dlatego chciałabym nie tylko o nim napisać, ale również zostawić tutaj kilka wskazówek, które mam nadzieje, pomogą Wam go uniknąć.
Przede wszystkim, jeśli jest między Wami dobrze, wszystko się układa a Wy super się dogadujecie, to nie ma po co jeszcze tego upiększać i przyśpieszać. Wiem, że kobiety lubią wszystko mieć na „już, teraz, natychmiast”, ale to nie powinno się przenigdy odnosić do związków. I tu pojawia się kłopot – wiele kobiet tego nie rozumie i nie uznaje. Kolejnym kłopotem jest kwestia niejako łącząca się z poprzednią- to naciskanie: na deklaracje, na wspólne mieszkanie, na zapewnienia, na milowe kroki w związku. O tyle o ile jestem w stanie to zrozumieć po roku związku, to nie jest to akceptowalne po miesiącu, trzech czy pół roku. Jeśli do całej tej sytuacji dochodzi ciągłe wydzwanianie, wyznania, osaczanie, nękanie rodziną czy planowanie potomstwa na trzeciej randce, to chyba nie muszę tłumaczyć czemu nawet zakochany facet po prostu w tej sytuacji ucieka.
Ja wiem, że chcemy dobrze. Wiem, że jesteśmy zakochane, w euforii i ekscytacji. Wydaje się nam, że on czuje to samo więc puszczają nam hamulce i zaczynamy wrzucać z siebie kolejne rzeczy z grubej rury…i oczywiście wszystko się zgadza, ale nie ilość przytłaczających informacji i bodźców na minutę. Żadna normalna osoba nie wytrzyma czegoś takiego. Tempo, sposób, ilość – to może przytłoczyć dosłownie każdego a już na pewno faceta.
Zaczęłaś się z nim spotykać. Jest dobrze, ba – nawet lepiej niż dobrze. Jest chemia, rozumiecie się bez słów, ale rozmawiacie godzinami. Widzisz to coś w jego oczach, on dokładnie czyta twoje ruchy. Zwierzacie się sobie, rewelacyjnie spędzacie czas, który przy nim dosłownie płynie. Jest idealnie, dosłownie genialnie i…i niech będzie tak jak najdłużej. Nic nie zmieniaj, nie przyśpieszaj, nie goń. Bądź w tym, płyń, daj się ponieść tej chwili i tym wydarzeniom. Nie kombinuj na siłę, nie szukaj dziury w całym, nie wymyślaj co można byłoby zmienić, ulepszyć… Zaakceptuj to jak jest dobrze, eksploruj i daj temu uczuciu spokojnie i powoli dojrzewać i rosnąć cudownie rozkwitając. Nie sprowadzaj ogromnej burzy z wichurą na to co ledwo wyrosło z ziemi. Pamiętaj, że jest czas siewu i czas zbiorów- wszystko w swoim czasie J
Magda says
Czyli jeśli po roku związek się nie rozwija tzn nie ma deklaracji wspólnego mieszkania,planów na przyszłość to powinno dać nam to do myślenia?Ja płynęłam tak szczęśliwa 3 lata.Kiedy zapytałam po tym czasie co dalej z nami on stwierdził że jest dobrze jak jest.A jak widział że mi to nie wystarcza znalazł sobie koleżankę z pracy.Nie zgadzam się więc z tym aby płynąć beztrosko a samo przyjdzie.Jak najbardziej planowanie wspólnego życia po 3 miesiacach może pachnieć desperacji ale w pewnym wieku wie się już czegoś się chce,a czego nie tzn.założenia rodziny,dzieci itd.i pytanie o te plany ogólnie może nam zaoszczędzić dużo czasu m.in.na to aby nie spędzać go z nieodpowiednia osoba.
karmel says
dlatego nie polecałabym czekać latami :)
goralka_hanka says
Jak najbardziej się zgadzam! W pewnym wieku mamy jasne oczekiwania wobec związku. Zwłaszcza, że pewnie niejedna z nas ma mniejszy bądź większy bagaż doświadczeń. Dlatego płynąć sobie można przez jakiś czas, ale w końcu trzeba postanowić co dalej…
Magda says
Nauczona bolesnym doświadczeniem teraz wiem ze rok wystarczy aby zacząć snuć wspólne plany☺
IŚKA says
Madzia, jeżeli kochasz puść go wolno, jeżeli wróci to jest Twój, jeżeli nie wróci – nigdy Twój nie był…ZAPAMIĘTAJ!!!
Magda says
Masz rację Iska,zapomniałam o tej starej prawdzie☺
Marco Antonio Canalette says
To co opisałaś dotyczy także płci przeciwnej, osobiście spotkałem się kilka razy z sytuacją że nie byłem już potrzebny to jakaś forma znajomości bliższa czy inna się kończyła, raz nawet brutalnie dla mnie, po tym ostatnim razie stwierdziłem że nic i nikt nie jest nam dany na zawsze, a największą krzywdę jaką możemy sobie zrobić to przywiązać się do kogoś … za bardzo.
karmel says
Wszystko zawsze działa w dwie strony I każdy kij ma dwa końce :)
monia says
Tak jest ja obecnie w trakcie rozwodu pi 25latach nie wiem czy jeszcze dam rade być jeszcze być z Kimś ,a sama tez nie chce ale po takim oszustwie jakie przeżyłam boje sie myśleć ,ze jeszcze coś się w życiu dobrego mnie spotka
Seema says
Miałam takie same natrętne myśli. Pozbądź się ich najszybciej jak się da. Najważniejsze to odpocząć po rozwodzie i pobyć tylko ze sobą. Naprac dystansu i osiągnąć bardzo ważny w życiu balans. Potem tylko pozytywne myślenie, powtarzam tylko pozytywne myslenie i nawet się nie obejrzysz jak przyciągniesz do siebie miłość. Wiem co mówię
Maja says
Oj to dobrze, że zakończyłam to coś…u mnie to miało być wspólne zamieszkanie po śmieci jego matki. Dodam , że może to trwać jeszcze z 15-20 lat , bo kobieta jeszcze młoda. On mając 43 lata mieszka nadal z mamusią i nie zamierza się wyprowadzać…
Kasia says
O rany…szczescie ze to zakonczylas. Tacy „ozenieni z mamusia” potrafia wpedzic w depresje.
Szczęsliwa :) says
Hmmm… co prawda nie polecam naciskania, ani żadnych innych desperackich zachowań ale wiem sama po sobie, że lepiej od samego początku jasno powiedzieć jakie ma się oczekiwania i cele, czekają i „płynąc” wraz z sytuacją, po np roku może okazać się, że mężczyzna wcale nie chce tego samego co kobieta, jest mu dobrze jak jest. Sądze, że to bardziej kwestia dojrzałości mężczyzny. Ten, który wie czego oczekuje i do czego dąży nigdy nie ucieknie… o ile oczekiwania są zgodne z tymi które ma kobieta :)
karmel says
Jasne :) ale czym innym jest jasne mówienie czego się chce i przekazywanie tego w normalny sposób a czym innym wypisana na twarzy desperacja i uwieszenie się na chłopie od pierwszego spotkania :P
Przekorna says
W pewnym wieku i po paru doswiadczeniach czlowiek powinien woedziec czego oczekuje od zycia i drugiej osoby. Ja sama jestem ma etapie osobistego melodramatu po zakonczeniu relacji z facetem”chlopcem”, poza ktorym swiata nie widze, ktory znal moje uczucia i ktory jednym slowem zakonczyl, bo wolal luzna relacje niz zobowiązanie, ze trzeba by bylo kogos uwzgledniac w planach. Stwierdzil ze ja to nie to. W sumie w przeciagu paru lat uslyszalam to samo juz 2.raz.
Inka says
Ze swojego doświadczenia wiem jedno, że niema tego złego, co by na dobre nie wyszło:)
Magdalena says
Ja 8 lat jestem i slysze ze dobrze jest jak jest jemu czyli bez zobowiazan , facey jest super fajnie nam sie rozmawia i super spedza czas a gdy sie ktos opcy obok mnie kreci nagle robi się nerwowo i co tu zrobic
MM says
Ok, rozumiem, że zbytnie naciskanie może go wprawić w popłoch i chłopak się ewakuuje. Co jednak w sytuacji, gdy nie było nacisków, wszystko sobie płynęło i nagle następuje ochłodzenie, a z czasem kompletne zerwanie relacji, bez słowa, dosłowne ,,wymykanie tylnymi drzwiami”? Jakieś rady na to, albo sposoby czego nie robić?
karmel says
Albo zrobiłaś cos nie tak, albo zmieniło się cos w jego sytuacji życiowej… zainteresowany facet od tak nie odpiszcza
MM says
Warto zapytać? Czy lepiej tego nie robić?
karmel says
Ja bym chyba olała ;)
Kinga says
A co w sytuacji gdy to on narzucił szalone tempo – już w pierwszym miesiącu mówił o dziecku, wspólnym mieszkaniu i ślubie- wszystko układało się super a tu nagle ochłodzenie relacji, niedomówienia i coraz mniejsz kontakt. Wymówka była praca i dużo wyjazdów jeszcze przez rok. Ostatecznie podjął decyzję o zakończeniu relacji ale wciąż chce spotykać się z moim dzieckiem a przy tym ze mną. Czyżby furtka? Co myśleć o tym?