O tym, że rozwód jest trudnym i szalenie bolesnym, pisałam już kilkukrotnie na przykład w tekście” Sprawa rozwodowa na chłodno” czy w tym o żałobie jaką przechodzisz wtedy nie tylko Ty, ale często i cała Twoja rodzina oraz otoczenie. Niewątpliwie w większości przypadków, jest to wydarzenie traumatyczne, bolesne, smutne i szalenie dobijające. Mało które małżeństwo rozstaje się przecież z uśmiechami, w przyjaźni czy świetnym humorze. Wydaje mi się, że gdzieś tam głęboko w nas, zawsze jest jakaś nutka zawodu i smutku – w końcu coś co miało być na zawsze zwyczajnie nam nie wyszło.
Bardzo często dostaje od Was maile i wiadomości z prośbą o wsparcie w tym czasie oraz jakieś uniwersalne porady, które mógłby pomóc Wam przeżyć ten czas, przygotować się do samej rozprawy lub podnieść na duchu. Cóż, wydaje mi się, że ciężko mówić tu o czymś uniwersalnym. Każdy z nas przechodzi to po swojemu, co innego ma w głowie i sercu, mimo iż wiele z tych myśli przewija się u większości. Jedni z nas pragną wtedy spokoju, samotności, wyciszenia innym pomaga płacz, wysiłek fizyczny czy ucieczka – w inne miejsce albo pracę. Każdy przeżywa swój dramat inaczej i ciężko tu cokolwiek radzić.
Na pewno warto mieć czas dla siebie. Zagłuszanie uczuć i emocji pracą czy imprezowaniem pomaga nam zapomnieć na sekundę, ale nie koi bólu, nie pozwala nam go przepracować, zrozumieć, wygoić. To takie odwlekanie nieuniknionego. Nie jest pomocnym też udawanie, że jest ok. Nie jest i każdy racjonalnie myślący człowiek to wie. Na pewno nie ma sensu się zamartwiać czy denerwować- stres jest normalny, ale w dużej dawce i przy nakręcaniu się, może tylko przeszkodzić a nawet wiele zepsuć. Melisa, ziołowe tabletki wyciszające, gorący prysznic. To na pewno pozwoli Ci się rozluźnić. Nie twórz w głowie szalonych scenariuszy, nie twórz problemów, które nie istnieją. Pojaw się na miejscu z podniesioną głową, spokojna i opanowana, wiedząca czego chcesz. Nie rób z siebie sieroty czy histeryczki, bo to na pewno nic nie da a jedynie poczujesz się jeszcze bardziej upokorzona, żałosna i słaba. Pamiętaj, że Twoja siła tkwi w Tobie, a jeśli decyzja zapadła, pewne rzeczy muszą się wydarzyć, bo mleko już się rozlało. Nie ma tu znaczenia o co będzie pytał sędzia, jak to w środku wygląda i ile trwa. Niezależnie od tego co wiesz, musisz to przejść i wierz mi…od tego się nie umiera. Przeciwnie- jestem najlepszym przykładem, że życie po może być dużo lepsze, dużo bardziej wartościowe, świadome i szczęśliwe. To jak bolesna szczepionka, którą każą robić w podstawówce. Bolesna, dzieciaki robią wokół nich masę szumu a ostatecznie zapominasz o niej w chwile i żyjesz dalej.
Nie twierdze, że to nic. Nie twierdzę, że to łatwe, lekkie i przyjemne…chce Ci tylko powiedzieć, że nie musisz się szykować. Nie potrzebujesz złotych rad wszystkich dookoła. Potrzebujesz tam przyjść i to przejść. Tyle. Skup się tylko na tym, że za chwilę będzie po wszystkim. Będziesz to miała za sobą jako mgliste, przykre wspomnienie- wspomnienie jednocześnie dające Ci zupełnie nowy początek czegoś, co jest tylko w Twoich rękach i z czym możesz zrobić cokolwiek chcesz.
Aśku says
To co piszesz i o czym , to tak jakbym widziała siebie w lustrzanym odbiciu.Niespełna miesiąc dowiedziałam się że mój mąż składa o rozwód – szok wydawał się, byłam pewna że jesteśmy szczęśliwi. od ponad 10 lat. Płacz , stres, użalanie się nad sobą, rozmyślanie co nie tak zrobiłam – może dlatego że jestem starsza od męża? itd…..Szukanie na siłę dlaczego? .Super tekst bardzo budujący.Tak niewiele trzeba ale po przeczytaniu -zgadzam się . Muszę przejść to z podniesioną głową -takie życie .
Martyna says
Ja właśnie jestem teraz na roztaju drogi. ..mamy dwuletnią córkę ja czuję że już przestało nam na sobie zależeć ale nie wiem co dalej. …taki mętlik w głowie co zrobić. ..jak ratować jeśli w ogóle ….czy dać juz spokój. ..; (masakra; (
D says
Jakbym czytała o sobie . ;(
Różnica w tym że mamy 4 letniego syna …
M says
Nie jestem jedyna… Od roku nie potrafimy sie z mężem dogadać, działamy sobie na nerwy i chyba tylko nasz 7latek nas trzyma razem :-( a lek przed rozwodem jest ogromny :-(
Donia says
Wszystko zależy po której stronie jesteśmy. Ja czekam na luzie. To już czysta formalność. Dojrzewałam do tego od jakiegoś czasu…i wiem że to dobry wybór.
Uwolniona says
U mnie wyglada podobnie… Za 4dni rozprawa….
i 4letnie dziecko w tym wszystkim…
kika says
;) ja dlugo dojrzewam i nadal tego nie robie i mijaja lata na niczym
Ewa says
U mnie 5mc synek, dopiero szykuje sie do rozwodu.. do tego mieszkamy za granica i jeszcze bedzie dodatkowo walka o dom i dziecko… A maz co? Nadal bawi sie na imprezach.. wiem, ze podejmuje wlasciwa decyzje…
Olka says
Ja tez bylam przekonana o rozwodzie… ale od kilku tygodni mąz zmienil swoj stosunek, nie wiem czy jestem głupia ze chyba to kupiłam i z stanowczego postanowienia o rozwodzie zaczelam sie zastanawiac nad separacja.. mam taki mętlik w glowie… szkoda ze nikt nie moze za nas podjac tej decyzji albo ze nie mozemy wybiec w przyszlosc o te kilka lat i w sktocie zobaczyc jak to sie wszystko skonczy… ehhh… dawno nie bylam tak skolowana
Mała says
Wiem co czujesz… Sama zastanawiam się jakie kroki podjąć, czy zrezygnować i być pewna siebie i tym samym być szczęśliwa czy zaufać kolejny raz w zmiany, że może akurat tym razem nie będą na chwilę i pozostać w małżeństwie ale obawiam się że już nie potrafię odbudować tego co stracone. Czuję że się wypaliłam. Nie wiem co dalej :(
Ona says
U mnie to samo… dwoje dzieci w wieku przedszkolnym. Kiedy mnie zależało i się starałam on to ignorował, a Kiedy się już wypaliłam i przestało mi zależeć on zaczął się starać. Ale już jest za późno, razem trzymają nas jeszcze dzieci, ale nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam, raczej nie długo z szacunku dla samej siebie. Dzieci kiedyś dorosną i mam nadzieję że zrozumieją. Mam nadzieję że podejmę właściwą decyzję.
P says
Jakbym czytała o sobie…ech…
Btoska says
Polecam książkę- „Rozwód początkiem zycia” Debbie Ford – ja właśnie ja przerabiam i powoli dojrzewam do decyzji o rozwodzie.
Natalia says
Witajcie, u mnie minął właśnie miesiąc od rozwodu. 3,5 letnia córeczka to całe moje szczęście, które mi zostało. Czułam się w moim małżeństwie samotna, niezrozumiana. Mimo wielu prosb i rozmow, mój były mąż nie starał się by nasze małżeństwo było pełne miłości, wspolnych chwil i wspomnień. Nie słuchał, gdy mówiłam ze o związek trzeka dbać, że trzeba pracować nad tym co już mamy…Z perspektywy miesiąca wiem już to była słuszna decyzja, bolesna ale jedyna…Bowiem związek z niedojarzylym człowiekiem, który nad rodzinę przedkłada prace, pieniądze, samorozwój i samospelnienie, nie ma szans…Jedno mnie trapi. Mąż od 4 lat mieszkał zagranicą. Zawsze byłam spragniona rozmów, przytulenia, samej jego obecności i zainteresowania rodzina. Od momentu gdy narodził się temat rozwodu, czuje ze potrzebuje być z kimś. Nie to uczucie silne, teraz i tu. Mam wrażenie ze skrywalamną je te całe lata, trzymałam na smyczy. A teraz tak bardzo tego potrzebuje…z drugiej strony jest moja ukochana coreczka, której chciałabym wynagrodzić brak pełnej rodziny. jest zatem na pierwszym miejscu a ja zagłuszyć znowu moje potrzeby bliskości z drugim człowiekiem. Boje się ze ktoś oceni mnie ze tak szybko chce juz wejść w coś nowego, albo ze powie ze jestem zła matką bo myślę tylko o sobie. ..W moim życiu jest tylko moje dziecko. No i praca. Nic poza tym. Nie wiem w jaki sposób można kogoś dziś poznać. Znajomi mają już rodziny, sytuacji by poznać kogoś nowego wlascienie nie doświadczam. .. boje się ze to juz za mna…ze miałam już swoją szansę i jej nie wykorzystałam.
M says
Ja szykuje się do złożenia pozwu…
Mamy dwoje dzieci, dom kredyt… napewno nie będzie łatwo, będzie pewnie cholernie trudno. Już teraz wiem że nie będe mogła liczyć na żadne wsparcie ze strony rodziny.
Mimo wszystko jestem juz coraz bardziej gotowa na ten krok bo bycie z kimś kto nawet już do mnie nie mówi, nie pyta i nawet juz nie ukrywa że jestem niewygodna nie ma sensu.
Cały czas mam nadzieję że jest tam ktos mi pisany i jeszcze na niego trafię
aq says
Dokladnie mam 3,5 letnią córeczkę i dokładnie mam to samo z mężem- tylko tutaj rodzice i koledzy wazniejsi niz my…a jego wiecznie od 3 lat nie ma, tak samo chcialabym poczuc jakas bliskosc.. ale gdzie kogos poznac…
K.Bgb says
Myślę, że przy sprawie rozwodowej bardzo ważne jest wsparcie bliskich. Często zdarza się, że dwoje ludzi nie ułatwia sobie przebiegu sprawy.
Michal says
Witam żona szykuje się. Do. Złożenia pozwu chce ugody twierdzi że chce nowego życia że nie. Wspierałem jej najgorsze jest poczucie winy że mogłem coś. Zrobić inaczej wciąż ja kocham jednak ona stanowczo mówi nie za tydzień się wyprowadza