!! NOWY POST !!
Miałaś lub masz takie wrażenie, że Twoje życie stoi w miejscu? Nic się nie zmienia, nic nie ewaluuje, nie robisz postępów, tkwisz w martwym punkcie? Życiowo, zawodowo, związkowo… Może to wina rozstania, które Cię zaskoczyło, a może kwestie zdrowotne kompletnie Cię zablokowały. Może czujesz, że zatraciłaś siebie przy opiece nad swoimi dziećmi, albo Twoja kobiecość i seksualność wyparowały. Przytłaczają Cię problemy, dla których nie widzisz rozwiązań, coraz więcej rzeczy przychodzi Ci z trudem i w bólach. Tracisz sens, nie masz zapału, cele dawno zniknęły gdzieś na zamglonym horyzoncie… Może masz depresję?
Jako osoba, która chorowała na depresję i przeszła przez załamanie z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że to piekło. Czujesz się jak w pułapce, jak w klatce, do której wszyscy pchają łapy, wszyscy chcą Cię pocieszyć, rozweselić, zaczepić, ale nie mają pojęcia jak bardzo masz to gdzieś. Jesteś gdzieindziej, w innym miejscu, w innym czasie, co innego czujesz i czego innego pragniesz… Czegoś innego, ale sama nie wiesz czego. Nie czujesz spokoju a rozpacz, która rozdziera Cię totalnie od środka. Tylko to taka cicha rozpacz, tępa i głucha. Jesteś jakby zawieszona w próżni między tym wszystkim co dalej dookoła gna i się nie zatrzymuje.
Oczywiście, ktoś powie Ci, że masz słabszy okres, że pogoda, że może brak słońca, albo urlopu, …ale to nie to. Nie jesteś smutna. Jesteś zrezygnowana. Poddałaś się i nie masz ochoty na walkę. Czujesz, że czego byś nie zrobiła, nic się nie zmieni, nie poprawi, nie da Ci szczęścia. Nic Cię nie cieszy- najchętniej nie wstawałabyś z łóżka. Wszystko robisz jak za karę i męczysz się niemiłosiernie. Tak, to zdecydowanie może być depresja albo kwestie związane z hormonami (np. chorą tarczycą).
Najważniejsze by tego stanu nie lekceważyć- tu często z pomocą przychodzą bliscy. Im zależy, oni motywują lub wręcz na siłę ciągną do lekarza. To niezwykle ważne, aby nie pozostawać bez opieki w takiej sytuacji. Depresja jest bagatelizowana i często wyśmiewana jako wymysł nieszczęśliwych kobiet a tak naprawdę jest poważną chorobą, która wiele osób doprowadziła do odebrania sobie życia.
Każdy z nas oczywiście myśli: „mnie to nie spotka”, „ja mam inny charakter”, „to nie w moim stylu”, ale prawda jest taka, że może ona dotknąć każdego z nas… Życie pisze różne scenariusze i zaskakuje- czasem miło a czasem podcinając nam skrzydła i miażdżąc. Jeśli czujesz, że coś może być nie tak, zapala Ci się czerwona lampka czy w związku z Twoim samopoczuciem czy kogoś bliskiego- nie lekceważ tego i udaj się do specjalisty. Każdą rzecz daje się przepracować, ale musisz sobie na to pozwolić i dać szansę…
Mona says
Temat bardzo mi bliski.
Rok temu, po kolejnej przeprowadzce moje malzenstwo zaczelo sie sypac, dukochanej Corce zdiagnozowano mpd, maz poplynal w prace, silownie, znajomych. A ja zostalam zupelnie sama z dzieckiem, z codziennoscia z przerazeniem o Jej przyszlosc. Zaczelam jezdzic po specjalistach, kiedy udalo sie opracowac plan wielopoziomowej rehabilitacji i na tym skypilam cala swoja uwage- maz zaczal mnie dolowac, obrazac, odebral mi ostatki poczucia wlasnej wartosci.
Kiedy czulam, ze juz wiecej po prostu nie zniose, ze nie dam sama rady, ze jak tu stoję tak sie rozsypię w pył z rozpaczy.. pomyslalam znow o moim dziecku. Ze potrzebuje mnie tak bardzo, ze dla Niej musze z tego wybrnac.
Trafilam pod opieke psychiatry z depresja i zaburzeniami lękowymi, trafilam na terapię, najpierw indywidualna, pozniej grupową. I dzieki ludziom, ktorych tam poznalam zrozumialam, ze ja tez mam prawo do swoich potrzeb, do szacunku, do zycia w zgodzie z sobą. Wlasciwie ciagle sie tego uczę. Podjelam decyzję o rozwodzie z Piotrusiem Panem. Wlasnie dostalam sie na studia, bo wsluchujac sie w siebie-zrozumialam w czym jestem dobra i co chce robic. Nie jest idealnie, przeprowadzka, rozwod, samotne macierzyństwo i finansowa niewiafoma przede mna- ale juz widze postep i szanse dla siebie.
To byl koszmarny rok, mój 30sty. Ale nauczylam sie o sobie wiecej niz przez tych 30 wczesniejszych.
Warto udac sie po pomoc, to sa ludzie, ktorych pasją jest pomaganie ludziom na zakręcie. Mialam tak wielkie szczescie. I teraz myslę, ze w tej koszmarnej samotnosci znalazlam kednak duzo sily.
me says
gdzie szukac pomocy?? do kogo kierować swe pierwsze kroki?
karmel says
Terapeuta lub psycholog, ale koniecznie z polecenia i sprawdzony. Taki, który chce pomóc a nie wyciągać pieniędzy przez lata- niestety wielu tak robi…
Mona says
Lokalna poradnia zdrowia psychicznego w moim przypadku, nie bylo mnie stac na inną opcję, a trafilam na wspanialych lekarzy i terapeutow.
lena says
Jak już zebrałam się z decyzją, że muszę iść do specjalisty to po pierwszej wizycie u pani psycholog na NFZ wyszłam z poczuciem , ze nigdy tam nie wrócę . Pani psycholog stwierdziła ze to ze jestem w dołku przez separację z mężem to moja wina , bo wyolbrzymiam tę sytuację . Pozwoliłam przez to żeby przysłoniła mi życie . Hmmnn
Chętnie teraz odpowiedzialalabym tej pani , że jeśli nie miałabym z tym problemu zapewne nie przyszlabym do niej po wsparcie .
Cóż , konowałów nie brakuje . Z takim podejściem do pacjenta nie dziewię się , że wielu ludzi jest w tak złym stanie .
Pani chyba się minęła z powołaniem
karmel says
Niestety – dlatego zawsze podkreślam że z tak delikatnymi sprawami należy zwrócić się do osoby polecanej i sprawdzonej :( sama trafiłam źle i udało się za którymś razem