Ideałów nie ma- powtarzam to do znudzenia bo to niestety prawda. Jeśli uważasz się za ideał, to znaczy, że coś może być z Tobą nie tak ;) Dlaczego? Bo każdy z nas popełnia błędy, każdy z nas robi głupoty, podejmuje idiotyczne decyzje, popisuje się czasem głupotą czy brakiem myślenia. Każdemu z nas zdarzyło się kogoś skrzywdzić czy zranić – nie ważne czy celowo czy nie. Jesteśmy po prostu ludźmi, także jesteśmy przede wszystkim omylni i bardzo wadliwi.
Nigdy nie uważałam siebie za ideał. Gdy byłam młodziutką, wydawało mi się jednak, że jestem prawie nieomylna i dobrze wiem to czy tamto. „Wydawało mi się”- dokładnie tak było. Czas i wiele wydarzeń, które miały miejsce w moim życiu zweryfikowały to dość mocno i boleśnie. Poza tym, że dosyć dobitnie musiałam przekonać się i przełknąć fakt, że do nieomylności mi daleko, to jeszcze zrozumieć, że zdecydowanie potrafię coś spieprzyć dokładnie tak samo koncertowo jak i inni. Dać ciała, zawalić, zranić, popełnić błąd życia. Mam wiele za uszami, widzę tez ile mają inni- właściwie każdy kogo znam. Widzę jakie popełniamy grzeszki, jakie głupoty robimy ze swoim życiem. Jednocześnie coś kompletnie niszczymy a z drugiej strony mamy szansę na odrobienie ogromnej lekcji życia. Pewnie bez błędów i potknięć byłoby to niemożliwe do wykonania.
Wszystko w naszym życiu jest przecież po coś. Nieudany związek, zawody sercowe, utrata kogoś bliskiego, dotykające nas mocno wydarzenia czy choroby. Nasze ogromne błędy i porażki też. Niejednokrotnie powtarzałam już W., że gdyby nie moja niedojrzałość, głupota, bezmyślność a potem efekt tego, nie byłabym dziś tym z kim jest. Pewnie dalej byłabym słodką dziunią z zadartym do góry nosem, która myśli, że pozjadała wszystkie rozumy. Dziś wiem kiedy podkulić ogon, uczę się tego każdego dnia, coraz lepiej idzie mi przyznawanie się do błędów czy zwyczajne przepraszanie. Nie uważam się za alfę i omegę, nie brnę w swoje racje nie dając się przekonać, że ich nie mam. Staram się również odpowiadać za swoje błędy nawet gdy to bolesne a potem dopiero odcinać się gruba krechą by zacząć na nowo.
Tak samo jak każdy kij ma dwa końca, tak ma je i każda sytuacja. Jeśli więc coś jest nie tak w naszym związku, relacji, przyjaźni, sytuacji…zacznijmy od szukania winy i problemu w sobie a potem dopiero w innych. Bądźmy krytyczni wobec siebie, wymagajmy od nas samych przynajmniej tyle co od innych jak nie więcej. Uczmy się na tym co już kiedyś spieprzyliśmy a nie na tym, co jeszcze możemy spieprzyć.
Dodaj komentarz