!!NOWY POST!!
Myślę, że każda z nas, a przynajmniej większość, zastanawia się czasem nad tym na ile faktycznie jest dobrą żoną, mamą, pracownikiem, córką, kochanką… To wskazuje na to, że zależy nam na tym, chcemy się wykazać, dać z siebie wszystko, jesteśmy refleksyjne w tym co robimy i niekoniecznie zadowala nas działanie po łebkach. Według mnie to jest już pierwszy sukces. Niestety nie każdy ma takie podejście i nie każdy się zastanawia nad takimi rzeczami. Nie dla każdego jest to istotne. Jeśli dla Ciebie tak, to znaczy, że jest dobrze ;)
Bycie żoną to nie jest sprawa prosta. Myślę, że to kolejna z wielu niedocenianych w społeczeństwie ról, które są, bo są. Tak bardzo przywykliśmy do tego, że większość kobiet wychodzi za mąż i żoną się staje, że nie szukamy w tym głębszego sensu, nie zastanawiamy się jakie są przywileje i obowiązki wynikające z tego stanu oraz czy w ogóle nadajemy się by tę rolę przyjąć (w końcu nie każda z nas o tym marzy, nie każda w tym spełnia i wie co to oznacza). Niewielu z nas pochyla się nad tym, że poza rolą żony, większość z nas musi być też świetną partnerką, kochanką, kucharką, sprzątaczką, mamą, opiekunką, pracownikiem i wiele innych, bo wymieniać można bez końca… A co tak naprawdę mieści się w tej funkcji? Myślę, że określenie tego to podstawa, aby zastanowić się nad tym na ile dobrze ją pełnimy…
W mojej ocenie żona to jednak pewnego rodzaju kombo. Z jednej strony powinna być ostoją dla swojego męża i dzieci, głosem rozsądku, opiekunką i osobą dbającą o domowe ognisko. Z drugiej strony powinna pilnować porządku i dyscyplinować domowników, czyli być kimś w rodzaju domowego managera ;) To jaki jest stan faktyczny zależy jednak od naszego charakteru, ilości czasu jaki mamy oraz tego w jaki sposób prowadzimy w naszym domu życie rodzinne.
Kombo, o którym wspominałam to łączenie w sobie tych wszystkich funkcji pośrednich, które skupiają w sobie nie tylko dom, ale relacje z domownikami oraz mężem. Nie oszukujmy się, ale to zwykle na głowie żon jest w domu najwięcej obowiązków. To one zwykle sprzątają, gotują, piorą, prasują, robią porządki, zakupy, odrabiają z dziećmi lekcje oraz zajmują się mężem. Nie zapomnijmy jednak, że jako żona, która owszem, powinna mieć dom i domowników pod kontrolą, mamy też swoje przywileje.
Tak samo jak nasz małżonek wymaga od nas opieki nad dziećmi czy obiadu na stole, my możemy wymagać by wynosił śmieci, jeździł po cięższe zakupy czy brał na siebie prace domowe, które wymagają siły czy mechanicznych umiejętności. Dodatkowo umycie czy posprzątanie auta, drobne naprawy czy pomoc przy wychowaniu dzieci, również jest czymś czego absolutnie nie musisz robić sama. Powinnaś również móc wymagać szacunku dla swojej pracy wykonywanej w domu, bo prowadzenie go takową jest (dodatkowo często łączysz go jeszcze z pracą zawodową).
Nie staraj się być na siłę idealną. Czasem odpuść i pozwól sobie na odpoczynek czy czas z bliskimi rezygnując z części obowiązków. Nie jesteś robotem- masz do tego prawo. Nie staniesz się przez to gorszą żoną czy mamą. Doba ma tylko 24h i jej nie rozciągniesz a znalezienie w tym czasie chwili na wszystko jest niewykonalne. Pamiętaj o tym, gdy wpadniesz na to aby tego samego dnia, kolejny raz odkurzać dom czy do nocy prasować ;)
MyślęNadRozwodem says
Problem się pojawia, kiedy chcesz być dobrą żoną, ale gdy ciągle słyszysz ‚nic nie umiesz zrobić, ‚twoja praca nie jest taka ciężka jak moja’, ‚nawet blatu nie umiesz dobrze wytrzeć, ‚siedzisz w tym domu i nic nie robisz’ itp to się odechciewa wszystkiego… A wszyscy dookoła tylko twierdzą, że przesadzasz, cudujesz i wymyślasz :/
karmel says
To jak z gadaniem, że ciąża to nie choroba ;) jak dla mnie zwyczajnie większość ludzi to hipokryci, którzy maja takie same problemy, ale na zewnatrz nigdy się do tego nie przyznają a dodatkowo wyładowują frustracje na takich osobach jak Ty
M. says
Dla mnie to brzmi jak znęcanie psychiczne. Nikt, nawet mąż nie ma prawa obniżać naszej wartości i samooceny! Jeśli robisz coś najlepiej jak umiesz, a mimo to może do końca nie wyjdzie, trudno! Nikt ani nic nie jest w życiu idealny.
A jeśli ciągle się nie podoba, to cóż stoi na przeszkodzie, zrobienia tego samemu ” lepiej”?