Jak śpiewał klasyk w piosence „Kiedy powiem sobie dość…”, każdy z nas ma jakieś granice wytrzymałości: pewnych sytuacji, ludzi, zachowań, zdarzeń… Kiedy nasz limit cierpliwości i tolerancji zostaje wyczerpany, zwyczajnie odpuszczamy. Tak przynajmniej powinno być w normalnym świecie i normalnych warunkach. Jeśli coś z uporem maniaka powtarzamy a to nie daje efektów i wciąż jest źle- zwyczajnie powinno się zrezygnować i przyjąć na klatę, że być może jest to sytuacja, której poskładać się nie da. Czy jednak faktycznie, każdy z nas ma takie podejście?
Niestety wiele kobiet (co pokazują dyskusje pod moimi postami), nie chce lub nie umie przerwać tego błędnego koła. Powtarza w koło swoje błędy, nie chce słuchać rad innych, woli tkwić w czymś co ja rani lub co gorsza wierzy, że ta milionowa, kolejna szansa coś zmieni i da. Niestety, to mrzonki…
Ludziom ciężko zaakceptować pewne zawody, to, że ktoś kogo kochają ich nie kocha lub krzywdzi, że dany stan czy sytuacja związana z pracą, nie rozwiąże się po ich myśli, że coś może faktycznie nie jest dla nich i powinni dać sobie z tym spokój. Takie sytuacje budzą frustracje, wywołują nasze bicie głową w mur, bezsilność i dezorientacje. Na dłuższą metę to prosta droga do depresji i załamania nerwowego, które nieleczone jest fatalne w skutkach. Są oczywiście też tacy, którzy zrywają z palącą ich sytuacją, ale nie uwalniają się od niej… Rozpamiętują, zachodzą w głowę „dlaczego?”, „czy mogłem coś zmienić?”, „czy nie powinienem spróbować?”, „czy to była dobra decyzja”. Odcinają się, ale żyją przeszłością, czyli tak naprawdę w ich głowie nic się nie zmienia…nie zmienia się również zbyt wiele w ich otoczeniu co powoduje, że koło się zamyka…
Wiele z Was pyta mnie czemu nie może zapomnieć. Dlaczego stare sytuacje wciąż wracają a wy stoicie w miejscu i nie potraficie nic zmienić. To właśnie ta sytuacja- zmieniłyście pracę, zerwałyście z czymś lub kimś, ale…głową wciąż jesteście tam a nie tu i teraz. Nie możecie zacząć na nowo i nie ruszycie z punktu wyjścia, bez chęci i determinacji odcięcia się od przeszłości. I uprzedzając kolejne argumenty- tak, nie jest to łatwe, czasem istnieją rzeczy, które wiążą nas na zawsze, ale to również nie jest temat nie do przejścia. To kwestia poukładania sobie tej sytuacji w głowie, wyznaczenia mądrych granic i brzegowych, ale przede wszystkim chęć zrobienia absolutnie wszystkiego co się da…by dokonać przemiany i poczuć ulgę, wolność, odetchnąć w końcu pełnią piersią. W momencie, gdy to zrobisz, to uczucie zrekompensuje Ci ogrom pracy jaki włożyłaś w to by być tu, gdzie teraz…obiecuje ;)
Anna says
Jak czytam Twoje posty to wszystko wydaje się takie proste…. tez jestem po rozwodzie ale mam dziecko i wydaje mi się że to już nie takie proste jak u Ciebie…. :(
karmel says
ale jest tu wiele kobiet z dziećmi, które odnalazły swoje szczęście- dzieci to szczęście a nie przeszkody
Patrycja says
Jestem po rozwodzie, mam dziecko i znalazłam szczęście i spokój. Potem poznałam mojego obecnego męża i jest już idealnie :)
I Ty dasz radę, kwestia nastawienia :*
Monika says
Może dlatego nie da się zapomnieć mimo odcięcia się od przeszłości ponieważ mimo złego zakończenia były to najpiękniejsze chwile w życiu..i człowiek wątpi czy coś równie pięknego mu się jeszcze przydarzy..bo bądźmy realistami wiele z nas już nie spotka np.szaleńcza miłość.. naiwnością jest sądzić, że każda z nas po przejściach trafi na fajnego faceta jak Ty Karolino.. niestety
karmel says
A ja uważam, że jeśli coś się zakończyło źle to się zakończyło z jakiegoś powodu np dla tego, że to nie było to, nie był ten i że wszystko przed Tobą… Gdybym w wieku 30 lat miała żyć z myślą, że wszystko co piękne w życiu już za mną to nie wiem jakiego oczekiwałabym życia…
Żaba says
… tylko że tak naprawdę faktyczny wpływ mamy tylko na TERAZ. Nie na przeszłość i na przyszłość w sumie też nie. Tzn. planować można, marzyć też, ale zakładanie, że „będzie”, „nie będzie” to przecież jak wróżenie z fusów :) Nikt nie wie co nam przyszłość przyniesie! Można jedynie skupiać się na tym teraz (na chwili, dniu) i je dopieszczać, kształtować i z nadzieją, że przyniesie dobre plony w bliższej lub dalszej przyszłości…. A że coś była NAJ – to skąd wiesz, skoro jeszcze tyle przed Tobą? A może to NAJ właśnie dopiero dojdzie? Albo codziennie można znaleźć jakieś mniejsze lub większe NAJ? NI ma co przekreślać swojego życia tylko dlatego że coś jednego nam nie wyszło. Wierzę, że będzie lepiej. Sama też na to pracuję ;) I wiem, że się uda. Powoli, czasem w bólach… ale do przodu i małymi krokami do swojego szczęścia. I też je znajdziesz, jestem tego pewna!
Aga says
Robert Zink raz powiedzial, ze jesli kochalas raz, to pokochasz i drugi raz, nawet silniejsza miloscia. Tak naprawde mamy wiecej niz jedna bratnia dusze na tym swiecie. I co myslisz to przyciagasz. Pokochaj najpierw siebie, poczuj sie dobrze sama ze soba, a milosc przyjdzie :)
Ann says
Mór?
Martuśka says
Dziewczyny kobietki każdy ma swoje odejścia jedne zostają z dziećmi inne bez nich ale coraz częściej spotyka to kobiety. Nie oszukujmy sie my tez nie jesteśmy ideałami. Znam paru mężczyzn którzy zawiedli sie na nas. Mino wszystko trzeba żyć i nie czekac ze książę sie jutro zjawi w naszych drzwiach. Nauczcie sie kochać siebie i dbac o własne zdrowie i humoru. Nic nie dzieje sie bez pryczyny. Jestem tego pewna. Nikt nie daje nam tez ciężaru którego nie zdołamy unieść. Ja tez dołączyłam do grona tych po rozwodzie i pomimo wielu gorszych dni nauczyłam sie żyć szczęśliwa jak narazie sama. Spełniajcie sie i róbcie to co byście chciały robić. Nie ma sensu sie użalać nad sobą. A miłość ta prawdziwa moze kiedyś w najmniej oczekiwanym momencie pojawi sie ;) i trzeba w to wierzyć ;)
karmel says
♥️♥️♥️
Paulina says
Dziś właśnie powiedziałam sobie to „dosc”! Dosyć kłamstw, upokorzenia, wyzywania, psychicznego zniewolenia, braku odpowiedzialności, dawania kolejnych szans… Lecz teraz odczuwam dysonans poznawczy. Mam 26lat, dwójkę dzieci i dziś przekreslam moje małżeństwo i to by dzieci mogły mieć pełną rodzine. Tym bardziej, że on przeszedł przemianę….
Mam nadzieję, że mimo to, to podjęłam dobrą decyzję i tak jak piszesz poczuje kiedyś ulgę…
Żaba says
A ja wierzę w powiedzenie, że „nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło” i w jedną z maksym znajomego, którą mnie kiedyś pocieszał, ale generalnie do niej przekonał, że „jeśli jest źle – to znaczy, że to jeszcze nie koniec drogi, bo musi być dobrze” :) Ale do tego podejścia też dojrzewałam… i dojrzewam dalej. I jestem w trakcie rozwodu (po 10 latach małżeństwa), zostaję z dzieckiem, mam za sobą doświadczenie i depresji i załamania nerwowego… ale przecież żyję dalej, więc chyba na tym warto bazować i szukać odpowiedniej drogi dla siebie, by powstać, odżyć i zacząć (na nowo?) żyć. Wierzę w to. Chociaż faktycznie nie jest to proste ani łatwe…
Ale przykładów i potwierdzeń, że TAK MOŻNA i DA SIĘ jest dużo. Chociażby Ty :) I to pocieszające, a czytanie dodatkowo motywujące! Ja już też chyba coraz bardziej „ogarniam swoją zmianę” : https://projektzaba.blogspot.com/2018/04/ogarnac-zmiane.html .
Pozdrawiam i życzę wszystkiego miłego i lepszego na obranej Nowej Drodze Życia!
Argerka says
Byłam sama po rozwodzie z dzieckiem brakowało mi miłości …żyłam spokojnie sama aż zjawił się On był ideałem tworzyliśmy bardzo udany związek bez kłótni bez jazd problemem była jak się okazało jego rodzina i mój rozwód kiedy zaszlam w ciążę Piotruś Pan uciekł do rodziców ….oskarzyl o wszystko co najgorsze i odszedł …dziś czekam na drugie dziecko jestem sama ….z rozsyrzaskanym sercem i tysiącem myśli pełnych bólu dlaczego !??
Zraniona says
Dzisiaj przeczytałam post, a wczoraj zastanawiałam się dlaczego tak się dzieje ze mną, dlaczego włącza się taki tryb…. Otóż, przeglądałam szafę i wpadł mi w ręce płaszcz, który kiedyś nosiłam…a moja pamięć odtworzyła dzień, kiedy go kupiłam, kiedy czekałam na męża, a on długo nie wracał po pracy, jego wyraz twarzy, zakłopotanie. Nawet cyfra roku, miesiąc, jakaś sytuacja i wtedy zaczyna się projekcja, mój umysł pracuje (widzę sytuację, siebie, jego zachowanie, nawet ubiór). Przecież nie wiedziałam, że jestem zdradzana i nie nastawiałam się na zapamiętanie. Dlaczego tak mam, … podobno pamięć przechowuje dłużej informacje, które są dla nas przykre, .. .. ale ja wtedy byłam nieświadoma tego co robił poza domem. Dostał szansę, jesteśmy razem, minęły 4 lata od wykrycia zdrady, a ja nadal mam projekcje.