Kobiety są ciut próżne, ale dlatego, że wiedzą jak ważny dla ich płci jest wygląd. Dodatkowo- przynajmniej w mojej ocenie, lepsze jest dbanie o siebie niż przesada w drugą stronę. Każda z nas ma wady i zalety, każda posiada jakieś kompleksy, rzeczy, które się jej w sobie nie podobają lub które chciałaby zmienić. To naturalne ;) Jesteśmy ludźmi…kobietami!
Ja oczywiście też mam kompleksy. Nienawidzę swojej szyi, nie podobają mi się moje piersi uważam, że mam dziwną budowę i pewnie jeszcze kilka innych rzeczy też by się znalazło. Na niewiele z nich mam jednak wpływ. Nie zmienię sobie szyi, choć planuje zacząć coś z nią robić. Nie powiększę sobie piersi- bo ta absolutnie nie dla mnie. To co jednak mogę zmienić, poprawić czy udoskonalić- zmieniam. Tak właśnie było z moimi nieszczęsnymi brwiami. Ktoś by powiedział:” czepia się” albo „wcale nie jest tak źle”. Tylko dla mnie było, bo jak zmywałam make up, miałam trzy włosy na krzyż, brwi wciąż się rozmazywały, a jak w końcu znalazłam kosmetyk co się nie rozmazywał, to nie umiałam tych brwi równo umalować. Nie czułam się z tym dobrze i od wielu lata myślałam nad makijażem permanentnym. Brakowało mi jednak odwagi by się do tego zebrać. Oczywiście jest to również kosztowne, ale uważam, że gdy się czegoś bardzo chce, naprawdę można na to powolutku i w swoim tempie uzbierać.
Bałam się jednak efektu, tego, że ktoś zrobi to źle. Słuchałam przeróżnych opinii o odbarwiających się pigmentach, o niebieskich czy czerwonych brwiach lub zrobieniu ich krzywo i brzydko. Te opowieści odstraszały mnie i budziły obawy. W końcu to „majstrowanie” przy twarzy, której nie schowam pod kominiarką, kiedy coś pójdzie nie tak. Przy okazji postu dotyczącego makijażu brwi i tego jak sobie z nimi radzicie, wiele z Was polecało jednak ten zabieg także temat powrócił i postanowiłam go dogłębnie zbadać.
Okazało się, że wiele z tych nieudanych zabiegów, było robionych w domach lub w gabinetach o nienajlepszej opinii, przez panie, które nie mają doświadczenia, są zaraz po kursie lub korzystają z tanich i nieprofesjonalnych kosmetyków czy pigmentów. Efekt zabiegu w takim miejscu jest wiadomy. Ja chyba nie podjęłabym tego ryzyka. Uważam, że lepiej zapłacić 100 czy 200zł więcej, ale wybrać sprawdzona usługę wykonaną u profesjonalisty z odpowiednim stażem i umiejętnościami. Zdecydowałam się więc na zabieg u Pani Blanki Pawłowskiej. Zachęciły mnie opinie na temat jej pracy oraz o jej klinice urody, profesjonalne podejście, rozliczne zdjęcia z efektem jej pracy. Zaufanie jest tu bardzo ważną rzeczą. Nie tylko zostałam poinstruowana na temat przebiegu zabiegu jak i użytych narzędzi, higieny, pielęgnacji po zabiegu oraz przeprowadzono ze mną kompletny wywiad, który wykluczył ryzyko niepowodzenia zabiegu przez wzgląd na mój stan zdrowia, zażywane leki i inne. To również szalenie istotna sprawa.
Oczywiście jak większość zastanawiałam się również nad bólem podczas zabiegu i swoim wyglądem zaraz po. Okazało się jednak, że w gabinecie używa się maści znieczulającej, która go zmniejsza i jest to zdecydowanie do przeżycia. Po zabiegu też nie wygląda się dramatycznie- ja na przykład byłam już wtedy na spotkaniu z klientem i chyba nikt nic nie zauważył ;) Goi się to szybko i sprawnie, kiedy trzymasz się zaleceń to znaczy przemywasz brwi dwa razy dziennie i smarujesz maścią bepanthen :) Będę polecała ten zabieg i to miejsce wszystkim, którzy mają taki sam problem jak ja i boją się. Naprawdę nie ma czego! Blanka jest rewelacyjnym specjalistą i nic złego pod jej skrzydłami nie może się wydarzyć. Jeśli więc zastanawiasz się nad takim wydatkiem i chciałabyś to zrobić, śmiało zbieraj środki i działaj. Ja uważam, że warto!
Dodaj komentarz