!!NOWY POST!!
Dla wielu kobiet i mężczyzn, koniec ich związku oznacza koniec świata, życia, dramat na skalę światową…ponieważ w końcu chodzi o uczucia, drugiego człowieka, jedną z ważniejszych kwestii w naszym życiu… Czy jednak faktycznie jest to fakt, który oznaczać może tylko koniec świata i dożywotnią depresję? Nie… I co ciekawe, same napisałyście to w tym tygodniu wielokrotnie. Dziś śpieszę z odpowiedzią, dlaczego tak jest :)
Sfera uczuć to coś, co w naszym życiu jest szalenie ważne. Jest to również temat niezwykle delikatny i często determinujący wszystkie inne. To oczywiste- tym bardziej gdy nasz związek staje się poważny a my staramy się podporządkować mu nasze życie. Nie warto jednak (mimo, że nie zabrzmi to romantycznie), całkowicie się od niego uzależniać. Dlaczego? Bo, życie to też wiele innych spraw, rzeczy i ludzi, które w najmniej oczekiwanym momencie zostają jedynym co masz… Bez bycia niezależnym, bez przyjaciół, rodziny, tylko Twoich zajęć i pasji nagle, możesz zostać kompletnie sam. Zawiązki się kończą, uczucia czasem przemijają a w naszym życiu dzieją się rewolucje. Zachodzące zmiany, mogą w jednej chwili wywrócić Twoje życie uczuciowe do góry nogami- gdy masz tylko to a on mówi:” odchodzę”, zostajesz z niczym.
Wspominam o tym, bo to cholernie częsty błąd nas wszystkich. Stajemy na głowie, szalejemy, oczami wyobraźni staramy się zaprojektować sobie to, co wydarzy się w ciągu następnych 20 lat, snujemy bardzo szczegółowe plany, odsuwamy na bok cały świat by ukochana osoba była w centrum naszej uwagi i by nic nie było w stanie nam jej przysłonić… Tym czasem może się okazać, że to ona przysłoniła nam wszystko inne. Możesz się przekonać, że odcięła i odseparowała Cię od całego Twojego życia i nie masz już nic innego. A to bardzo zła prognoza…nawet dla związku, który nadal trwa.
Ciężko jest znieść rozstanie, gdy okazuje się, że nie tylko straciło się miłość, ale również nie posiada się żadnego inne punktu zaczepienia. Niczego co oderwałoby od cierpienia nasze myśli, zajęło głowę, zapełniło pustkę. Jest to jednak tylko i wyłącznie nasza wina…
Przecież nigdy nie mamy gwarancji co się wydarzy. Nikt nie daje nam 100% szans na miłość po grób z daną osobą czy pewności jak potoczy się nasz związek. Dlatego koniec naszej relacji nie może być dla nas końcem świata a co najwyżej końcem pewnego etapu. Dowodem na to, że to nie było to skoro nie przetrwało… Bodźcem do tego, by szukać dalej, by w końcu trafić na swoje szczęście a czasem…przypomnieć sobie, że w życiu nie tylko miłość można stracić. Równie dobrze możemy zostać pozbawieni dachu nad głową, bliskiej osoby, zdrowia, spokoju ducha i wielu innych… Miłość, szczególnie tak, która skończyła się wyrządzeniem nam krzywdy, nie jest warta tego, aby stać się naszym końcem świata…
Milena says
U mnie taki koniec świata nastąpi. Boję się rozstać z mężem, ale bycie razem coraz bardziej staję się ciężarem.
Mam dość kłamstw.
Nie mam jeszcze tyle siły w sobie żeby zmierzyć się z rozstaniem.
Domi says
Mam tak bardzo podobnie :(
Rózumiem co czujesz..
Nocami uwielbiam płakać ale to nic nie zmienia.
Wierzę że przyjdzie taki czas, że będzie łatwiej podjąć decyzję.
Monika says
Ja od roku zbieram sie żeby zakończyć wieloletni związek, mamy córeczke i tylko ona dawała mi wciąż siłe żeby próbować ale teraz właśnie dla niej chcę zacząć nowe życie. Zrozumiałam że nie pozbawie jej taty, jesli wszystko rozsądnie poukładamy a tylko zyska szczęsliwszą mamęWeekend majowy,wtedy nasz oficjalny koniec świata…
Anna says
Cześć Monika. Przeczytałam Twój komentarz. Ja też się męczę z moim mężem. Chciałabym odejść ale boję się że go zranie, że zacznie pić no i dzieci…ahh…..jutro mam wizytę u psychologa. Odezwij się proszę. Ania.
Zraniona says
U mnie nastąpił koniec świata. Też nie byłam gotowa na rozstanie… On odszedł.. Zostałam sama, zupełnie sama.. To co autorka napisała, to właśnie ja przechodzę.. Brak perspektyw, brak znajomych, brak celów, planów… Pustka zupełna… Nie radzę sobie… Żyć się nie chxe. Mam wrażenie że nigdy nie przestanę kochać…
Julka says
Ja dziś przechodzę to samo płacze gdy pomyślę o nim o chwilach spędzonych razem i nie spodziewałam się ze zostanę sama ta pustka bardzo boli
Agata says
A ja zostawiłam faceta po kilku latach. Dlaczego? Bo chciał mnie tylko dla siebie, denerwowało go moje zaangażowanie w pracę, spotkania z przyjaciółkami musiały być szczegółowo opisane. Doszło do tego, że wszędzie się dopatrywał tego, że on już mnie nie interesuje bo jak wchodzę do domu to przytulam kota a nie jego, bo chce poczytać książkę, bo się spóźniam 20 minut, bo nie odpisałam od razu… Niczego nie żałuję.
Mania says
Gratuluje Ci takiego podejścia, ja do tej pory nie mogę wstać po zakończeniu związku wraz z zerwaniem zaręczyn.
W tak toksycznej relacji żyłam…
Też miałam wszystko wypominane, źle się ubieram, chcę się rozwijać zawodowo, po co się maluję, nic nie umiem i wszystkiemu ja jestem winna a dodatkiem tego wszystkiego była Mamusia jego, która zawsze ma racje.
Mama says
Czytam Cie juz dosc dlugo…Od czasu do czasu zostawiam komentarze…Nie wiem jak to sie dzieje, ale Twoje teksty pojawiaja sie i mowoa dokladnie i tym, co akurat wydarza sie w moim zyciu czy sercu…I znowu dzis taki tekst…A ja dzis wlasnie uslyszalam wyrok rozwodowy:-( Choc tak bardzo go nie chcialam.Ratowalam.To po 12 latach skonczylo sie:-(:-(:-( I staram sie z calych sil uwierzyc w to, ze koniec zwiazku to nie koniec swiata to nie potrafie….Chociaz skrzywdzil mnie, Dzieci, a rozwod tylko z jego wylacznej winy to jest bardzo ciezko:-(:-(:-(
Lena says
dokładnie to samo przeszłam, ale po rozwodzie pozbierałam się dość szybko a do byłego męża czuje obojętność. Ale zaangażowałam się w związek z mężczyzną który nie chce się angażować i znów ciężko :(
Mama says
W jaki sposob udalo Ci sie pozbierac po rozwodzie? Ja juz od roku nie jestem z mezem, od 3 lat totalna klapa, od 2 tygodni po wyroku rozwodowym, a ja nie potrafie sie podniesc…Jestem na samym dnie. Mysle, ze juz do konca zycia bede sama, samotna… I ta swiadomosc mnie zabija.Samotnosc rowniez.Bezsilnosc, totalny dol,i przymus zycia jako rozwodka, zero perspektyw, planow i nadziei…To nie tak mialo wygladac.Chyba jestem jakas przekleta.Nic mi sie nie uklada, stracilam rodzine, meza, mieszkanie.Czy to jest sprawiedliwe??? I jak tu sie pozbierac???Czego uczepic? Jak zaczac sie podnosic z popiolow??? U mnie chyba nie da rady.Za duzo tego.Chce.Jednak nie porrafie.O co chodzi???? Chyba juz totalnie mi odbilo:-(
Julka says
Dlaczego faceci nie myślą o nas zaczynają związek my się angażujemy i nagle koniec bo on nie wie czy chce to jakieś chore
Madzia says
Rozwód to nie koniec świata..raczej początek czegoś nowego. Skoro sie skończyło to znaczy ze tak mialo byc. Bylam z mężem 5 lat…po ślubie 3. Mamy małe dziecko..a mimo wszystko to ja odeszłam. Złożyłam pozew o rozwód i dostalam go po pół roku. Teraz czuje ulge..mimo ze go kochalam. Nie ma nic lepszego niz poczuć znowu wolność. Pozdrawiam