Zmora… dla jednych to będzie określenie osobowości, dla innych zmorą będzie ktoś konkretny, jeszcze dla innych to będzie to, co męczy, trapi coś czego się boi. Dla mnie zmorą czasem jestem Ja… sama dla siebie, czasem dla innych ale w głównej mierze moją zmorą jest stan umysłu, ducha i serca do którego zostałam doprowadzona sytuacjami zdarzającymi się zbyt często. W tym jednym konkretnym przypadku którym jestem ja sama tą zmorą jest kłamstwo, oszustwo, rozminięcie się z prawdą każdy nazwie to po swojemu. Nie da się w dzisiejszych czasach żyć bez kłamstwa, oszustwa czy właśnie rozmijania się z prawdą bo czasem jest to po prostu nieuniknione, najczęściej dzieje się to w pracy ale… trzeba nauczyć się rozróżniania czy rozmijamy się z prawdą (to moje ulubione określenie) bo jak np. w mojej pracy musisz czasem rozminąć się z prawdą dla dobra klienta by w przypływie złości związanej z zaistniałą sytuacją nie stało się coś gorszego czy rozmijamy się z nią bo to nasz sposób na wszystko. Kłamcy to ludzie którzy w dużej mierze są świetnymi aktorami, jeśli cechuje ich dobra pamięć tym lepiej dla nich, ułatwia im to zadanie jeśli nie dalej kłamią udając że wiecznie czegoś nie pamiętają . Nie pamiętają co mówili, robili, obiecywali . Nie pamiętają o co się ich proszono i w efekcie wchodzi im to na tyle w krew że staje się to sposobem na życie . Osoby okłamywane, są najczęściej przez długi czas odpowiedzialne za kłamców… biorą odpowiedzialność za ich czyny, słowa czy gesty. Za obietnice składane nam i innym i w końcu jeśli kłamca jest dobry w swoich umiejętnościach to trwa i trwa może to być dzień miesiąc rok całe wieki, może też w pewnym momencie ów kłamca zatracić się tak bardzo, że zapędzając się wpada we własne sidła, już nie wie co jest kłamstwem a co nie, już nie wie co komu powiedział , co komu obiecał i koło się zatacza znowu kłamie ,bo teraz już musi w końcu BUM!!
Kłamca się wysypuje najpierw z drobnostką potem z czymś większym w końcu zaczyna się lawina wysypującej się prawdy i co dzieje się dalej… Jeśli kłamca jest samotnikiem nie posiada rodziny a kłamał tylko w pracy hmmm albo się uda albo szuka nowej pracy, Jeśli na domiar złego był samotnikiem w sensie nie posiadał partnera, partnerki życiowej ale miał spore grono przyjaciół ale ich również okłamywał hmmm zazwyczaj zostaje sam i jest jeszcze bardziej samotny, najgorsza opcja jest wtedy kiedy kłamca posiada rodzinę… Pomijając fakt że obdarował ich zupełnym brakiem szacunku… spowodował u nich coś co będzie niosło za sobą długotrwałe i trudne do ogarnięcia konsekwencje tak naprawdę jego czynów. I Taką właśnie osobą się stałam… osobą złapaną w sidła kłamcy który był a właściwie jeszcze jest moim mężem . Przez 4 długie lata okłamywał mnie we wszystkim, być może czasem zdarzało się mówić prawdę tego nie wiem ale fakt jest jeden wszystko co teraz sobie przypominam , wieczne jego zapominanie o wszystkim, wieczne obietnice, wmawianie że czegoś nie mówił w konsekwencji wieczne awantury to wszystko wynik Kłamstwa . To co dzieje się teraz mimo że nie jesteśmy już razem to konsekwencja jego poczynań. Nie ufam ludziom bo nie wiem czy kłamią czy nie i by nie popadać w paranoję staram się oddzielać rzeczy bardziej od mniej ważnych. Przy mniej ważnych wyłączam czujność natomiast przy tych dla mnie bardzo istotnych radar kontrolny włącza się ze zdwojoną siłą lecz sieje też spustoszenie. Jestem obecnie w cudownej relacji z Najcudowniejszym człowiekiem który niestety jest kolejną ofiarą łańcucha kłamcy . Kocham go bardzo i szczęście całe że znam bardzo długo, bo w większości sytuacji nie zastanawiam się czy jest ze mną szczery czy nie bo po prostu wiem, że tak jest ale są takie chwile kiedy moja ufność wyłącza się i wtedy jest katastrofa. Z pozornie małej, dla niego nic nie znaczącej rzeczy w danej chwili , przy danej sytuacji rodzą się problemy które defato nie powinny się tworzyć a biorą się ze skrzywienia które wytworzył we mnie kłamca. Muszę pracować nad sobą bardzo ciężko by sytuacje te były sytuacjami a nie codziennością , muszę też prosić o pomoc mojego mężczyznę lecz nie umiem o nią prosić bo kłamca zostawiał wszystko na mojej głowie tworząc we mnie poczucie obowiązku radzenia sobie ze wszystkim samodzielnie. Na czym ma polegać jego pomoc? Na zrozumieniu tego co dzieje się w mojej chorej od domysłów głowie…. to ciężkie bardzo i wiem że długa droga przede mną do wypracowania harmonii ale wiem jedno jeśli mój mężczyzna zrozumie że dla mnie najważniejszą rzeczą na świecie jest szczerość Harmonia i Spokój w mojej chorej głowie , przyjdą szybciej niż się wydaje.
Ania says
Bardzo przykre ale prawdziwe….l ja przez 7 lat żyłam z kłamcą, brak zaufania doskwierał ale prawdziwy mur zbudowała zdrada exa, do której do dziś się nie przyznaje. Dzis jestem szczęśliwa. Mam cudownego mężczyzne ale czasem również zapala mi się lampka kontrolna… Nie wiem czy kiedyś się tego wyzbędę. Nawet z pomocą psychologa trudno mi się z tego wyleczyć.
karmel says
To zapraszam do nas na http://www.rozwiązane.pl :) moja terapeutka mnie uratowała wiec Tobie też.
Mama says
Ja bylam oszukiwana przez 11 lat malzenstwa.Nawet z dowodem klamstwa w reku zarzekal sie, ze to nieprawda.Czasami czulam sie jak w Matrixie zastanawiajac sie, czy aby to nie ja zwariowalam? W koncu BUM i 1 sprawa rozwodowa 9 stycznia.Do tego depresja zal metlik w glowie zalamanie.Jak to przetrwac i przezyc? Narazie wydaje mi sie ze to koniec swiata (mojego i 2 Dzieciaczkow, ktorym zgotowalam taki okrutny los wybierajac takiego czlowieka na tatusia).Koszmar, ktoremu nikomu nie zycze:-(