Jakiś czas temu pisałam o tym jak udało mi się poskładać na nowo, wyjść z poważnego załamania nerwowego, odnaleźć motywację i w wyniku splotu wielu wydarzeń, znowu stanąć na nogi. Jak się domyślacie, nie była to droga łatwa. Ciężko byłoby ją pokonać samej i bez pomocy…być może w ogóle nie dałabym rady. Jednak determinacja, silny charakter i instynkt samozachowawczy jakoś wygrał ze słabością fizyczną i psychiczną. Cały proces był dość długi i pracochłonny, ale szalenie opłacalny, ponieważ uzbroił mnie na resztę mojego życia w górę doświadczeń, recept na codzienne sytuacje i nauczył kontaktów z ludźmi na nowo.
Moja sytuacja pokazuje mi tylko i uświadamia, że jeśli mnie się udało, udać się może każdemu- jeśli tylko będzie tego chciał. Cały proces podzieliłaby jednak na kilka kroków, które postaram się Wam skrótowo opisać bo być może pozwolą Wam one na obranie podobnej drogi i pomoc sobie. Chciałabym tylko podkreślić, że kluczem jest uświadomienie sobie, że nasza sytuacja wymaga od nas tego typu działań tzn: naprawy naszej obecnej sytuacji.
Dla mnie krokiem nr.1 zawsze jest właśnie ta świadomość sytuacji. Może się to wydawać banalne, ale wielu ludzi tkwi w sytuacjach toksycznych, nie dostrzegając tego. Czuje, że to zagadnienie może dotyczyć znajomej, kuzyna czy koleżanki z pracy, ale nie ich. Dostrzeżenie tego jest podstawą by w ogóle, zacząć cokolwiek zmieniać.
Krok nr.2 to wzbudzenie w sobie determinacji do działania i zmian. Możemy sami siebie motywować, wizualizować cel, napisać sobie na kartce co chcemy osiągnąć lub z czym zmierzyć. Często słowa, które mamy w głowie nie docierają do nas tak jak te wypowiedziane na głos lub spisane na kartce. Wtedy też w naszej głowie powstanie plan na działanie, chęć dosięgnięcia zwizualizowanych pragnień, celów i marzeń. Ta myśl powinna nas napędzać.
Krok nr.3 to podjęcie decyzji, czy by osiągnąć nasze cele, potrzebujemy czyjejś pomocy. Tutaj powinniśmy również być ze sobą szalenie szczerzy. Ja wiedziałam, że z depresją, załamaniem i tak koszmarnym stanem nie poradzę sobie sama. Z tego też powodu zdecydowałam się na pomoc terapeuty, leki oraz wsparcie znajomego księdza czy wizytę u psychiatry. Pamiętajcie, że mimo iż my kobiety lubimy być jak te Zosie samosie, to zawsze lepiej ubezpieczyć się odpowiednym wsparciem, niż wojować na własny rachunek.
Krok nr.4 to wcielenie w życie naszych postanowień i celów przy jak największej sterylności jeśli chodzi o nasze życie. Już tłumaczę co mam na myśli. W tym punkcie powinnyście zadbać o higienę swojego życia, psychiki oraz relacji. Musicie zrobić wszystko aby odsunąć od siebie wszystko co toksyczne. Ludzi, sytuacje, zajęcia które Was frustrują a także postarać oczyścić swoja głowę. Na pewno jest to jeden z trudniejszych punktów planu, ale jest on niezbędny bycie mogły zadbać o jego owocne zrealizowanie. Postarajcie się zrobić co się da, by móc po prostu działać.
Krok nr. 5 to systematyczność, cieszenie się nawet z najmniejszych sukcesów i kolejne zmiany. Fajnie jeśli macie w tych zmianach wsparcie bliskich, dzieci, partnera, koleżanki czy specjalisty. Ja miałam przede wszystkim terapeutkę, która mnie dopingowała, pokazywała kolejne zmiany, mniejsze i większe sukcesy tym samym dopingując mnie do kolejnych. Pamiętajcie, że taka praca nad sobą jest jak efekt kuli śnieżnej.
Kolejne kroki, dają kolejne korzyści i kumulują się rosnąc w siłę i moc. Nie zrażajcie się porażkami, które też Was spotkają, chwila słabości czy gorszemu samopoczuciu. Nigdy nie jest tak, że wszystko idzie idealnie. Najważniejsze by wciąż mieć ta determinacje i chęć do napędzania się. Jeśli to w Was zakwitnie, będzie rosło i pielęgnowane, da dokładnie takie plony, jakich oczekiwałyście!
Emi says
Masz świętą rację…Ja też zbieram się, żeby posprzątać moje życie, choć czasami odczuwam lęk, ale muszę być silna, by małymi kroczkami ruszyć do przodu…
karmel says
Przede wszystkim nie czekaj z tym :)
Emi says
Dziękuję za ten post. Ja też muszę się pozbierać i chyba sama przed sobą przyznać, że bez pomocy terapeuty się nie obejdzie, że sama przez to nie przejdę.
karmel says
zapraszam zatem serdecznie do mojej terapeutki :)
Aniaa says
Gdyby jeszcze te terapię były darmowe…
karmel says
W Mops-ie, nfz itd. są bo finansuje je państwo. Z doświadczenia jednak wiem, że koszta to najmniejszy problem gdy się ich potrzebuje i chce :) bez pracy swego czasu, wygrzebałam pieniądze z pod ziemi by móc uczestniczyć- więc wszystko się da :)
Martyna says
Ja te wszystkie kroki realizuję sumiennie. Wyprowadziłam się z córką od męża przemocowca, któremu było z nami nie po drodze. Znalazłam pracę, logistycznie wszystko jest ogarnięte. Niestety mój mąż mnie prześladuje. Świadomie i celowo dręczy mnie w nowym miejscu zamieszkania. Utrudnia mi funkcjonowanie w nowym środowisku. I jak tu ułożyć sobie nowe życie, jak stare na złość nie chce dać o sobie zapomnieć. Radzę sobie za dobrze, więc facet postawił sobie cel – trzeba mnie zniszczyć. Zakładam, że kiedyś mu się znudzi. Oby czas był dla mnie łaskawy.