Dziś piszę specjalnie dla tych wszystkich Pań, które straciły wiarę w świat, ludzi oraz to, że może jeszcze kiedyś zaświeci dla nich słońce…
Tak, wiem, jak jest Wam ciężko uwierzyć w to, że tkwiąc w sytuacji, w której czujecie się jak w potrzasku, może się coś zmienić. Wiem, że może ciężko dostrzec słońce, kiedy od dawna otacza Was ciemność. Jest trudno ruszyć z miejsca bojąc się, zmian, które niekoniecznie mogą okazać się lepsze niż to co straszne, ale już znajome. Tyczy się to zwykle kobiet, które nie są już sama a mają pod opieką własne potomstwo, o którego przyszłość się boją.
Kochani, to co chciałabym podkreślić (mimo, że nie jestem matką) to fakt że, codziennie piszą do mnie panie będące matkami opowiadając mi swoje historie. Część jest właśnie na etapie strachu przed podjęciem drastycznych decyzji i zmian w swoim życiu. Inne postanowiły zaryzykować i wykonują teraz ogromna pracę, by mieć w końcu takie życie o jakim marzyły- spokojne, poukładane i bezpieczne. Ostatnia grupa ma już za sobą te drogę i mimo przeszłości (którą przecież każdy z nas ma) oraz posiadania dzieci, ułożyła swoje życie, odnalazła swoją bezpieczną przystań i prawdziwą miłość.
Wspominam o tym z kilku powodów. Pierwszy to nagminne wiadomości, w których piszecie, że boicie się zmian ze strachu przed tym „że nikt nie zechce samotnej kobiety z dziećmi” – bzdura! Wielokrotnie mi udowadniałyście, że to nie ma nic do rzeczy. Dzieci nie są chorobą śmiertelną ani kulą u nogi a historie, które mi wysyłałyście pokazują, że absolutnie nie są żadną przeszkodą do nowego związku i miłości.
Kolejna kwestia to przekonanie o tym, że jesteście zupełnie same ze swoim problemem i nikt nie jest Was w stanie zrozumieć, wesprzeć, doradzić. To również nie jest prawda. Rozstania, problemy, rozterki, rozwody, złamane serca i zawody miłosne dotykają właściwie każdego z nas. Każdy z nas ma za sobą jakieś przykre związkowe przejścia, które w mniejszym lub większym stopniu na niego rzutują oraz ciągną się za nim w dalszym życiu. Nie popadajmy jednak w paranoje i nie próbujmy sobie wkręcić, że tego typu przejścia mają nas zniszczyć już na zawsze. Internetowa „miłość”, która trwała miesiąc, związek z kimś kto nas skrzywdził po trzech miesiącach, czy rozstanie po pół roku męki, awantur i wyzwisk z jego strony naprawdę ma złamać Ci życie? To absurd, ale niestety częsty… Nie wiem czemu kobiety, traktują rozstania, które powinny być dla nich wybawieniem jak koniec świata. Wylewają morze łez za facetami, którzy potraktowali je ja zwykłego śmiecia. Dziwią się brakiem ich szacunku, a tym czasem same go dla siebie nie mają. To przeraża.
Dziewczyny, nie jesteście same. Jest nas tutaj 65 tyś. Praktycznie każdy z nas coś przeszedł i dzieli się swoimi spostrzeżeniami i radami. Powstała dla Was grupa, gdzie wzajemnie się wspieracie a za chwile, mam nadzieje, że dodatkowo pomoże wam w tym moja książka. Z każdej sytuacji jest wyjście. Każda ma nas czegoś nauczyć, wywołać w nas zmiany i refleksje. Rozstania, choroby, odejścia i pojawienia się kolejnych ludzi, śmierć bliskich…To wszystko rzeczy, które są i będą częścią naszego życia i nie da się ich uniknąć. Miarą tego jacy jesteśmy i jak będzie wyglądało nasze życie, jest jednak wynik- czyli to jak w tych sytuacjach się zachowany i co nam one przyniosą.
EmTe says
Dziękuję za ten tekst…Dziękuję
Magdalena says
Dziękuję…..ryczalam jak bóbr czytając to…..
Mama says
Dziekuje Ci bardzo za Twoje slowa.Nawet nie wiesz jak bardzo…
Aga says
Dopiero zaczęłam czytać twoje posty…I wiem, że trafiłam tu nie bez powodu i nie przez przypadek. Przede mną decyzje i ogromny strach właśnie. Dziękuję
karmel says
Cieszę się, że tak uważasz i mam nadzieję, że faktycznie na dłużej z nami zostaniesz :)
ESTERA says
Pamiętam swego czasu, kiedy upadałam tak, że już nie widziałam sznasy by poswstać, odpalałam jedną piosenkę: Good Charlotte – Hold On. Tekst tłumaczyłam ze słownika słowo po słowie a gdy miałam już całośc – płakałam przy każdym słowie. Może to głupie ale ta piosenka długo trzymała mnie przy życiu.
mallgos says
Dziękuję, dokładnie tego potrzebowałam na dziś :-).
Dla kobiet, które po rozwodzie zostały same z dziećmi – uwierzcie mi, kobieta po rozwodzie bez dzieci też ma ciężko. Trzeba mieć troszeczkę szczęścia, by spotkać kogoś wartościowego, no i właśnie jeszcze przeskoczyć siebie, by znowu zaufać. Być może mając dziecko jest nieco łatwiej stanąć na nogi, jest jakiś „motywator”, jakiś sens życia kiedy jest się jeszcze w tej ciemnej dolinie. Kiedy człowiek zostaje sam w tych pustych ścianach, bez wsparcia i zrozumienia rodziny, otoczenia, z byłym mężem w tle, który jeszcze nie ochłoną i ciągle straszy ile to jeszcze jest w stanie wymyśleć, by ci dokopać to naprawdę można zwariować.
To da się przeżyć, chociaż koszty emocjonalne są naprawdę duże. Potem trzeba tylko wziąć głęboki oddech i powiedzieć sobie – trudno, nie wyszło, idę dalej i zobaczę co jeszcze los dla mnie ma. Pamiętajcie nigdy nie jest tak w życiu, że jest tylko źle, nawet jeśli to złe trwa długo, to kiedyś minie.
Puma says
…ja zaryzykowalam zostawilam wszystko…prace rodzine bylego partnera z ktorym nie bylo kolorowo…bynajmniej tak wtedy sądziłam zostawilam wszystko dla niego widzialam w nim wszystko lepsze zycie dla mnie dla moich córek…i co…nie potrafie z nim zyc on wcale bie jest przystosowany do zycia w rodzinie nie rozumie wielu kwestii wie wszystko lepiej….chcialabym ….nie wiem sama czego jedyne czego jestem pewna to tego ze z obecnym partnerem nie bede ale gdzie isc co wybrac co zrobic…bez pracy mieszkania w obcym miescie….dodam ze do rodzinnego domu nie mam po co wracac..
Facet says
Jestem facetem. Dlaczego tylko kobiety cierpią? Mężczyźni również cierpią… jestem sam od 10 miesięcy i jest mi bardzo ciężko. Byłem z kobietą o 10 lat starszą po rozwodzie z dzieckiem. Urodziła nam się zdrowa piękna córka którą kocham nad życie i gdy to piszę sama łzy mi lecą… wybudowaliśmy razem dom… różnie było jak to w każdym związku… miałem przypuszczenia że mnie zdradza i moje obawy się potwierdziły po 6 miesiącach od rozstania. Okazała się zwykłą materialistką. Straciłem wiarę w miłość. I dzisiaj wiem że szczęście nie istnieje… jedyne co mnie spotkało dobrego w życiu to moja Kochana córcia. I nie życzę nikomu samotności bo ja codziennie w niej tkwie…
karmel says
A kto mówi, że cierpią tylko panie? Każdy człowiek może być zraniony i płeć nie ma tu nic do rzeczy
Facet says
Tak tylko dlaczego to dla pań są tylko takie portale, a jak facet się poryczy to już wszyscy się z niego śmieją
karmel says
ale przecież nikt się z Pana nie śmieje :) poza tym nie ma takich portali dla panów, bo być może panowie nie chcą o takich rzeczach pisać. nie wiem, nie jestem mężczyzną więc nie umiem Panu odpowiedzieć. Jesteście nieco inni od kobiet, większość z was wstydzi się tego, reaguje agresją lub zamyka w sobie, ciężko więc o pisanie i refleksje
Facet says
Tak wiem przecież nie zrobię tego publicznie
Każdy coś w życiu przeszedł .
W sumie na brak powodzenia nie narzekam, ale nie potrafię się zakochać. Nie wiem dlaczego przecież tyle kobiet mi ostatnio powiedziało że jestem taki ładny ( śmiech) Ale nie potrafię z kimś być tylko dlatego aby być z kimś. Myślałem, że jest to duże prostsze, ale tak bardzo się myliłem. Chciałbym przeżyć taką prawdziwą miłość. Czy taka istnieje ? Nie wiem… ja nigdy takiej nie doświadczyłem . Wiem to głupie
Moni says
Piękne słowa, jest Pan niestety wyjątkiem – wrażliwym, subtelnym i pewnie dlatego zranionym… W dzisiejszym świecie delikatność dostaje zawsze po tyłku od tych „ wyżeraczy” , ignorantów nie doceniających niczego i nikogo. Szczerze współczuję rozłąki z dzieckiem – to największa tragedia – przynajmniej w moim rozumieniu.
Sama says
Ja tez stracilam wiare i nadzieje Przestalam wiezyc w ciudowny zwiazek ktory opiera sie na milosci wsparciu i kroczeniu razem przez zycie Jestem sama od 4 lat tkwilam w nieszczesliwym zwiazku myslac przez wiele lat ze cos sie zmieni Niestety z roku na rok bylismy coraz dalej od siebie bez milosci rozmow takich zwyklych o miczym i sexsu Trudno mi zaufac ponownie kazdy facet w moich oczach nie potrafi prawdziewie kochac Nie ukrywam ze barakuje mi cholernie drugiej osoby u boku przytulenia rozmow spacerow z partnerem smiechu z byle czego , ale strach przed kolejnym rozczarowaniem nie pozwala mi dopuscic blisko do siebie nikogo
calaja says
Po rozwodzie spotykałam sie z: facetem który po 4 miesiącach przyznal sie ze jest druga, facetem który okazał sie narkomanem chorym na HIV (!!!!), facetem który nie mial emocji, facetem który okazał sie klamca i zlodziejem, facetem-dzieckiem, facetem uzależnionym krzyżowo…Sporo nie? Sama ich wybieralam. Z tysiąca facetów wybieralam tylko takich. Mam kierownicze stanowisko, mieszkanie, samochód, mnóstwo oleju w glowie ale jesli chodzi o facetów to jestem tak tepa i slepa ze nie potrafię przez to spojrzeć w lustro! Roczna terapia tez nie wiele zmienila. Zastanawiam się na kogo jeszcze trafie i ze strachu wole nie wychodzić z domu. Nie ufam juz sobie.
Smutek says
Przed 30 min mój jeszcze mąż powiedział mi, że chce rozwodu (po dwóch latach umownej separacji i ciągłego wysyłania niejednoznacznych sygnałów – ja czekałam, żeby zrozumiał i wydoroślał). Tak jak piszesz, boję się samotności, której zresztą codziennie doświadczam. Widzę, jak cierpią moje dzieci. A tata chce przeżyć drugą młodość. Nie umiem chyba już żyć, nie widzę sensu. Straciłam wiele lat. Odniosłam porażkę.
anka says
Kochana!!życie się nie skończyło, a dla Ciebie może dopiero zacząć! :-) jeszcze będzie pięknie, tylko walcz o siebie! nie rezygnuj!
Ala says
Kochana dasz rade, slonce usmiecha sie do wszystkich tylko nieraz ciezko przebic mu sie przez ciemne chmury. Chce przezyc druga mlodosc, niech przezywa, a Ty podnies glowe, miej swoj honor i pomimo klod pod nogami przeskakuj je i idz do przodu.
Gniewna says
Współczuję, też przez to przechodzę, stopniowo byłam odsuwana od wszystkiego, robił wiele rzeczy w tajemnicy, nie rozmawiał ze mną, nie pytał o nic, byłam jak niechciany mebel, non stop pisał smsy z kobietami z portali randkowych. Dzieci na to patrzyły i w końcu stało się to normalnością – typowym obrazem który nikogo nie raził. Teraz się nas pozbył – czeka nas walka w sądzie ale nie dam za wygraną. Nie ma lojalności wobec kogoś kto zniszczył naszą rodzinę i odebrał dzieciom poczucie bezpieczeństwa! Nie spocznę dopóki mu nie odpłacę za wszystko, krok po kroku, oko za oko…
Aga says
Dziekuje za te slowa choc tak trudno mi uwierzyć ze jeszcze moze byc dobrze stracilam resztki godnosci proszac blagajac a i tak ponioslam porazke walczylam o meza jak lwica gdy mial wypadek opiekowalam sie nim gdy nie mogl chodzic a wyszlo ze dbalam dla innej a teraz jak uslyszalam diagnoze rak piersi zostane sama z corka bez wsparcia meza
Ja głupia says
Ja jestem z partnerem od 15 lat, mamy wspólne mieszkanie, splacamy razem kredyt. Wszystko fajnie, pięknie, dogadujemy się, jest wesoło, lubimy razem spędzać czas. Tylko jest jeden mankament….ten mój kochany partner, który z takim zaangażowaniem szykował nasze wspólne mieszkanie w zasadzie od początku naszego związku lubi również inne panie. Prowadzi drugie, wyuzdane życie poza mną. No i ma chyba pół miasta znajomych koleżanek. oczywiście doba Internetu znacznie ułatwia jego znajomości. Głupia byłam bo już na początku mail ciągoty do innych, ale człowiek młody był, nikt nie był do końca święty. I tak to już się ciągnie od 15 lat, miałam kilka okazji żeby to zostawić, tylko ciągle miał jakieś usprawiedliwienie, a to że nie mieszkamy razem itd. I tak średnio co pół roku na czymś to łapię, a on robi biedne oczy zabitego psa, obiecuje poprawę, że to już ostatni raz, że on tylko pisze ale do niczego nigdy nie doszło. Poszedł na terapię, bo przyznał się że ma problem. Po 3 miesiącach terapii, dokładnie wczoraj zobaczyłam w jego telefonie SMS jak umawial się z jakaś laska na spotkanie… dodam że mam 30 kąty, jestem wyksztalcona Z dobrym stanowiskiem, nawet trochę ładna i pozwalam robić z siebie takiego barana. Już nie wiem czy brzydze się nim czy sobą. Takie życie to horror
Ala says
Nooooo, to jestesmy we dwie:-(
Ja głupia says
Wybaczcie za błędy, słownik …
Ja głupia says
Na jednym z blogów przeczytałam dobre określenie takiego życia, otóż którą kobieta o zdrowych zmysłach przy kimś takim zostaje? Nie… ta kobieta już dawno te zmysły postradała. Dodam tylko, że ludzie go uwielbiają, wydaje się być miłym , pomocnym chłopakiem dla mnie też taki jest, moja rodzina bardzo to lubi. Jest wesoły ma ciekawe hobby, no ale chyba jego największym hobby są panie z Internetu. Uwierzcie mi jak zobaczyłam do kogo i co on wypisuje to prawie padlam. Nie do jakis super lasek (oczywiście do takich również ) ale wręcz do byle kogo, od kościstych małolatek po grube panie po 50. Nie wiem już sama co jest z tym człowiekiem, ja już chyba nie potrafię mu pomóc. I rozumiem Was wszystkich, bo ja mimo że nie mam dzieci też zostaje sama, z kredytem, dokończeniem mieszkania i marnymi groszami które mi zostaną po wszystkich opłatach.
anka says
czas leczy rany… po roku czujesz, że jest lepiej, po dwóch zaczynasz żyć na nowo … Może u każdego trochę inaczej, ale po sobie wiem, że tak to działa. Przypomnij sobie co Ci sprawiało radość albo znajdź nowe rzeczy/hobby, pokochaj siebie ;-) też w to nie wierzyłam, dopóki nie spróbowałam… ale żeby spróbować trzeba było czasu. Ten blog bardzo pomógł i… wiadra łez ;-) ale przez to jesteśmy silniejsze
trzymajcie się!
Michelle says
Stoję miedzy młotem, a kowadłem. Na pytanie ‚czy chcesz ratowac Nasz związek’, mąż odpowiada ‚nie wiem.’.
I tak czekam, zastanawiam sie, szukam mieszkania do wynajecia… Nie mam odwagi odejść z dwójką dzieci. Nie chodzi o strach, tylko o to, że pożałuję tej decyzji. Może jednak uda nam sie dogadać, porozumieć, znowu kochać jak kiedyś… Wierzę w to, ale codziennie moja wiara maleje.
Ciężko podjąć dezycję kiedy musisz myśleć nie tylko o sobie. Myślisz za ‚NAS’, za dzieci, za siebie.
zmianka says
cześć wszystkim! jestem tą kobietą, która odważyła sie powiedzić dość i wiecie co… nie ma właściwego momentu na to… to ten wentyl bezpieczeństwa który wybucha …i niech sie dzieje co chce!
ponad 6 lat związana byłam z alkoholikiem…dobrym człowiekiem lecz jego wybór był oczywisty alkohol, nie ja…a ja naiwna o niego walczyłam, leczenia, terapie i tak w kółko. Wkońcu umęczona tym wszystkim kazalam mu sie wynosic i wiecie… rozpoczęło sie moje drugie życie! zawalczyłam o siebie! trudno było, ale warto!
zadbałam o siebie, schudłam, znalazłam pasje…dużo plusów… tylko czasem przychodzą chwile słabości, marzę o poznaniu faceta, z którym mogłabym być szcześliwa i bezpieczna… w chwilach kryzysu zastanawiam sie czy ten moment nadejdzie…
Ja głupia says
Podziwiam stanowczość. Ja jestem właśnie na etapie oznajmienia, żeby osobnik się wynosił. Tylko chce to zrobić jak najmniejszym kosztem psychicznym dla mnie, bo dużo stresu mnie czeka w najblizszym czasie, zmiana pracy itp. Ale już postanowiłam i tyle razy ile próbowałam ratować, a nic z tego nie wychodziło …zycie ma się jedno. Tyko szkoda tylu lat, gdzie byłam cały czas okłamywana – tą bezpieczną przystanią, a inne panie dostarczały rozrywki. Tylko czy warto to przeciągac, żeby tylko zaoszczędzić sobie stresu? Ale niestety podczas takich akcji jestem emocjonalnym wrakiem, nie potrafię normalnie funkcjonować ehhh
zmianka says
Dasz radę! Czasu nie cofniesz…nie zaluj tego co było…traktuj to jako lekcje! Walcz o siebie! Jest trudno ale można! Bądź stanowcza i konsekwentna!
Ja głupia says
Dziękuję za te słowa. Ja chyba wybiorę się do specjalisty, żeby pomógł mi przez to przejść. Obawiam się, że się posypię całkowicie. Tym bardziej, że w najbliższym czasie zmieniam pracę i nie chcę nic zawalić, bo zostaję sama z kredytem, opłatami itd. Strasznie to ciężkie, zwłaszcza ze wydawało mi się, że jesteśmy razem szczęśliwi, a przez jego nieostroznosc dowiadujesz się o drugim życiu jakie prowadzi. Ja wiem, że on jest chory, ale chocbym bardzo chciala to nie potrafie już mu pomóc. Nie umiem…przez to wszystko co przeszłam to chyba nawet już go nie kocham. Do końca życia bym żyła w podejrzeniu, że może znowu mnie zdradza. Te kontrole, sprawdzanie telefonu, historii przeglądania (cwaniak kasuje na bieżąco) to jest chore ! Najgorsze jest to, że od dwóch lat staraliśmy się o dziecko i nic…jestem już po 30 i boję się, że nikogo nie znajdę i nigdy nie zostanę mamą. Jeba** los…gdyby człowiek był mądrzejszy wcześniej
zmianka says
czytam… i widze siebie sprzed 2 lat! ze zostane sama… ze nie dam rady! nieprawda!
co prawda nie poznałam nikogo..jestem sama..ale czy teraz będąc w związku nie czujesz sie samotna?? przemyśl to sobie!
Idz na spotkanie z terapeutą, jeśli uwazasz ze jest Ci to potrzebne! nie wstydz sie prosić o pomoc! I pamiętaj… to co przynosi nam życie zawsze jest na miarę naszych możliwości ! więc ta sytuacja jest do rozwiązania i potrafisz to osiągnąć!
Shemek says
Drogie Panie
Pozwólcie mi dorzucić do dyskusji kilka słów od przedstawiciela płci przeciwnej :)
Często kobieta ma obawy czy będąc sama z dzieckiem ma szanse na ułożenie sobie życia choć to pytanie zadaje sobie też jakaś grupa mężczyzn samotnie wychowująca dzieci.
Na pytanie czy dziecko jest przeszkodą są dwie odpowiedzi zdecydowanie TAK i zdecydowanie NIE !
Kiedyś miałem okazję poznać na gruncie prywatnym koleżankę z pracy, jak się domyślacie samotną mamę. W pracy miła, sympatyczna, pomocna, można powiedzieć dusza człowiek. Niestety przy bliższym poznaniu okazało się że swojego syna traktuje jak zbędny balast. Po godzinie miałem z nim na tyle dobry kontakt że słuchał mnie bardziej niż swoja mamę. Nie czuje się upoważniony do oceny jej zachowania, może to odreagowanie na sytuację, brak akceptacji itd. Zastanawiałem się przez chwilę jak ona chce stworzyć bliską relację z kimś obcym skoro z własnym dzieckiem nie jest w stanie. Tu muszę powiedzieć że dziecko u takiej kobiety decydowanie utrudni znalezienie normalnego partnera (choć słowo ‚normalnego’ ma wiele znaczeń).
Pomyślmy teraz przez chwilę o mamie która ma doskonały kontakt z dzieckiem (a to świetnie widać) – którą z kobiet wybrałybyście gdybyście były mężczyznami ? Z jaką osobą macie większe szanse na zbudowanie lepszej więzi gdzie dialog jest normalną formą rozmów ?
Odpowiedź jest chyba oczywista. Doskonale zdaje sobie sprawę że żyjemy często w trudnych warunkach (kredyty, nisko opłacana oraz stresująca praca itp) ale to nie oznacza że własne frustracje można wyładowywać na bliskich dlatego nie oceniam nikogo, każdy z nas ma jakieś problemy z którymi sobie nie był/jest w stanie poradzić.
Przykład koleżanki ma jeszcze jeden ciekawy aspekt, pomyślcie jakim kandydatem na męża będzie ten kilkuletni teraz chłopak. Czy będzie chciał kiedyś słuchać swojej partnerki czy będzie ją ignorował ? Domyślacie się przyszłości jego związku ? Ciesze się, może to choć troszkę odmieni życie jednego dziecka i da mu (lub jej) szansę na normalniejszą, lepszą przyszłość.
Mając dzieci uczymy je sposobu myślenia oraz podejmowania decyzji w przyszłości gdy będą już dorosłe. To właśnie my tworzymy przyszłe związki naszych dzieci za ‚naście’ lat.
Często facetowi nie chodzi o ugotowany obiad, wyprasowaną koszulę czy też posprzątane mieszkanie a o kobietę do której można się przytulić, zbliżyć, porozmawiać i widzieć szczęśliwe dzieci przygotowane do dorosłego samodzielnego życia.
Dla niektórych tylko tyle a dla innych aż tyle.
Anna says
no tak, wszystko jest ładnie i dobrze, wielka miłość, troska, szacunek, wszyscy się dogadują( ja +mój syn+ mój partner), są sobą zachwyceni, myślimy o wspólnym zamieszkaniu i życiu, powiększeniu rodziny. O moim synu dowiadują się rodzice partnera (sami mają patchworkową związek i część rodziny) i nagle przestaję być idealną synową, zaczyna się ciosanie kołków na głowie, przedstawianie przyszłości w czarnych barwach ile to problemów jest z taką partnerką.
Dotąd liczyłam się najbardziej ja jako człowiek którym obecnie jestem i moje świetne podejście do syna…a teraz …po wielu rozmowach, wspólnie wylanym morzu łez został po obu stronach tylko strach, że nigdy ani ja ani on nie spotkamy osoby, która byłaby właśnie tak „uszyta na miarę”
Czy dla mężczyzn naprawdę miłość nie znaczy najwięcej, czy naprawdę tak łatwo jest wszystko przekalkulować i racjonalnie do tego podejść i zrezygnować z uczucia w obliczu problemów ? a może już od pierwszej randki zaanonsować się przyszłej teściowej jako rozwódka z dzieckiem
Shemek says
Cześć Aniu
Chciałbym aby życie było proste tak jak wówczas gdy mieliśmy po ‚naście’ lat :) Niestety nie jest to takie proste, wszystko ulega zmianie wraz z czasem.
Jak masz tych ‚naście’ lat to marzysz o księciu/księżniczce z bajki I chcesz aby życie było takie na zawsze, tylko Ty I on. Wraz z wiekiem pojawia się chęć posiadania wspólnego potomstwa a wraz z jego pojawieniem się zmieniają się priorytety. Dla kobiety zwykle jest to zapewnienie bezpieczenstwa dziecku a jeśli partner zdążył dorosnąć do nowej roli to zechce zapewnić spokojne życie partnerce oraz dziecku. To naprwadę cudowne uczucie jak widzisz że kobieta z którą jesteś spełnia się jako mama I jest szczęśliwa – to świadczy że tata też się sprawdza :) Niestety niektórzy z nas nie są w stanie zaakceptować nowej sytuacji I zaczynają się przysłowiowe schody. Kobieta po takim związku zwykle zmienia swoje podejście do kolejnego partnera co biorąc pod uwagę jej przejścia jest zrozumiałe. Związek z partnerem bez przejść ma zalety jak I wady, tutaj rozumiem podejście teściów, mają własne doświadczenia związane ze związkiem I patrzą swoimi oczami na syna oraz jego wybrankę często krytycznie (przykro mi z tego powodu, nie powinno się oceniać człowieka po sytuacji rodzinnej). Taki związek moim zdaniem ma przyszłość o ile mniej doświadczony partner zaufa doświadczonemu I będzie w stanie się w jakimś sensie dostosować.
Bywa I tak że znów sytuacja przerasta niedoświadczoną osobę, cóż na to nic nie poradzimy. Z szukaniem osoby ‚uszytej na miarę’ jest jak z szukaniem Świętego Grala – sporo ludzi o nim słyszało ale nikt go nie widział.
A na poważnie to trzeba się zastanowić na czym Wam zależy, na dobrym zdaniu rodziców o Waszym związku czy też na samodzielnym I niezależnym życiu, często jest tak że trudno jest ‚wyfrunąć’ z rodzinnego gniazda I stać się samodzielnym człowiekiem.
W fizyce jest taka zasada nieoznaczoności Heisenberga, ona dobrze pasuje do naszego życia. Jako samotna mama jesteś w stanie się dokładnie opisać co lubisz a czego nie, jednak pod wpływem partnera ulegasz nieustannym acz ciągłym zmianom podobnie I on. Dlatego po wielu latach zauważa się że to już nie jest ta sama osoba I coś w tym związku już nie pasuje. W tej sytuacji albo trzeba iść na kolejne kompromisy albo szukać ‚szczęścia’ w kolejnym związku. Niestety kulturowo tutaj francuzi biją nas na głowę swoim podejściem do związków. Oni sobie lepiej zdają sprawę że nic nie trwa wiecznie I co pewien czas nastąpi zmiana partnera. Ale to Francja :) a u nas każdy się boi co to będzie po rozwodzie I co inni sobie pomyślą.
Zapytaj się siebie czy lepiej być z kimś przez 5 lat szczęśliwym czy przez te lata szukać jak to ładnie ujęłaś ‚szytej na miarę’ bratniej duszy. Można powiedzieć Carpe Diem I żyć chwilą albo szukać 10-20 lat a mając 50-60 lat obudzić się pewnego dnia z myślą że tyle dobrego Cię ominęło.
Nic nie trwa wiecznie, zarówno szczęście jak I związek a tym bardziej życie.
Nie chcę niczego doradzać bo to co dla jednej osoby jest idealnym rozwiązaniem dla drugiej może być tragiczne w skutkach. Faktem jest że często oceniamy innych ludzi z perspektywy naszego życia I doświadczenia które mamy a ono nie zawsze jest dobre.
Chciałbym raczej powiedzieć że trzeba się skupić na szczęściu a nie szukaniu ideału I zaakceptować fakt że tak my jak I partner ulegamy zmianom które nie zawsze są dobre dla związku.
Zastanawiasz się czym jest miłość dla faceta, cóż zapewne poprawnych odpowiedzi jest tyle ile osób się wypowiada a prawda I tak jest gdzie indziej. Miłość ta powszechnie omawiana jest tylko którkotrwałym stanem choroby (jednostka chorobowa nr F63.9) dla mnie niestety to uczucie motyli w brzuchu zniknęło dość dawno temu wraz ze związkiem.
Nie wnikając zbytnio w psychikę faceta można powiedzieć że jednak kierujemy się inną logiką niż kobiety. Czy jest możliwe przekalkulowanie ‚za I przeciw’ I rezygnacja z uczucia – jak widzisz tak choć moim zdaniem to świadczy o braku zdecydowania jednak możliwe są I inne scenariusze (np. strach przed różnicą w doświadczeniu życiowym, wywieranie jakiejś presji psychicznej lub finansowej).
Pamiętaj, nadal jesteś tą samą wspaniałą mamą dla swojego synka I nic nie powinno tego zmienić.
Mrówka says
Po 10 latach znajomości, w tym 4 małżeństwa któregoś dnia niespodziewanie dowiedzałam się o zdradzie męża… To było jak grom z jasnego nieba!Zostałam sama w „wielkim mieście”, bez rodziny, nikogo…z 2 letnim synkiem. Tak – było ciężko i może zabrzmi to dość egoistycznie nawet dla tego maluszka brakowało mi sil do życia. Ale jak to mówią co nas nie zabije to wzmocni! Przeszłam, przeszliśmy to z moim Synkiem. Minęły 3 lata, w lutym mamy sprawę rozwodową. I mam nadzieję, że szybko to się skończy!Z nikim się nie związałam, ale mam wspaniałego Synka :-) i wierzę ze to najlepsze przede mną, przed nami! Wszystkiego dobrego Wszystkim, dużo siły i wiary w lepsze jutro! Pozdrawiam!
Żaba says
Samodzielnie nie oznacza samotnie! Ale tak – uważam, że aby zrobić duży krok do przodu z patowej, trudnej i kryzysowej sytuacji to uporać się trzeba SAMODZIELNIE. Bo samodzielnie przeanalizować, przyjrzeć się sytuacji, wyciągnąć wnioski, zdecydować czego chcę, potrzebuję, co jest dla mnie ważne. Ale nie SAMEJ/SAMEMU! W dzisiejszych czasach znacznie łatwiej niż jeszcze 15-20 lat temu o wsparcie z zewnątrz – bo są takie blogi, wirtualne grupy wsparcia, fora, łatwiejszy dostęp do psychologów, terapeutów, różne książki… Ale to i tak w sobie trzeba znaleźć/zbudować siłę. Byle bez popadania w skrajności czy w pułapki „zastępowania problemu” czy też „zawieszania się na kimś innym”. A o to ostatnie całkiem łatwo – bo dziecko, bo złość na byłego/byłą, bo terapeuta, bo „dobre rady” innej ważnej i bliskiej osoby z otoczenia, bo nowa (i oczywiście lepsza! ;) ) miłość, bo toksyczni rodzice, bo nieszczęśliwe dzieciństwo…. Oczywiście – to wszystko nas kształtuje, ukształtowało – ale to też nie powód by wszystko temu podporządkować i się tak właśnie na tym „zawiesić”. A uważność, dostrzeżenie zależności, automatyzmów, prawdziwych potrzeb… to podstawa by ruszyć do przodu! Wierzę w to, ba! jestem nawet przekonana, że tak jest. I tej siły i wytrwałości wszystkim borykającym się z rozwodem, kryzysem w małżeństwie czy jeszcze innym – życzę! Sama też tu na blogu szukam dodatkowego wsparcia… :)
Kate says
„Wylewają morze łez za facetami, którzy potraktowali je ja zwykłego śmiecia. ” Święta prawda … niestety.. !