Dzisiejszy tekst chciałabym zacząć od krótkiego wstępu, będącego moją niedawna rozmową z W. Wyglądało to mniej więcej tak:
Ja: Wiesz o czym zawsze marzyłam?
W: No?
Ja: …że znajdę sobie takiego chłopaka, który kiedyś zaśpiewa dla mnie jak na filmach w zadymionym klubie, wiesz- tak przed ludźmi na spontanie… Jak poznałam Ciebie, pomyślałam: „Muzyk, umie grać na tylu instrumentach, na pewno umie też śpiewać. Tym bardziej, że mówiłeś, że umiesz”. A potem…usłyszałam jak śpiewasz…i już wiem, że to nie wypali”.
Hmmm…tak wiem…to było trochę dosadne z mojej strony, ale chciałabym Wam przekazać przez to krótkie opowiadanie moją pewną myśl. Mianowicie zastanawiałam się nad tym jak bardzo kobiety nastawiają się na znalezienie konkretnego typu faceta. Czasem upatrują go nawet w tych napotkanych, wmawiając sobie, że będą mieli poszukiwane przez nich cechy i…że te cechy faktycznie są im w nim niezbędne.
Mój przykład oraz cały związek z W. uświadomił mi, że mimo tego iż nie szukałam faceta takiego jak on, znalazłam tego idealnie do mnie dopasowanego. Dlaczego? Już wyjaśniam. Zawsze marzyłam o kimś spokojnym, stonowanym, dobrze wychowanym, dowcipnym. Chciałam by śpiewał dla mnie rzewne ballady, plumkał na gitarze, wykonywał poważny zawód, myślał na poważnie, trzymał się z dala od używek i by nie miał „zbyt dużego przebiegu” jeśli wiecie co mam na myśli. Wydawało mi się, że będzie to najlepszy możliwy wybór dla mnie. Byłam pewna, że trochę stonuje moja wariacką i głupkowatą naturę, zapewni mi bezpieczeństwo i stabilizację. Okazało się, jednak, że ten typ faceta to dla mnie kompletny nudziarz. Ktoś kto zabija moje wewnętrzne „ja”, nie pobudza we mnie tej pozytywnej adrenaliny, której potrzebuje jak powietrza. Stopuje mnie w rozwoju, działaniach, we mnie samej. Mimo wszystko, trzymałam się głupio tego planu. Powtarzałam sobie po rozwodzie: „ok, możesz nieco nagiąć oczekiwania bo jesteś starsza, grubsza, rozwiedziona, ale niech będzie singlem, bez dzieci, bez żony i nie przesadnie stary”.
Los oczywiście stawiał na mej drodze przeróżnych Panów. Część odpadała w przedbiegach, część po kolejnych oblanych przeze mnie egzaminach. Oczywiście byli tez tacy, którzy sami uciekali- no cóż, nie jestem ideałem. Stało się jednak tak, że w końcu na mojej drodze stanął W. Cóż, nie ma co ukrywać, nie przypadliśmy sobie do gustu podczas pierwszego spotkania. W. żartuje, że połączył nas alkohol a tak naprawdę mała imprezka z wyjściem na miasto- o dziwo okazało się, że po alkoholu wzrok i zmysły chyba lepiej zaczynają mu działać. Koniec końców postanowiliśmy, że będziemy razem, tylko jak to się miało do mojego planu „idealnego”. No nijak moi drodzy. Muzyk (tragedia, koncerty, masa lasek na liczniku, zdrady, kłamstwa, krętactwa, używki itd.), milion pomysłów na siebie, chęć stabilizacji na poziomie 0, stonowanie mnie- totalna porażka, spokojny zawód- no cóż…kreatywni to najgorszy sort, dobrze wychowany, stonowany, spokojny- chyba wiadomo, że bez szans… Mimo wszystko coś zaiskrzyło a potem okazało się, że właściwie to cały ten „muzykant” jak to określiła moja mama, jest skrojony jakby na mnie.
Dziewczyny, nie przywiązujcie wagi do tego, że ktoś musi być od linijki taki i taki. Często nasze wyobrażenia tego ideału nijak mają się do rzeczywistości i przede wszystkim do nas samych oraz tego czego nam trzeba. Może więc warto dać szansę cichemu informatykowi, pozującemu na playboya kolesiowi z kawiarni czy innemu, kompletnie nie pasującemu do naszego planu facetowi, który może okazać się naszym osobistym księciem.
A. says
Zgadzam się w 100000! Mój książę bardzo odbiega od wymyślonego ideału. Po rozpadzie 10 letniego związku stwierdziłam, że będę szukała partnera według mojego schematu, słuchała głowy nie serca i w końcu będę szczęśliwa…nie wyszło z tego nic po za najważniejszym-jestem bardzo szczęśliwa. Mój wybranek jest rozwodnikiem z dzieckiem i zaskoczyło mnie jak dobrze się w tej relacji odnalazłam :)
Małgo says
Też mam w głowie konkretny obraz faceta, którego chciałabym mieć. Tylko pewnie ten facet będzie zupełnie inny niż moje oczekiwania. Mam tylko nadzieję, że los wie, co robić, żeby nie trafił się „fatalny” dla mnie egzemplarz. :>
Z przyjemnością czytam Twój blog. Poruszasz wiele ciekawych i ważnych kwestii i za to Ci dziękuję.
Ściskam cieplutko! :)
Magda says
Też zawsze miałam wielki plan co do mojego wybranka i związku. nie wyszło z tego nic – mam 27 lat, jestem sama, mam dwie córeczki i ani trochę wiary że ułoże sobie z kimś źycie :(
Olo says
Bo najgorsze to mieć plan….
Miska1802 says
Moja koleżanka postanowiła mnie wyswatać z kolegą swojego faceta. Ja go kojarzyłam ze szkoły średniej ale oficjalnie nas poznała gdy przyjechał. Rozmawiało się świetnie, kilka ładnych godzin, zdobył serce nawet mojego pieska :) potem kilka ciekawych rozmów na messengerze a potem cisza. Okazało się że jego była zaszła z nim w ciążę i zabroniła komukolwiek mówić. A wydawał się być idealny. Cóż takie moje szczęście do facetów, teraz już na nic się nie nastawiam, co ma być to będzie.
Ania says
A ja mimo wszystko miałam jeden, a właściwie dwa warunki. Nie chciałam żeby mój facet miał dziecko. Ale musiał mieć pracę. Mój były mąż długo nie miał roboty i były z tego same problemy. A dziecko? No cóż, może jak bym miała swoje to inaczej bym o tym myślała, ale na ten moment nie wyobrażam sobie wychowywać dziecko byłej mojego faceta. Na szczęście trafił mi się taki mężczyzna i jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Justyna says
16 lat straciłam z gościem który jednak nie był wart nawet minuty. Dziecko ( jedyne piękne i wspaniałe z tego związku) ślub, dom i co? Stwierdził że skoro ja dobrze zarabiam to on nie musi. Leżał na kanapie i zero szacunku, zero pomocy i ewentualne wypady na weekend z kolegami. Ach i drugą rodzina na boku. Później był rozwód i nowy facet. Na początku było super długie rozmowy spacery wspólne wyjazdy. No i wyszło przez swoją miłość do cpania rostajemy się po 1,5 roku bo nie może wybrać czy kocha mnie czy tamto