Czy zostałaś kiedyś totalnie olana przez faceta? Tak wiesz, od początku do końca…a może nawet lepiej gdy dawał cień na nadziei a potem ulotnił się jak kamfora. Miałaś tak? Ja niestety tak i bolało jak diabli…nawet w podstawówce. Głupia myślałam sobie- „Jak on może mnie nie chcieć? Taka fajna laska go zaczepia a on nic”. ;) Cóż, naiwna i głupia byłam. Tak czy siak, patrząc w druga stronę, nieporównywalnie dużo razy to ja byłam strona olewającą i nie pamiętam żebym poza kilkoma razami, specjalnie przez to cierpiała. Owszem było mi przykro, szczególnie jak dla chłopa był to ogromny zawód i ból, ale przeżywanie tego czy rozpamiętywanie przez lata…no nie.
I tak to właśnie z nami jest. Kiedy olewamy jest dobrze, ale kiedy to nas ktoś oleje, wtedy obraza majestatu i foch na lata albo wracanie myślami. Ok, jestem wrażliwcem. Porażki przeżywam jak mrówka okres. Jęczę, stękam, nadymam się. Potem tworze teorie na temat tego czemu się nie udało, co zrobiłam nie tak i w której sekundzie na tyle wszystko zawaliłam, że przesądziło to o ostatecznym wyniku. Paranoja totalna. Są też jednak plusy, bo jako kobieta rozumna (choć paranoiczna), rozmieniam i rozkładam na tyle czynników całość, że zawsze udaje mi się wysnuć też kila wniosków na przyszłość, a niczego nie cenie tak jak nauki na błędach i chłodne, obiektywne patrzenie na siebie.
Czemu jednak tak bardzo nas to boli? Bo podważa nasze własne myślenie o sobie, wizję naszej osoby, zaburza pewność siebie mimo, że zwykle nie ma ku temu najmniejszych podstaw. Nasze ego cierpi i przeżywa istne piekło. A wiecie co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? W. mi powiedział, że większość kobiet, które olał w swoim życiu (poza maszkarami-wiadomo), olewał z przyczyn sytuacyjnych, innych priorytetów na ten moment, sytuacji osobistych czy jakiś nieistotnych błahostek, samemu nie wiedząc dla czego. Daje to cień nadziei, co? Wtedy można inaczej na to wszystko popatrzeć. Może w naszych przypadkach też tak było? Chłop był zajęty i pochłonięty jakimiś sprawami życia i śmierci…no i przepadło. Tak czy siak, najważniejsze by się nie załamywać, nie poddawać i ciąć do przodu. Jak to mówią nasze babcie: „Tego kwiatu jest pół światu”. A jeśli pół to jest z czego wybierać, można odetchnąć spokojnie i ruszać na łowy! :)
Dodaj komentarz