Dziś kolejna sprawa, która wyszła zdecydowanie od Was – rodzina patchworkowa. Ja na ten temat mam niewiele do powiedzenia przez wzgląd na zerowe doświadczenie, mimo to jednak często pytacie mnie o to – zarówno kobiety jak i panowie. Temat jest gorący i na pewno na czasie, ponieważ właśnie takich rodzin przybywa i…osoby szczególnie zainteresowane wciąż szukają odpowiedzi na pytanie: „Jak to ugryźć, by było dobrze?”.
Myślę, że jak na wszystko, nie ma tu jednej słusznej recepty – każda sytuacja, każdy związek, rozstanie, rodzina i ludzie w tej rodzinie to zupełnie inny i niepowtarzalny organizm. Oczywiście wiele problemów dotyczących tych rodzin, powiela się u większości z nich, natomiast nie zawsze to co sprawdziło się (jeśli chodzi o rozwiązania) u jednych, zadziała w tej samej sytuacji u drugich.
Niewątpliwie można jednak wyróżnić kilka głównych problemów, które powtarzają się i przewijają w Waszych opowieściach. Chciałabym je wymienić, dodając niewielki komentarz od siebie, ale przede wszystkim rozpocząć o tym dyskusję. Fajnie gdybyście sami włączyli się w nią, dzieląc się swoimi doświadczeniami i być może doradzając coś tym, którzy są na początku drogi. Każda uwaga będzie tu cenną wskazówką i spostrzeżeniem. Także zacznijmy:
- Ja mam dzieci z poprzedniego związku, on również – nie możemy jednak ułożyć sobie relacji z ex partnerami na tyle, by w obrębie tej naszej nowej rodziny działać normalnie.
- On/ona ma dziecko z poprzedniego związku, które mnie nie akceptuje, staje między nami, każe wybierać między sobą a mną.
- Jego/jej dzieci, są podburzane przeciwko mnie przez ex – ona nie życzy sobie by miały kontakt z moim nowym partnerem/partnerką.
- Nie akceptuje tego w jaki sposób nowy partner/partnerka wychowuje swoje dziecko (pozwalanie na wszystko, godzenie się na manipulację, wykorzystywanie, przekraczanie granic).
- Mój partner/partnerka nie traktuje na równi naszych dzieci (swoich i moich, moich i naszych wspólnych),
- Mój partner/ partnerka nie chce mieć ze mną wspólnych dzieci, ponieważ ma już swoje i uważa, że więcej mu nie potrzeba.
To chyba te główne problemy, o których wspominacie i przytaczacie pisząc do mnie. Zdecydowanie każdy z nich jest poważny, budzi wiele emocji i może stać się czymś, co zaważy na losach Waszego nowego związku. Ja niewiele mogę tu doradzić poza zwykłą szczerą rozmową, jasnym określeniem się i stawianiem wyraźnych granic w relacjach. Oczywiście tak by przede wszystkim nikogo nie krzywdzić, ale również nie ranić siebie. Kwestie dotyczące dzieci, ex związków, uczuć oraz nowych relacji, kiedy nie mamy możliwości odcięcia się od przeszłości (np. z powodu dzieci) zawsze są trudne i wiążą się z nieprzyjemnymi rozmowami, ryzykownymi krokami i wyborami.
Mam nadzieję, że jakoś wspólnie uda nam się podpowiedzieć coś tym, którzy znaleźli się w jednej z wymienionych wyżej sytuacji i że Wasze doświadczenia w temacie, przyniosą świeże spojrzenie na to zjawisko oraz najważniejsze – rozwiązania J
Na nowo says
Zgadzam się z tym ze nie mozna się odciąć od przeszłości. Niedawno zamieszkałam z partnerem. On ma córkę która mieszka z nami, ja mam o 4 lata starszego syna… Nie ukrywam ze wielw problemów wynika z tego w jaki sposob partner podchodzi do wychowania córki… Wszystko jej wolno bo on chce jej wynagrodzić fakt ze nie ma mamy… Mój syn tez ma ojca który tylko się nim nazywa, bo nie loży pieniędzy na niego… Jednak jest zupełnie inny. Zna slowo proszę dziękuję w przeciwieństwie do dziecka partnera… No i co mnie najbardziej ziryrowalo: przy jednej z rozmów z partnerem oznajmilam ze nie będę sprzątac pokoi dzieciaków…on: ze od tego jestem… Podkreśliłam ze nie jestem nianią na etacie i nie związałam się z nim po to by pełnić rolę kury domowej. Zobaczymy jak to będzie ksztaltowalo sie w czasie… 4 lata bylam sama z dzieckiem… Było ciężko ale sobie radziłam. Znam swoją wartość i nie pozwolę na to by związek mnie ograniczał czy przygasal
Szczęśliwa says
Ja uwielbiam moją patchworkową rodzinę- mój obecnie przyszły mąż od razu złapał wspaniały kontakt z moim synem z pierwszego małżeństwa, planujemy również w przyszłości powiększyć rodzinę. Biologiczny tata widuje syna tak często jak chce, a co więcej bardzo polubilysmy się z jego obecną partnerką i często spędzamy czas w piątkę, dla wielu osób jest to niewyobrażalne, jednak wszystko to kwestia podejścia do tematu. Oczywiście nie od razu było tak kolorowo. Najważniejsze, że każdy z naszej piątki jest szczęśliwy, a mały jest przez wszystkich kochany. :)
Sylwia says
Tylko pozazdrościć takiej relacji :) Podziwiam i życzę by zawsze było dobrze!
Btoska says
Wow zazdroszczę to chyba idealna sytuacja dla dziecka oczywiście zaraz po pełnej i nie rozbitej, a szczęśliwej rodzinie.
Magda says
Gratuluje, sama sobie zycze takiej relacji :) na szczescie u nas tylko jego eks w gre. Ale ja sie ciesze, ze wraz z moim potworem dostalam malego potworka w gratisie :)
Kasia says
U mnie jest bardzo podobnie. Oby pozostało tak jak najdłużej. To bardzo ważne,aby dzieci były szczęśliwe nawet po rozstaniu rodziców.
Ola says
I super. U mnie jest na więcej. Ja z dzieckiem , poprzedniego małżeństwa, mąż ma dziecko z poprzedniego związku , i razem mamy wspólne dziecko. Jak to mówimy cała trójka jest nasza. Jeśli chodzi o kwestie traktowania dzieci, każde tak samo. Mamy trochę ułatwiona sytuacje bo mój były mąż nie utrzymuje za bardzo kontaktów z synem, więc obecny mąż jest dla niego tatą i tak też się do niego zwraca. A z była partnerka męża no cóż, wiele osób tego nie rozumie, ale się przyjaźnimy. Długo pracowaliśmy nad naszymi relacjami i mozemy spokojnie powiedzieć że tak jesteśmy przyjaciółkami. Wszystko da się zrobić. Jakby nie patrzeć ludzie w takich sytuacjach są skazani na siebie całe życie bo łączą dzieci więc po co się kłócić i drzec nie potrzebnie koty. Ułatwiamy sobie życie i tak jest wystarczająco skomplikowane
Roztargniona says
Z Twojej wypowiedzi nie wynika żebyś była szczęśliwa w obecnej sytuacji. Nowy związek, a Ty już czujesz się źle i przytłoczona. Przeanalizuj sobie co napisałaś, bo ja to tak odebrałam. Warto w tym tkwić dla zasady? Życzę Ci szczęścia
Magda says
Karola mega Ci dziekuje za ten wpis ;) Jak wiesz czytam Cie od deski do deski.
Wiec Ja dopiero na poczatku tej drogi, nie ulozylo mu sie z poprzednia dziewczyna, ale maja piekny owoc tej milosci ;) malego potworka :) wiec taka mi sie “promocja” trafila:)
Teraz potrzebuje rad Jak to ugryzc. Jego eks nie wie jeszcze ale nie zamierza tego ukrywac, ze pojawilam sie w jego zyciu.
Najbardziej boje sie jednak relacji z mala i jej matka ;) a okreslenie rodzina patchworkowa mega mi sie podoba ;)
ORamoK says
Wedlug mnie wszystko da sie ułożyć, wystarcza szczere checi.
Kocham nad zycie moja patchworkowa rodzinke. Z poprzedniego zwiazku mam dwóch wspanialych synow. Aktualny maz (najukochanszy) bardzo poczuwa sie do nich, daje im duze wsparcie i duzo milosci. Planujemy wspolne dziecko, gdy tylko jest rozmowa na ten temat, on od razu mnie zapewnia iz nie bedzie wyróżniał – te slowo wydaja mi sie bardzo cenne. Byly maz a zarazem ojciec dzieci jest tylko na papierze, mimo ze ma prawa do nich – to zupełnie z nich nie korzysta. Wrecz przeciwnie – ostatnio odciął zupełnie.
Grunt to checi, obustronna motywacja i duzo, duzo milosci
Maya says
Hej Dziewczyny, wszystko dobrze, ale jak ułożyć relacje z osobą z którą zdradził Cię mąż? Hmmm…Też da się ułożyć takie świetne relacje? Bo ja jakoś tego nie widzę. Co innego jest jak rozstaliście się , minęło trochę czasu i poznaliście kogoś lub każdy z Was. A jak ułożyć relacje z osobą , która wyśmiewała Was, wasze wszystkie czyny, z którą mąż Was zdradzał, oszukiwał i okłamywał. Ciekawa jestem Waszego podejścia.
Ewela says
Dobre pytanie Maya.Dla mnie to chore relacje. Po co mi przyjazn ex
po rozstaniu, wszelkie kontakty itd ?Gdy podczas związku nie był …była w stanie stworzyc ze mną takich relacji ?Mamy udawać,że nic się nie stało itd ???Ja na pewno na taki układ bym się nie zgodziła.Mój narżetony miałby się spotykać ex ???Ooo nie ….nigdy
karmel says
A jak masz z etc dzieci to? ;) Czasem kontakt jest nieunikniony
Matya says
Tak. Ale czy byłabyś przyjaźnie i tak otwarcie nastawiona do takiej kobiety i faceta? Wątpię. Dzieci były tez w trakcie zdrady i jakoś nie przeszkadzało to nikomu. Teraz wielce patrzy się na dobro dzieci. I udajemy ze tatuś i mamusia teraz się przyjaźnią. Największa bzdura. Czego my dzieci nauczymy ? Ze można napluć, oszukiwać a później jakgdyby nigdy nic?
Ania says
Zazdroszczę takich relacji.
Mój partner ma dzieci z poprzedniego związku. Razem też mamy maleńką córeczkę. Ja jego dzieci nie znam ponieważ jego ex sobie tego nie życzy.Nie pozwala zabierać dzieci do naszego domu. Nawet nie wiedzą że mają rodzeństwo. Cały czas są nastawiane przeciwko ojcu.Matka „kopie je” psychicznie odreagowując swoją złość. Moje dziecko nazywa bękartem. O epitetach w stosunku do mnie nie wspomnę. Mój partner zupełnie nie potrafi sobie z tym poradzić bo kocha swoje dzieci.Sytuacja patowa…
M. says
A na jakiej podstawie zabrania? Sąd wydał takie postanowienie?
Jeśli Ojciec ma ustalone kontakty, to zabiera je do siebie, bo to też ich dom i nikt nie może tego zabronić nawet ich mama.
Moze warto się udać do prawnika, dopytać?
Mój ex mąż ma nową partnerkę, mieszka z nią dzieci jeżdżą do nich, bo dlaczego nie?
Jeśli ex ma z tym problem, to jest jej problem. Ale niestety Ona nie ma prawa zabraniac dzieciom do Was jeździć :)
Rozczarowana says
Na początku mojej relacji przeczytałam bardzo dużo publikacji nt. rodzin patchworkowych. Kupiłam też całkiem niedawno książkę Wojciech Eichelbergera i …. wiem już, że każda z tych rodzin jest inna i nie można wzorować się na innych. Wydawało mi się, że wystarczy być tolerancyjnym, nie mieć oczekiwań i być wyrozumiałym. Jak bardzo się myliłam. Przeczytałam kiedyś ciekawy wywiad poświęcony temu tematowi i w głowie utkwiło mi jedno zdanie: „Można to ująć tak: gdyby nie dzieci, to oni byliby szczęśliwi” i przyznaję, że dużo w tym prawdy. U nas wygląda to tak, że ja jestem po rozwodzie i mam syna. Mój partner jest wdowcem i ma dwójkę dzieci. Od roku mieszkamy wspólnie i czasami jest cholernie trudno. Dzieci mojego partnera są dalekie od ideału. Brak im podstawowych zasad wychowania i czasem mam tak dość, że gdyby nie to że kocham mojego partnera szczerze, to uciekłabym gdzie „pieprz rośnie”. Problemem jest nie tylko zachowanie dzieci, ale również fakt, że mój partner często się myli i zwraca się do mnie imieniem swojej zmarłej żony. Co do dzieci, to nie uważam, że moje dziecko jest idealne, a jego dzieci są be. Zauważam wady u swojego dziecka i staram się z nim dużo rozmawiać na ten temat. Natomiast, jak zwracam uwagę na zachowanie jego dzieci, to wybucha potężna awantura. Nie czepiam się o głupoty, tylko o konkretne rzeczy. Na przykład: jego dzieci są przyzwyczajone do bardzo drogich prezentów i gdy otrzymują od bliskich puzzle bądź inne, mniej cenne zabawki to słyszę „czy mógłbyś to wymienić? nie bawię się lalkami, nie chcę tego”. Jestem zażenowana takim zachowaniem. Nigdy nie dziękują, tylko wydają rozkazy. Początkowo na „daj mi soku” – przynosiłam szklankę soku, ale od pewnego czasu mówię stanowcze „NIE”. Tak samo, jak kiedyś córka mojego partnera urządziła scenę, że nie chcę jej otworzyć drzwi do toalety. Mój partner wymaga ode mnie, abym pokochała jego dzieci. A ja nie potrafię. Ja nie wymagam od niego, by pokochał mojego syna – tylko żeby był sprawiedliwy, jeżeli chodzi o podejście do dzieci. Mogłabym w tym poście wylać wiele swoich żali, ale sądzę, że nie każdy mógłby wiele rzeczy zrozumieć. Pragnę jednak powiedzieć, że taka relacja jest bardzo trudna i warto się zastanowić czy warto w nią wejść. To przede wszystkim kwestia świadomości siebie, swoich możliwości i ograniczeń, w momencie wejścia w relację z partnerem, który ma dzieci: czy poddajemy to refleksji, czy jesteśmy tak pochłonięte przez namiętność i miłość, idealizację początkowej fazy związku, że nie zwracamy uwagi na to, że w tej relacji są również dzieci. Kiedy zakochujemy się, nasz kontakt z rzeczywistością jest utrudniony, więc trudno nam ocenić coś takim, jakim jest, bo nie mamy doświadczenia, a tym bardziej potrzebnego dystansu. I tak na ostatek: dla tych, które wcześniej doświadczyły bólu zawiedzionej miłości – nie łudźcie się, że w związku, w którym partner ma dzieci będziecie traktowane wyjątkowo. Nie – zawsze na pierwszym miejscu ON będzie stawiał swoje dzieci, a wy wylejecie morze łez, bo będziecie złaknione odrobiny czułości i poczucia bycia ważną.