Pierwsze samotne święta (szczególnie po rozwodzie), kiedy to spotykasz się przy świątecznym stole w okrojonym składzie i jakby nie patrzeć, bez pewnej części swojej dotychczasowej rodziny…są zwykle koszmarne. Nie oszukujmy się…tak jest.
Siedzisz w domu, masz więcej czasu na myślenie, oglądasz swoją rodzinę, która w tym roku jest jakby inna, atmosfera jest napięta a Ty w głowie masz milion myśli:
– co zrobić by się nie popłakać,
– jak odpowiadać na pytania wścibskiej rodziny,
– jak znosić uszczypliwe uwagi bliskich,
– jak odnaleźć się w zupełnie nowej sytuacji,
– jak się zachować by nie wyglądać dziwnie (ani nie być przesadnie wesołą, ani nie zalewać się łzami nad karpiem jak sierota),
– co z dziećmi (jak je na to przygotować i pomóc im w tym ciężkim czasie),
i najważniejsza…
– jak to przeżyć i nie palnąć sobie w głowę??
Moje pierwsze samotne święta były dziwne. Czułam grobową atmosferę w moim rodzinnym domu. Skrępowanie bliskich. Trudności z życzeniami przy dzieleniu się opłatkiem. No bo czego mi życzyć, kiedy wyglądam jak zdjęta z krzyża? Spokojnej śmierci?
Pamiętaj jednak, że święta, szczególnie w takiej sytuacji, powinnaś spędzać w gronie życzliwych Ci osób, takich które wiedzą co czujesz, rozumieją lub starają się rozumieć Twój ból i którym jesteś bliska. Jeśli im na Tobie zależy, bez słów będą wiedzieli co czujesz i jak Cię wesprzeć- nawet gdyby miała to być zwyczajna cisza.
Nie rób nic na siłę- jeśli nie chcesz siedzieć na wigilii u ciotki z trzydziestoma osobami przy stole- nie idź tam. Jeśli potrzebujesz siedzieć sama w domu- zrób to. Jeśli nie chcesz poruszać z rodziną wiadomego tematu – z góry uprzedź ich, że nie chcesz o tym mówić i pragniesz by z szacunku dla Ciebie to uszanowali. Nie męcz się i nie zadręczaj. Nie masz absolutnie konieczności dzielenia się tym co przechodzisz i co czujesz z nikim. To jest Twoja bardzo prywatna i bolesna kwestia. Absolutnie nie musisz się z niej tłumaczyć, być przepytywana na forum czy atakowana ogniem pytań lub co gorsza krytyki. Potrzebujesz spokoju, poczucia bezpieczeństwa i wsparcia. Nie pozwól by święta, które mają być odnalezieniem ukojenia i skupieniem się na duchowości, wbiły Ci nóż w serce…
Karolino piękny wzruszający tekst
Dziękuję
Ja właśnie tak spędziłem ostatnie święta, samotność to straszna sprawa
Dlatego u mnie w tym roku w kalendarzu ,w domu ,w życiu nie ma Tych dni
dasz radę dziewczyno pomyśl sobie ile z nas to przezyło???????????? ja też powiem ci jedno że potem może być tylko lepiej
To moje pierwsze święta po rozwodzie. Ale już ostatnie były nie razem chociaż jeszcze w jednym domu.i nie było źle .Właśnie lepiej. Bo świadomość wyzwolenia z pułapki złego związku.Bo nadzieja na lepsze jutro. Bo miałam oparcie w przyjaźni i rodzinie .I tego wszystkim Rozwiedzionym życzę na Nowej Lepszej Drodze Życia
Fajnie jest mieć oparcie w rodzinie, jeśli się ją ma. Mnie mąż zostawił po 20 latach małżeństwa dla jakiejś malolaty. Zostałam z nastoletnim synem. Jest mi ciężko samej borykać się ze wszystkim, bez niczyjego wsparcia. Dodatkowo dobija mnie teściowa, która cieszy się że mnie zostawił jej synek, ponieważ cały czas „pracowała” nad rozwalaniem naszego małżeństwa i wreszcie udało jej się. Szokiem jest dla mnie, że można tak łatwo przekreślić 20 lat wspólnego życia i również prawie zapomnieć o swoim dziecku. Ale cóż, mój (jeszcze) mąż zawsze był egoistą i bezuczuciowym palantem, który potrafił jedynie zdradzać. Tyle lat zmarnowałam…
Karma wroci do tesciowki :)
To moje pierwsze święta po rozwodzie. Ale już ostatnie były nie razem chociaż jeszcze w jednym domu.i nie było źle .Właśnie lepiej. Bo świadomość wyzwolenia z pułapki złego związku.Bo nadzieja na lepsze jutro. Bo miałam oparcie w przyjaźni i rodzinie .I tego wszystkim Rozwiedzionym życzę na Nowej Lepszej Drodze Życia!
Bardzo fajny tekst, prawdziwy :-)
Moje pierwsze samotne (choć z mężem w domu) były w zeszłym roku. Choć wcale nie nazwałbym ich świętami. Bo z czego tu się cieszyć? Powinnam była świętować drugą rocznicę ślubu, zamiast tego jako prezent dostałam słowa: „chcę rozwodu, chyba mi się coś poprzestawialo”. I jak tu patrzeć jak mąż szykuje się w Wasze święto, w Święta Bożego Narodzenia i wychodzi… A Ty siedzisz sama z własnymi myślami i czekasz. I myślisz. Gdzie jest, z kim, co robi. Myślałam, że znienawidzę święta na dobre.
A tu? Rok później kocham święta tak samo jak za dzieciaka. A myśl o tym jak czułam się rok temu to tylko odległe wspomnienie. Ale nie dałabym rady sama. W rodzinie i przyjaciołach siła.
Dziękuję za ten tekst. Teraz wiem, że nie byłam sama.
Ja po 9 latach zwiazku spedzam święta sama czuje sie jak ….. Tylko płakać mi sie chce.postanowilam w święta siedziec w domu sama nie jechac do rodziny bo uslysze a nie mowilam.Dzis nie umiem nic poukładać sobie
Tylko jak nie świętować i nie iść na wigilie do rodziny skoro są dzieci, które tak czekają na ten czas, które mają tyle planów związanych z Tobą skoro masz troche wolnego w pracy i możesz być wreszcie tylko dla nich…. Trzeba nałożyć maskę ze skromnym uśmiechem, nie odpowiadać na durne i uciążliwe pytania (lub wziąć tabletke typu positivum aby z nikim sie nie pokłócić) i jakoś to przeżyć. Nie pierwsze i nie ostatnie święta z wymuszonym uśmiechem na twarzy. A jak wróci sie do domu i położy dzieci spać wtedy trzeba zrobić coś dla siebie…długa i aromatyczna kąpiel, pudełko lodów przed TV czy po prostu czas na wyryczenie się w poduszkę…wszystko na co ma się tylko ochotę…
Uhh… Moje pierwsze święta bez Synka Dwa lata po rozwodzie… Smutno mi jak nie wiem co…
No właśnie… Ja też „dzielę się” synem już od kilku lat…rok ze mną, a na drugi ze swoim ojcem… Już długo oo rozwodzie a nadal grudzień to nerwowy czas… Dużo krzyczę, szybko się irytuje… Ja nadal nie mam nowej rodziny… A ex już tak… W tym roku sama… Dramat… To chyba nigdy nie minie… Nigdy się nie oswoje…
2 dni temu sie rozwiodlam po 9 latach malzenstwa. Swieta spedzalismy zawsze u Tesciow. Przygotowania gotowanie sprzatanie wszytsko tam…. w tamtym roku zlozylam pierwszy pozew ktory wycofalam bo najnormalniej w swiecie stchorzylam…z ich strony m.in. byla szydera ze do swiat cofne pozew bo nie bede miala ich z kim spedzic bo jestem sama jak palec a swieta uwielbialam. Mam 2 cudowne coreczki ale on sa bardzo silnie zwianw z dziadkami i o niczym innym nie mowa tylko o tym ze wigilia u babci.
Od powrotu z sadu w piatek nie mialam sily robic totalnie nic. pomimo iz naprawde uwielbialam swieta i gotowanie przedswiateczne lepienie pierogow uszek.
Bol sprawiaja mi kazde kolejne otrzymane zyczenia. Cierpie …i pierwszy raz mowie ze nienawidze swiat
Podpisuję sie pod tym nienawidzę świat
Moje drugie święta bez męża, pierwsze bez dziecka. Sprawa rozwodowa trwa od roku, mój wniosek z orzeczeniem o winie męża. Zdradzał mnie z masażystka erotyczna. Dziś chce mojej wspolwiny. Minął rok, ale w taki czas jak święta jest mi nadal bardzo ciężko. Byliśmy fajnym małżeństwem. Mamy cudnego synka- dziś ma dwa latka. Mówi się ze każdy ma swój krzyż, ale ja swojego nie mogę udźwignąć….kuziorazalnie chce aby mój mąż był szczęśliwy- miałabym poczucie ze moje cierpienie ma jakiś sens.
Co prawda jestem przed rozwodem. I tak naprawdę nie wiem czy do niego dojdzie mój mąż co chwilę zmienia zdanie jestem totalnie rizchwiana emocjonalnie. Nie potrafię sobie poradzić z tą sytuacją cały czas płaczę mam doła przy synku staram się być silna i pewna siebie żeby nie odczuł że jest źle nie dobrze wręcz beznadziejnie… Chciałabym cofnąć czas…
W tym roku pierwszy raz nienawidzę świat NIENAWIDZĘ…
ja niestety też. właśnie wróciłam z wyjazdu. z mężem kłotnie. Myśl o rozwodzie kiełkujdcod roku. nienawidzę tego
Jak zwykle pięknie :-).
Rzeczywiście te pierwsze Święta chyba najlepiej spędzić samemu w domu, bo atmosfera wspominania przeszłości przez bliskich nie pomaga. Najważniejsze, że z czasem człowiek widzi, że to da się przeżyć :-). Smutny jest fakt, że w ludziach jest tak mało empatii, współczucia, że tak trudno jest im pomyśleć jak to wszystko boli człowieka, któremu zawalił się cały świat.
Wszystkiego dobrego na Święta i nadchodzący rok Karolinko :-).
To moje drugie Święta bez męża. Rok temu 2 dni przed Świętami rozwiodl się że mną najlepszy facet na ziemi. Zostawił bo ponoć przestał kochać. Odszedł zostawiając 2 dzieci. Rok temu nie znałam jak bardzo był „najlepszy parę tygodni później przyznał się że ma syna w innym mieście. Sama nie wiem które Święta były gorsze te dwa dni po rozwodzieczy te teraz kiedy moje dzieci spędzają Święta i Tatą i jego rodzną tą Nową rodziną. Wierzę że z roku na rok będzie inaczej, ale czy lepiej?!
Tak. To są moje pierwsze święta bez męża… Jeszcze nie jesteśmy po rozwodzie, ale już osobno… W wigilijny wieczór nie mogłam wydusić z siebie słowa, stałam i płakał, rodzina tylko podchodzila i składala życzenia… A ja milczałam, a łzy leciały jak groch… Moja mała córka tylko od czasu do czasu mówiła „mamo nie płacz”, ale nie mogłam powstrzymać emocji… Ciężki okres , ale wiem, że jeśli go przejdę będę tylko silniejsza…
Zapewniam cię, że z czasem będzie inaczej. Potem to nawet człowiek mówi sobie – o rety i po co było tyle płakać i analizować, nie warto, szkoda życia i zdrowia. Tyle, że dla ciebie to jeszcze zbyt wcześnie. Bądź teraz dla siebie dobra i organizuj sobie czas tak, by zbytnio nie wspominać. Prawdą jest, że życie toczy się dalej, a rozwód to rozwój – jeśli dobrze to sobie w głowie poukładasz to będziesz nie tylko silniejsza, ale przede wszystkim dojrzalsza, mądrzejsza i …(przynajmniej w moim przypadku tak było) poczucie własnej wartości zdecydowanie wzrosło, gdy zobaczyłam ile byłam w stanie udżwignąć i jak ładnie sobie z tym poradziłam. Pozdrawiam :-).
Moje drugie świata bez męża,znaliśmy się od 16 roku życia,a malzenstwem byliśmy 10 lat;Byliśmy wspaniala para i bardzo chcialabym zeby mnie zdradzil albo zrobil cos za co moglabym go teraz nienawidzić,byłoby mi łatwiej …ale tu nie chodzi o mnie……mamy syna ma 10 lat, ale on juz nigdy nie spotka swojego Tatusia na Wigili,czy w czasie innych świąt,już nigdy nie będzie mógł liczyć na jego wsparcie czy pomocną dłoń. …..jego Tata nie żyje………nowotwor zlosliwy mozgu,mial 36 lat……pomyślcie o tym……wasze dzieci maja Tatę….. maja Was……może to kogoś pocieszy
Kochana Kasiu bardzo mi przykro i strasznie wstyd ze ja tu się roztkliwiam nad sobą,nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co Ty musisz przeżywać
Mój zdradził, odszedł i ma w nosie nasze dziecko. Łatwiej by mi było gdyby nie żył. Gorsza jest świadomość jak sobie wije nowe gniazdko, a mnie, nasze dziecko i problemy ma gdzieś.
To samo co przeżyłam co Ty w te święta, czekałam tylko kiedy one sie skończą. Pierwsze święta bez niego , bolało jak cholera i nadal boli.
Jestem w stanie przeżyć święta bez niego – odpoczywam bez niego- ale boli jak mój najukochańszy 2,5 syn co chwile mówi cos o tacie! Qwa BOLI BOLI BOLI !!!!
To były moje 4 święta od rozstania, ucieczki.. 3 od rozwodu. Spędziłam je wśród rodziny która uszanowała wszystko i zapewniła mi normalność rok po roku. Jeszcze nie jest łatwo, nie do konca w moim zyciu jest tak jakbym chciała ale wszystko po mału sie układa i ulozy. Chce i muszę w to wierzyć choć w sylwestra byłam sama. Pierwszy raz w zyciu ale wierze ze ostatni bo bycie samej w jakies święta nie jest dobrym rozwiązaniem- za duzo rozmyślań.
Generalnie moje pierwsze samotne święta były o niebo lepsze od ostatnich ,,spedzonych” z ex mezem