Wielokrotnie pisałyśmy tutaj o swoich doświadczeniach, dochodząc do wniosków, że życie to nie bajka. Ciężko natrafić na raz na 7 krasnali, obudzić się w kryształowej trumnie dzięki buziakowi od leśnego przystojniaka czy dostać od wróżki szklane pantofle. Wiele zależy też od nas i od tego jaką „bajkę” i rzeczywistość chcemy tworzyć każdego dnia wokół siebie.
Dawno temu, kiedy w moim małżeństwie nie było już tak jak bym chciała i wydawało mi się, że być może czas to zmienić i to całkowicie, ponieważ czułam się nieszczęśliwa, miała miejsce rozmowa z moja koleżanką. Pamiętam, że powiedziała mi ona coś takiego:” Karola, życie to nie bajka. Nie znajdziesz idealnego faceta. Facet to facet, ma wady i z nim ciężko. Ważne są dzieci, rodzina. Bajkowo i idealnie nigdy nie będzie”. Cóż, już wtedy wydawało mi się, że przesadza. Wiadomo, że nigdy nie chciałam księcia, szklanych butów itd. Inaczej rozumiałam bajkę. Chciałam zrozumienia, partnerstwa, wzajemnego zainteresowania, troski i czułości. Niczego co nie byłoby możliwe. To normalność i miłość- tak ona wygląda. Ona jednak chciała uparcie przekonać mnie do swoich racji. Miałam wrażenie, że chciała przekonać nie tylko mnie, ale i siebie.
Jej związek nie miał nic wspólnego z normalnością. Mąż ją zdradzał, okłamywał i nękał. Cała jego rodzina ją sterroryzowała i zastraszyła. Nie to było jednak najgorsze. Dramatem było to, że zdarzało mu się ją bić a ona nawet w tym momencie czuła się winna i dawała sobie wmówić, że to ona powinna przepraszać. To był prawdziwy dramat, koszmar którego nie mogłam sobie wytłumaczyć. Nie mogłam tez wytłumaczyć sobie jej zachowania.. Miała pełne wsparcie mamy i siostry, moje, ludzie chcieli jej pomóc. Rodzice obiecali zapewnienie lokum, pomoc przy dziecku by mogła skończyć studia i wsparcie finansowe. Ona uparcie wybierała jego, nawet wtedy, gdy pojawił się świetny mężczyzna, który dałby jej gwiazdkę z nieba.
Życie nie jest bajką, to fakt. Nigdy nie jest idealnie. Pojawiają się problemy, choroby, niedogodności, zgrzyty, ale to jakie dopuścimy do siebie a jakich będziemy się strzec, zależy od nas. Ona mogła unieważnić ślub, zacząć z czystą kartą z dala od tyrana, skończyć studia, być kimś, wieść spokojne życie u boku kogoś kto na nią zasługuje. Wybrała inaczej. Ma dzieci, ale jej twarz jest wiecznie nieszczęśliwa i smutna- nawet gdy się uśmiecha. Opływa w luksusach, może pozwolić sobie na wszystko bo mąż ją kupuje, nie ma jednak spokoju wewnątrz. Jej oczy wiecznie wyglądają na zapłakane. Nie jest już tą samą, śliczną i pogodną dziewczyną. Jej twarz nie jest w stanie oszukać kogoś spostrzegawczego.
Ja wybrałam ryzyko, zrezygnowałam z wielu rzeczy, dokonałam masy fatalnych wyborów, popełniłam sporo błędów, są osoby które skrzywdziłam czy zawiodłam, ostatecznie jednak wszystkim wyszło na dobre. Każdy ma taką bajkę na jaką zapracuje więc jak jest źle, zróbcie coś z tym.
Paulina says
Też słyszę, że życie to nie bajka, i że mój były już narzeczony „nie jest taki zły”. Zerwałam zaręczyny na 3 miesiące przed ślubem, złożyło się na to wiele czynników ale przede wszystkim – nie byłam szczęśliwa. Dość długo zwlekałam z tą decyzją, bo prawda – krzywda w tym związku mi się nie działa, byłam zabezpieczona finansowo, ale czy to wystarczy żeby wiązać się z kimś na całe życie? I fakt, popełniłam w tym związku wiele błędów, ale mam nadzieję, że w przyszłości ich nie popełnię i uda mi się stworzyć związek, w którym będę szczęśliwa.
Od pewnego czasu obserwuję Twojego bloga, ale jeszcze nie doczytałam – (jeśli można wiedzieć) dlaczego rozstałaś się ze swoim mężem?
Pozdrawiam gorąco! :)