Kiedy zaczyna się samotność w związku? Co jest jej oznaką i właściwie co oznacza? Jeśli miałaby zdefiniować ją własnymi słowami, powiedziałabym przede wszystkim, że to początek jego śmierci. Jeśli nie zareagujemy, przegapimy pewien moment…będzie za późno. Czym dokładnie ona jest? Dokładnie tym co znaczy. Jesteśmy z kimś, ten ktoś jest nam najbliższy, kochamy go, polegamy na nim, ale nagle okazuje się, że mimo tej drugiej osoby obok, jesteśmy samotni. Nie czujemy wsparcia, zrozumienia, nasze drogi, cele poglądy się rozchodzą i coraz mniej nas łączy. Stajemy się sobie obcy. Przyczyn może być mnóstwo- nasze konflikty, ujawniające się niedopasowanie czy różne poglądy i cele, gasnące uczucie, brak chemii, brak czasu, obojętność, nałogi, problemy rodzinne, choroby, problemy rodzicielskie i wiele innych.
Czy doświadczyłam samotności w związku? Tak. I niestety w pełni świadoma mogę powiedzieć, że jest to zjawisko, które jest w stanie zniszczyć najpiękniejsze uczucia, wspomnienia i więzi. Z wielkim smutniem i poruszeniem wracam do tego uczucia aby Wam je zobrazować. Szczerze mówiąc nigdy nie chciałabym go juz poczuć… Rodząca się w człowieku świadomość końca związku, jest przerażająca i paraliżująca. Kiedy w nocy próbujesz zasnąć, w głowie masz milion myśli, wspomnień, planów, słów i nagle dociera do Ciebie, że to już nie wróci, że się nie da.
Zawsze resztkami nadziei staramy się bronić przed tymi przeczuciami, myślami i milionem czarnych scenariuszy, które jawi nam zdrowy rozsądek i trzeźwa ocena sytuacji. Co innego jednak chciałoby widzieć serce i uczucia. Zarówno one jak i przywiązanie, zwykle każą nam dawać szanse, tłumaczyć sobie jakoś zaistniałą sytuacje, dawać czas tej sytuacji w nadziei, że może się wyprostuje. Osobiście uważam, że wiele można wybaczyć, naprawić, przemilczeć, niestety by tak było, niezbędna jest jeszcze chęć. Kiedy jej już nie ma, nie jesteśmy w stanie nic zrobić.
Samotność w związku kojarzy mi się przede wszystkim z brakiem zrozumienia, obojętnością, nie zauważaniem może nie tyle mnie, co moich problemów, rozterek, kłopotów, pragnień. Nie liczenie się w moimi marzeniami, tęsknotami, tym co dla mnie ważne. U mnie naturalną reakcją na takie zachowania jest pokazywanie a potem mówienie co jest nie tak. Niestety by usłyszeć i zobaczyć- trzeba patrzeć i słuchać- a to już nie zawsze wychodzi drugiej stronie. Wszelkie zmiany i praca nad sobą a przede wszystkim związkiem, musi przecież iść z dwóch stron prawda?
Pogłębiająca się samotność to odsuwanie się od siebie, rosnący między osobami mur, cisza, obojętność, odcinanie się, budowanie osobnego świata i życia. Prośby i obietnice powtarzane wiele razy a pozostające bez zmiany i naprawy, w końcu odpuszczamy a gdy sytuacja staje się nieznośna możemy albo zacząć sami robić głupoty, wpaść w depresji albo po prostu odejść, co jest chyba najlepszym wyjściem. Zastanawiam się jednak co było dla mnie bardziej bolesne- samo poczucie samotności, odsuwania się od siebie i poczucia bycia samej ze wszystkim czy świadomość, że człowiek, którego przecież tak kochałam, nie wyobrażałam sobie świata bez niego,z którym snułam plany, robiłam tyle rzeczy, chciałam się zestarzeć, jest mi z każdym dniem coraz bardziej odległy i obcy. Wszystko co kiedyś robiliśmy wspólnie nie smakuje już tak samo. Kanapa jest dla nas za ciasna, cisza zaczyna boleć, wspólne chwile nie dają radości, łóżko wydaje się mieć 5 metrów szerokości a ja czuje jakbyśmy przebywali na jego dwóch skrajnych końcach, mimo że czuje obok jego plecy i zapach.
Samotność w związku jest gorsza niż samotność po prostu. Boli i uwiera. To jakbyś był z tym kimś, ale wszystko robilibyście oddzieleni grubą, dźwiękoszczelną szybą. Bezsilność, łzy które urywasz bo on stał się tak obcy, że wstydzisz się przy nim płakać albo może po prostu się boisz, że znowu ich nie zauważy i będzie ci jeszcze bardziej przykro. Zdawkowe rozmowy, suche gesty, brak spontaniczności, troski i chęci przebywania we dwoje. Kiedy jesteś po prostu sama cierpisz, bo chcesz drugiej osoby obok, chcesz dzielić z nią chwile, plany, marzenia, opowiadać o swoim dniu, mieć ją blisko. Aby nie być samotna szukasz jej, chodzisz na randki, wychodzisz z domu a gdy masz ogromne szczęście ona się po prostu pojawia.
Czy gdybym wtedy wiedziała jak to się skończy, zrobiłabym coś innego? Nie wiem…na pewno nie narobiłabym głupot, pewnie głośniej manifestowała to jak bardzo ta samotność boli a może szybciej odeszła. Na prawdę nie wiem… Za to bardzo dobrze wiem jak to jest pewnego dnia patrzeć na tą osobę przy wspólnym posiłku i pierwszy raz poczuć tą samotność. Ta myśl będzie ze mną i mam nadzieję, że nigdy nie pozwoli mi powtórzyć tamtej chwili.
kmk says
Od poprzedniego wpisu jak bym czekała na podjęcie tego tematu.
<3
Aneta says
Świetny tekst… u twierdził mnie w tym ze nie potrafi zrozumieć mnie ten kto nie doświadczył samotności w związku….jakbym czytała swoją historię. Pozdrawiam
Marta says
Dokładnie jakbym czytała swoje życie wszystko się zgadza. Różnica w tym że to ja czułam się samotna w związku i.mimo to On mnie zostawił..ehh minęły dwa.miesiące a ja codziennie płacze wspominam i chce jego powrotu :-( nikomu tego nie życzę :-(
adam says
ja doswiadczylem tego samego tylko ze to moja milosc mnie zostawila ,,,,, rowniez nie zycze
Magda says
Marta u mnie już 1.5 roku i nadal zastanawiam się co on robi gdzie jest, jak robię coś nowego to myślę czy jemu też by się podobało, płacze. Straszne jest to że faktycznie czułam się okropnie samotna, on odszedł a mi się zawalił świat którego nadal nie potrafię odbudować. 15 lat razem zniknęło za pomocą pstrykniecia palcami i w tym całym czasie zdążyliśmy się znienawidzić. I tak samo jako go nienawidzę tak samo mocno go nadal kocham
Ciągle zadaje sobie pytanie czy jeszcze kiedyś będę potrafiła kochać i ufać innej osobie?
Birgit says
Great post. I was checking constantly this blog and I am impressed!
Extremely useful info particularly the last part :) I care
for such info a lot. I was looking for this certain info for a long time.
Thank you and good luck.
Here is my blog post; raspberry ketone and garcinia cambogia free trial (Birgit)
Marzena Balinska says
Właśnie to przerabiam… punkt po punkcie.
karmel says
zatem trzymam kciuki za to, żebyś się trzymała i umiała wyjść z tej sytuacji
Anka says
trudno wyjsc z tych =sytuacji, mam to samo i nie wiem co zrobić, na początku takie obietnice o założeniu rodziny a teraz zero rozmów, emocji uczuc, ciepła. I pytanie: Kurwa dlaczego, co się stało, co zmieniło człowieka lub dlaczego tak na początku był inny?po co ta maska????
Kala says
Dokladnie tak…jest..
Dlugo.bronilam.sie.przed tym uczuciem…myslalam ze nas to ominie….
Ze przetrwamy. Damy rade po raz kolejny….
Okropne uczucie. Czytalam.co Piszesz i czulam twoja i Moja samotnosc
Kika says
O pół roku za pozno przeczytałam ten tekst, choc zdobyłam sie na odwage i rozstałam to przez długi czas winiłam sama siebie za ta samotność teraz juz wiem że tak czasem bywa a ludzie mimo zapewnień nie zmieniaja sie prawie wcale:)
Ania says
Punkt po punkcie kiedyś my… trwałam w związku ze wzgledu na dziecko, ale 1,5 roku temu po prostu się rozeszliśmy… bez emocji bo chyba oboje byliśmy samotni… codzienność i różnice priorytetów życiowych zweryfikowały rzeczywistość. Przelałam całe uczucie na córkę, ale powoli zaczynam tęsknić za osobą, której opowiem jak mi minął dzień. Obawiam się jednak powtórki schematów. Życie.
Andzia says
o Boze! ja od roku tak sie czuje…naprawde od roku czuje sie samotna i sie mecze potwornie!
Zosia says
Historia niejednej z nas… Moja też… Smutno się ja czyta i jeszcze bardziej uświadamia jak bardzo jest się samotnym. Dziś czuje się bardziej samotna niż każdego dnia. Najtrudniej zdobyć się na odwagę by to zmienić :(
Samotna says
Dokladnie tak. Jakbym czytala swoje zycie oraz wspolne kiedys zycie w swoim zwiazku (zwiazek małżeński). Od poczatku sie juz powoli psulo, ratowalam zwiazek bo widzialam ze cos jest nie tak miedzy nami. Zero wspolnych chwil…marzen i wyjazdów(tam gdzie nas jeszcze nie bylo). Juz minelo rok jak sama jestem i ciagle jestem przygnebiona, bo zycie moje zostalo zdeptane. Nikomu nie zycze takich momentów jakie ja przeszlam. Trzeba duzo rozmawiac ale wtedy kiedy druga osoba bedzie chciala rozmowy…ale jezeli podczas dyskusji druga osoba lekcewazy ukochana osobe to nie ma sensu ciagnac tego dalej :(
Karolcia says
Wlasnie czytam tekst j rycze. Rycze jak bobr. 9 miesiecy po rozstaniu, 3 po rozwodzie. Nie placze dlatego ze zaluje jego i siebie tylko dlatego ze mimo mojego reagowania na samotnosc on nic z tym nie zrobil. Slyszalam przesadzasz i zylismy dalej.
Teraz z perspektywy czasu uwazam ze oboje bylismy samotni. Rozeszlismy sie bez uczucia, bez jednej lzy.
Anna says
No to teraz ułóż sobie życie na nowo z kimś kto jest Ciebie wart życzę szczęścia ma tej nowej drodze życia pamiętaj kończy sie cos żeby nowe mogło sie zacząć bądź dobrej myśli
JaJustyna says
Dokładnie tak trwam w benadzieji
Justyna says
Ja też. Najgorsze, że nie mam dokąd pójść… i tak powoli umieram…
Mmmmm says
Piszecie mecze się trwam w takim stanie i uzalacie się nad sobą i po co ?To nic w związku nie zmieni w końcu ta druga połówka niby połówka stwierdzi że jesteście żałośni i wtedy będzie rozmyślania tak jestem żałosna to dlatego nasz związek się nie udał bo byłam żałosna zapomnicie o tym że z jego powodu stalyscie się takie to że to właśnie ta druga połówka wpedzila Was w taki stan a teraz zimno osadza a wy wezmiecie winę za nieudany związek na siebie i wtedy będzie satysfakcja….ale nie wasza tylko jego bo przecież nie odejdzie bez powodu tylko z waszego powodu bo jesteście nie do życia…i tak właśnie kończą się historie zaczęte miłością fascynacja planami kończą się waszym płaczem a jego poczuciem ze dobrze zrobił odchodząc i że to wy wszystko zepsulyscie…..wiec weźcie się w garść i swoje życie w własne ręce i do dzieła nie czekajcie na zrozumienie którego niema i szczęście którego nie da i nie czekajcie na satysfakcję osoby która rujnuje wam życie tylko wy miejcie satysfakcję z tego że jesteście silne i nie żałosne i potraficie żyć i cieszyć się z każdego dnia i odejść bez mrugnięcia okiem na przeszłość i szukać szczęścia w przyszłość z kimś kto jest tego wart…….
Anna says
Brawo żeby tylko to było takie proste
Samotna M w związku z M says
Trafiłam na post dopiero kilka minutek temu. W sumie napisane ładnie, choć najgorsze jest to że ten post uświadomił mi, co obecnie ja przeżywam w mojej relacji.
Z moim partnerem jestem od ponad roku w związku i od początku jest to związek na odległość. I ja czekam, aż przeprowadzi się do mojego miasta. Ale zarazem przeczuwam, że to nigdy nie nastąpi, a napewno na naszych idealnych warunkach dla obojga. Od pewnego czasu przypatruję się naszej relacji, z coraz chłodniejszym spojrzeniem, mniej różowych okularów i sympatii naszych cudownych wspólnych chwil. Obecnie można nazwać mój stan racjonalizacja przyszłośći i kierunku i coraz silniejsze osamotnienie w relacji.
Więc dziękuję za ten post o czymś co niestety stało się mi bliskie, choć nie sądziłam że sobie kiedyś na coś takiego pozwolę. Cóż uroki motyli w brzuchu nie zawsze są dobrym krokiem.
Anna says
Witaj wiesz czasami związek na odległość to dobry związek ja będąc w takim związku byłam szczęśliwa tęskniłam czekałam ale za to było pięknie jak sie spotkaliśmy i te codzienne telefony rozmowy teraz jesteśmy razem razem mieszkamy nie rozmawiamy nie tęsknimy nie kochamy sie ciagle pretensje kłótnie wolałam
Tamta wersje było na co czekać teraz juz na nic nie czekam No chyba Seby wreszcie poszedł do pracy żebym dają została
Anna says
Witam znam temat od podszewki u mnie nadszedł ten moment samotności w związku ,w związku który juz dawno nie powinien istnieć a ja nie mam siły walczyć o związek ani z niego zrezygnować i tak tkwię w tej dupie juz kilka lat jak sie tak dobrze zastanowię to myśle ze mi bozia rozum odebrała ze ja z nim jestem mało tego mamy cudowna przekochana córcię co zrobić nie wiem on ja kocha ja ja kocham a my sie juz raczej nie kochamy jeśli o mnie chodzi ja nawet nieznosze jego obecności jestem spokojna i szczęśliwa sama z córka ale córka kocha ojca i co wybrać bądź tu mądry echhhh życzę wszystkim szczęścia w waszych związkach
Smutna_Myszka_85 says
Jestem z moim mężem 3 lata po slubie. Mamy male dziecko i po slubie zaczelo sie psuc jefnak po urodzeniu dziecka i braku i mnie wygladu modelki którego on wrecz ode mnie rząda. Na kazdym kroku dowala mi nt mojego wyglądu, oglada sie na moich oczach za innymi, przesyla mi zdjecia z demotywatorow o grubasach, sugeruje ze jestem tępa i czekam tylko na okazje aby pójsc na boku z kims do łóżka. Kiedy ostatnio poszlismy wieczorem do restauracji to nie mielismy o czym rozmawiać. Nie czuje do tego czlowieka juz nic co moze sie kojarzyc z miloscia, fascynacja. Coraz czesciej mysle o odejsciu.
Gosia says
Ale trafiłam….
W samo sedno… :-( każdy dzień taki sam… Jeśli dochodzi do jakiegoś wyjazdu, wyjścia to zawsze jest to propozycja z mojej strony. A ja już nie mam siły. Nie chcę mi się walczyć…
Jestem strasznie samotna w tym związku. 6 lat małżeństwa, wcześniej 6 lat chodzenia. Było pięknie, cudownie, a teraz… Wracam z pracy, szybka kolacja, film i spać. Dzień jak co dzień…. Żeby mnie na spacer wziął… Ale nie. A mi się już nie chcę… Ale odejść nie potrafię. Nie umiem go zranić… I tak sobie tkwię samotna i cierpiąca. Zimna, bez uczuć i emocji….
NN says
Powiem tylko tyle, odejdź i to jak najszybciej!
Nnn says
Przez przypadek trafilam na moja historię… Powoli uświadamiam sobie jak bardzo byłam samotna w związku z czlowiekiem z którym byłam 7 lat, miałam plany, marzenia, a gdy pojawiła się moja choroba wszystko prysło. Byłam sama. Ten rok zapisze sie w mojej historii jako brutalny pod kazdym względem… Jeszcze kilka tygodni temu kierowalam pytania tam do gory co jeszcze dla mnie przygotowal… Już nie pytam, bo wiem że więcej nie zniosę…
Kobieta rozsądna says
NN zła rada, trzeba próbować ratować związek, jeśli oboje kochają
Pozdrawiam
karmel says
jeśli oboje kochają…jeśli pozostawiasz drugą osobę samą sobie i nieszczęśliwą to chyba raczej jej nie kochasz..;)
Kobieta rozsądna says
I niestety , tutaj się z Panią nie zgodzę, jeśli się naprawdę kocha , to nie pozostawia się osoby kochanej samej sobie, i nieszczęśliwej.
Najłatwiej jest ” odejść, i to jak najszybciej” jak radzi NN, bez rozwiązywania nawet najtrudniejszych problemów, ale tak postępują tchórze i osoby słabego charakteru.
Przecież, jeśli jest się w tak długim związku jak Pani Gosia, to miało się dość dużo czasu i okazji, aby poznać charakter, osobowość drugiej strony, najpierw sympatii, a później męża. Widocznie są jakieś powody, (być może ,żadna ze stron nie chce o nich rozmawiać), dla których w tym przypadku kobieta czuje się samotna i nieszczęśliwa.
Poza tym , nigdy nie jest tak, że winna takiej sytuacji jest tylko jedna ze stron.
Ponadto uważam, że MIŁOŚC, to nie tylko słowa, ale uczucie, którym obdarza się najbliższą osobę, bezwarunkowo i na zawsze, które przetrwa nie tylko drobne nieporozumienia, przymrozki, wiatry, ale najpotężniejsze wichury i tornada.
pozdrawiam
karmel says
Nikt nie mówi o odejściu jak najszybciej i od razu gdy zaczynają się kłopoty :) Podkreślam to w każdym swoim poście. Mówimy o sytuacji, gdzie przez lata czujesz się sama w związku, nie możesz liczyć na drugą stronę pod żadnym względem, nie czujesz się kochana i mimo starań i prób jest coraz gorzej. Jeśli ktoś latami nie widzi jak straszną robi Ci krzywdę, pozostawia Cię samej sobie i nie pielęgnuje Waszego uczucia, to znaczy, że nie kocha. Kochająca osoba się tak nie zachowuje i przedewszsyckim czuje, gdy partnerowi jest źle oraz coś z tym robi.
Nnn says
I właśnie do końca u mnie w zwiazku nie wiadomo… Facet ze mna zerwał a czasem pisze lub dzwoni i mówi że robi to wbrew sobie. Ze jest mu ciezko…Nie chce sie usprawiedliwiac… Ale faktycznie mam ciezki charakter dodatkowo biorę hormony bo lecze sie ginekologicznie. Próbowałam z nim rozmawiać, prosiłam żeby wytłumaczył. A on nie bo nie. Przez pewien okres miałam wrażenie że to działanie osob trzecich, bo zachowuje się jak dziecko we mgle. Nie wiem co mam robić. Wszyscy dookoła sa madrzy i radzą żeby się odciąć a ja się boję że będę tego żałować. Co robić?
Ania says
Wow! Sama bym tego lepiej nie ujęła. Jestem na świeżo po kilku miesiącach walki wewnętrznej i jednoczesnych rozmów z partnerem. Były całe tygodnie, gdy zasypiałam łkając, bo docierało do mnie, że to nie ma sensu, ale nie miałam sily, żeby to zrobić.
Jak się odważyłam, zamiast doła, odczułam ulgę. Nadal mi towarzyszy, dziwne uczucie, czy to możliwe kochać kogoś tak bardzo i jednocześnie przejść nad rozstaniem tak szybko do porzadki dziennego.
Marta says
Też tego doświadczyłam…i to właśnie ja postanowiłam odejść. Boli mimo upływu czasu. Mam nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy.
Agnieszka says
Idealny tekst ,mocno prawdziwy i niestety dotyczy większości nas .
Honcia says
Aż mnie bolało jak to czytałam. U mnie dochodzi do tego, to że nawet nie potrafimy porozmawiać ze sobą. Nie kłócimy się poprostu jest cisza….
Karolajna says
Myślę że wiele kobiet które czytały ten tekst ma te same odczucia. Niestety ale ja również zaliczam się do grona tych samotnych. Pierwsze małżeństwo się rozpadło ponieważ mąż okazał się być gejem, na chwilę obecną jestem w związku w którym na początku był prawdziwy ogień nie widzieliśmy po za sobą świata a teraz? Jest sobotni wieczór a ja siedzę sama i oglądam tv kiedy on wolał się położyć i tak jest coraz częściej. A ta samotność w związku tak boli, jak sobie pomyślę że mam prawie 30 lat kolejny związek mam spisać na straty to nic tylko usiąść i się poplakac. Nie mam już siły aby walczyć ani siły na to aby znów odejść…
Rudzia says
Witaj w klubie-niestety. Mam za sobą nie udane małżeństwo z psycholem a teraz gdy spotkałam 4 lata temu świetnego kolesia i myślałam że to miłość mojego życia to on woli jakieś gry na tablecie, to filmy w tv. Czasami myślę że współlokatorzy mają więcej że sobą wspólnego.
Bella says
U mnie to chyba wszystko umarło.. Kocham ale nie mogę na nikim polegać, klamstwa są klasyczne, boję się że jutro nikt nie bedzie kochał a dzisiaj to pewnie nie kocha już nikt…. Ranią wszyscy.. Jak się bronić gdy uczucia są warte tyle co nic…