Ostatnio napisałam dla Was bardzo krótki post dotyczący strachu. Strachu, który paraliżuje przed zmianami, który trzyma nas z dala od tego co mogłoby okazać się naszym wybawieniem. Nie pozwala nam próbować, zmieniać, zawalczyć…tłamsi nas.
Czasami podyktowany jest zwyczajnym tchórzostwem, czasem lenistwem a innym razem chęcią życia choćby w pozornym „bezpieczeństwie”. Niestety dla wielu stara bieda i stare śmieci, mimo, że sprawiają, że jesteśmy nieszczęśliwi są łatwiejsze do zniesienia niż myśl o nowym, nieznanym czy odnalezienie siły do zmian. Piszę dziś o tym znowu, ponieważ wiele z Was zgodziło się ze mną a część przyznała, że faktycznie różnego typu pobudki blokują je przed zmianami (i wymieniałyście właśnie te przy przeze mnie przytoczone). Najbardziej poruszył mnie jednak komentarz matki (uwaga!!!) 6 dzieci! Mimo takiej presji, mimo na pewno ogromnego trudu i strachu o siebie i o potomstwo, postanowiła powiedzieć dość wszystkiemu złemu co działo się w jej życiu. Spakowała dzieci i zwyczajnie uciekła zaczynając od nowa- bez choćby widelca czy kubka. Postawiła wszystko na jedną kartę i wygrała. Dziś jest spokojna i szczęśliwa- z dala od koszmaru, który ją niszczył. Poradziła sobie- SAMA Z 6 DZIECI!
Dlaczego w takim razie, tak wiele innych Pań nie potrafi się zdobyć na zerwanie z tym w czym tkwią?
Cóż, wymaga to ryzyka, determinacji, zaczęcia na nowo, ogromnej pracy, przyznania się do tkwienia w problemach, skończenia z wymówkami… Tak, to przykra prawda, ale 80% pań, które twierdzą, że by chciały zmian „ale…”, po prostu tłumaczy swoją bezczynność (i pewnie też te właśnie, zagrzmią w komentarzach). Nie chcą ryzykować utraty rzeczy materialnych, obniżenia statusu swojego życia, wzięcia na siebie odpowiedzialności, postawienia na swoim i narażenia się na osąd innych, no bo w końcu „co ludzie powiedzą”. Jakby to kogoś powinno obchodzić! Liczysz się Ty i Twoje życie a nie paplanie innych. Nikt za Ciebie nie podejmie decyzji, nie dokona zmian, nie zacznie na nowo, a jeśli boisz się tego, bo będziesz musiała przez jakiś czas zacisnąć pasa, zamieszkać gdzieś kontem, czy zrezygnować z jakiś uciech, to widocznie nie jest Ci tak źle jak mówisz.
Przykre, ale prawdziwe. Więc gdy będziesz rozważała zmiany, to czy dasz radę, czy się uda, pomyśl o wspomnianej matce uciekającej z 6 dzieci- jej się udało, a Tobie się uda?
Mama says
Kazde Twoje slowo to moje zycie! Jak Ty to robisz???Z 2 Dzieci ucieklam z reklamowka najpotrzebniejszych ubran i kilkoma artykulami toaletowymi.Zostawilam wszystko… Wynajelam mieszkanie…warunki okropne…pcham to jakos dzien po dniu, narazie nie widac swiatelka w tunelu, ale wierze, ze jeszcze pokaze na co mnie stac! Marze o tym! Narazie nie wiem jak sie do tego zabrac wiec zbieram sily mysle i rozwiazuje tysiace problemow, ktore pojawiaja sie codziennie. Twoje slowa dodaja wiary i motywuja mnie bardzo czesto i wierze, ze odbije sie od dna.Dziekuje!
Marlena says
Wiem cos o tym, dziekuje za ten wpis. Moj maz manipuluje mna odkad sie poznalismy, czyli jakies 20 lat. Najgorsze, ze ja przejrzalam na oczy, ale mam chyba syndrom sztokholmski, bo mi go zal i usprawiedliwiam jego zachowanie :(((
Marysia says
Marlena, prawdopodobnie jestem w takim samym związku, który na ten moment trwa 3lata i wisi na włosku, choć nie potrafię go zakończyć i nadal w nim tkwię i zastanawiam się czy warto inwestować więcej. Wyjść za mąż i mieć z Nim dzieci, choć już na tym etapie mnie nie szanuje i nie pomaga, ale decyduje o wszystkim.
karmel says
dziewczyny…jak Wy się w ogóle możecie zastanawiać nad tym czy z kimś takim zakładać rodzinę?? Skoro sama piszesz, że juz teraz Cię nie szanuje i tak traktuje to serio wierzysz, że po ślubie będzie lepiej? Same skazujecie się na nieszczęście tkwiąc w takich chorych relacjach
Mirabelka says
Przez 10 miesięcy walczyłam o swoje małżeństwo. Niestety mój mąż nie umie rozstać się z kochanką. Mamy 2 małych dzieci i powiedziałam mu, że to już koniec, mimo że go kocham, nie umiem tak dalej żyć. Strasznie się boję… czuję, że najlepiej dla dzieci będzie, gdy zostaną z ojcem… jest im wstanie dać o wiele więcej niż ja. To była i jest najtrudniejsza decyzja w moim życiu.
Pewnie teraz powiecie, wyrodna matka, jak można zostawić własne dzieci… może kiedyś będę tego żałować. Wiem tylko, że one nie lubią nagłych zmian i przeprowadzka będzie dla nich bardzo trudna.
Samotna says
Proszę…błagam nie rób tego .
Dzieciom nie potrzeba luksusow . Dzieciom potrzeba kochającej matki . One tak szybko rosną. Będziesz żałować. Życie stanie się koszmarem i wyrzutem sumienia . Nie próbuj przekonać się jak wyglądają oczy własnych dzieci kiedy pytają….gdzie idziesz mamo ? …Kiedy przyjdziesz mamo ? ….