Tak, czasami wszystko do nas wraca. Ciężko żyje się z pewnymi zdarzeniami i obciążeniem, które niosą za sobą niektóre wspomnienia. Tego, że ktoś nas skrzywdził, albo sami popełniliśmy jakiś błąd. Bywa, że nie wystarcza tylko czas, nie wystarczają nowi ludzi, nowe wspomnienia i sprawy, bo niektóre koszmary przywołuje napotkana przypadkiem osoba, piosenka, słowa.
Wiem, że może uznacie ten post za nieco nostalgiczny, ale w związku z tym, że kilka dni temu miałam całą noc na rozmyślania, skłoniło mnie to do analizy takich właśnie powrotów do nas pewnych rzeczy i spraw. Sporo z Was pisze do mnie odnośnie borykania się z przeszłością, wahania czy dobrze się zrobiło, jak by było, gdyby… Niektóre z Was, mimo strasznych przeżyć, rozważają jednak powroty do starego partnera i rozpoczęcie na nowo związku, nie mogąc się jednak uwolnić od przeszłości.
To trudne. Wiem coś o tym. Sama miewam bardzo realistyczne sny, po których budzę się z krzykiem. Miewam sytuacje, w których jakiś impuls wywołuje mój smutek, łzy czy przygnębienie. To chyba oznaka drzemiących we mnie wciąż ogromnych emocji i wrodzonej wrażliwości. Wiem również, że i Wy tak macie. Cała sztuka polega jednak na tym by się nie poddawać. By mimo wspomnień, czasem bardzo bolesnych ran, czy dotkliwych przejść, które odciskają na nas swoje piętno, powtarzać sobie, że mamy to za sobą i nie warto do tego wracać, zaglądać i tego rozgrzebywać.
Wiele Waszych historii udowodniło mi również, że „babranie się w przeszłości” czasem może obrócić się przeciwko nam. Historie dotyczące odzywania się do dawnych miłości, niespełnionych miłości, partnerów, do których miało się słabość…zwykle kończą się komplikacjami i kłopotami. Podobnie jest z życiem przeszłością, w której przecież z założenia nie ma miejsca na przyszłość i teraźniejszość… Złe sny trzeba przeganiać, klucze od zamkniętych drzwi wyrzucać, a przeszłość naprawiać czynami w teraźniejszości pokazując, ile udało nam się nauczyć na swoich błędach.
Ok, tak – istnieją tacy, którym niby wyszło to na dobre (przynajmniej świeżo po tym jak się za to zabrali), ale z tego co widzę to wyjątki i to bardzo rzadkie. Nasza przyszłość zaczyna się dziś, teraz. Zróbmy wszystko by była jak najpiękniejsza i nie znalazła się za klika lat w tej szufladce naszej głowy, którą podpisaliśmy „nie otwierać”.
Z pamietnika Zołzy says
Zgadzam się z Tobą, że nie ma sensu grzebać w przeszłości, bo i po co? Przecież czasu nie można cofnąć prawda? Czasem niepotrzebnie tracimy energię na rozmyślanie o tym co było zamiast skupić się na teraźniejszości oraz przyszłości. Ja osobiście staram się tego trzymać. Pozdrawiam
Ala says
To tak jak bym czytała o sobie. Nie potrafie sobie poradzić z poczuciem żalu i jednocześnie zmarnowanych 10 lat i co najgorsze ciagle tkwię w przeszłości nie mogąc zamknąć tej przysłowiowej szuflady!!!
I. says
Zgadzam się z Tobą , trzeba iść dalej , szkoda życie marnować , bo może nam umknąć coś bardzo ważnego . Dzięki za dobre słowa . Pozdrawiam
Mama says
Twoje artykuly to chyba pomoc dla mnie tam z Gory…trafiasz w punkt za kazdym razem…jestem w trakcie rozwodu, z 2 cudownych Urwisow i choc maz bardzo mnie skrzywdzil to narazie jeszcze nie potrafie zamknac tej szufladki….choc boli jak cholera.I jestem na siebie wsciekla to ciezko nie myslec, nie pamietac, a najgorsze jest to, ze to samo wraca w najmniej spodziewanym momencie…a wtedy lzy leja cie ciurkiem…i ta beznadzieja bezsilnosc rozpacz…
Jagoda says
To wszystko prawda. Ja rok po porzuceniu, po dwudziestu latach małżeństwa (jeszcze przed rozwodem), staram się jakoś żyć, nie poddaję się, choć jest bardzo trudno (jeszcze dodatkowo dopada mnie klimakterium). Mam osiemnastoletniego syna i to dzięki niemu mam jeszcze siłę żeby jakoś funkcjonować. Cały czas szukam w życiu pozytywów.
Magdalename says
Oh trafiłaś i u mnie w punkt ;) czasami potrzebuję takich słów, takich podpowiedzi, rad, takiej osoby, która powie ” zamknij te drzwi, wyrzuć klucz”. Staram się. Oj naprawdę staram si. Jestem na etapie domykania tych drzwi (bo są bardzo ciężkie), ale domykam, domykam – jeszcze chwila i będą zamknięte. Potem tylko wyrzucę ten „klucz” od nich…i może nawet zapomnę gdzie te drzwi w ogóle były? Dziękuję. Pozdrawiam
Guśka says
Odezwanie się do starych niespełnionych miłości jest niebezpieczne. W codzienności spraw i stresie taka chwila słabości może skutkować katastrofą teraźniejszości.
mallgos says
Na szczęście wspomnienia mają to do siebie, że z czasem blakną. Zawsze gdy wraca do mnie przeszłość mówię sobie – po co ty to robisz, po co pakujesz sobie na głowę sprawy, emocje, które już nie istnieją, po co zabierasz sobie energię do przeżywania wciąż od nowa czegoś czego już nie zmienisz. Teraz jest teraz i to co było to tylko jakieś doświadczenia, a każdego dnia tworzymy kolejne. I prawda jest taka, że mamy wpływ na to o czym myślimy, więc nie wracajmy już do tego co było, bo to już było.
Marta says
Dziękuję, bardzo teraz potrzebowałam takiego tekstu. Nie patrzeć wstecz, a żyć tu i teraz, zgadzam się z Tobą i uczę się tak działać i żyć. Pozdrawiam ciepło :)
X says
Tylko jak nie żyć przeszłością żalem jak zamknąć te drzwi….co dzień się staram i …nie wychodzi, czas nie pomaga…więcej …bo umacnia żal… mimo nowego życia, nowego partnera, nowego miejsca do życia na świecie…
ON86 says
Czesc dziewczyny:)
Przeczytalem artykul i Wasze komentarze, rozumiem Was doskonale…obecnie zmagam sie z podobna sytuacja. Jestem w trakcie rozstania. I rozumiem Was jak ciezko przychodzi zamkniecie „TEJ” szuflady. Latwo nie jest. Dzisiaj rano, wstalem i postanowilem cos zrobic, skupilem sie na sprzataniu. Zwykla glupia czynnosc, ale wiecie co? Oderwalem odrobine mysli od tego co mnie spotkalo. Dla tej malej chwili wolnosci od „TEJ OSOBY” bylo warto. Planuje realizowac codziennie cos co pozwoli mi nie wciagac sie w wir mysli o calej sytuacji. Zaczynam rozumiec, ze pokochalem obraz tej osoby, obraz ktory mi przedstawila, ubrala w piekne slowa, a okazalo sie ze jest innym czlowiekiem. Milosc nie wystarczy zeby trwac w czyms co mnie niszczy. Nie moge pchac wozu w jedna strone kiedy druga strona pcha go w przeciwna-to nigdy nie zadziala,
Potrzebowalem to napisac z nadzieja, ze nie zostane oceniony z racji tego ze jestem facetem. Wiem, ze ten portal jest dla Was-Kobiet. Jednak znajduje w nim inspiracje i tak jakos lzej jest kiedy sie wie, ze nie jest sie samemu z tym. Dziekuje Wam za Wasze doswiadczenia:)