!!NOWY POST!!
Ostatnio doszłam do wniosku, że w naszym społeczeństwie zdecydowanie pojawiło się więcej epidemii, niż ta nagłaśniana wszędzie odra. Trapi nas o wiele więcej niż wirusy czy bakterie, które staramy się leczyć czy gasić w zarodku. Do tego często są to choroby, które mimo dawania dość jasnych i czytelnych objawów, są przez nas bagatelizowane i deprecjonowane. Co mam dokładnie na myśli? A no podam dziś trzy przykłady, które ostatnio najbardziej odczuwam i coraz częściej dostrzegam u znacznej większości z nas. Chodzi mi o chroniczny egoizm i brak empatii i brak klasy.
Przed laty ludzie cierpieli i umierali z powodu wspomnianej odry, duru brzusznego czy gruźlicy. Dziś poza powrotem części tych chorób, pojawiły nam się nowe, „cywilizacyjne”. Takie, które nie tyle atakują nasze zdrowie (chyba, że psychiczne), ale przede wszystkim nasze życie, związki, relacje z innymi ludźmi. A jak odnosimy się do nich my? No właśnie…mam wrażenie, że część z nas kompletnie się nimi nie przejmuje…
Wspominam o nich, dlatego, ponieważ szalenie martwi mnie jak udaje mi się dopaść osoby, po których nawet bym się tego nie spodziewała. Jak bardzo wpływają na ich życie i zachowanie, jak przez to Ci ludzie nas rozczarowują. Obejrzałam się też przez ramię i zajrzałam w przeszłość. Tu kolejna przykra niespodzianka- zdiagnozowanie, ile szkód narobiły nawet mojej osobie, lata temu.
Egoizm- bo wydaje nam się, że jesteśmy pępkiem świata, że nasze sprawy są najważniejsze i wszystko inne mamy w nosie. Nie liczymy się z innymi, nie szanujemy ich czasu, ich praw, próśb itd. Myślimy tylko o własnym interesie i to w każdym aspekcie życia: pracy, wygody, miłości- to nam ma być dobrze a inni mają się dostosować. Chcemy być wiecznie na pierwszym planie, grać pierwsze skrzypce i niezależnie od tego co dzieje się u drugiej strony, nasze musi być na wierzchu.
Brak empatii- nie liczymy się z uczuciami innych. Mamy je w nosie. Mamy gdzieś to, że sprawiamy komuś przykrość, zawiedziemy, zranimy, dotkniemy. Noe interesuje nas to, że daliśmy komuś nadzieje, że powiedzieliśmy kilka słów za dużo, że wykonaliśmy gest, który sprawił przykrość drugiej osobie. Nie umiemy lub nie chcemy stawiać się w sytuacji, kiedy to ktoś dla nas byłby taki jak my jesteśmy dla innych (może wtedy wykazalibyśmy się empatią i dobrymi manierami). Oczekujemy miłości, przyjaźni, szacunku, troski, ale…sami jesteśmy w tych tematach kompletnie kulawi.
Brak klasy- tu niestety problem dotyczy naprawdę większości. Brak klasy, kultury, podstawowych zasad życia w społeczeństwie połączony z brakiem empatii i egoizmem daje mieszankę wybuchową. Przysłowiowe „siano z butów” wychodzi ludziom na każdym kroku. W kolejce do kasy, w autobusie, przychodni, podczas kłótni z przyjaciółką, podczas zerwania z partnerem przez sms, podczas gdy na jaw wychodzą nasze kłamstwa i krętactwa, kiedy nie potrafimy się zachować w stosunku do rodziny, przyjaciół czy współpracowników. Wymieniać można bez końca, bo i bez końca obserwuje takie sytuacje KAŻDEGO DNIA.
Większość z nas ma coś za uszami. Gorszy dzień czy samopoczucie i nagle możemy być z jedną z wymienionych osób. Co jednak gdy ten stan się utrzymuje? Gdy nie jest spowodowany gorszym dniem a zepsutym charakterem? Co gdy powielamy te wzorce ucząc takiego zachowania otaczających nas ludzi, swoje dzieci, partnera? Mnie osobiście to przeraża. Obserwując różnych ludzi- od dzieci przez studentów po dorosłych i starszych widzę, że wiek nie ma tu nic do rzeczy. „Zarazić się” może każdy i chyba jedynym rozwiązaniem jest tu klasyczna praca u podstaw, czyli ta, zaczynająca się od siebie i swojego najbliższego otoczenia. Świecenie dobrym przykładem i bunt przeciwko swego rodzaju zepsuciu, ale absolutnie nie godzenie się na nie.
Dodaj komentarz