Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek żebrać o czyjeś uczucia na siłę szukając szczęścia? Błagać czy nakłaniać kogoś do tego by druga strona była przy tobie choćby na siłę, udając lub za cenę bycia z nią i twojego poświęcenia? Słyszałam miliony historii kobiet, które poniżały się dla złudzenia związku, miłości i szczęścia. Złudzenia- bo coś takiego zdecydowanie miłością nie jest. Zacznę jednak od krótkiego tekstu, który umieściłam na swoim Instagramie (https://www.instagram.com/rozwiedziona.pl/ ). Brzmiał tak: „Szukanie szczęścia na siłę, jest jak żebranie o miłość. Nie da Ci tego czego byś oczekiwał i sprawi, że poczujesz się ze sobą jeszcze gorzej niż przedtem”. Brzmi znajomo?
Historie, o których wspomniałam zawsze kończyły się źle i były jednymi z najstraszniejszych jakie czytałam. Myślę, że było tak ponieważ kobiety często błędnie rozumieją kwestie „poświęcania się dla miłości” oraz walki o nią. O tyle o ile zabieganie, pokazywanie, że nam zależy, dbanie o siebie, o partnera i związek itd., jest zrozumiałe to błaganie o atencje, o to by z Tobą był, mimo że nie kocha/nie chce/ma inną na boku/ poniża i nie szanuje, zakrawa o chorobę głowy. Tak, to nie jest miłość tylko psychoza.
Kiedy człowiek słyszy o paniach, które dla ukochanego zostawiają dzieci u babci i znikają, usuwają ciąże, dają się poniżać, bić czy robić inne straszne rzeczy- mnie osobiście włosy na głowie się jeżą- a u wierzcie- nie są to jakieś tam pojedyncze przypadki. Osobiście, przeraża mnie to i w głowie się nie mieści. Niestety takie bywają realia. Czy jest im z tym dobrze? Czy są zadowolone, że choć na kolejną chwile mogą zatrzymać go u swojego boku? Na początku tak, ale w końcu dociera do nich to w jakim bagnie toną i ile na nim tracą nie zyskując na tym nic poza poniżeniem. W końcu zdają sobie sprawę, że zostają z niczym poza złudzeniem czegoś, co stworzyły w swojej głowie. Drogi są dwie. Mogą albo otrzeźwieć, kompletnie się w tym zatracić i stać się prześladowcami z psychozą, niebezpiecznymi dla siebie i innych.
Poruszyłam ten trudny problem nie bez powodu. Jak już wspomniałam, dotyczy wielu osób- nie tylko kobiet. Może być niegroźny i wręcz przeciwnie- śmiertelnie poważny i niebezpieczny. To co jednak powinno przyświecać nam w głowie to fakt, że marzenie o miłości to marzenie o czymś czystym, dobrym, szlachetnym, pięknym, romantycznym i obustronnym… To o taką miłość się walczy, takiej pragnie i o taką modli. Jeśli o kogoś u boku musimy się prosić i dla tego odzierać z godności- od razu odpuśćmy.
Malgorzata says
Sytuacja idealnie odnosi się do mojego związku. W którym szukałam miłości … A to jedynie złudzenie i wyobrażenie o czymś czego nie było. W porę na całe szczęście sobie to uświadomiłam i powiedziałam dość. Bo zyci e w takiej uludzie jest chyba jeszcze gorsze niż być singlem
Nat says
Szkoda że ja za późno sobie to uświadomiłam :( teraz mamy dziecko , on się bardzo zmienił i stara się, a ja nie mogę patrzeć na siebie w jakie gówno się pakowałam przez 7 lat i jak mogłam przez tyle lat pozwalać na to wszystko? Związek powinien przynosić szczęście, mi przyniósł tylko gorycz, rozczarowanie i poniżenie i wstręt do siebie samej, że to ja chciałam i ciągle naciskałam :( więc mam co chciałam, chciałam być niekochana to mam
Karolina says
Kobieta musi zacząć siebie sama szanować…. A wiem co pisze!
:) says
Piekne slowa, u mnie niestety zdarzyly sie takie sytuacje… Później jest dobrze i te dobre momenty zaslepiaja to co złe…
Emka says
Dokładnie. Czasem mimo że się kocha i boli trzeba postawić granicę i odejść. Z szacunku dla samej siebie. Bycie samotnym w związku jest znacznie gorsze niż bycie samemu
Ania says
Ehhh… Właśnie zrobiłam to samo. Cierpię okropnie, ale trzeba umieć odejsc w porę dla swojego dobra.
Marika says
Czy któraś w Was żyje w związku gdzie ciągle słyszy spier.. Jak Ty wyglądasz czemu się nie malujesz.. Gdzie towarzystwo ważniejsze.. Gdzie pracuje na dwa etaty a on mówi że ciężko mu na jednym jeśli proszę o pomoc to słyszę znajdź sobie takiego co będzie na Ciebie zapier.
skandinavia85 says
Odpisze na Twój komentarz, bo slow spier… słyszę tak jak Ty równie często. Wierzę, że jest ciężko ale jeśli Ty nie podejmiesz decyzji by odejść nikt tego nie zrobi. Ewidentnie wzięłaś sobie faceta – króla, który cokolwiek by nie zrobił zawsze zrobi lepiej i więcej niż Ty. i musisz zrozumieć jedno – zawsze w tym „chorym związku” bedziesz gorsza i głupsza.
Ja tkwię w tym tak samo od wielu lat.. i ciągle robię kroki do tyłu odwlekając decyzje o odejściu. Nie daj się dziewczyno zgnoić do szpiku kości. Bądź dzielna i odważniejsza niż on w podjęciu ostatecznej decyzji, bo jemu jest tak wygodnie a ty wewnętrznie umierasz.
Pozdrawiam
Iva says
Dziewczyny ja przez wiele lat miałam podobnie. Też upokorzenia i wyzwiska. Spierdalaj to było jak chleb powszechni. Nie potrafilam odejść, a jak już znalazłam sile by odejsc.. to roku blagal, że się zmieni, że Koch, że jestem miłością jego życia. I znowu się wyprowadziłam do Niego. Było dobrze przez chwilę. Wytrzymałam 7 miesięcy, wróciłam do punktu wyjścia. Wyprowwadzilam się po kolejnym spierdalaj. Było gorzej. Jak upokarzal to upokarzal, nic się nie zmieniło, a może zmieniło.. że znowu stanęłam w miejscu i ponownie muszę się odgruzowywac. Nie mogę się poskładać po dzień dzisiejszy..
skandinavia85 says
IVA… bądź mądrzejsza i nie daj sie już. „Mamy” facetów narcyzów i świetnych manipulatorów.. ja do dziś nie podjęłam decyzji o odejściu – czy się boję, taaak bardzo- ale chyba tego że mogę być samodzielna, spokojna, bez cienia niepewności co może przynieść następny dzień a najważniejsze SZCZĘŚLIWA.
Dobrze Cię rozumiem – ale jak już raz uciekłaś, to nie wracaj. Rozwiń skrzydła. On się nie zmieni – powtórz sobie NIGDY a na pewno nie dla Ciebie. Uciekaj.
aga zar says
Kobieto ratuj się póki czas wiem ze łatwo jest mówić ale są grupy wsparcia jakaś psychoterapia dasz radę bez niego
Kasia says
Dziękuję za ten tekst ❤️
M says
Taka sytuacja dotyka nie tylko kobiet ale też i mężczyzn. Sama byłam po jednej i drugiej stronie barykady. Bardzo szybko sobie odpuściłam jednego z Panów, który miał inne priorytety niż spotkanie się ze mną. Ponieważ nie dało się w inny sposób niż pisemnie napisałam żeby dał mi po prostu spokój, nie odzywał się i nie zaczepiał. W chwili obecnej przy przypadkowym spotkaniu to on czuje się niezręcznie nie ja ;) To on nie wie jak ma się zachować. Z drugiej strony mam kolegę do którego nic nie czuję i widzę jak stara się wywrzeć na mnie presję psychiczną żebym zmieniła zdanie. Nie jest to nic dobrego, męczy jeszcze bardziej i daje uczucie bycia w potrzasku… Nic na siłę. Powtarzam to sobie od rozwodu… Co prawda przez te cztery lata nie ułożyło się jeszcze życie ale nie tracę nadziei :)
Slońce says
A co zrobić jak nie można odejść bo nigdy tak naprawdę się że sobą nie było? Co zrobić kiedy kochasz, mimo wszystko, kiedy nie potrafisz zapomnieć wszystkich momentów, słów, dotyku. Jeśli mimo odpychania, zrobienia się i zdrowego rozsądku zasypiasz i budzisz się z jedną myślą. Kiedy nie jesteś szczęśliwa w tym w czym tkwisz. Kiedy było Ci lepiej gdzie indziej i z kimś innym. Nie da się zapomnieć pewnych rzeczy i nie da się cofnąć wypowiedzianych słów. Jak można odpuścić przestać kochać i żyć a przynajmniej udawać że żyjesz dalej.
karmel says
Przede wszsytkim zdrowy związek i miłość idzie z obu stron- jesli to jednostronne, nie mówiłabym tu o związku i czymś niezwykłym.
Sama piszesz, że tak na prawde nigdy ze sobą nie byliście, więc..po co chcesz tkwić w takiej imitacji związku? Chcesz być z kims kto Cię nie kocha i jesteś z nim nieszczęsliwa?? To kwestia tego czy masz szacunek do siebie i godność czy nie..
Nie trzeba zapominać- wystarczy w tym nie tkwić…
Megu says
Tylko jak się z tej psychozy wyleczyć? Gdy człowiek sam tego nie potrafi zrobić ? :(
karmel says
od tego są specjaliści
Lola says
Tak czytam i czytam i myślę ooo nie jestem sama.. Wszystko się zgadza ochlapy uczuć na zatrzymanie, chwilowe przepraszam jak się wycofujesz i tak zatrzymuje przy sobie a ty budujesz na nowo nadzieję, że może zrozumiał… Myślę, że to nie możliwe nawet wspólne dziecko nie zmieni podejścia do ciebie kogoś kto ma we krwi egoizm i narcyzm. Prędzej czy później odejdzie do innej jak się napatoczy aby mieć coś lepszego… Po nie udanym lepszym jak trafi na kobietę szanującą się która podziękuję za relacje po paru miesiącach on wróci że łzami w oczach że cię kocha.. Żenujące bo jak można kogoś kochać i zdradzić, nie szanować… I tak zatacza się krąg bo ty go przyjmujesz bo myślisz że jesteś jedyną która kocha i że teraz doceni…jestes tego spragniona, spragniona miłości o którą tak walczyłas i myślisz, że w końcu się doczekałas…zludne zludne zludne bo lepiej nie będzie on poprostu wraca bo znowu jest sam i potrzebuje gosposi opiekunki i kogoś przy kim czuje się bezpieczny i kochany. Jedna rzecz mnie tylko zastanawia jak można uważać się za taki ideał a zawracać głowę komuś kogo się nie kocha, karmić kłamstwem.. Przecież to męczące musi być.. Tyle że myślę że to taki egoizm że poprostu udawanie jest łatwiejsze niż opiekowanie się samym sobą. Najgorsze jest to że nie jest łatwo pozbyć się takiego toksa on tego nie bierze pod uwagę że odejdziesz że to ty zostawisz i jak już zdecydujesz się na to to pamiętaj że musisz mieć wsparcie przyjaciół rodziny psychologa bo on zrobi wszystko żeby cię zniszczyć za tą „zniewage”.przeczytajcie sobie o psyhografie jak się od nich ucieka.
Anna Davis says
No proszę następny książę Narcyz i krytykant… Ja się po 3, 5 roku pozbylam takiego samego… Słyszałam te same słowa… Ba o wiele wiele więcej…. Generalnie obudziło mnie to jak zwracał się do własnej mamy żenada… Na to nie mogłam już patrzeć przez palce….,, „kochanie” takich toksycznych facetów ma zadatki na Syndrom Sztokholmski… Ja wysiadlam i podziękowała temu Panu… Ale to co przecierpialam nadal we mnie tkwi… Tego typu mezczyzni porysuja ci duszę tak glebokimi bruzdami że pozostają już na zawsze…. Moja jedyna rada… Uciekajcie dziewczyny zanim kompletnie stracicie same siebie… To są wampiry energetyczne!!!
re41 says
ciagle popelniam ten sam blad…kiedy mysle ze to jest to wydaje mi sie ze jak poswiece sama siebie to dostane w zamian to samo a jest odwrotnie…to zgubilo mnie i tak trafilam z depresja do psychiatry i psychologa ,ale wierze iz dluga droga przede mna musze stoczyc ten boj i musze wygrac