W dzisiejszym zaganianym i rozpędzonym do granic możliwości świecie, większość ludzi nawet nie odnajduje chwili na to by poznać nowych znajomych czy znaleźć partnera. Wielu z moich przyjaciół, którzy są singlami, jak mantrę powtarza: „No ale gdzie ja mam ją/jego poznać?”. Cóż, jest to pewien problem. Pamiętam jak sama nie byłam w stanie wygospodarować czasu na wyjście gdziekolwiek. Pracowałam 6 dni w tygodniu. W domu zwykle byłam około 20:00 totalnie padnięta. Ciężko przy takim trybie życia znaleźć zapał, czas i chęci na wieczorne wyjścia i szalone imprezy. Na szczęście miałam fart, że z W. zeswatała mnie przyjaciółka zapraszając na wyjazd ze sobą. Inaczej pewnie dalej błąkałabym się po kawiarniach i restauracjach z nieudacznikami, maminsynkami, pracoholikami i wariatami ;)
Sposobem na dzisiejszą rzeczywistość są aplikacje i portale randkowe, na których łatwo i szybko możemy znaleźć kogoś do pogadania, na kawę czy do łóżka. Brutalne, ale prawdziwe. Niestety tak to wygląda. Moja „kariera” na Tinderze nie była zbyt długa i owocna. Koleżanki z pracy założyły mi go na siłę a ja wytrzymałam z nim dwie doby. Dlaczego? Bo świntuszenie z obcymi mnie nie kręci, boje się randek w ciemno, mam niebywałą zdolność przyciągania psychopatów i świrów, nie szukam przypadkowych przygód. Po kilkunastu oślizgłych i obleśnych wiadomościach z dosyć bezpośrednimi propozycjami, wyzbyłam się jej na amen.
Z dobrodziejstw tych, korzystają jednak moje koleżanki i koledzy- z różnym skutkiem. Mam przyjaciółkę, która wyszła za chłopaka zapoznanego na Sympatii, znam wiele osób randkujących z Tindera czy Badoo. Nie znam jednak ani jeden historii, która zaczęła by się od takiego serwisu i skończyła dobrze. Dlaczego? Ciężko powiedzieć. Mam oczywiście jakieś tam swoje teorie, ale nie mogę potwierdzić, że w 100% chodzi właśnie o to. Po pierwsze wydaje mi się, że nikt poważny nie szuka tam partnera. To jedynie szybki i łatwy sposób na niezobowiązujący seks z kimś kogo więcej się nie spotka. Ludzi nie odklikuje się na szybko siedząc na kibelku, nie poznaje przesiadując tylko za monitorem i nie buduje więzi pisząc na Facebooku. Oczywiście pisanie i korespondencja to super dopełnienie, ale…znajomości zawartej na żywo, tradycyjnie i zbudowanej na szczerości, rozmowie, kontakcie face to face. Przez telefon czy komputer nie dowiesz się czy on jest normalny, ma skłonność do alkoholu, jest bałaganiarzem czy histerykiem. Nie dowiesz się na ile da się z nim żyć, przebywać, dzielić wspólną przestrzeń. Umiejętność rozmowy jest szalenie ważna, ale to nie jedyna rzecz, która liczy się w związku dwojga ludzi ☺ Pamiętajmy również, że kontakt wirtualny i takie tez zapoznawanie się, stwarza zagrożenie zbudowania fikcyjnego obrazu danej osoby, wykreowania się na kogoś kim się nie jest i działa to w dwie strony. Kiedyś ludzie nie korzystali z aplikacji i byli zmuszeni do pokazania w całej okazałości. Musimy być w stanie nawiązać kontakt w sklepie, kawiarni, imprezie, w pracy, sklepie itd. Oczywiście, jeśli poszukujesz „szybkiego” kontaktu, jest to najprostsza opcja. Jeśli jednak marzysz o drugiej połówce, podejdź do sprawy tak samo poważnie jak bardzo chcesz by Twoja przyszła relacja była poważna. Nie twierdzę, że w tej materii nie ma wyjątków, są na pewno- ale nie oszukujmy się i nie miejmy pretensji do wszystkich ludzi, że pomimo 6, 8 czy 10 spotkania z aplikacji, wracamy z randki zniesmaczeni, zawiedzeni i zrezygnowani.
Ada says
Witam :) Uważam, że wszelkie tego typu portale to fajna sprawa, pod warunkiem, że niedługo po poznaniu kogoś w sieci spotykamy się osobiście. Miałam taki przypadek wizualnie chłopak super fajnie nam się pisało. Spotkaliśmy się i okazało się, że jednak brakuje jakiejś chemii. Nie znalazłam partnera ale mam nowego znajomego. Poznaliśmy się 2 lata temu piszemy ze sobą,a jak jest okazja to spotykamy się na kawę czy piwo :)
Martika says
No i tu się mylisz, bo osobiście znam trzy pary, które w ten sposób się poznały i dziś tworzą udane i długoletnie już związki :-) Nie ważne gdzie się kogoś szuka, ważne żeby trafić na swoją drugą połówkę :-)
karmel says
Oby, bo te które znam w końcu się rozstały
katy says
Ja znam kilka par, które poznały się nie dzięki internetowi i ich związki już nie istnieją . Niema znaczenia gdzie się poznamy.
Mazowszanka says
No i tu się mylisz, bo osobiście znam trzy pary, które w ten sposób się poznały i dziś tworzą udane i długoletnie już związki :-) Nie ważne gdzie się kogoś szuka, ważne żeby trafić na swoją drugą połówkę :-)
Neli says
Ja korzystałam z Tindera i nie dostałam ani jednej tego typu propozycji ;) Z jednym gościem z Tindera jestem teraz i jak na razie jest ok. Byłego męża poznałam na edarling, ale to nie wina portalu że okazał się gnojkiem. Tyle, że w żadnej z tych sytuacji nie oceniałam czy da się z nim żyć po pisaniu przez internet tylko po poznaniu na żywo ;)
Karina says
Jestem żywym przykładem tego ze mozna☺ Swojego partnera poznałam na Sympatii,owszem ja traktowałam to jako zabawę,zabicie czasu po nie udanym związku,tym bardziej ze juz kiedyś bawiłam sie w takie portale i to byla porazka.Poniewaz i moi znajomi i mojego faceta to juz małżeństwa z dziećmi wiec to nie etap wychodzenia do klubów,kawiarni i poznawania ludzi.Strach byl,a kto to?,a czemu tu?,moze cos kreci?,przystojny facet,co on tu robi? Z czasem sie poznaliśmy,nasze rodziny i okazało sie ze jesteśmy całkiem normalni ☺ Wiec tak bylo łatwiej,no i w przyszłym roku bierzemy ślub ☺ Nigdy nie wierzyłam w takie historie a jednak.Przeznaczenie robi swoje☺
Karolina says
Hmm.. chyba głównie zależy od podejścia. Ja spotykałam się w pewnym chłopakiem z Tindera ale jakoś nam nie wyszło. Nie dlatego, że poznaliśmy się tam, tylko dlatego że oboje nie byliśmy gotowi na poważne związki. Utrzymujemy sporadyczny kontakt juz od 2 lat. Wszystko zależy od podejścia. Tak naprawdę nigdy byśmy się nie poznali bo uczymy się na innych uczelniach i pracujemy w różnych dzielnicach.
Wiadomo, że można natrafić na dziwnych gości, ale przecież ” na imprezie ” ” w tramwaju ” „na uczelni ” też można :)
Monic says
Witam :) również się nie zgodzę – mój prawie 6letni związek był z osobą poznaną na Internecie i nie rozstaliśmy się dlatego, bo Internet. Szybciej rozpadały się moje związki poznane w realu. Wszystko zależy od człowieka i tego czego szuka i czego chce od życia i na jakim etapie jest swojego życia. Związki zawarte z osobami poznanymi na żywo również się rozpadają – czy Twój pierwszy mąż był poznany na Internecie no raczej nie, a jednak się rozpadło … jak u miliona innych ludzi. Krytykowanie czegoś tylko na swoim przykładzie i paru wiadomości z apki nie może być obiektywną oceną wszystkich ludzi. W pewnym wieku przestaje się wychodzić na imprezy itd. i w codziennym zabieganym życiu portal jest czymś odpowiednim. Znajomości zawarte w Internecie czy w realu nie mogą być z góry traktowane jako relacje docelowe „na śmierć i życie” bo nie o to w życiu chodzi… To, że Tobie się nie udało poznać kogoś sensownego, nie znaczy, że jest to wyrocznią dla miliona innych ludzi.
Pozdrawiam.
karmel says
nikt nie mówi, że się nie da ;) nie przeczytała Pani uważnie. Internet zwyczajnie jest groźny i rzadziej oraz trudniej trafić tam można na kogoś uczciwego i ok, nie znaczy to że nie jest to niemożliwe ;)
Martynia says
Troszkę się z Twoją tezą nie zgodzę. Gdyż tak jak poznając kogoś wirtualnie tak i poznając realnie (klub,kino..etc) nie dowiesz się kim kto jest. Bo żeby się dowiedzieć jaka dana osoba jest potrzeba spotkań na dluższą metę.
W.g Mnie zależy to od indywidualności człowieka.
Bo nie Każda osoba z sieci musi być chamem,podrywaczem,czy sexokolikiem.
Z autopsji mogę powiedzieć, że w tym wirtualnym świecie są osoby,które przeszły Ciężkie związki albo szukają kogoś naprawdę wartościowego (nie kobiet z odsłoniętymi tyłkami czy facetów z wisiorami na szyi po kolana).
Ja sama poznaję ludzi wirtualnie i mogę nawet śmiało powiedzieć, że Ci ludzie okazują się bardziej wartościowi niż Ci których poznałam realnie.
Poprostu trzeba uważać z kim się pisze a wyczujemy człowieka zamiary i przede wszystkim należy dążyć do szybkiego spotkania. A napewno nie będzie taki diabeł straszny jak go piszą.
Pozdrawiam!