W tym wieku wydawało mi się, że o dentystach wiem już wszystko. 30 lat na karku i za mną przeróżne, często ciężkie przejścia z zębami. Jako nastolatka dowiedziałam się, że mam rozwiniętą w podniebieniu, stałą trójkę. Konieczne były 2 operacje i wyciąganie jej drutem umieszczonym w podniebieniu, „na miejsce” ponieważ uciskała mi nerw. Nie muszę chyba wspominać, że nie było to przeżycie przyjemne, tym bardziej więc dentysta kojarzył mi się zawsze (mówiąc bardzo wprost) z rzeźnikiem ;) Dodatkowo przerażały mnie zawsze dźwięki wiercenia oraz wszechobecny zapach, które przywoływały na myśl najgorsze wspomnienia. Dodatkowo ból, dyskomfort i ogromne koszty. Kto mnie już trochę zna, pamięta moje zeszłoroczne przejścia z polipem, leczeniem kanałowym itd.
Los chciał, że znowu przytrafiło mi się leczenie kanałowe, które zamiast skończyć się po 2 wizytach jak planowano, skłoniło mnie do pojawienia się u dentysty 6 razy… Przy okazji okazało się, że mam uczulenie na wypełnienia i bardzo często nie działają na mnie znieczulenia (tak, tak – to dodaje pikanterii całej historii J ). Sytuacja ta jednak wywołała u mnie odwrotny – niż zakładacie – skutek. Postanowiłam, że muszę wyleczyć wszystkie zęby i koniecznie zadbać o nie tak, by takich przygód już nie mieć, lub ograniczyć je do minimum. Dobrym pretekstem był ku temu ślub i fakt, że istnieje na świecie osoba, która boi się dentysty jeszcze bardziej niż ja – mowa o W., który na samo hasło: dentysta, dosłownie ucieka. W tym przypadku w grę wchodziło wiązanie do fotela, histerie i nerwy. Ładny uśmiech i zdrowe (nie bolące wciąż) zęby, wydawały się w tym przypadku nieosiągalne :D
Pojawiło się jednak pewne rozwiązanie sytuacji i jego i mojej. Jedna z moich czytelniczek, pracuje w klinice dentystycznej i obiecała, że u nich będzie zupełnie inaczej (tak, wiem co sobie myślicie – pewnie, że każdy tak mówi). Postanowiliśmy (tzn. ja :P), że to sprawdzimy i przy najbliższej wizycie we Wrocławiu, pojawimy się tam zrobić przegląd zębów oraz by dopytać o to jak możemy o te nasze uśmiechu zadbać. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy klinika okazała się być nie tylko świetnym gabinetem, ale i miejscem, w którym nawet przy najszczerszych staraniach nie wyczujesz zapachu dentysty. Każdy jest uśmiechnięty, serdeczny i nie mówi Ci, że „boli, bo musi”. Tym sposobem zarówno ja jak i W. zakochaliśmy się w tym miejscu. Z uśmiechem na ustach i przyjemnością, wyleczyliśmy wszystkie zęby, a do tego zadbaliśmy o to by były białe i super wyglądały. Została nam tam do odbycia ostatnia, przedślubna wizyta i możemy szczerzyć się bez wstydu do naszych gości ;) na koniec jednak (bo liczę, że ten tekst przekona do zabrania się za swoje zęby, wszystkich tchórzy takich jak my : ), musze opowiedzieć Wam o naszych 5 odkryciach, które jakby nie patrzeć zawdzięczamy Natalii i całemu teamowi Starsdent :)
- Dentysta to nie tylko zęby, borowanie i igły. Okazuje się, że po latach to właśnie on wyjaśnił mi czemu moja szczęka strzela, gdy otwieram szerzej buzie lub ziewam. Wyjaśnił mi czym jest ów Bruksizm oraz zaproponował mi jego leczenie specjalną niewidoczną nakładką do spania oraz masażem wewnątrz jamy ustnej.
- Piaskowanie i zdejmowanie kamienia nie muszą wyglądać jak w horrorach. Lejąca się strumieniami krew, ból i dyskomfort- absolutnie nie są konieczne. Pierwszy raz przechodziłam ten zabieg uśmiechnięta i zachwycona czując w ustach piasek o smaku wiśni (!!!) Serio!
- Wybielanie zębów również nie musi wiązać się z czymś nieprzyjemnym i bolesnym, o czym wielokrotnie słyszałam od innych. Ja byłam nim zachwycona a dziś cieszę się śnieżnobiałymi zębami i absolutnie nie bałabym się tego powtórzyć.
- Leczenie ubytków z uśmiechem na ustach. Tak to również jest możliwe. W. jak już usiadł na fotelu to nie dość, że się uśmiechał od ucha do ucha (nie tylko z powodu samych ładnych dentystek), ale i nie chciał z niego zejść nie wierząc, że naprawdę można to zrobić w ten sposób :)
- Stawianie na naturalność – to w dzisiejszych czasach deficytowe podejście do większości tematów. Masa z nas dąży do ideału, który jak wiemy nie istnieje. Ja zostałam mile zaskoczona. Rozważałam licówki, albo coś co sprawi, że moje zęby będą idealne jak z Hollywoodzkiej produkcji. Tym czasem odradzono mi to rozwiązanie i zaproponowano coś co nie narazi moich zębów, nie zniszczy ich, ale pozwoli uzyskać efekt o jaki mi chodziło ;) (wypełnienie kompozytowe). Dzięki temu szybko i bezboleśnie, osiągnęliśmy cel.
Pewnie część z Was pomyśli teraz po co napisałam dla Was ten tekst? Wiem jak wiele osób boi się dentystów, jak wielu z nas posiada kompleks związany z uzębieniem oraz jak często przyczyną jest wspomniany na początku strach przed leczeniem, profilaktyką, regularnym dbaniem o zęby. Absolutnie nie dziwie się osobą, które mają z tym problem, ponieważ sama przez to przeszłam i wiem, ile razy odwlekałam wizytę u dentysty do ostatniej chwili…ze strachu. Mam jednak nadzieję, że w pewien sposób dodałam Wam otuchy i udowodniłam, że nawet takie boi dudki jak my, mogą się przełamać :) Zapraszam tych, którzy mają niedaleko do Wrocławia. My na pewno będziemy tu wpadać i więcej nie zaniedbamy się w temacie uzębienia. Teraz czas na Was. Pomyślcie, kiedy ostatnio byliście u dentysty i czy nie nadeszła pora na umówienie się na wizytę :)
P.S. Dla przyjezdnych Starsdent ma nawet apartament, gdzie można spędzić noc :)
A poniżej kilka zdjęć, co bym mogła przypominać W. że nie będę już tolerowała jego dentystycznych histerii :)
Aneta says
Jaką wybrała Pani formę wybielania ? Na czym polegała i jakie są koszta ?
karmel says
Ja wybrałam metodę gabinetową czyli na miejscu u dentysty, ale jest ich więcej. Najlepiej sprawdzić cennik na stronie albo udać się do dentysty i zapytać o najlepszà dla siebie :)