Czym jest dla faceta miła i grzeczna laska? Ideałem. Jeśli przy tych dwóch cechach dodatkowo jest ładna, seksy, zaradna, ogarnięta życiowo, potrafi pokazać pazur, to tak naprawdę nie ma pytań. Dlaczego jednak jest to idealna sytuacja dla niego a dla Ciebie stracona pozycja? Zaraz wyjaśnię.
Kiedyś dawno, dawno temu było tak, że byłam grzeczną, potulną i kochaną kobietą. Wszystko robiłam dla mojego mężczyzny, serce miałam na dłoni, potulnie słuchałam tego co mówi, chce i o co prosi. Poświęcałam się, targałam siaty, dogadzałam i nadskakiwałam. Udawałam, że brudna bielizna pachnie fiołkami, że kocham prasować koszule i zmywać gary. Myślałam przy tym wszystkim „ O jej, jaka jestem idealna! Tak Bardzo będzie mnie teraz kochał, traktował jak największy skarb i księżniczkę”. Niestety w takich wypadkach, prędzej czy później na myśleniu i wielkich planach się kończy. Dlaczego? Jest kilka powodów.
- Jak jesteś kochana, wspaniała i wiecznie szczęśliwa, przyzwyczajasz chłopa, że to norma, standard, nic niezwykłego. Staje się to dla niego chlebem powszednim i tak jak każdy chleb, prędzej czy później nie smakuje już tak samo-nudzi się, dlatego kupujemy tez bułki, grahamkę, rogala czy bagietkę. Ja nie mówię, że masz być miła od święta, ale nie możesz udawać, że życie sługusa traktujesz jak złapanie Pana Boga za nogi- no nie. Do dobrego łatwo się przyzwyczaić i kiedy zaczniesz mieć dość- dojdzie do buntu na pokładzie.
- Miłe i bezproblemowe się nudzi. Możecie się śmiać, ale związek bez sprzeczek, bez postawienia się czasem, rzucenia talerzem czy bez strajku staje się mdły i nijaki. Ty wychodzisz na laskę bez charakteru, grzecznie z dania na dzień wrastasz w wizerunek Kopciuszka i stajesz się coraz bardziej kucharką, sprzątaczką i potakiwaczką niż partnerką, seksy laską i jego trofeum ( oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu).
- Wytracasz w sobie charakter. Niestety, monotonia, mdłe zajęcia jak szorowanie kibla, prasowanie wszystkiego łącznie ze skarpetkami czy przeczyszczanie rur płynem do udrażniania, po pewnym czasie nas łamie. Kiedy związek po fazie rumieńców i (moje ulubione określenie) permanentnego pierdolnięcia, zaczyna wkraczać na swoje ustalone tory. Ciężko gdy razem z tymi coraz bardziej znajomymi i spokojnymi drogami, z dziewczyny mającej iskrę, werwę i seksapil, zamieniamy się w domowego trolla.
To takie główne powody, ale jak faktycznie odczuwam to w stosunku do siebie? Powiem tak: mężczyźni są różni. Jedni pewne rzeczy doceniają inni żyją w przeświadczeniu, że należy im się wszystko. Ja zawsze starałam się dawać z siebie dużo. Nigdy nie byłam mistrzynią porządków, gotowania czy prasowania, ale kiedy to robiłam, dawałam z siebie 200%. Umiałam targać siaty z bazarku żeby kupić świeże owoce na ciasto, umiałam piec placek 4 razy żeby w końcu mi wyszedł, umiałam patroszyć ryby, których się boje, stać przy garach po 14godz pracy, czy sprzątać z gorączką 39’. Z docenianiem było różnie. Czasem faktycznie czułam się doceniona, innym razem było tylko „fajnie” czy „dzięki”. Najgorsze, że z czasem każdy do dobrego się przyzwyczajał i nie było ono już „nadzwyczajne” i „nadprogramowe” tylko „standardowe bo Karusia taka jest”. A mnie…było coraz bardziej przykro. Myślałam „Inna wróciłaby do domu, ubrała dres i zamówiła pizzę a ja idę na zakupy, stoję przy garach, potem się odświeżam i super ubrana, czekam z kolacją”. Kilka razy w mojej głowie pojawiała się myśl „Kiedyś się wkurzę, trzasnę drzwiami i nie wrócę. Znajdzie nową i sam zobaczy, że to co robię to nie standard”. Niestety, jeśli się pewnych rzeczy nie docenia, przychodzą nam one zbyt łatwo, potem łatwo jest się w tym zapętlić. I mówię to nie tylko do Panów, ale i Pań. My też przyzwyczajamy się do wyrozumiałych facetów co przymkną oko na 3 kg więcej, na nie ogoloną łydkę czy odrosty. Tylko każda tolerancja ma swój margines i o tym nie zapominajmy kochani aby wysiłki ani jednej ani drugiej strony, nie poszły na marne.
Inka says
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam ale wnioskuje, że nie pracowałaś….
karmel says
Przez chwilę. Potem pracowałam w tygodniu a często i w weekendy, mimo to, robiłam wszystko o czym wspominam w tekście.
Ania says
Cześć karmel ja przez długi czas nie pracowałam zajmowałam się dziećmi domem czekałam na męża z kawą potem jak zaczęłam pracę Nie było mnie w domu więc on musiał zajmować się dziećmi bo ja pracowałam na zmiany i weekendy a on potem zaczął twierdzić że mam może kochanka potem on zaczął częściej znikać z domu i się okazało że on mnie zdradzał a ja go nigdy nie zdrdziłam przez 14 lat próbowałam mu wybaczyć ale to było dla mnie za trudne więc Wyrzuciłam go z domu i wzięliśmy rozwód ale dalej byłam w nim zakochana on został z tobą kochanką teraz mieszkają razem i ona zajmuje się moimi dziećmi Ja tego nie mogę znieść.
Asik says
a co to ma do rzeczy?
Sylwia says
Jestem właśnie świeżo po rozwodzie, nie cieszę się, bo odeszłam w grudniu 2014, więc to tylko dopełnienie formalności…ale czytam i widzę siebie, a teraz zrobiła się ze mnie wredna suka, która nie prasuje dla faceta, owszem dogadza w kuchni, ale to początek i nie mieszkamy razem, dlatego jestem „milsza”. Poprzednie postępowanie faceta zostawia ślad jak cholera, znajdź tu teraz złoty środek, zakochałam się na nowo, ale może to tylko zauroczenie, bo nowa miłość jest o 180 st. inna niż poprzednia…Trafiłam niechcący na Twój blog, ale zostanę na dłużej…powodzenia ;-)
Marta says
Jakbym czytala o sobie…tylko z wyjatkiem docenienia przez męża…nigdy nie potrafił i nie potrafi docenić tego co robie w zamian tylko zauważa to co jest nie zrobione…a czasami ciężko jest ogarnąć wszystko perfekcyjnie pracując zawodowo i mając 2małych dzieci…wiem mój błąd, moja wina za którą teraz wylewam morze łez i płace zbyt wysoką cenę…
Maria says
Wszystko do czasu, ja to przerobiłam . A mi były mąż jeszcze mówił, że mam kochanka w pracy. Nawet jak do sklepu szłam z dziećmi to też szłam do kochanka.
Ivi says
Maria, przybijam piąteczkę – też podobno jak nie było mnie w domu to byłam z kochankiem (szczególnie w pracy), zdjęcia musiałam mu wysyłać gdzie i z kim w danym momencie jestem nawet jak akurat kupowałam pietruszkę, a on spisywał stan licznika mojego samochodu i odpisywałem gdzie wyjezdzilam te 20 km… Tylko że to on mnie zdradzał rok po slubie jak byłam w ciąży (bo jak powiedział, moja ciąża go przerosla) i 7 lat później (przynajmniej o tych 2 wiem na pewno) dzięki czemu wreszcie sobie poszedł…
karolina says
ooo fajnie, trafiłam na fajny blog. Mama 3 dzieci, za tydzień odchodzę od męża.
Basia says
Też mam 3-dzieci,jestem miesiąc po rozwodzie,pozdrawiam
aga says
Brawo dziewczyny ja ciągle odwlekam ta decyzję ale jestem coraz bliżej ….
Kurczak says
Podobnie i ja. Dodaje otuchy czytanie i bycie tu.
ALA says
Gratuluję odwagi!
Moni says
Nie ma co odwlekać… będzie tylko gorzej. Ja mam to za sobą, czekam na rozwód i już tryskam szczęściem. A co będzie potem
Marta42 says
Witaj Karolina!
Popełniłam tę rzecz :-]
Starałam się tak bardzo, że bez mała osiągnęłam mistrzostwo świata :-]
Przeczytałam książkę „Kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa” i zastosowałam się do wszystkich rad. Mąż sporo zarabia, więc przez wiele lat nie pracowałam. Dbałam o niego, dom i dzieci. Gotowałam, sprzątałam, froterowałam podłogi, wszystko lśniło, błyszczało, pachniało. Codziennie mówiłam, jaki jest mądry, zaradny i przystojny, jak świetnie radzi sobie w pracy, jak bardzo mu współczuję, że z tyloma problemami musi się borykać i że tak dużo ma na głowie. Kiedy chciał ciszy, milczałam. Kiedy nie chciał nic wyjaśniać, nie pytałam.
Całe mnóstwo zaganianych kobiet, pracujących zawodowo, ogarniających dom, pędziło z wywieszonym językiem, żeby sprostać obowiązkom i oczekiwaniom, ja miałam czas na fryzjera i malowanie paznokci. I co z tego?
Przez 15 lat nie czułam się doceniona, mimo iż dałam z siebie w zasadzie wszystko. Mąż nigdy publicznie mną się nie chwalił, że coś zrobiłam dobrze, że jestem zaradna, że dbam o wszystko i zdejmuję mu z głowy całe morze rzeczy. Nigdy dla niego nie byłam szczególna, wyjątkowa. To on błyszczał na moim tle, jako ten zarabiający, pan domu, taki inteligentny, zadbany, uśmiechnięty, miły… Ja miałam robić, to co robiłam – w standardzie. Tak miało być, nie inaczej. Kiedy inni mężowie zachwalali zalety swoich żon, mój mąż milczał. Gdy inni uważali swoje żony za autorytety w różnych kwestiach, mój mąż składał im gratulacje.
Kiedy się buntowałam – zapewniał mnie, że jestem najlepsza i kochana. Słowa, słowa, słowa… W zaciszu domowym. Wtedy można zapewniać o wielu rzeczach. Ale to czyny świadczą o prawdzie…
Było mnóstwo nieporozumień z tego powodu i siermiężnych awantur. Tłumaczyłam, wykrzykiwałam, prosiłam. Obiecywał. Ale nie robił…
Rozpuściłam go do nieprzytomności i teraz zbieram owoce.
Kiedy wreszcie postanowiłam przestać być spełnieniem jego oczekiwań, za zacząć być sobą i robić coś dla siebie – powstał problem.
Nie zrezygnowałam. To mój czas i dla mnie. Żeby było ciekawiej, pchnęła mnie do tego depresja. Było mi już tak źle, że nie pozostało nic innego – tylko diametralnie to zmienić. Z nim, czy raczej właśnie bez niego.
Jesteśmy w separacji i bardzo z tego powodu się cieszę. Widzę światełko w moim tunelu. Wreszcie zrozumiałam, że fundamentem szczęścia przede wszystkim jest moje dobre samopoczucie. Bez tego, opierając się wyłącznie na drugim człowieku, buduję dom na piasku. Prędzej czy później to musiało się zawalić. I nie mam pojęcia, czy po rozwodzie, będę miała szczęście spotkać mężczyznę, który wraz ze mną to szczęście będzie współtworzył. Możliwe, że nie. Mam 42 lata i dwoje dzieci – to pewien bagaż, nie dla każdego mężczyzny. Ale dzieci kiedyś podrosną i pójdą własną drogą. Zostanę sama i sama ze sobą muszę czuć się dobrze, żeby ze sobą jakoś wytrzymać :-D A mężczyzna czy będzie, czy nie – cóż, czas pokaże.
Jest takie powiedzenie: mądry Polak po szkodzie, mądra Polka po rozwodzie :-D
kat3rin3 says
Cudne powiedzonko
Emma says
Marta 42 , mialam to samo. Dopiero jak poszlam do pracy okazalo sie, ze samo sie nie zrobi w domu. W pracy poznalam fajne kobietki i zaczelysmy sobie gdzies wychodzic raz w miesiacu. Szok dla mojego meza, konsternacja jak to, ja tez moge? Termin u adwokata mam, ale cholera wie czego sie boje. Kobietki badzmy soba z fochem czy bez;)
Marta42 says
Otóż to – bycie sobą przecież nie oznacza, że zaraz się komuś krzywda stanie ;-) aczkolwiek niektórym wywróci się nieco domowy ład ;-)
Co do adwokata i ostatecznych kroków – doradzić nic nie mogę, ale ludzie na mieście powiadają, że strach ma tylko wielkie oczy :-)
Jakkolwiek by nie miało być : POWODZENIA, Emmo!!!
amka says
:) jak bym czytała o sobie. Z czasem dostrzegłam że robiłam wszystko dla mojego ukochanego, rodziny a nic dla siebie. Zmęczona po dwunastogodzinnej pracy wracałam do domu i usługiwałam swojemu królewiczowi i wykonywałam z zaciśniętymi zębami czynności domowe. Po nocnej zmianie biegłam z językiem na brodzie do domu i odprowadzałam dziecko do szkoły bo pan musiał się wyspać po kolejnej wizycie kolegów lub nocy spędzonej w wirtualnym świecie. Po morzu wylanych łez, prośbach, grożbach i zdarzeniu po których zaczęłam zastanawiać się czy z synem jesteśmy bezpieczni postanowiłam rozwieść się . Jestem w końcu szczęśliwa, wolna od nadmiaru myśli i obaw czy przeżyję do jutra, stresu. W końcu się uśmiecham choć bywają chwile zwątpienia ale powtarzam sobie piosenkę Michała Bajora Kocham Jutro….. A były mąż docenił mnie dopiero po rozwodzie i jego kolejnym nieudanym związku . Niestety za późno.
Maria says
Wszystko do czasu, ja to przerobiłam . A mi były mąż jeszcze mówił, że mam kochanka w pracy. Nawet jak do sklepu szłam z dziećmi to też szłam do kochanka.
Ewa says
Dziewczyny!
Jak pisałyscie powyższe komentarze to byłam świeżo po ślubie. Czytam je jako zona z 4 miesiecznym stażem i zastanawiam się, kiedy popełniłyście błąd?? Czy to wszystko zaczyna się od momentu pojawienia sie dziecka? Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie abym nie pracowała, dla mnie jest to swietny sposob na rozwój siebie ale tez poznawanie nowych ludzi i dowiadywanie nowych rzeczy – nawet gdyby moj mąż zarabiał miliony nie zostawiłabym pracy, bo dzięki niej mam stabilizację i nie jestem uzależniona od męża. I powiem Wam, że z moich doświadczeń i obserwacji dla faceta wazne jest aby mial w domu mądrą kobietę, z która pogada, podyskutuje o bieżących sprawach na świecie, która ma swoje zdanie i serio swietna fryzura i paznokcie to troche za mało. Ostatnio bylam swiadkiem dwóch rozwodów, w ktorych owszem to facet zdradził ale dlaczego? Bo jego żona zrobiła się kurą domową. I kiedy ich znajome mimo dzieci szły do pracy, rozwijały się…one pilnowały 10 letnich synków. Z drugiej strony jednak myślę, że nic na siłę tj.wkurza mnie polityka, więc nie będę na siłę interesowała się nią aby zaimponować mężowi, nie znoszę robić krewetek więc je zamowie…chyba najlepiej być sobą ;)
karmel says
A kto mówi o tym by nie pracować? :) To dzieje się zarówno gdy jesteś w domu na przykład z powodu dziecka jak i wtedy gdy pracujesz a po pracy zajmujesz się domem. Nie ma reguły. Poza tym to, że jest się na macierzyńskim od razu nie musi oznaczać, że nie ma się zainteresowań, jest się głupią czy nie posiada się zainteresowań, którymi można imponować- nie tylko mężowi ;) Chodzi racze o pewien balans między tym jak i ile wkłada się w dom i zdrowy podział obowiązków w nim.
Rafał says
Moja była żona zataiła przede mną swoje nałogi. Pół roku po urodzeniu córki, zaczęła coraz częściej pić i nadużywać leki nasenne i uspokojajace. Bardzo szybko zaczęła się staczac. Próbowałem jej pomóc, jeździłem z nią po lekarzach, nawet zawiozłem na odwyk, a podczas drugiego przynosilem jej co kilka dni kasę. Spytace dlaczego to robiłem? Bo ona wykorzystywała to, że byłem za dobry. Po prostu chciałem, żeby było dobrze. A tu proszę, kolejne dwa odwyki. Zero poprawy i co raz gorsza sytuacja w domu. Tak, rozwiodlem się z nią. W Sądzie nawet za bardzo nie walczyła o dziecko. Bardziej zależało jej na tym, aby nie było z orzeczeniem o jej winie. No ale cóż, tu mi się udało;-) Mieszkam teraz spokojnie z córką i mam na nią „wywalone”. Jak dla mnie, to ktoś, kto porzuca własne dziecko, nie ma podstawowych ludzkich instynktów.
I tak oto wyszło mi bokiem, moje bycie miłym i grzecznym…
Maja says
Rozumiem. Przeszłam przez coś podobnego. Alkohol+prochy. Brak instynktu i realnych uczuć. Smutne…
Niemożliwa says
Jestem rok po rozwodzie. ..mam 3 letnia core. …popełniałam właśnie te błędy. ..odeszłam. ..i co?!…nie zmieniłam się. …niestety…nie wiem co jeszcze ma mi się przytrafić żebym była inna…mądrzejsza…nie można tego inaczej ująć. ..i nie chodzi tu tylko o mężczyzn. ..o wszystkich…rodzinę. ..znajomych…bliskich…można by rzec bądź bardziej asertywna. ..hehe to mało powiedziane. ..bądź wreszcie suką…to o wiele większą ma siłę przetrwania. Ale myślę że to kwestia tylko czasu. ..
beret62 says
Mnie też wyszło bycie dobrym bokiem. Tj dwukrotnie. To działa w dwie strony. Druga str zwykle to wykorzystuje jak w/w przypadkach. Ale cóż ja sie nie zmienie by być złym,- liczac na to że trafie na dobrą osobe która doceni mnie takim jakim jestem.
Pròbujac dalej usłyszałem iż jestem nadopiekuńczy. No to jakim mam być …?
Saya says
Jakbym czytala o sobie, praca, dzieci, ciaganie siatek na Ii pietro, a nawet terakoty, bo moj szanowny maz miał problem z kręgosłupem. Płaciłam wszystkie rachunki i kredyty i kombinowalam, zeby starczyło. Byłam kucharka, sprzataczka, finansista i psychologiem, bo mojemu mężowi nie wychodziły biznesy. A po 24 latch małżeństwa okazało się, ze od 17 lat miał kochanke na boku, ktora sponsorował i kiedy myslalam, ze jezdzi po Polsce zeby zarabiac on dobrze sie z nia zabawiał. Mam 50 lat i poczucie, ze przegrałam życie, bo byłam głupia i łatwowierna. Dziewczyny miłość jest ważna ale zdrowy rozsadek ważniejszy
Dominik says
Święta prawda!
karmel says
Niestety :(
Anna says
No właśnie tez byłam właśnie taka. I jak mi Pan mąż podziękował? Po 22 latach małżeństwa poszukał Sobie młodszy model, twierdząc ze to co było między nami się dawno temu skończyło tylko zapomniał mi powiedzieć o tym wcześniej i ponad półtora roku okłamywał mnie bujając się z panienka na boku.
Kluska says
Cześć. Powiedz mi kochana jak odzyskałas siebie jak stanęłas na nogi? Wczoraj zerwał ze mną chłopak po 4 latach i nie wiem jak żyć. Czuje tylko straszny ból.
Aga says
Aga 30. Dwojka dzieci. Maz zneca sie psychicznie jest alkoholikiem. Rozstalismy sie poraz 3 i ostatni. Niestety on nie chce sie wyprowadzić.
Zraniona says
Też taka byłam, choć czasem zastanawiałam się co z tego mam. On ciągle nieobecny, praca, zaoczne studia, a ja ciągle chciałam dobrze wypaść przed nim, mamą(mieszkamy z moimi rodzicami), w pracy i dziećmi, rozwiązywałam problemy wszystkich i czułam wtedy zadowolenie z siebie. Miał swoja przestrzeń, nie był dla mnie problemu, chcesz i masz. Odkurzał w sobotę, wyniósł pranie, dziękował za jedzenie, czasem pochwalił, ale i też w taki sposób „muszę cie pochwalic z obrzydzeniem”, najbardziej bolały jego słowa i czepianie sie wszystkiego,Stałam na baczność i myślałam, co jeszcze nie zrobiłam, bo będzie wytykał. Zarabiałam wiecej od niego, a po 23 latach małżeństwa odkryłam jego romans trwający 3-4 lata z koleżanka z pracy, wyjeżdżał w różnych godzinach i wracał wieczorem, współczułam mu, że tak jest wykorzystywany, zmęczony i może mieć zły humor. Nawet śpieszył się wcześniej do kościoła, bo spotka się z rodzinką bo oni wtedy chodzą, wracał zły, czepiał się, a potem okazało się, że stawał obok kochanki podczas mszy, czasem brał córkę ze sobą. Kochanka w domu zostawiała dziecko i męża i jechała do kościoła(mieszka w pobliskiej wiosce). Co z nas zostanie kiedy wszystko oddamy???
Apolonia;) says
Wow powiedzenia dziewczyno, miło się czyta…wrócę
Jolanta says
Wystarczy wyjść za faceta którego stać na wynajęcie pomocy domowej i dla którego kieszeni obiad w restauracji nie stanowi znaczącego obciążenia i już znikają problemy opisane w Twoim wpisie (a za to pojawiają się nowe). Bo pieniądze wprawdzie szczęścia nie dają ale…..
Celina Siwiec says
Jestem zalamana. Rozstalismy się po 5 latach. Zostalam z 4 dzieciakow. Najmlodsza coreczka ma 5 latek i nie chodzi. Jest niepełnosprawna. Kochany tatus za granica gdzie pracowal poznal nową „laseczke”jak to sam okreslił. Ledwo się trzymam.
Ania says
Właśnie tak to jest jak facet wyjeżdża za granicę i potem znajduje sobie nową panienkę
Monika says
jak mozna stac przy garach po 14h????
Ursus says
Mam genialną córkę i rozeszlam się z bylym 1,5 roku temu… Wcale nie żałuję, dziękuję Bogu, że do ślubu nie doszło, i że się z tego wyrwalam… 7 lat „straconych”, ale za to jakie wnioski można wyciągnąć… Pozdrawiam
Ania says
Masz rację Dziękuj Bogu że nie wzięłaś z nim ślubu bo potem rozwód drogo kosztuje i A ile jest stresu przy rozwodzie
Małgorzata says
Hej. Jestem tu pierwszy raz. Jestem na zakręcie. Mąż powiedział że wypaliła się w nim miłość do mnie. Jesteśmy 13 lat po ślubie…. Wypaliła…. A ten artykuł jakby o mnie…. Wszystko robiłam…. On w domu palcem nie kiwnął…. Pracuje i on i ja i 10 lat nie dokładał się do utrzymania domu ani rachunków…. Tłumaczył że odkłada na starość…. Na auto…. Na garaż…. Na motor…. Ok. Godziłam się na to…. Ogarnialam dom dziecko rachunki ogród. Robiłam tak żeby jemu było dobrze ze mną… Obiady. Kolacje. Wszystko na czas wszystko cieple. Ale w tym roku poczułam że to kurwa dla mnie nie wystarczy że jest…. I kiedy zaczęłam jasno mówić czego mi trzeba nagle się skończyło…. Nagle że jojdalam mu ciągle…. Że czegoś chce….. Że mi nie pasuje…. Tak jojdalam i żebalam o uwagę o czułość o rozmowy…. On wiecznie zajęty jak nie praca to kolegami ( nowych kolegów sobie znalazł co mają po 20 lat i nie mają zobowiązań) a dla mnie nie zostawało nic. I w końcu pierdolnelo…. Napisał że szuka mieszkania że tak będzie lepiej bo nic już nas nie łączy…. Eh totalna czarna rozpacz….