Kilka dni temu, zamieściłam na swoim Instagramie taki oto wypis dotyczący po krótce kompleksów, szeroko pojętej urody oraz łączących się z tym tematem przygotowań do ślubu. Brzmiał on dokładnie tak:
„Uwaga! To będą drastyczne zdjęcia, dlatego najpierw wrzucam to PO, a potem to PRZED 😂😂 Jak wiecie, od 3 lat borykam się z kuracjami sterydowymi dotyczącymi mojej astmy a od roku z tarczycą. Jak większość osób na takich lekach i z takimi schorzeniami, staram się jak mogę by ukryć ich „skutki uboczne”. W moim przypadku to kiepsko wyglądająca, przesuszona skóra, „wole” pod brodą, bardzo nieładna szyja… Są moim ogromnym kompleksem i ktoś może sobie mówić co chce, ale mnie akurat frustrują. Tak samo jak trudności z chudnięciem, to że moja buzia (jeśli nie ma na niej makijażu czy jakiegoś konturowania), wydaje się opuchnięta, przesuszona, pyzowata i ulana. Postanowiłam jednak dla samej siebie, zrobić wszystko, by na tyle na ile to możliwe, zmienić coś przed ślubem by tego dnia dobrze się czuć i nie płakać na widok pamiątkowych zdjęć. Moja znajoma- Blanka- z Kliniki Młodości , jest moją dobrą znajomą i zaproponowała mi pomoc w tej sprawie. Właśnie dlatego pokazuje się Wam dziś taka „wyprana”, ale totalnie bez poprawiaczy i ściemy, bo wiem…że nie jestem sama. Wiem, że wśród Was na pewno też są dziewczyny z kompleksami, które chciałby się ich pozbyć. Zarówno dla tych jak i: przyszłych panien młodych, pań zainteresowanych kosmetologią i nowinkami oraz poszukujących fajnych zabiegów, będę opisywała swoją drogę i te zabiegi, które warto wykonać a odradzała, te które są stratą pieniędzy 😉 Mam nadzieję, że kogoś zdopinguje, zainspiruje do kolejnych zmian w życiu a może oswoję z kompleksami. Nie jesteście same! Każda z nas jest piękna, ale ma i kompleksy. Wyjścia są dwa- jedno to je zaakceptować a drugie to zrobić wszystko by się ich pozbyć 🙂 Ja dziś zdecydowałam się na zabieg HIFU, który nie jest najprzyjemniejszy na świecie, ale już po 2 seriach powinien mnie zachwycić efektem. Zmiany widzę już dziś, więc dzielnie poddaje się mojej ulubienicy- Marzenie i…działamy!”.
Szalenie ucieszył mnie odzew jaki ten post miał. Wiele z Was gratulowało mi odwagi dotyczącej mówienia o jakby nie patrzeć, krepujących rzeczach jakimi są kompleksy, inne pokazania się bez masek, ulepszaczy, filtrów i innych cudów a inne opisały właśnie swoje kompleksy, zmaganie się z podobnymi przypadłościami i chorobami. Od części z Was dostałam również wiele bardzo osobistych wiadomości, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że temat urody i kompleksów w taki „wizualnym świecie” i realiach, które przymuszają nas do bycia idealnymi w każdym calu, jest niezwykle ważny.
Chodzi mi tutaj nie tyle o przymuszanie nas do zabiegów medycyny estetycznej oraz nakłanianie do poprawiania naszych mankamentów budzących kompleksy za wszelką cenę co nauczenia się ich akceptowania, mówienia o nich i świadomego podejmowania decyzji: „tak, chce to zmienić” lub „nie, nie będę nic zmieniała- jestem piękna i kocham swoje wady”. Ja postanowiłam zawalczyć z tym co wywołały moje choróbska i jako dodatek do postów ślubnych, będę tworzyła też mini pamiętnik dotyczący tych zmian, zabiegów, rad, jak i moich subiektywnych odczuć, dotyczących efektów. Już niebawem postaram się napisać coś więcej o wspomnianym HIFU- tym co to jest, jak wygląda, czy warto. Wasz z kolei zapraszam do dzielenia się swoimi historiami, kompleksami i…będę wdzięczna za polecanie wszelkich fajnych zabiegów, które mogą mi pomóc jeszcze przed ślubem! Zostało jeszcze tylko 10 tygodni…
Dodaj komentarz