Która z nas nie miała milion razy tak, że mazała się, użalała i jęczała nad swoim „marnym losem”. Wszystko wtedy jest be, każdy jest przeciwko nam, „wszyscy faceci są źli”, „mam pecha” itd.? Pewnie każda z nas choć raz. Co jednak, gdy całe życie tkwimy w takim stanie? Nie wyrastamy z niego, chcemy tkwić w tych bzdurach, które nam mają zrobić dobrze i zrzucić winę na cały świat, który jest taki zły…oczywiście cały poza nami? Ile razy przekonując się o tym, że znowu związałaś się z dupkiem, będziesz sobie mówiła: „O ja biedna, mam takiego pecha. Tylko tacy mnie chcą”. Bzdura!
Tłumaczyłam to już wielu dziewczynom, więc napisze to jeszcze tym, które tego ode mnie nie usłyszały. To, że trafiamy na swojej drodze na takich a nie innych ludzi, oraz że tych ludzi do siebie dopuszczamy, pozwalamy by zostali na dłużej a nie nas po prostu minęli, to tylko i wyłącznie nasza wina. To do siebie powinnyśmy mieć pretensje. Pamiętacie, jak kiedyś zastanawiałam się, czemu lata temu tłumy fajnych facetów biły do mnie drzwiami i oknami a potem nagle pojawiły się same najgorsze elementy? Mówiłam o energii, o tym czym epatowałam, jakie sygnały wysyłałam, jak byłam odbierana na zewnątrz (mimo, iż mi samej wydawało się że wszystko ze mną ok). To moja energia, przekonanie o sobie tam gdzieś głęboko w głowie oraz wszystko co nadal we mnie tkwiło a czego z siebie nie usunęłam, ciągnęło mnie na dno, albo…przyciągało to samych idiotów, wykorzystywaczy i dupków. No więc czyja to była wina? Moja- bo zamiast przepracować to co się we mnie zepsuło, wziąć się do roboty i działać, to mnie się wydawało, że otrzepie się delikatnie z kurzu wojennego, trochę schudnę, podmaluje i będzie ok. Głupota!
Zmiany w świecie zaczynamy od siebie. Najpierw wyzbądź się swoich słabości, błędów, lęków, obaw, traum, smutku, żali, przekonania o nieomylności, o tym że „przecież wszystko już ze mną ok”, a potem ewentualnie obwiniaj resztę świata, pecha, czarnego kota itd. Niestety dziewczyny, ale wiele z nas ma mylne przekonanie o tym, że wszystko już wiemy, pozjadałyśmy wszystkie rozumy, wszystko przeszłyśmy i wiemy najlepiej. Ok, w większości zostałyśmy bardzo dotknięte przez los, innych ludzi i przykre zdarzenia, ale to jak z wyjściem z bagna – Nie wystarczy się z niego wydostać i zmienić ubranie by być czystym. Trzeba najpierw się porządnie wyszorować! A wiele kobiet woli zostać przy tej „zmianie samego ubrania”.
Jasne, to dużo łatwiejsze, kosztuje mniej zachodu, energii, pracy, ale same dobrze wiecie, że tylko dzięki ciężkiej pracy dobre rzeczy mają szansę się w naszym życiu pojawić. Samo nie zrobi się nic. I nie chodzi mi o ciężką pracę odkładaną na za miesiąc, za tydzień, po wakacjach, w nowym roku- chodzi o zmiany i działanie tu i teraz. Bez czekania, bez mazania i narzekania. No chyba, że to lubisz i sprawia Ci to przyjemność- wtedy ok- tylko nie obciążaj i nie zadręczaj tym innych. Bo nic nie denerwuje mnie bardziej, niż narzekanie i jęczenie, ale nie robienie z tym niczego. Nieumiejętność do przyznania się, że Ci się nie chce nic zmieniać, znajdowanie miliona głupich wymówek, wmawianie że jest ok a potem nocne spazmy itd. Pamiętajcie -> bądźcie szczere ze sobą, do bólu szczere. Przed sobą nie wolno udawać bo generuje to ogromne problemy i zatracenie rzeczywistości. Analiza, plan poprawy a potem działanie. Bez działania nie ma nic.
„Definicją szaleństwa jest robienie tej samej rzeczy w taki sam sposób i oczekiwanie innych efektów”
Far Cry 3
Dodaj komentarz