Bycie singielką, jak każdy status jeśli chodzi o związek, ma swoje plusy i minusy. Plusy takie, że chodzisz gdzie chcesz, z kim chcesz i kiedy chcesz. Nie martwisz się o to, o której wrócisz, jak się ubrałaś czy z kim przyjdziesz do domu. Nie tłumaczysz się ze zjedzenia dużej pizzy w pojedynkę czy z jednego kieliszka wina za wiele. Jesteś wolna i robisz co chcesz na własny rachunek, nie masz za to z kim codziennie zasypiać, do kogo zadzwonić żeby się pochwalić, że coś super się wydarzyło, nikt nie otrze Ci łez, bezgranicznie nie będzie kochał ani kupował goździka na Dzień Kobiet.
Do czego dążę? Każda z nas lubi poszaleć i czasem mieć troszkę wolności, ale jesteśmy też ludźmi, zwierzętami stadnymi. Lubimy mieć parę, taką prawdziwą. Taką, która jest oczywistym partnerem na wesele znajomych, kompanem na wakacje czy rodzinny spęd. Każdy marzy o tym by budzić się u boku ukochanej osoby, być zaopiekowanym przez nią, kochany, doceniany i adorowany. To, że ktoś mówi, że nie chce, że to nie dla niego, że już dość, że tego nie potrzebuje- bzdura. Pragnie tego jak każdy człowiek, ale się boi, ma uraz, nie chce być znowu skrzywdzony, zranionym, pozostawiony ze złamanym sercem. Boi się szukać, ryzykować, zawieść się. Niestety, często taka blokada, trwa już i trwa albo odstrasza wszystkich łącznie ze znajomymi i rodziną.
Jest coś w tym, że jak sobie cokolwiek wmawiamy, powtarzamy i przywołujemy to na stałe wbija się do naszych głów. Umiemy też w ten sposób sami „przepowiedzieć sobie nasz los”. Jeśli będziesz sobie wmawiała, że nie chcesz, nie musisz i nie potrzebujesz- będziesz sama. Pytanie przez jaki czas, bycie singielką będzie Ci odpowiadało? Wyszalejesz się i wybawisz, nacieszysz pustym domem, brakiem garów czy zawsze wolną łazienką…ale co jak już Ci przejdzie? Kiedy będziesz chciała by ktoś pytał ile jeszcze będziesz się szykować czy zaproponuje śniadanie w łóżku lub przykryje kołdrą w nocy, co wtedy? Powiem Ci, dostaniesz histerii i ataku paniki, że przecież wcale nie chcesz być sama, że pragniesz tych wszystkich związkowych głupot i rytuałów, które przez moment wyśmiewałaś a teraz oddałabyś za nie wszystko, że nie chcesz już okłamywać siebie i innych, że samej jest lepiej. Hmmm może jest lepiej niż z ex, ale czy globalnie? Uważasz, że to gra niewarta świeczki bo Twój ideał nie istnieje? To też bzdura J. Jasne, że istnienie, ale znalezienie ideału wymaga czasu i pracy. Samo nic się nie wydarzy. I mimo, że teraz jesteś młoda, jest fajnie, szalejesz, nie napotykasz ograniczeń i nic Cię nie blokuje, to jednak nadejdzie czas kiedy zobaczysz jak bezcenna jest druga osoba a wiem o czym mówię. Też krzyczałam, że nikogo nie chce, że faceci to idioci, że każdy jest taki sam, że nie ma sensu się dla nich starać itd. Mówiłam, że nigdy więcej związków, ślubów, deklaracji i poważnych relacji a jednak zmieniłam zdanie. Może więc, zależy to od punktu widzenia oraz naszych ostatnich doświadczeń. To, że nie wyszło Ci raz, drugi czy piąty, nie znaczy, że za 6 się nie uda. Powiem, Ci że warto wierzyć w powodzenie tej misji. Z wiarą i odpowiednim podejściem może się udać a wtedy nawet nie będziesz chciała pamiętać czasów gdy byłaś singielką.
Rozwiedziona Mama says
Materiał ciekawy ale jednej rzeczy nie uwzględnił moim zdaniem. Byłam żoną, zostałam matką. Potem był rozwód, dzieciaczki ze mną. Było parę związków przez tych 5 lat od rozwodu i każdy nieudany. Dzieci cierpiały że znowu ktoś odchodzi z ich życia i ja nie umiałam ani ich pocieszyć ani samej siebie. Ja rezygnuję z kolejnej próby ułożenia sobie z kimś życia. Moje najdroższe skarby tylko na tym cierpią :(
karmel says
A wiesz czemu? Bo nie przepracowałaś rozstania i wszystkiego co sie wydarzyło. Póki tego nie zrobisz tak będzie. 90%pan tutaj i u mnie na terapii tak ma…
Lidka says
Niekoniecznie. Ja się rozwiodłam 8 lat temu, dopiero 2 lata temu stwierdziłam, że jestem gotowa na coś nowego. I po raz kolejny wybrałam źle. teraz mam 2 dzieci i nadal jestem sama. Chyba nie umiem żyć już w związku, każdy facet wydaje mi się dziecinny i do niczego nie potrzebny. Zbyt długo byłam samowystarczalna i drażni mnie nieporadność dzisiejszych panów… Przykład ostatniego pana, który jak kobieta zamiast konstruktywnej rozmowy, wolał się popłakać bez powodu i schować w łazience… Ja nie jestem terapeutką albo mamusią dla faceta, facet powinien mieć jaja i umieć dbać o rodzinę. A takich już nie ma. Po prostu. Wszyscy porządni dawno zajęci :)
singielka z wyboru says
Zgadzam się z moja przedmówczynią.Dom i dzieci to jest to na czym trzeba się skupić najbardziej oddając siebie..Moje związki zawsze działały na mnie destrukcyjnie.Mam partnera na swoich zasadach, pomijając w ten sposób to co nieprzyjemne w związkach…Są uczucia, są emocje, są przyjemne i romantyczne chwile…A do tego jestem samodzielna i samowystarczalna.Daję tyle ile chce i biorę tyle ile potrzebuję