Już dzisiaj Wigilia, dzień, na który osobiście czekam cały rok. Ktoś mógłby powiedzieć, że bez sensu, że dzień taki sam jak tysiąc innych oraz, że właściwie nie ma w nim nic nadzwyczajnego… Cóż, dla mnie to dzień wiążący się z tym wszystkim, co znaczy dla mnie słowo „rodzina”, od zawsze specjalnie celebrowany i obchodzony. Dzień, który na przestrzeni lat zmieniał się, jeśli chodzi o miejsce czy ludzi, ale budził w moim sercu zawsze te same uczucia i dotykał tych samych strun.
Niezależnie czy byłam dzieckiem czy nastolatką, a później żoną – zawsze i moja rodzina i ja, przykładaliśmy ogromną wagę do tego jak wygląda dzień Wigilijny. Myślę, że działo się tak zarówno ze względu na kwestie religijne jak i czysto tradycyjne. Przez cały dzień nie jadło się mięsa i generalnie mało się jadło :) Mama kładła nas przymusowo na drzemkę w ciągu dnia żebyśmy mogły posiedzieć z nimi do późna. Dziadkowie, póki mogli, urządzali kolację u siebie w domu. W związku z tym, że mój dziadek pochodził ze śląska, prezenty przynosił nam Aniołek a nie Mikołaj. Technicznie wyglądało to tak, że gdy do nich przychodziliśmy, drzwi do salonu były zamknięte, a my czekałyśmy na dźwięk dzwonka, który zwiastował przyniesienie prezentów.
Dziś oczywiście wygląda to zupełnie inaczej i zapewne nie zmieni się do momentu pojawienia się kolejnego pokolenia ;) Do czego jednak dążę z tym przydługim wstępem to do tego, że dla każdego święta mają inny wymiar, oznaczają inne zwyczaje, lokalny koloryt, z czym innym się kojarzą. Dla innych był to czas beztroski i spotkań z bliskimi, dla innych czas trudny, który spędzali w rozbitych rodzinach, w domu skażonym nałogami czy patologią. Niezależnie od tego, jest jednak w świętach coś co często popycha ludzi do pojednań, do zadumy, refleksji, zmian… Może więc warto by to wykorzystać? Sprawić by Twoje złe skojarzenia z tym dniem się odmieniły, by Twoje dzieci czy nowa rodzina miała inne, lepsze, takie o jakich sama marzyłaś.
Przeszłość (szczególnie przykrą), warto zostawiać za sobą i w takich momentach jak czas Świąt, tworzyć nową, własną historię. Zostawić za sobą żale, pretensje, gniew i dać sobie samemu pretekst do pozytywnych i ważnych zmian, które być może staną się zalążkiem czegoś nowego i w końcu dobrego! Zdaje sobie sprawę z tego, że są tacy ludzie i takie sytuacje, których nie da się uleczyć ot tak. Wybaczenie, którego nie uzyska się lub nie da, tylko z okazji Wigilii, ale…może mógłby to być początek…
U mnie niezależnie od sytuacji, gdzieś tam po części, święta były takim nowym startem. Jeśli nie udawało mi się tego zaszczepić w innych, udawało się we mnie a to chyba najcenniejsze, bo wszystkie zmiany najlepiej zaczynać właśnie od siebie… Tego właśnie życzę Wam na te święta i cały najbliższy Nowy Rok kochani!
Daria says
Zgadzam się, aczkolwek czasami w święta trudno zapomnieć żale z minionego roku.
Lubię czytać Twoje szczere i prawdziwe posty :)
Wesołych Świąt !!