Wciąż piszecie do mnie z gratulacjami dotyczącymi ślubu jak i milionem zapytań dotyczących organizacji takiej uroczystości w plenerze oraz takim miejscu. Nieskończenie wiele pytań dotyczyło też atrakcji, sukienki, dodatków czy garnituru oraz przede wszystkim pytanie numer jeden: „…no ale jak było i czy się udało?” :)
Wydaje mi się, że zdjęcia Sylwii Mórawskiej mówią same za siebie a widoczne na nich emocje, nie tylko nas – młodej pary, ale też rodziny i gości. Wydaje mi się, że gdy opowiadaliśmy innym o naszym planie na ten dzień, nikt z tych ludzi tak naprawdę nie wierzył, że coś takiego może się udać. Po pierwsze miejsce – Folwark Ruchenka, które znacząco odbiega od standardu jakim jest hotelowa sala czy jakiś dworek. Ślub na powietrzu a nie w kościele. Rustykalne dekoracje bez rozet, balonów i tony różowych kwiatów. Tort bez lukru, perełek, kryształków i milion innych zupełnie niestandardowych pomysłów… Każdy zastanawiał się również nad tym jak poradzimy sobie z kwestią jedzenia w miejscu, w którym nie ma gastronomii i kuchni. Co wymyślimy, skoro uciekamy na każdym kroku od standardu? ;)
Udało się! I…przekonaliśmy absolutnie wszystkich niedowiarków, że się da. Że można zrobić coś inaczej, na luzie i fajnie w polskich realiach i bez przekombinowania w drugą stronę. Miejsce, muzyka, dekoracje, nasi goście i catering- przeszły nasze najśmielsze wyobrażenia!
Każdy z gości powiedział nam, że nie był nigdy na lepszym weselu i jest zachwycony jedzeniem jakie wybraliśmy oraz jego wyglądem i podaniem, które zdecydowanie odbiegało od weselnych standardów. Nie było rosołu, kotleta, ciężkich przekąsek. Zaproponowaliśmy gościom krem, przepyszną bezę, danie główne, które można było jeść oczami i bufety, które wyglądały bajecznie. Do tego grill trwający kilka godzin i serwujące wszelkie smakołyki. Nikt nie wyszedł od nas głodny ani zawiedziony – lecz zaskoczony J Całość zwieńczył tort, który wyszedł lepiej niż sobie wymarzyłam i z którym Fiesta Catering na ostatnią chwilę mnie poratował (sami zobaczcie na zdjęciach) zgadzając się na dodatkowe jego przygotowanie.
Nie zaliczyliśmy, żadnych wpadek jeśli chodzi o obsługę i organizację (poza moim złamaniem palca u stopy w dniu ślubu :P ). Wszystko było dopięte na ostatni guzik, nie wymagało naszej ingerencji czy nadzoru – absolutnie życzę tego każdej młodej parze, bo dzięki temu z pewnością będzie się świetnie bawiła w tym ważnym dniu i nic nie zepsuje jej humoru!
Poniżej możecie zobaczyć trochę zdjęć, które – mam nadzieję – oddadzą choć odrobine charakter całego dnia oraz jego klimat.
Dodaj komentarz