Kilka dni temu, jedna z Was napisała do mnie, że zna już termin sprawy rozwodowej i nagle ogarnęło ją totalne przerażenie. Jest płacz, chaos i strach. Z doświadczenia wiem już, że faktycznie, mniej więcej tak to wygląda. Czujesz nadciągająca ostateczną rozgrywkę tego co się dzieje. Wiesz już kiedy się to wydarzy, że w ogóle się to wydarzy. Dostajesz kopertę, w środku list z wezwaniem na rozprawę i pozwem.
Ja już wspominałam jak ten moment wyglądał u mnie (http://rozwiedziona.pl/?p=68 ). Czujesz się zmrożona, otępiała jakbyś dostała czymś ciężkim w głowę. Nie wiesz przez chwile co się dzieje, czytasz te wszystkie paragrafy, biurokratyczny bełkot i masz w głowie milion myśli i jedną przewodnią: „Koniec. To koniec. Naprawdę się rozwodzę i to koniec”. Znasz już datę, godzinę i miejsce. Znasz tez treść pozwu oraz jaki kształt będzie miała rozprawa. Czy będziecie się kłócić, czy będzie ugodowo, jaki jest plan i sedno. Wydaje Ci się, że mimo iż posiadasz już komplet informacji, to tak na prawdę nie wiesz nic. Nie masz pojęcia jak to wygląda, jak się trzeba zachować, o co będą pytać, jak zachowa się on, czy przyjdzie sam czy z kimś bliskim, czy może będzie miał prawnika i czy ja tez powinnam go mieć. Nie wiesz jak się ubrać, jak się przywitać, co powiedzieć. To tak strasznie nienaturalna sytuacja i taka abstrakcja, że kiedy starasz się zbudować w głowie jej obraz, ogrania cię blady strach na samą myśl. Ja przez całe trzy miesiące, czekając na rozprawę starałam się uspokajać, wszystko sobie racjonalizować, tłumaczyć, oswajać się. To chyba dlatego ten okres oczekiwania jest tak długi. Pozwoliło mi to przywyknąć do tej myśli i przygotować się na ten dzień.
Co powinnaś mieć przede wszystkim w głowie? To zależy od sytuacji. Ponieważ spraw rozwodowych jest tyle ile związków, ciężko powiedzieć mi coś uniwersalnego. Jest to mocno uzależnione od samego powodu rozstania, treści pozwu oraz Waszej sytuacji. Inaczej będzie przy podziale majątku czy ustaleniu opieki nad dziećmi a inaczej przy sprawie bez orzekania o winie, kiedy chcecie się rozstać pokojowo. Kilka punktów na pewno jest wartych przeanalizowania, przemyślenia i wbicia sobie do głowy. Przede wszystkim- spokój. Nerwy, szarpanina, nadmiar emocji-to nikomu nie pomoże i na nikogo nie wpłynie dobrze. Bądź silna i wiedz czego chcesz. Jeśli chcesz walczyć o Was i widzisz w tym sens i szanse, to to zrób. Mówię to z pełnym przekonaniem. Uważam, że zawsze jeśli widzisz choćby cień szansy, powinnaś walczyć o związek. Jeśli wyczerpiesz wszystkie środki, wtedy dopiero powinnaś się poddać- szczególnie jeśli chodzi o coś, co było dla Ciebie cholernie ważne. Wymaga to samozaparcia, cierpliwości i wyrzeczeń, ale może jednak warto? Postaraj się to realnie i na chłodno ocenić.
Jeśli szans nie widzisz, nie czujesz tego i sprawa jest nie do odwrócenia, uzbrój się w spokój, w głowę wypełnioną tylko najważniejszymi, poukładanymi faktami i planem. Postaraj się być rzeczowa, spokojna, nie rozklejaj się i nie maż. Pokaż swoją siłę i opanowanie. Ubierz się tak by czuć się pewnie i dobrze, może nawet atrakcyjnie. Pokaż klasę, dobre maniery, bądź czujna jak na rozmowie kwalifikacyjnej. Sprawa dotyczy twojego życia i przyszłości.
Strój, nastawienie i ewentualna obecność kogoś bliskiego, kto umie postawić Cię do pionu i sprawić że się nie rozkleisz, jest szalenie cenna. Cieszę się, że ze mną były siostry i mimo, że nie wchodziły na salę, czułam ich wsparcie i obecność. Cieszę się, że udało mi się oczyścić głowę, ostudzić emocje, uspokoić i zrobić wszystko tak jak chciałam. Podejście zadaniowe- tak najtrafniej bym to określiła. Wytrzymanie bez łez, bez trzęsienia się jak galareta, bez jąkania, spinania i paniki w spojrzeniu. Dzięki temu całość przebiegła szybko, sprawnie i bez komplikacji. Tak było lepiej. Nie będę musiała się więcej narażać na takie emocje, stres…
Pytacie mnie jak tam jest. Ponuro. Takie słowo przychodzi mi myśl ( ja dodatkowo dzień wcześniej, totalnie się pochorowałam dostała gorączki, kaszlu, kataru i czułam się fatalnie). Atmosfera grobowa- jak na śmierć związku przystało. Nie wiadomo jak się zachować, co powiedzieć. Na prawdę nikomu tego nie życzę. Kilka obcych ludzi słucha o twoim związku a potem się naradza i stwierdza, że właśnie się on zakończył. Wszystko przeprowadzone w taki sposób jakby te wiele lat nie miało zupełnie znaczenia. Ile trwał mój rozwód? Jakieś osiem do dziewięciu minut. W tym czasie zdecydowano o końcu mojego w sumie prawie 10 letniego związku w tym kilku latach małżeństwa. Wizyta na poczcie trwa dłużej a jak mało znacząca w porównaniu z rozwodem jest. Czy rozwód, poza formalnością, przekreśla to co było przed nim? Jeśli pytasz o wspomnienia i uczucia, powiem że nie. On jest tylko przedartym papierkiem. Dlatego tym bardziej zastanów się nad swoją decyzją- jeśli podjęta została w gniewie i emocjach, wiedz, że rozwód nie ukoi tego co czujesz. Może Cie jedynie formalnie uwolnić. Nad resztą będziesz musiała pracować sama…
Jestem świeżo po rozwodzie.
Tak gdy dostałam list popłakałam sie mimo że to ja składałam o rozwód. Kilka dni przed sprawą się pochorowałam, ból głowy, katar kaszel, wymioty i biegunka a wszystko z nerwów. Sprawa godzina i po wszystkim. Tylko łzy w oczach mi stały jak ex żegnał się z dziećmi i obiecał że bedzie dzwonił do nich. Na obietnicach się skończyło.
Ja odetchnelam 5 lat małżeństwa w tym ostatni rok separacji i wiecznej wojny poszło z dymem.
Niestety to nigdy nie jest moment prosty, mimo, że sie na niego szykujemy, wiemy o nim czy czujemy, iż jest nieunikniony. Nikomu nie życzę przechodzenia przez to
Ja stoję przed tym krokiem i prawdę mówiąc nie wiem jak to będzie. Jedno wiem, to już koniec, po 12 latach w związku i 10 latach małżeństwa ale żyć trzeba dalej.
To będzie nowy Początek zobaczysz. Trzymam kciuki!
Ja rozwodze się we wtorek 10.11.2015 bardzo się z tego cieszę ostatni rok mojego małżeństwa był horrorem.. w końcu będę wolna…. 3majcie kciuki żeby wszystko się udalo… I poszło po mojej mysli..:)
będziemy trzymać!:)
Trzymam
A nie miałaś choć trochę jakichkolwiek wątpliwości nawet przez chwilę.minął tydzień jak przyszło mi wezwanie na rozprawę., która mam pod koniec stycznia.to ja podałam męża o rozwód z jego winy.boję się jak cholera i nie mam pojęcia jak to będzie wyglądało.I tak szczerze to sama przed sobą udaje że jestem zdecydowana w 100procentach
Nigdy nie jest się pewnym i zawsze jest strach. Małżeństwo to nie jest chodzenie za rękę w liceum- nikt, kto w nim nie był, tego nie zrozumie. Niestety, jeśli nie ma woli walki i szans na dogadanie, ciężko wymyślić coś innego…
Ja jestem po pierwszej rozprawie ktora odbyła się w lutym. Nie dostaliśmy rozwodu ale separację. W lipcu byłam u adwokata o zniesienie separacji ale nie wiem czemu dopiero nie dawno złożył pozew. Zależało mi na szybkim rozwodzie, teraz już mi nie zależy czuję strach jak to będzie po,jak zostanę sama,czy sobie poradzę. Ten rok był dla mnie bardzo ciężki,a okres rozwodowy to już w ogóle. Myślałam ze się nie pozbierać mimo iz to ja chcialam rozwodu.jest bardzo ciężko. Mam nadzieje ze jakoś się ułoży
To tak zawsze wygląda chyba. Długość rozwodu ma wpływ na nasze samopoczucie, ale jednak bardziej decydujący jest sam fakt, że do niego dochodzi. Na pewno się pozbierasz i ułożysz sobie wszystko na nowo-zobaczysz :)
Ja zlozylam papiery rozwodowe na początku października i do tej pory czekam.. Za mężem przyjechałam do innego miasta innego województwa daleko od swojej rodziny.. Teraz tego żałuję, on się wyprowadził a ja została m sama z dzieckiem bez środków praktycznie do życia.. Daje na mała 500 zl ale to jest mało. Zwłaszcza że dobrze wie ze mamy mieszkanie do opłacenia i to juz nie obchodzi skąd mam wziąć.. Przyznam się ze mam wątpliwości co do rozwodu ale to może tylko dla tego że boje się ze sobie nie poradzę finansowo, bo jeśli chodzi o sferę uczuć to nie wiem co do niego czuje ale wiem ze nie jestem w stanie się do niego zbliżyć fizycznie.. Sama ta myśl mnie obrzydzenie i odrzuca.. Zmagam sie Z takim uczuciem juz od. kilku miesięcy, i do października póki nie złożyłem pozwu to w miarę możliwości unikalam seksu wiadomo nie zawsze juz. Miałam wymowke wiec robiłam to z obowiązku żony z oczami zamkniętymi i z bólem w sercu i głowie..
to bardzo przykre co piszesz- szczególnie w kontekście samotności i traktowania przez niego Waszego dziecka… Nie rozumiem takiego podejścia- rozumiem za to Twój strach i obawy. Są zupełnie normalnie i uzasadnione. Jeśli chodzi o wyznaczenie daty rozprawy to czeka się na nią co najmniej 3 miesiące.
Dziewczyny jestem Panną z odzysku:)) dzisiaj po 1h i 20minutach sprawy sąd orzekł rozwód:) bardzo się z tego cieszę!:))
gratuluje i życzę szczęścia na nowej drodze :) :)
A moj rozwod to kompletna katastrofa nie dosc ze moj ex maz zdradzil sam sie przyznal przyznal przed sadem ale na kazdej sprawie ma jakies ale ciągnie się juz kolejna i konca nie widaća tak naprawę nikt juz nie wie o co chodzi nawet pani sedzia sie e pogubila ale tylko odracza do kolejnej!!!!!
Jestem parę miesięcy po slubie i mam 5 miesięczna córeczkę. Dopiero po slubie dowiedziałam się, ze przez cala ciążę i nawet tydzień przed ślubem mój mąż mnie zdradzal. Nie wiem jak udawało mu się to ukrywać i spotykać się ze mną i kilkoma innymi kobietami jednocześnie. Do jednej nawet coś podobno poczuł i nie chciał jej powiedzieć o ślubie. Dowiedziała sie sama.. z zapowiedzi w kościele. Dodatkowo zdarzało mu się podnosić na mnie rękę. Raz nawet podbił mi oko. Nauczyłam się trwać w tym związku mimo, że on traktuje mnie jak obca osobę. Nie ma czułości, często nie mamy nawet o czym rozmawiać. On traktuje mnie jak swoją służąca. Nie kiwnie palcem w domu, nie pomoże przy dziecku bo on ‚pracuje i utrzymuje mnie’ na tym kończy się jego zadanie. Mimo to kiedy chcę odejść grozi, że się zabije, przeprasza i zaczyna sie starać. Pisze tu ponieważ potrzebuje trzezwego spojrzenia na sprawę. Kogoś kto spojrzy z boku i oceni. Nie rozumiem jego zachowania. Czemu nie odpuści skoro mu nie zależy? Po co brał ślub skoro kochał inną i ciągle mnie zdradzal? Czemu nie cieszy się kiedy mówie ze chcę odejść? Nie chcę trwać w takim związku, jak każda kobieta chciałabym mieć kogoś kto mnie doceni, zadba.. problem polega na tym, że nie mam się gdzie podziac zz dzieckiem i nie dam rady sama nas utrzymywać. Jestem też tak zmęczona psychicznie, ze nie jestem w stanie sama zająć się dzieckiem. Jedyne wyjscie to ucieczka gdzieś daleko i układanie życia od początku na nowo . Doradzcie mi proszę trzeźwym okiem co robić..
Witaj Kasiu,
mam tylko jedno pytanie: czy wolałabyś abym odpisała Ci na maila czy tutaj na forum?
Bardzo prosze tutaj na forum o z góry dziękuję. Dodam, że teraz mąż chyba przestał mnie zdradzać tzn nie chowa telefonu, mam wszystkie jego hasła, prosto po pracy wraca do domu, ale jest inny problem. Czuje jakbym dla niego nie istniała, nie rozmawiamy, nie ma między nami bliskości, czułości z jego strony. Kiedy chcę to pocałować odpycha mnie bo ‚ogląda film a ja mu przezzkadzam’. Ciągle znajduje sobie wymówki żeby nie spędzać czasu zr mną i z synem i żeby nie pomagać mi w domu. Albo jest zmęczony,zestresowany praca, senny, albo musi cos robić przy samochodzie (siedzę w domu i słyszę ze 30min nie robi nic innego tylko siedzi i przełącza piosenki w radiu) albo ogląda tv czy korzysta z laptopa. Jesteśmy młodym małżeństwem a tu od razu takie problemy.. myślę ze to istotne,nie chce żeby to źle zabrzmiało ale wydaje mi się że jestem dosyć atrakcyjna..zawsze przeżywa ze gdzie nie pójdziemy to wszyscy się na mnie patrza. Do tej pory wypisuje do mnie sporo mężczyzn którym nie przeszkadza to, że mam męża. No i wydaje mi się, że jestem ww jego typie. Kiedyś za mną szalał, nie mogłam w spokoju obejrzeć filmu bo po minucie sie dobieral,nie kończyły nam sie tematy do rozmów. Przytulalismy się i calowalismy co kilka minut. Teraz czuje się jak jego sprzątaczka i służąca. W ogóle nie interesuje się tym jak się czuje, na moje potrzeby itp.
Droga Kasiu, sytuacja którą opisujesz wydaje się i na pewno jest szalenie skomplikowana. Wiele rzeczy mi tu do siebie nie pasuje, ciężko mi ocenić o co tak na prawdę może chodzić Twojemu mężowi. Jego zachowania, postępowanie, działania wydają się być sprzeczne. Ciężko jest przejść ze stanu permanentnego napalenia na swoja kobietę do rozlicznych zdrad, chyba że po prostu lubi się to robić, bo jak sądzę nie z braku seksu i czułości w domu. Być może Twój mąż dowartościowuje się w ten sposób, albo lubi uwodzić kobiety, bawić się nimi. Z kolei jeśli byłby o Ciebie bardzo zazdrosny (przejawiając aż chore zapędy w tym temacie), na pewno by Cię nie zdradzał, ewentualnie chciał wzbudzić Twoją zazdrość w odwecie. Wtedy do tej sytuacji pasowałoby mi trzymanie Cię w domu, robienie z Ciebie sprzątaczki i służącej, tak by inni mężczyźni nie mieli do Ciebie dostępu. Miałby jednak wtedy na pewno ochotę by być z Tobą blisko, by się przytulać, całować czy kochać. Być może ma jednak naturę „psa ogrodnika”. Nie umiem też ocenić podnoszenia na Ciebie ręki w tym wszystkim. Nie łączy mi się to ani z szaleńczą zazdrością ani miłością… Raczej wygląda mi to na przejaw frustracji. Nie wiem też w jakiej sytuacji doszło do tego czynu- czy został wyprowadzony z równowagi, był pod wpływem alkoholu, zrobił to bo coś go zdenerwowało? Nie wiem też jaki wpływ miało na Was pojawienie się dziecka. Może w jakiś sposób go to przerosło? Rozmawiałaś z nim na temat tej sytuacji, zdrad, nagłej zmiany zachowania? Ciekawi mnie jak on to tłumaczy. Bardzo mi przykro, że znalazłaś się w takim położeniu i z maleńkim dzieckiem. Mimo wszystko wiedz, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Dobrze, że szukasz odpowiedzi na to co się dzieje oraz że chcesz to zmienić a nie w tym trwać. To już połowa sukcesu. Pamięta, że poza nim masz rodzinę, masz możliwość starania się o alimenty oraz wiele innych opcji. Zacznij jednak od wyjaśnienia wszystkiego z mężem, tak byś jak najlepiej mogła ocenić swoją sytuację, ponieważ jest kompletnie niejasna. Jedyna rzecz, której tutaj najbardziej nie akceptuje i której bardzo się boję, jest przemoc. Niestety zwykle jest tak, że gdy mężczyzna podniesie na Ciebie rękę raz, zrobi to znowu a Ty masz jeszcze do obrony syna…Musisz teraz myśleć nie tylko o sobie, ale i o nim. Wychowywanie się w domu, w którym nie ma miłości rodziców, jest za to przemoc, brak szacunku i poniżanie na żadne dziecko nie wpłynie pozytywnie.
Chcialabym wiedziec jak to bylo u Was, czy nie balyscie sie samotnosci, ze juz zawsze bedziecie same z kazdym problemem?Mam 26 lat i synka 16 miesiecy jestesmy po 1 sprawie rozwodowej i czekamy na druga.
Każda z nas boi się samotności, nowej sytuacji, nowej rzeczywistości, ale nie można pozwolić by blokował Cie strach. Jesteś młoda i całe życie przed Tobą :)
Tak to prawda :-) W mojej sytuacji nargorszym problemem jest ulozenie relacji z ex ze wzgledu na dziecko , serce boli gdy synek rano wola tata.Maz zabranial mi kontaktu z rodzina, zwlaszcza mama. Jak urodzil sie syn zaczal coraz czesciej siegac po alkohol, doszlo do takich sytuacji ze pijany pobil sie z wlasnym ojcem w pokoju gdzie spalo dziecko. Podniosl na mnie reke raz i ostatni, gdyz od razu od niego odeszlam. Najbardziej bolalo to ze wogole nie zawalczyl o rodzine. A teraz udaje super ojca. Dodam ze wlasnie w imieniny naszego syna upil sie i doszlo do przemocy. Dobry ojciec odprawia imieniny syna libacja alkoholowa?
przemoc to coś czego nie jestem w stanie wytłumaczyć i akceptować. nie dziwie się Twojej decyzji.
A co z synkiem jak ulozyc te relacje, boje sie ze jak maz pozna kogos nowego, to dziecko szybko mu sie znudzi.
Nie przeżyjesz życia za swojego męża. Nie podejmiesz za niego pewnych kroków czy wyborów. Nie zmusisz tez do kontaktu z dzieckiem. Po rozstaniu oboje macie prawo okładać sobie życie, ale jeśli zależy mu na synu, będzie się z nim kontaktował mimo wszystko.
Mój proces rozwodowy trwał 2 lata i 3 miesiące…. to nie była chwila tylko długotrwałe pranie brudów przed sądem. Świadkowie, dowody, pretensje, kłamstwa, po drodze także sprawy karne przeciw mojemu ex. Trudno zapanować nad sobą i nerwami. Ja przypłaciłam to permanentną bezsennością. Rozwód nie zmienił mojego życia na lepsze, gdyż demon przeszłości z roli męża przybrał rolę stalkera.
I nic nie da się w tej sprawie zrobić? Czasem nie jest łatwo, często to trwa, ciągnie się i dłuży.. Często nie od nas zależy jakie obrót będzie miało całe to zdarzenie…
Podobna sytuacja była u mnie.Ciągnący się półtora roku rozwód i sprawy karne za znęcanie się nad rodziną..po wszystkim uprawiany stallking przez byłego..
Tylko dzięki terapii dla współuzależnionych i terapii indywidualnej dla osób pokrzywdzonych przestępstwem stanęłam na nogi.Postanowiłam się nie poddawać,konsekwentnie iść do przodu, realizować swoje plany i marzenia.Było ciężko, czasami dramatycznie ale każdy nowy dzień przybliżał mnie do uwolnienia się od mojego oprawcy.Wygrałam sprawę o alimenty, rozwodową z orzeczeniem o jego winie, karną,udowadniając mu jego winę.Obiecałam sobie, że poniesie konsekwecje za to co zrobił.
Teraz jestem wolna i mimo, że on jest już na wolności i ma nakaz sądowy,który zakazuje mu zbliżania się do mnie muszę jeszcze ” walczyć” o stan faktyczny czyli sprzedać mieszkanie i wyprowadzić się, tak żebym nie musiała naprawdę go oglądać.Już robię prawo jazdy….
Ja właśnie wczoraj wysłałam pozew do sądu i jestem z siebie DUMNA
To najważniejsze :) życzę powodzenia!
czuję mały strach bo mój exx może mi jeszcze namieszać w życiu jest bardzo przebiegły
strach jest zrozumiały, ale nie pozwól by blokował Twoje działania i pragnienia. nie można mu się całkowicie poddawać
Ja składałam pozew z orzeczeniem o winie mimo to strasznie było mi przykro że muszę to robić. Mój już ex mąż stawił się na rozprawe ze swoją kochanką co nie bylo miłe ponieważ ona cały ten czas przed salą rozpraw próbowała pokazać kto tu wygrał. Straszne. Za to po rozprawie która skończyła się na moją korzyść i sędzia przesądziła duuuże alimenty na syna mina tej lafiryndy bezcenna-szkoda ze zdjęcia nie zrobiłam. Z perspektywy czasu wiem że co nas nie zabije to nas wzmocni. Pozdrawiam kochane
najważniejsze, że zakończyła się na Twoją korzyść :) pozdrawiam ciepło :) !
Boże, jakbym czytała ten post o sobie. .. tyle że nie mam ustalonej jeszcze pierwszej rozprawy, ale caly czas myślę już jak to będzie. ..tak się boję czy sobie poradzę :( nigdy nie myślałam że będę przechodzić przez takie piekło jakie mi zgotował mąż, kiedy wdał się w romans i kiedy wyprowadził od nas do kochanki zostawiając nas bez środków do życia ehhh…mam synka 2-letniego i on trzyma mnie przy życiu :) jak znaleźć siłę w sobie?
Nie da się być gotowym na rozwód. Nikt o zdrowych zmysłach go tez nie zakłada, wchodząc w związek małżeński. Siły trzeba szukać w sobie i swoim dziecku. Masz je-masz dla kogo żyć i nie zostałaś sama.
ja mam czasem takie wrażenie że jednak przygotowana jestem na rozwód. I jest w trakcie i jest niefajny i jest z orzekaniem o winie i jedynie w sumie słowo przeciw słowu, ale za to podowiadywałam się rzeczy które były dla mnie totalną nowością – i rzuciły całkiem nowe światło na ” dlaczego co i jak”. Ale rozwód po tym co przechodziłam to najlepsze rozwiązanie – jedyne rozwiązanie. Żałuję tylko że mam z tym kimś dziecko – bo dziecko jest biedne – a dodatkowo manipulowane na każdym kroku przez ojca – a przede wszystkim bombardowane oczernianiem mnie, do tego stopnia że jak wraca od ojca to mówi mi że prosi go żeby tak o mamie nie mówił… I jak ma taki mały człowiek później funkcjonować jak mu się taki „tatuś” trafił?
Jakie wy macie szczęście że wasi mężowie i exx was zdradzali z kobietami przynajmniej wiecie z kim walczycie . Ja niestety nie mam takich możliwości . Mój wróg to ALKOHOL !!! Tak …. mój exx zdradził mnie z alkoholem zastawił przed wigilią i poszedł pić …. nie wrócił stwierdził że nie chce wracać …. I nie musi ja mam go już dość jego i jego pijaństwa ,kłamstwa ,oszustw , wyzwisk , i tego diabła wcielonego który był i jest w nim …..TERAZ CZEKAM NA SPRAWĘ ROZWODOWĄ jestem już po separacji i mam nadzieję że będzie łatwiej się pozbyć go z mojego życia
Hej… Właśnie niedawno dotarło do mnie ile błędów popełniłam. Złożyłam papiery rozwodowe,sprawa się odbyła i… Została zawieszona na 3 msc. Nie,ja nie chciałam się rozwiesc, zawsze widziałam sens tego małżeństwa gdyby tylko on…ALKOHOLIK przestał pić… Nie był damskim bokserem,tylko mami synkiem. Swoją rodzinę czyt.zone i dzieciaki potrafił olać, dziećmi się nie interesować, okraść, oklamac,nie lożyc,nie pomagać. Za to potrafił pić… Pić przez 2 -3 msc… Bez dnia przerwy, lądując w szpitalu. Dobrowolnie oddał się na zamknięty -co w sądzie powiedział zrozumiał co zrobił i zrobi wszystko bu naprawić rodzinę i relacje. Warunek zawieszenia został złamany. Znów koczuje w nieznanym miejscu pijąc… A ja głupia miałam nawet wyrzuty sumienia że nie dałam szansy, że mu nie pomogłam. Być może sama jestem wspoluzalezniona,że wierzę w człowieka którego gdzieś kiedyś poznałam. to rozwód z przymusu bo nikt normalny nie będzie żył w takim związku chociaż gdzieś uczucie jest. Bojowo nastawiona do rozwodu na sprawie rozryczalam soe bo widziałam gdzieś Iskierke słysząc że kocha…
Dziewczyny które mają alooholikow nie ludzcie się to się nigdy nie uda.
Czytam co piszecie dziewczyny i widzę, że sprawa nie jest prosta… że tak trudno jest mieć w ręku kartkę z datą „pogrzebu małżeństwa”… a wiecie co dla mnie jest najtrudniejsze w tej chwili? zmuszenie się do napisania i złożenia pozwu o rozwód… mam 25 lat i prawie 4 letniego synka… z „mężem” nie mieszkam od 15,5 roku, ale o rozstaniu podjął decyzje pół roku temu… podjął decyzje… głupio to brzmi w sytuacji kiedy on po prostu zostawi nas, olał i poszedł na łatwiznę, bo przecież łatwiej odejść niż się postarać… ja tego nie chciałam i mimo tego, że szczerze nienawidzę go za to co nam zrobił i robi – u synka był od pół roku zaledwie może łączenie 12 godz., nie płaci na dziecko, dzwoni do małego jak się upomnę, cała lata mnie oszukiwał… kłamał non stop i w każdym temacie – ja nie mam siły zabrać się za to, żeby to zakończyć… co więcej odkąd przed Nowym Rokiem obiecałam sobie, że zrobię to jak najszybciej mam z dnia na dzień coraz głębszego doła… bo chyba nie przestałam kochać i wiem, że gdyby przyszedł i poprosił o szansę to dostałby ich milion… mimo wszystko… ale on nie przyjdzie, wiem to…
bardzo mi przykro, że spotkało Cie to o czym piszesz. Miłość często jest nadal mimo przykrych doświadczeń, wierze jednak, że jesli zdecydujesz sie na rozwód i zaczniesz stawiać kolejne kroki, będziesz w stanie ułożyć swoje życie na nowo, z kims kto będzie lepszy dla Ciebie i Twojego dziecka
Chciałbym Cię poznać:-)
Jestem w trakcie rozwodu. Za mną 2 rozprawy. Przede mną jeszcze pewnie wiele :(. Jak mąż zobaczył ze sędzia na wszystko mu pozwala i na wszystkie jego rzadania się godzi to zmienił pozew z orzekaniem. Najgorsze jest to ze zabiera 2,5 letnia córeczkę co 2 tydzień na 4 dni do miasta oddalonego ode mnie 300 km. Córeczka jest pod opieką psychologa i psychiatry bo ma stwierdzone zaburzenia adaptacyjne a sąd jest mimo to nie wzruszony ta sytuacją. Oskarża mnie o manipulacje dzieckiem. A mi serce się kraja ze nic nie mogę zrobić :(. Prawnik rozkłada ręce. .. moje małżeństwo trwało krótko ale zylam wtedy w strachu, byłam zastraszana. Nie miałam nic do powiedzenia. Każda próba jakiej kolwiek reakcji z mojej strony kończyła się wyrzucaniem mnie z dzieckiem z męża domu. Po 3 razie powiedzialam: dosyć! Jestem sama i boję się jak sobie dam radę dalej. Czy znajdę siły żeby dalej walczyć przy tym rozwodzie. . Ciężko jest :(. Często płaczę i ręce opadają z bezsilności. Ale nie wyobrażam sobie życia dalej z moim mężem. ..
….ROZUMIE DOSKONALE I WSPIERAM CAŁYM SERDUCHEM!GADKI NIE PRZEJMUJ SIĘ,NIE PŁACZ I TAK WYGRASZ NIE POMAGAJĄ BO I TAK PRZYCHODZĄ TE CHWILE ZE CZŁOWIEK PŁACZE GODZINAMI POWTARZAJĄC PYTANIE- CZEMU?DLACZEGO WŁAŚNIE MNIE TO SPOTKAŁO?MAM DOŚĆ,NIE MAM JUŻ SIŁY….JAKIE TO ZASKAKUJĄCE DLA WIELU OSÓB… JEDNAK DLA OSÓB KTÓRYM ZAWALIŁ SIĘ ŚWIAT TO SĄ PYTANIE KTÓRE SOBIE ZADAJĄ BARDZO CZESTO..DŁUGO NAWET JAK JUZ SKOŃCZĄ Z PRZESZŁOŚCIĄ Z KTÓRĄ CIĘŻKO SIĘ POGODZIĆ….
Nasza rozprawa rozwodowa była jedna, trwała pół godziny. Pół godziny starczyło na zakończenie 11 lat związku. Przykre cholernie mimo, że to ja wniosłam o rozwód. Z perspektywy czasu, na chłodno patrząc an te wydarzenia, żal jest tylko tych straconych lat, których nikt już nam nie zwróci. Ciężko było strasznie. Brak kasy, perspektyw na przyszłość. Dół totalny…wolalam jednak to niż ciągle awantury i smród alkoholu w każdy weekend.
Po kilku latach stanęłam na nogi. Pomogli mi najbliżsi. Zrobilam też bardO duży remanent w znajomosciach. Jestem już 6 lat po rozwodzie. Prowadzę małą rodzinna firme, mam nowego męża, córke. Wszystko poukladalo sie tak, ze nawet o tym nie marzylam. Teraz wiem, że te wszystkie złe rzeczy, ktore miały miejsce w przeszłości miały swój cel. Miały mnie nauczyc pokory i na nowo wiary w ludzi.
Witam jestem po pierwszej rozprawie. Było mi przykro po16 latach małżeństwa olał mnie pi prostu było tak jak w opisach piwyzej grobowo obco
Strachu obawa. …to wszystko przedemna 26 lat pójdzie ot tak sobie bo jak słyszałam od niego tak bywa tak się dzieje nie pierwsza nie ostatnia że samotnik wyzywał upokarzal a sam 6 lat zdradzał. Ból żal i brak odwagi by napisać by złożyć. ….on wygodny mu się nie chce chyba że zmusi go ona zima wyrafinowana twierdząca że nie rozbija związku nie żyje z żonaty. …a tymczasem. …..marzę o sile by wstąpiła we mnie by napisać opłacić i wysłać. …..i odpocząć
Mam wrażenie ,że opisujesz moja sytuację, tkwię w takim chorym układzie już 6 lat. Mój idealny mąż stwierdził po 20 latach małżeństwa ,że coś dobiegło końca, że coś się kończy.Chciałby ułożyc sobie życie od nowa – z kimś innym.
Emocjonalny szok ,którego doznałam po tylu latach,jak mi się wydawało idealnego związku, doprowadził mnie do ,,śmierci ,,. Nie popełniłam samobójstwa ,ponieważ ma dzieci i nie mogłabym im tego uczynić.
Aktualnie mój mąż po raz drugi się wyprowadził, nie histeryzuję, nie robię scen ale wciąż cierpię. Jest to dość irracjonalne,ponieważ mam całkowite zabezpieczenie finansowe,rozsądek podpowiada,że tak będzie lepiej,ale smutek mnie nie odstępuje.Szukam pomocy wszędzie ,byście się zdziwiły czego już nie próbowałam, jakich filozofii sobie nie przyswoiłam, ilu terapeutów przerobiłam lecz żal,przygnębienie i rezygnacja wciąż są przy mnie.
Ciągle zachowuje pozory normalności. Wierzę ,że słowa głośno nie wypowiedziane (rozwód ) nie staną si rzeczywistością. Dlaczego tak się boję ?
Ja odprawie 2 lat myślę nad rozwodem ,mąż nie pije i nie bije ale wykańcza mnie psychicznie ,nie wychodzę praktycznie z domu nigdy od ślubu nie byłam u żadnej koleżanki ,z niektórymi członkami rodziny też się nie spotykam . Nie mogę być sobą bo to nie przystoi mężatce z dzieckiem,nie mogę pracować w zawodzie bo mąż ma gospodarstwo i muszę pomagać często ponad siły a choroba kręgosłupa się pogłebia . Od wiosnydo zimy mamy dużo pracy a dziecko od początku jest z nami w polu czy jest upał czy ziąb ,nie ma rzeczy ważniejszych niż kasa i praca nawet zdrowie. Od dawna nie sypiam po nocach ,nie mogę się skoncentrować i wyciszyć ,często do dziecka brak mi cierpliwości bo zawsze zmęczona albo zajęta . Zabił miłość , pozbawił mnie duszy ,jestem jak wydmuszka ,puste opakowanie ,nieszczęśliwa bez chęci do życia. Chciałabym odejść i żyć spokojnie ,pokazać dziecku chociażby plac zabaw w parku czy zabrać na lody czego teraz nie ma ale strach mnie trzyma tutaj ,mąż ma znajomości w sądzie boje się że może mi zabrać dziecko . Co robić ?
Napisz do mnie na priv :)
Ja czekam na rozprawę. Będę miała w grudniu termin już ustalony. Jestem na drodze do szczęścia.
Hej ja złożyłam pozew 25 kwietnia, dziś znalazłam awizo w skrzynce… Wychodząc za mąż,nie spodziewałam się takiego szybkiego wypalenia się i poddania ze strony Jeszcze Męża…Boję się rozprawy,pół roku trwało zanim odważyłam się pójść do USC po skrócony akt małżeństwa… Popłakałam się przy pani urzędniczce…On już od dawna tylko udawał,nie sypialiśmy ze sobą prawie dwa lata…Myślałam,że to efekt stresu – mąż jest byłym wojskowym, potem śmierć jego brata… Czekałam,płakałam prawie codziennie, schudłam,wymiotowałam z nerwów,a on układał sobie wszystko na nowo… Stwierdził,że dzięki mnie wie już czego nie chce… Dodam,że cały czas pracowałam,gotowałam,wszystko podane pod nos… Studia mam,brzydka chyba też nie jestem a on się wypalił. Obiecał załatwić sprawę w sposób szlachetny,ale swoją postawą nieświadomie sam doprowadził mnie do zakończenia tego małżeństwa. Dziewczyny,nie mam pracy – też dzięki niemu,muszę wyprowadzić się z jego mieszkania, nie mam dziecka i jeszcze trochę Męża…Ale mam apel do Was!!! Bez względu na wiek,wygląd,wykształcenie oraz sytuację osobistą każda z nas jest Wartościowa, każda stara się być jak najlepszą Żoną,Matką,Kochanką…Nie poddawajmy się,bo Życie mamy tylko jedno!!! Szkoda go marnować na łzy i faceta,który nie jest Nas wart Trzymajcie za mnie kciuki Pozdrawiam serdecznie
Ja miałam mieć sprawę wczoraj pojechałam,a sprawa się nie odbyła sędzina się rozchorowała kolejny termin wyznaczony za 3 tyg ….kolejny stres ….
Dla mnie najgorszy nie był rozwód. Trwał z przerwą 20minut pp wszystkim dostałam od eks 13róż po jednej za każdy rok a potem wypiłem szampana. Najgorsze był czas gdy przyznał się ze ma kogoś i chce z nią być. Żal wstyd, tysiące myśli i płacz. A potem samotność to było najgorsze i myśli czy będę cały czas sama, gdzie kogoś znajdę itd. Mimo krzywdy i wstydu jakiego doznałem postanowiłam unieść się honorem i nie dać mu satysfakcji ze za nim rozpaczą dlatego razem ustaliliśmy warunki rozwodu.i to był dobry wybór, bez wojny. I muszę powiedzieć że mu podziękowałam ze odszedł bo teraz mam męża i drugiego syna
Ja mam sprawe juz 15.11.17 maz zlozyl pozew z mojej winy.Wyszedl 1.09.17 do pracy nie zabral nic i po pracy pojechal do mamusi.Dzien wczesniej mielismy mała sprzeczke gdzie powiedzialam mu ze s…m na takiego męża.Bylam u niego( u tesciowej)dwa razy porozmawiac, przeprosic powiedzial ze nic nie moze mi obiecac a tesciowa ze ona mi nie pomoze on musi sam wiedziec co chce.Za drugim razem pozwolil sie przytulic, powiedzial ze sie zastanowi….a 12.10 dostalam pozew.Jestem zalamana schudlam juz 11 kg, najgorsze ze nie oddal mi kluczy od domu, nie zabral zadnych ubran nic….nie odpisuje na moje smsy, nie odbiera.Mame dal na swiadka, co jeszcze bardziej mnie zabolalo bo z tesviowa mialam b.dobry kontakt.Dodam ze caly sierpien robikismy remont w domu i bardzo sie z niego cieszyl……jestem w totalnej rozsypce…