Kochani, nasze życie nieustannie się zmienia, ewoluuje i coraz rzadziej to my dopasowujemy się do niego a ono do nas. To jak wygląda nasze życie, praca, rzeczywistość oraz jakimi ludźmi jesteśmy, zależy od naszych wyborów a nie tego co chcieli nasi rodzice czy to skąd pochodzimy. Wachlarz możliwości jakie przed sobą mamy z różnych względów, ułatwia nam spełniania marzeń, ale i kusi przeróżnymi pułapkami, w które łatwo wpaść.
Sama teraz dobrze dostrzegam, jak wiele różnic ma moje życie dziś a w czasie kiedy byłam dzieckiem. Nie mówię, że to lepiej czy gorzej- po prostu jest inaczej. Inne realia, inne priorytety ludzi, inny porządek dnia i tygodnia, tryb życia. Weekend nie musi oznaczać piątku na imprezy, soboty na sprzątanie a niedzieli zaczynającej się od robienia samemu makaronu na rosół, kościoła a potem obiadu ze schabowym i kompotem. Każdy może ten czas planować inaczej. Coraz więcej rodzin też decyduje się na to by nie być klasycznym modelem 2+2, ale czymś o innej konfiguracji. Na porządku dziennym są wśród nas związki par homoseksualnych, samotne matki, rodziny z których oboje rodziców pracuje a dziećmi zajmuje się niania itd. Jeszcze parę lat wstecz, byłoby to niedomyślenia.
Dlaczego te rzeczy się zmieniają? Bo zmieniamy się my. Coraz więcej ludzi decyduje się by niekoniecznie żyć pod dyktando a zakosztować swobody, podejmować własne suwerenne wybory, niekoniecznie codziennie gotować dwudaniowy obiad i robić pranie wyłącznie samemu. Korzystamy z restauracji, pralni, sprzątaczek. Inwestujemy w szkolenia, karnety do fitness klubów, przeróżne usługi. Coraz mniej boimy się inwestować nasze pieniądze i czas. Nasi rodzice zapewne odkładali by wszelkie nadwyżki pieniędzy na książeczkę mieszkaniową lub do skarpety, my otwieramy lokaty, inwestujemy na giełdzie, szukamy nowych rozwiązań. Coraz łatwiej idzie nam również wyzbywanie się poczucia, że postepowanie inaczej niż reszta, musi być złe. Zaczynamy rozumieć, że to co dla kogoś może być wizją sielskiego życia i totalnej idylli, dla nas może być totalnie niestrawne. Zrozumienie tego, to dla wielu z nas cenna wskazówka, która jest w stanie zaprowadzić nas do spełnienia, którego nie osiągnęlibyśmy idąc z góry wytyczoną nam przez rodziców czy krewnych ścieżką.
Zawsze wymagałam od siebie i swojego życia więcej. Nie chciałam zadowalać się byle czym. Chciałam więcej umieć, rozumieć, więcej od siebie dawać. Nie każdy to rozumiał i akceptował. Zawsze jak szłam na rozmowy kwalifikacyjne, rekrutujący powtarzali „Pani taka młoda i tyle doświadczenia”- miałam je bo mi na nim zależało. Faceci, Ci fajniejsi, czasami uciekali w popłochu bojąc się, że trafili na mądrale albo nazbyt samodzielną, przy której nie będą mogli się wykazać. Chciałam zarówno umieć się uczesać i umalować jak potrafić korzystać z wiertarki czy kosy ręcznej. Umieć ugotować więcej niż schabowego i pomidorową. Tak miałam ja, ale każdy jest inny- na szczęście :)
Dodaj komentarz