!! NOWY POST!!
Nie wiem czemu, utarło się jakoś dziwnie, że ojciec jest tym gorszym rodzicem- a czy w ogóle istnieje podział na gorszego i lepszego? Zupełnie nie mam pojęcia czemu, ludzie ze zdziwienia przecierają oczy, kiedy matka zostawia dziecko pod opieką ojca i wychodzi z koleżankami, ale nikogo nie dziwi, gdy to tata ma męskie wyjście na piwo z kolegami. Dlaczego tak jest? W większości przypadków dlatego, że to my drogie panie, same stworzyłyśmy ten dziwny kult ojca co to ma dwie lewe ręce i na dzieciach się zapewne nie zna.
Nie wiem, dlaczego, mimo że panowie coraz bardziej angażują się w wychowanie dzieci, przechodzą na urlop tacierzyński a czasem to wręcz oni są stroną nalegającą na posiadanie potomstwa, tratuje się ich jak żubry. Chroni przed wszelkimi obowiązkami związanymi z opieką nad dziećmi, wmawia brak talentu do ich wychowywania, deprecjonuje ich wkład w ten temat. Według mnie to cholernie krzywdzące. Wiecie, dlaczego? Bo pamiętam jak wiele nauczył mnie mój tata, jak potrafił się nami (mam dwie siostry) opiekować, dbać o nas, uczyć, ile z siebie dawać. Wcale nie uważam by robił to gorzej niż mama czy dawał z siebie mniej- absolutnie nie. Podobnie jest z moim mężem. Mimo kilkunastu godzin dziennie w pracy, bardzo dba o Helenę, spędza z nią każdą wolną chwilę a w weekendy nie odstępuje na krok. Uczy, pokazuje świat, umie przy niej absolutnie wszystko zrobić. Dlaczego? Oczywiście, poza tym, że ją kocha, ja pozwalam mu na to by to robił, by się uczył i wykazywał a on…zwyczajnie chce to robić.
Dlaczego niektórzy panowie nie mają takich umiejętności? Tu również są dwie odpowiedzi: nie chcą lub nie pozwala się im na to, bo żona/partnerka uważa, że zrobi to lepiej, szybciej itd. Cóż, może gdyby miał szansę poćwiczyć, wcale by tak nie było? Może gdybyś pozwoliła mu na to by przewijał dziecko, wykąpał je, podgrzał mu mleko, przygotował ubranko czy położył do snu- nauczyłby się tego i był w tym równie dobry jak Ty?
Pamiętam jak przed porodem masa facetów z naszego otoczenia mówiła W. że dziecko będzie dla niego jak warzywo minimum przez pierwsze pół roku. Wmawiano mu, że mama będzie najważniejsza a na niego nie będzie reagowało jakby nie istniał. Słyszałam również głosy, że będzie traktowany zarówno przeze mnie jak i córkę jak mebel lub służba i kompletnie nie będzie nam przydatny. Wiecie co teraz myślę, że to były bzdety plecione właśnie przez takie kobiety co to siedzą w domu z dzieckiem, dopóki nie pójdzie do podstawówki, bojąc się, że sam tata/babcia/ciocia, nie da sobie z nim rady. Dzięki temu, że mój mąż budował z dzieckiem więź od pierwszych dni, dziś mają super relacje, inną niż mam ja a nasza córka cała się cieszy i promienieje gdy ten wraca z pracy- absolutnie nie traktuje go jak powietrze.
Ok, sytuacje i dzieci bywają różne, ale naprawdę sporo zależy od nas. U mnie sytuacja była o tyle trudna, że przez pierwsze trzy tyg. po porodzie praktycznie ledwo trzymałam się na nogach. Mój stan nie był najlepszy. Praktycznie wszystko spadło na W. Ja tylko karmiłam małą, wstawałam do niej w nocy i czasem przewinęłam. To on na początku przejął stery, bo taka była sytuacja i…dziecko jest całe, zdrowe i nic mu się nie stało- mój mąż też uszedł z życiem ;) Do tej pory nie mam problemu by małą z nim zostawić na godzinę czy dwie. Nie boje się powierzyć mu opieki nad nią bo wiem, że super da sobie radę.
Mierzi mnie tylko gdy słyszę: „Zostawiasz dziecko z facetem? Przecież oni się nie znają!”, „Jak możesz wyjść bez dziecka?”, „A kto został z dzieckiem?!”. Drogie panie, tak- mamy prawo do wyjścia bez dziecka. Po bułki, do koleżanki, fryzjera i gdzie tylko mamy ochotę. Nie jesteśmy dla niego jak tlen, bez którego nie przeżyją godziny. Wręcz przeciwnie i dziecku i tobie, dobrze zrobi jak czasem się na chwilę rozstaniecie ;) Doceńcie tylko rolę taty w tym wszystkim, wbijcie sobie do głowy, że jest takim samym rodzicem jak Wy (nie ma tylko piersi pełnej mleka), tak samo może zajmować się dzieckiem, może mieć takie umiejętności jak Ty, i tak samo zajmować dzieciakami.
Dziś, w tym szczególnym dniu, gdy świętujemy Dzień Taty, może warto byście skierowały w ich stronę kilka ciepłych słów, doceniły ich starania (nawet jeśli czasem wychodzi to koślawo), powiedziały, jak doceniacie ich wkład w wychowanie waszych dzieci, jak cieszycie się z tego, że są i dzięki nim te dzieciaki macie :) Wydaje mi się, że warto mówić sobie takie rzeczy na wzajem- i dziś i każdego innego dnia. Nie bądźmy Zosiami samosiami. Dajmy sobie pomagać, dajmy się wykazać, pozwólmy na to by i tata miał swój głos i również dołożył cegiełkę do całości procesu wychowawczego, tym bardziej, że z pewnością wniesie do niego coś zupełnie innego niż TY :)
Dodaj komentarz