Słyszałam ten tekst wiele razy i jakoś nigdy nie zastanowiłam się nad tym jak bardzo życiowy jest. Dopiero gdy musiałam zacząć liczyć tylko na siebie…stanął mi przed oczami jak żywy. Pomyśl sama. Gdy był tak bardzo, bardzo źle, gdy okazywało się, że nikt nie ma akurat czasu, weny, środków itd. To na kogo tak naprawdę mogłaś wtedy liczyć?
Niestety, być może zabrzmi to szalenie pesymistyczne, ale nikt nie rozumie Cię tak jak ty sama. Nikt inny poza Tobą nie ma dostępu do Twojego serca, umysłu, pragnień, tajemnic i uczuć. Warto więc żyć w zgodzie ze sobą, umieć odpowiadać na swoje pragnienia i potrzeby oraz starać się budować swój wewnętrzny ład i harmonie.
W dzisiejszych zabieganych czasach tak łatwo się zagubić. Nie mamy czasu na regularne posiłki, na odpoczynek, sport, dobrą książkę czy wyjście do kina. Wszystko robimy w biegu, na szybko, na kolanie. Mimo tego, że ja bardzo lubię gdy się dużo dzieje, gdy w okuł mnie jest gwar, ludzie i emocje, to takie życie w ciągłym biegu, czasem mnie męczy.
Wróćmy jednak do liczenia na siebie. Ponieważ jesteśmy tą kluczową dla siebie osobą a przynajmniej tak to powinno wyglądać, to pamiętajmy o tym, że musimy o siebie bardzo dbać. Od kiedy wyszłam z załamania nerwowego, udało mi się poskładać do kupy i stanąć na nogach, bardzo zaczęłam sobie cenić, właśnie to myślenie o sobie. O swoim samopoczuciu, o zdrowiu psychicznym, wietrzeniu głowy i takiej zwykłej higienie nie tylko ciała, ale i umysłu. Dziewczyny, tak samo jak nie warto targać zbyt ciężkich siatek czy nosić cięgieł w torbie, bo szkoda by było zostać garbatą, tak samo warto dbać o nieprzeciążanie swojej głowy.
Co naszą głowę może odciążyć? Warto zacząć od prostych rzeczy takich jak zadbanie by czasem móc pobyć w ciszy lub na łonie natury, by mieć zwyczajnie chwile aby pomyśleć. Móc się uwrażliwiać muzyką, sztuką, dobrą książką czy wzruszającym filmem. Czasem pozwolić sobie na coś lekkiego i przyjemnego co niekoniecznie absorbuje myślowo. Warto też dużo rozmawiać, nie tylko z innymi, ale jak trzeba to i ze sobą, Wyrzucać z siebie negatywne emocje, myśli, przemyślenia, dzielić się spostrzeżeniami. Możesz je też rozładowywać poprzez sport- mnie swego czasu bardzo pomogło mimo tego, że jestem totalnie niesportowa. Poza tym czas na małe przyjemności, takie nawet najprostsze. Kolorowanki z dziećmi, malowanie paznokci czy dobre lody. Głowę pozwoli Ci odciążać i zadbać o nią także załatwianie na bieżąco spraw, które Cię męczą, absorbują twoje myśli i uwierają. Nie duś w sobie niczego. Uwolnij to. Zobaczysz, że pomoże i to bardzo. Poza tym sen- nawet nie zdajesz sobie sprawy jak jest ważny. Oczywiście jak już kiedyś pisałam, generuje w nas tez czasem nadmierne myślenie o pewnych rzeczach, przywołuje czasem w snach sytuacje i ludzi, o których wolimy nie pamiętać itd. Staraj się jednak by był, aby było go jak najwięcej i żeby był zdrowy. Kolejną sprawą jest docenianie najmniejszej rzeczy i umiejętność odnalezienia w sobie dziecka, które docenia nawet najmniejsze gesty. Te wszystkie działania pozwolą Ci się przyszykować na wszelkie przykre ewentualności, będą ćwiczył Twoje racjonalne myślenie i ograniczą panikarstwo a przy okazji…po prostu dadzą Ci poczucie szczęścia, spełnienia i kontroli nad swoim życiem ( a to najlepsze zabezpieczenie samej siebie). Wtedy dopiero będziesz wiedziała, że możesz liczyć sama na siebie, bo po prostu Cię na to stać.
dejavu says
„Ponieważ jesteśmy tą kluczową dla siebie osobą a przynajmniej tak to powinno wyglądać”. Ładnie piszesz, ale jest szansa, że wiele pokaleczonych kobiet weźmie twoje teksty za pewnik, drogowskaz. Wydaje mi się, że warto aby pisać odpowiedzialnie.
To nie powinno tak wyglądać. Wygląda tak, bo jest to krajobraz po bitwie. Słaby, zdeformowany, udawany. Człowiek nie jest stworzony do życia samemu, i nie chcę pisać tu frazesów „do kogo przytulisz się w zimowe wieczory”. Jestem facetem i widzę jak wiele młodych, atrakcyjnych, ciekawych wewnętrznie kobiet tak żyje. Czyta fajne książki, realizuje się zawodowo, świetnie gotuje, chodzi na imprezy, dba o siebie. Ale kiedy gaśnie światło puder znika i cholernie chciałby by mieć dla kogo się malować, mieć do kogo wracać. A kiedy mija czas przyzwyczajają się to takiego układu i przechodzi to w stan przewlekły.
Cecha skurwysyństwa u facetów, która często jest przyczyną łez kobiet rozkłada się jak wiele innych cech w społeczeństwie, jak krzywa Gaussa a powtarzane jak mantra przez koleżanki, ciocie / babcie zaklęcia ‚faceci to świnie’, ‚nie ma miłości’ itp zmieniają się w rzeczywistość. I kiedy taka pokaleczona kobieta spotyka na swojej drodze wartościowego faceta mija go jak setki innych. A nawet jak zatrzyma się na chwilę, nie jest w stanie skonstruować związku, bo jest niewolnikiem historii, którą niesie. Bo tak została zakodowana.
Pisz, bo piszesz fajnie, ale nie bądź następnym ziarenkiem do krzyża tych dziewczyn
karmel says
polecam do letury moich tekstów bo nawet niedawno pojawił się taki o tematyce „nie wierze w singielki w wyboru”. Każdy chce kogoś mieć- nie każdy jest na to gotowy. wiążąc się z kimś stajemy się za ta osobę odpowiedzialni- gdy tego nie umiemy, możemy kogoś bardzo zranić.
dejavu says
z mądrości internetowych –
„Wydaje mi się, że posiadam umiejętność, możliwość kochania, ale wszystko to jest we mnie zamknięte, zaryglowane. A najsmutniejsze, że życie, jakie dotychczas prowadziłam, coraz bardziej tłamsi we mnie te możliwości.”
Ingmar Bergman „Sceny z życia małżeńskiego”
odpowiedzialność, o której piszesz to oswajanie, jak w „małym księciu”. szacunek i odpowiedzialność. Ona myślała, że to tylko miły weekend nad morzem, On chciał wybudować dla Niej domek, taki z białym płotkiem. nie wyszło. wydaje się, że to nie jest kwestia bycia gotowym, ale podobnych oczekiwań, nadawania na tych samych falach. ‚gotowi’ już byliśmy, jako dzieci. gdzie było zaufanie, gdzie była miłość. uczucia są proste i fajne, to dorośli obciążają je jakimiś filozofiami. kiedy będziemy ‚gotowi’, na co jeszcze czekać ? po ’50’ ?
żyj teraz, jest później, niż ci się wydaje
Antuanette says
❤ dziękuję