!!NOWY POST!!
Pamiętacie mój niedawny post dotyczący stosunku do siebie kobiet? Tego jak nieprzyjemne potrafimy dla siebie być i jak bardzo wzajemnie siebie atakować oraz oceniać? Szczególnie tyczy się to matek. Nikogo nie ocenia się w społeczeństwie tak surowo i często szalenie agresywnie, jak matki czy generalnie rodzica.
Dlaczego tak jest? To z pewnością temat do wielopłaszczyznowej i szalenie złożonej dyskusji. Ja jednak chciałabym napisać o tym, co zainspirowało mnie do poruszenia tego wątku oraz zaapelowania do Was w temacie. Bodźcem był dla mnie jeden z warsztatów, w ramach konferencji marki JOHNSON’S® Baby. Miałam okazje uczestniczyć w tym wydarzeniu. Zorganizowano je w związku z wielkimi zamianami, na jakie się zdecydowali. Są one odpowiedzią na głosy niezadowolenia, dotyczące ich produktów a w szczególności ich składów. Nie jest tajemnicą, że pozostawiały one wiele do życzenia i spotykały się z bardzo niepochlebnymi opiniami mam. Często wywoływały one bowiem silne reakcje alergiczne u maluszków. Teraz ma się to zmienić. Marka zapowiedziała, że ich nowe produkty będą miały 90% składników pochodzenia naturalnego, 0% barwników, parabenów, SLS/SLES. Wiąże się to z -60% składników w porównaniu z dotychczasowymi formułami. Jak faktycznie się zmienią, pewnie będziemy mogli niebawem sprawdzić.
Wracając do warsztatów, zainteresowały mnie szczególnie dwa w wątki. Wspomniany dotyczący łagodności, szczególnie w stosunku do mam oraz temat dotyczący przełomowych wyników badań nad mikrobiomem skóry dziecka, mającego fundamentalne zacznie dla prawidłowego rozwoju noworodków. Skupię się jednak na pierwszym, ponieważ wiem jak wiele mam mnie czyta.
Dziewczyny, czy Wy też zauważyłyście, że kiedy na świat przychodzi dziecko, cała uwaga skupia się tylko i wyłącznie na nim a o mamie najczęściej kompletnie się zapomina? Ludzie zachwycają się bobasem, przynoszą mu prezenty, chcą go całować, nosić na rękach. Wszyscy mówią o jego zdrowiu, o tym jak zniósł poród, ile punktów dostał. Ile osób skupia się jednak na mamie? Pamięta o tym, że to nie tylko szczególnie piękny, ale i trudny oraz bolesny czas? Czy ktoś wspiera ją podczas baby blues? Czuwa nad jej kondycją psychiczną i fizyczną? Obserwuje czy nie ma początków depresji poporodowej (a ta, jak się okazuje, może pojawić się nawet rok po porodzie)?
Ja miałam to szczęście, że moi bliscy dbali o mnie tak samo mocno jak o małą, ale wiem, że nie każdy jest w takiej sytuacji. Co więcej każda z nas, bez wyjątku wciąż jest strofowana, pouczana, piętnowana a najczęściej zasypywana złotymi radami samozwańczych specjalistek w temacie macierzyństwa i dzieci. Cóż, sama już przekonałam się o tym, że to jakaś straszna plaga. Nie ważne, że nie prosisz i nie chcesz rad- z pewnością i tak je otrzymasz, zwykle okraszone uszczypliwym komentarzem lub aluzją jakobyś była najgorszą i najgłupszą na świecie, bo robisz coś inaczej niż dany znawca ;)
Tak, to szalenie frustrujące a powtarzane co chwila może wywołać bardzo groźną u kobiet w tym czasie, depresje poporodową. Podczas tego warsztatu bardzo spodobało mi się zwrócenie uwagi na ten problem. Pokazanie jak łagodność, nie tylko w stosunku do bezbronnego dziecka i jego skóry, ale i jego mamy, ma wielkie znaczenie dla tej dwójki.
Mam nadzieję, że moje opowiedzenie o tym zwróci i Waszą uwagę na te kwestie.
Patrycja says
Wartościowy i ważny wpis. Wszyscy po porodzie zwracają uwagę wyłącznie na malucha – i tak on potrzebuje najwięcej opieki, ale mi ze strony bliskich tej wspomnianej łagodności zabrakło.