!!NOWY POST!!
Obiecałam Wam ten tekst i byłam pewna, że się z nim nie wyrobię, ale…chyba jednak mi się udało :) Chciałam zdążyć z nim w weekend, aby każdy z Was miał chwilę na jego lekturę. Mam nadzieje, że zdążycie przed snem, a jeśli nie, będzie to lektura do porannej, poniedziałkowej kawy.
Dwa najczęstsze tematy Waszych wiadomości do mnie. Temat pierwszy dotyczący strachu przed rozstaniem i tego, że sobie sama nie poradzisz (mimo tego, że twój związek umarł/ktoś cię skrzywdził/oszukał, mimo zdrady, przemocy i innych). Drugi temat to wmawianie sobie, że już nikogo nie poznasz, nikt Cię nie pokochał, już zawsze będziesz sama. Z jednej strony to najczęstsze wiadomości z drugiej, te najbardziej mnie irytujące ;) Już tłumaczę, dlaczego :)
Moja historie znacie, nie wiem, czy muszę ją przetaczać. Ważne są w niej jednak dwie rzeczy. Byłam z kimś 10 lat a kochałam te osobę przez 17 lat i…mimo rozstania ułożyłam sobie życie, jestem szczęśliwa i nie zamieniłabym mojej rodziny na żadną inną. Przywiązanie, wspólne lata, wspomnienia, uczucia, prawie całe życie razem, a jednak udało mi się od tego odciąć, pogrzebać i pójść dalej. Kolejne przykłady to Wasze historie. Tysiące wiadomości od kobiet w przeróżnym wieku, różnych przejściach, starszych, młodszych, samotnych, z dziećmi itd., którym też się udało. Bo wbrew temu, co piszecie, te rzeczy nie są tak istotne w ruszeniu naprzód jak: odbudowanie pewności siebie, praca nad sobą, zamknięcie starego rozdziału, pogodzenie się z rzeczywistością, wyciągnięcie wniosków, odrobienie lekcji i pokochanie siebie. Jeśli te rzeczy się wydarzą, reszta również się ułoży. Zapewniam Was.
Sam pomysł bycia z kimś ze strachu, ale bez miłości, przywiązania, czułości, lojalności, zaufania jest absurdem. Jest również nie fair, bo to zdecydowanie nie jest definicja związku ani relacji, co najwyżej jakiegoś wyrachowanego układu. Nie nazywajmy więc tego związkiem i nie róbmy tego sobie i drugiej stronie. Nie traćmy szansy na poznanie kogoś, z kim stworzymy zdrowy i szczęśliwy związek. Bojąc się, okradamy siebie z takiej możliwości i być może faktycznie skazujemy na wieczną samotność…w związku.
Kolejna rzecz to lamenty: będę sama, umbrę z kotem, nienawidzę facetów, każdy facet jest zły, nigdy nikogo nie poznam… Serio wierzycie w te brednie? Ok, jak zabarykadujecie się w domu, przestaniecie się myć i zamienicie w zrzędliwą staruchę z pewnością będzie, jak mówicie ;) Zakładam jednak, że tego nie zrobicie. Szczególnie nie rozumiem osób, które mają 24-25 lat i uważają, że ich życie się skończyło, bo rozstały się z chłopakiem, z którym były od liceum. Dziewczyny! W tym wieku życie się zaczyna a nie kończy! Przeżyjecie jeszcze bardzo wiele a każde z tych doświadczeń będzie kolejną cenną lekcją, która pomoże wam w końcu odnaleźć tego jedynego. Czasem bowiem trzeba pocałować kilka żab aby trafić na księcia… Jeśli jednak czujesz, że coś jest nie tak, przyciągasz wciąż ten sam typ faceta, albo kompletnie nikogo nie możesz poznać lub zatrzymać na dłużej, być może problem tkwi głębiej, w tobie lub w rzeczach, które wymieniłam wcześniej, a których po zakończeniu poprzedniej relacji nie zrobiłaś. Część pań zapewne się oburzy, no bo jak to tak? Wina we mnie? A no tak drogie panie. Co więcej, powiem Wam, że sama miałam ten problem. Wydawało mi się, że wszystko ze mną ok, że jestem gotowa na nową znajomość tylko mijały kolejne tygodnie a ode mnie uciekali nie tylko potencjalni kandydaci, ale i znajomi. Na szczęście dobry psycholog i ciężka praca nad sobą (bez obrażania się na terapeutę, że twierdzi, iż to moja wina), krytyczne spojrzenie na swoje postępowanie i charakter doprowadziło mnie do tego punktu, w którym jestem teraz. Nie żałuje, że posypałam głowę popiołem i wzięłam się za siebie, bo dzięki temu, efekty szybko zaczęły być widoczne.
Nie dajmy się więc uwiązać do kogoś z kim nam źle przez strach i przywiązanie. Nie dajmy sobie wmówić, że zostaniemy same i nieszczęśliwe, bo nasza w tym głowa by tak nie było. To od nas zależy jak te nasze losy się potoczą i co się wydarzy. Czy zaryzykujemy i poszukamy szczęścia na nowej drodze, że utkniemy w martwym punkcie wmawiając sobie, że uszczęśliwi nas ktokolwiek przy naszym boku, a nie ten jedyny.
bardzo dobry post.
miłość jest trudnym tematem i ciężko jest znaleźć kogoś odpowiedniego