14.
Abbie i Dan, Robert i Roxi- cztery osoby uwikłane w sytuacje, której finał mógł być przeróżny. Całą czwórką targały niezwykle silne uczucia a to nie był jeszcze koniec miłosnej karuzeli. Sytuacja była dynamiczna. Każda zmiana, ruch, decyzja, mogła ją jeszcze bardziej skomplikować.
Robert nie mógł dojść do siebie. Razem ze zniknięciem z domu Abbie i jej wszystkich rzeczy, rozumiał i dotkliwie odczuł co stracił. To wszystko, co między nimi było, miliony wspomnień, wydarzeń, planów nagle okazało się nieaktualne. Rzeczy, które w swoim życiu traktował jak oczywistości i pewniki, przepadły razem z nią. Targały nim sprzeczne uczucia. Z jednej strony czuł ulgę, że cała ta sytuacja ujrzała światło dzienne a z drugiej, tęsknił za narzeczoną. Nie wiedział tylko, czy za tą sprzed ostatnich miesięcy, czy lat, kiedy się poznali i byli nierozłączni… Nie miał pojęcia czy powinien i chce o ten związek walczyć. Był rozdarty, przygnębiony i czuł się jak głupiec. Przed oczami wciąż miał ten jej zawiedziony wzrok pełen bólu. Cóż, Roxi faktycznie nie dorastała jej do pięt, ale…była zawsze, gdy tego chciał…
Abbie również była skołowana. Zdrada Roberta to był cios, którego się nie spodziewała. Szczególnie dotkliwa była dla niej informacja o tym, ile miesięcy to trwało. Nie mieściło jej się to w głowie. Ani to, ani fakt z kim to zrobił. Czuła się z tego powodu podwójnie poniżona i upokorzona. Wciąż miała przed oczami triumfującą minę Roxi. To było obrzydliwe. Z drugiej jednak strony był Dan. Ich chwila słabości, a potem długa i namiętna noc po ucieczce z biura Roberta. Nie mogła o tym zapomnieć, nie chciała… Czuła dokładnie to, co wtedy- że ta wzbierająca od jakiegoś czasu tama została przerwana i nie ma już odwrotu. Tęskniła za Robertem, cierpiała, ale myślała na ile jest to przywiązanie, rozczarowanie, zawód a na ile strzępy jej uczuć i miłość… Bicie się z tymi myślami zajmowało jej kolejne dni a czas, płynął.
Zupełnie inaczej widział tę sytuację Dan. Dla niego był to triumf i przypieczętowanie miesięcy walki z samym sobą oraz walki o Abbie. Wcielany powoli, krok po kroku plan, przyniósł zamierzony skutek. Wymagał strategii, cierpliwości i sprytu. Jego umiejętności psychologiczne również mu się przydały. Abbie w końcu była wolna i już nic nie stało im na przeszkodzie. Przynajmniej taką miał nadzieję. Sytuacja z Robertem, tylko przyklepała to, co było nieuniknione. Lepszego scenariusza nie mógł sobie wymyślić. Czuł, że los również mu sprzyja. Był szczęśliwy i usatysfakcjonowany. Abbie była jego. W końcu mógł ją dotykać, wąchać jej włosy i ciało. Patrzeć w oczy i bez skrępowania, cieszyć nią na wszystkich możliwych płaszczyznach. Bez udawania, grania, silenia się na obojętność. Teraz mógł już być sobą i zwyczajnie ją kochać.
Zgoła inny problemy miała Roxi. Po całej aferze Robert zaczął ją zbywać, odsunął się od niej, nie miał ochoty na spotkania a tym bardziej seks. Przeżywał odejście Abbie. Nie sądził, że jego wybryk się wyda. Nie zakładał również, że przyczyni się do końca ich wieloletniego związku i zerwie zaręczyny. Roxi dopiero teraz widziała, że traktował ją jak odskocznie, zabawkę, przerywnik na chwile złości i frustracji. Nie była to głębsza relacja, uczucie czy fascynacja. Była pod ręką a on z tego skorzystał. Czuła się fatalnie, bo wiedziała, że sama na to pozwoliła. Była łatwym kąskiem i, mimo że zdawała sobie z tego sprawę za każdym razem, gdy lądowała z kimś przypadkowym w łóżku, niczego jej to nie uczyło. Z jednej strony była wściekła na Roberta za to jak ją potraktował. Z drugiej kiełkowało w niej jakieś głębsze uczucie do niego, które pozwalało jej go usprawiedliwiać i szukać winy w sobie. To, co nie dawało jej spokoju to myśl o Abbie i o tym, że być może Robert, otrzeźwiony całym zajściem, postanowi odbudować jej zaufanie i będą chcieli odbudować te relacje. Nie mogła do tego dopuścić. Czuła, że to jej jedyna szansa na usidlenie Roberta i zatrzymanie go przy sobie. To ona chciała być jego żoną, nie musieć się ukrywać z tym co ich łączy i korzystać ze wszelkich dobrodziejstw bycia jego kobietą: mieszkania, portfela i nazwiska. Wciąż zastanawiała się jak mogłaby uniemożliwić im zejście się i pogodzenie. Czuła, że potrzebuje czegoś dużego kalibru by ostatecznie pozbawić ich tej możliwości. Nie miała jednak żadnego planu… Nie sądziła, że rozwiązanie samo ją odnajdzie…
Mama Emilci says
Kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału?
Karo Again says
Obiecywałam pisać przez 14 dni i tyle pisałam także nie wiem…
Mama Emilci says
Ojej a tak się wkrecilam codziennie sprawdzałam czy jest nowy rozdział
Justyna says
Mogę dać Pani inspirację na kolejny rozdział, ta historia, niestety, jest tak podobna do mojej… Pozdrawiam.