3.
Wciąż nie docierało do niej to co się wydarzyło. Dziś miał być ten dzień! To dzisiaj miała w końcu zostać wspólnikiem! Przypieczętować tym wydarzeniem lata swojej ciężkiej pracy w Luxury Interior Design. Wieczorem powinna opijać to wydarzenie chłodzącym się od wczoraj szampanem. Tak bardzo na to czekała! Obiecano jej to dwa lata temu! Co się takiego stało?!
Abbie była oszołomiona i zdruzgotana. W jej głowie kotłowały się tysiące myśli. To, co przed chwilą się wydarzyło, przeskakiwało jej przed oczami klatka po klatce, jak stary zacinający się film. Szklane wieżowce, wśród których czuła się jak ryba w wodzie, nagle wyglądały wrogo, wręcz groźnie i odpychająco. Świat biur, wielkiej korporacji i światowego życia, w jednej chwili podeptał ją i wyrzucił na bruk. Czuła się zdradzona, okradziona i porzucona. Rzecz, na której najbardziej w życiu jej zależało- jej praca- została jej odebrana- kto wie, być może bezpowrotnie.
Wciąż analizowała klatka po klatce, obrazy w swojej głowie. Wejście do biura, mijające ją osoby, nienaturalne zachowanie Elli w lobby, salę konferencyjną, w której przedstawiła skończony projekt przed klientem oraz akcjonariuszami. Potem wszystko potoczyło się już błyskawicznie… Szef, który poprosił ją do gabinetu. Jego nerwowe uderzanie palcami w dębowy blat biurka, uciekający wzrok i mętne tłumaczenia. Karton z jej rzeczami, który trzymał za drzwiami ochroniarz. Ten sam, który odprowadził ją później do wyjścia. Spojrzenia ludzi, których uważała za znajomych lub przyjaciół i ich brak reakcji. Jakby od każdego dostała potwarz. Zupełnie jakby była tu intruzem lub złodziejem… Oni wszyscy ją zdradzili i oszukali! Dlaczego nikt jej nie uprzedził, nie wyjaśnił?
– Boże jaki wstyd! – myślała trzęsąc się z nerwów. Oczy wypełniły jej się łzami. Czuła, że za chwilę wybuchnie płaczem. Palące pod powiekami łzy, zalały jej twarz. Nie potrafiła powstrzymać spazmów jakie ją ogarnęły. Teczka, którą trzymała pod pachą, wypadła jej na szklane schody. Cała zawartość wysypała się a kartki zaczęły wirować wraz z wiosennym wiatrem. Patrzyła na to jak odlatują, jedna za drugą i nie potrafiła ruszyć się z miejsca… Rok jej życia, ten projekt, zarwane noce, wszystko stanęło jej teraz przed oczami.
Jak to się stało, że z lidera wśród projektantów, perełki i ulubienicy szefa, osoby, o której pracę się zabijano, stała się wyrzutkiem? W myślach szukała choć jednego racjonalnego wytłumaczenia, ale absolutnie nic nie przychodziło jej do głowy. Kolejne rozczarowanie w ostatnim czasie. Kolejny, ogromny cios. Przez moment w jej głowie pojawiła się myśl dotycząca Roberta. Ich awantur o to, że praca jest dla niej najważniejsza. Jego gorzkich słów i braku zrozumienia dla jej kariery, pasji oraz chęci realizacji. Miliony rozmów, kłótni, trzaskających drzwi, kiedy wychodził wściekły z ich mieszkania… Może miał racje? Może faktycznie to była jedyną przyczyną ich rozstania?
Abbie chciała odsunąć od siebie te natrętną i bolesną myśl. Nie rozumiała czemu jej się to wszystko przytrafia. Zerwane zaręczyny, wiadomość o kochance Roberta a teraz to. Ostatni bastion jej dawnego życia w całym tym chaosie, został jej odebrany, runął z hukiem. Musiała to na spokojnie przemyśleć, zastanowić się co robić, może jakoś wyjaśnić? Przecież na pewno można to jakoś wyjaśnić?! Wycierała twarz dłońmi, nie chciała aby rozmazał się jej makijaż. Przecież zawsze jest taka twarda i opanowana. Musi się jakoś pozbierać, uspokoić, opanować łzy…
Nerwowo zaczęła szukać telefonu i chusteczek. Chciała do kogoś zadzwonić, wygadać się, wypłakać w bezpieczne ramiona, usłyszeć, że wszystko się ułoży albo, że to tylko zły sen. Tylko czyj wybrać numer? Kiedyś pierwszym wyborem zawsze był Robert… Znowu wróciły do niej myśli o nim.
– Powinnam zadzwonić do Dana- pomyślała. Tylko było jej tak bardzo wstyd. Co ona mu powie? Że została bez pracy? Że dziś jednak nie świętują? Na pewno nie może zadzwonić do rodziców. Sprawa zerwanych zaręczyn i odwołanego ślubu, poróżniła ich tak bardzo, że na tym etapie, nie była w stanie przełknąć gorzkich słów, które od nich usłyszała. Lisa! Tak, ona ją wysłucha, może nawet wymyśli jakieś sensowne wyjście z tej sytuacji!
Niewiele myśląc zamówiła Ubera a w drodze wysłała jej krótkiego smsa. Przy Prosecco na pewno wszystko zacznie wyglądać trochę lepiej a kojący smak bąbelków ukoi jej nerwy choć na chwilę. Tak bardzo tego teraz potrzebuje. Dan będzie musiał na nią zaczekać. Przecież zrozumie…
Dodaj komentarz