Czy zdarzyło się Wam kiedykolwiek, tworzyć autoportret? Rysować swoją podobiznę, opisać siebie jako człowieka, żonę matkę, przyjaciółkę, kochankę? Dążę do tego, że tak łatwo jest nam oceniać innych dookoła: koleżanki, którym zdarzyło się o nas zapomnieć, facetów, którzy potraktowali nas tak czy siak, męża co był najgorszy na świecie, ale nie potrafimy za nic spojrzeć trzeźwym i bezstronnym okiem na siebie same. Dziś będzie ostrzej, bez głaskania i miłych słów, ponieważ chce Wam coś pokazać- skłonić do refleksji nad tym jakie jesteście.
Zapewne potrafisz wyliczyć swojemu mężowi czy ex partnerowi każdą wadę, spóźnienie, zapomnienie o rocznicy, zakupach czy zły dzień. Możesz godzinami opowiadać o tym w nerwach koleżance, ekscytować każdym detalem i nakręcać się drążąc ten czy tamten błąd. Oczywiście, ludzie nie są idealni i takie poczucie zakorzenione w nas, wiele ułatwia. Nie wymagajmy ideałów bo ich nie ma, za to wymagajmy od innych dokładnie tyle, ile sami im dajemy- wtedy będzie to uczciwe.
W tym momencie może opiszę krótko, bardzo nieskomplikowaną, domową sytuację, którą wymyśliłam na potrzebę zobrazowania tego o co mi chodzi ( choć oczywiście wielokrotnie słyszałam o takich wśród znajomych). Wyobraźcie sobie coś takiego: żona w domu zajmuje się dzieckiem, jest na macierzyńskim. Wychowuje dziecko, zajmuje się domem, przygotowuje obiad, robi zakupy, mąż w pracy zarabia na cały dom. Sytuacja powrotu do domu męża z perspektywy kobiety: „Ja cały dzień tu tyram, piorę, sprzątam, gotuję, bawię dziecko, ogarniam wszystko, padam na pysk a on wraca sobie elegancko, jeszcze ma czelność zwrócić mi uwagę, że jestem trzeci dzień w tym samym ubraniu, zapomniałam wstawić prania i do tego na niego krzyczę. Przecież mam prawo, bo tyram w domu a on tylko chodzi do pracy”. Teraz ta sama sytuacja z perspektywy faceta:” Wracam do domu po całym dniu tyrania w pracy. Szew zrobił mi awanturę, klient tak samo, roboty co nie miara, ledwo się ze wszystkim wyrabiam. Marze o powrocie do domu, chwili odpoczynku, przytuleniu się do żony. Wracam a tam bałagan, zupa z przed trzech dni, nie mam już żadnej czystej koszuli a żona od progu krzyczy na mnie, jakbym jej coś zrobił”. Jak to wygląda? Chyba słabo?
Niestety w naszym społeczeństwie pokutują dwa skrajne przekonania, po pierwsze, że opieka w domu nad dzieckiem to nie praca (przeświadczenie bardzo mylne bo to szalenie ciężka praca i na cały etat) i to, częstsze u kobiet tzn, że siedzenie w domu to tak strasznie ciężka praca, że poza opieką nad dzieckiem, nie będą robiły już nic innego bo nie mają na to siły.
Drogie Panie, sytuacja domowa jest ciężka. Sama nie mogąc znaleźć pracy, przez jakiś czas, jako młoda żona „siedziałam w domu”. Pranie, prasowanie, gotowanie i milion innych rzeczy, które mnie nie kręciły. 23 lata zdecydowanie woli inne zajęcia, niż środki czystości, mopa i gary. Kiedy jednak pojawiają się dzieci, dzieci o które się staramy oraz których chyba chcemy wchodząc w związek małżeński i zakładając rodzinę, oczywistym staje się, że przez pewien czas- dłuższy lub krótszy, w zależności od sytuacji- będziemy w tym domu tkwiły i robiły wszystkie te rzeczy, tym bardziej, że nawet pracując zawodowo, też ktoś je w naszym domu musi robić. Nie miejmy więc pretensji do męża, że siedzimy w domu z dzieckiem, że na naszej głowie jest większość domowych obowiązków a on „przecież nic w tej pracy nie robi”. Zapewniam Was, że nie leży w niej i nie pachnie, za to jak każdy facet i człowiek, lubi jak pachnie jego żona, jak czasem się dla niego postara, jak się ubierze, uczesze czy umyje a nie robi mu łaskę, że jest. To nie powinien być dla Was obowiązek- powinnyście chcieć być dla nich fajne. Pomyślcie same, odwróćcie sytuacje. Chciałybyście wracać do takiego domu jak Wasz? Słuchać tego co oni słuchają z Waszych ust jak tylko wejdą do przedpokoju?
Teraz realia i kilka bardzo prostych rzeczy. Czemu facet nagle odchodzi do innej? Bo ma dość swojego domu i partnerki. Bo u innej ma to czego nie ma w domu- proste i jasne. Co to może być? Np. brak gderania, ciepło, miłość, seks, staranie się o niego, zauważanie go. Czemu Ty mu tego nie dawałaś? Bo Ci się znudziło staranie, bo nie masz ochoty, boli Cię głowa, nie masz weny, nie chciało Ci się ufarbować włosów, wolisz dres niż sukienkę, nie depilujesz się od 2 miesięcy bo po co. Hmm teraz znowu odwróć sytuację. Chciałabyś z nim żyć, mieszkać, spać razem gdyby zaczął chodzić w brudnym dresie, nie mył się, nie golił, pachniał obiadem i miał minę pt: „nie podchodź”? Wątpię. Założę się, że czytając to w tym momencie ogrania Cię wściekłość no bo jak to? Ty „masz wszystko na głowie” i masz jeszcze koło niego skakać? Nie, nie masz koło niego skakać- masz być jego partnerką, żoną, matką i najbliższą mu osobą- czyli dokładnie tym czym chciałaś dla niego być i na co dobrowolnie się zgodziłaś, biorąc go na życiowego partnera. Nie możesz mieć teraz pretensji, że powinnaś się starać. To część całości, na którą składa się związek i jest nienegocjowana. Oczywiście przesada w drugą stronę tez nie jest wskazana. Leżenie i ładne wyglądanie nie wystarcza. Tak jak ty chciałabyś mieć faceta ogarniętego, zaradnego z głową na karku, który umie o Ciebie zadbać, stworzyć Ci poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji tak on też nie chce mieć u boku tylko pustej zapatrzonej w siebie lali. Lubi gdy jesteś ambitna, gdy wychodzisz z inicjatywa, gdy się starasz, gdy zmienisz dla niego fryzurę czy zrobisz kolacje tylko dla Was. Może na to liczyć będąc z Tobą?
Teraz czas na rachunek sumienia. Wypisz na kartce co dajesz mu od siebie, jaka jesteś, jakie posiadasz cechy, wady i zalety. Pomyśl jak siebie widzisz, tak realnie i bez koloryzowania a potem zapytaj jego. Zobacz ile z tego się pokrywa a co jest tylko w Twojej głowie. Czy faktycznie on nie ma na co narzekać? Jestem fajna partnerką i staram się na wszystkich polach na których powinnam? A może zawiodłam, stałam się wredną zołzą i lepiej uciekać ode mnie w popłochu? Przemyśl to proszę, zanim on sam to oceni i spakuje walizki. Wszystko przecież można naprawić.
mm says
Gdy przychodzi na świat dziecko to najważniejsza jest równowaga między partnerami… a w zasadzie nie, bo uważam że jest to okres kiedy to jednak mężczyzna powinien dać więcej od siebie, okazać więcej zaangażowania, wyrozumiałości. Ciąża, poród i późniejsza opieka nad dzieckiem jest niezwykłym wysiłkiem dla kobiety, zarówno fizycznym jak i psychicznym, nieporównywalnie większym niż dla mężczyzny. Nie róbmy z kobiet męczennic, ale to fakt. Kiedy przychodzi zderzyć się z byciem mamą i gosposią 24h na dobę okazuje się, że praca zawodowa jest odpoczynkiem. Nigdy nie zapomnę jak po 10 miesiącach siedzenia w domu z córką poszłam do pracy, cieszyłam się jak dziecko i naprawdę to był rodzaj odpoczynku. Tu nie chodzi tylko o pracę samą w sobie i porównywanie która jest cięższa. Po prostu brakuje tej chwili oddechu, oderwania się, czasu dla siebie, rozmowy z dorosłymi ludźmi, wysiłku umysłowego itd. Dość istotne jest to co napisałaś z perspektywy mężczyzny, to tak jakby w jego życiu się nic nie zmieniło, ma te same problemu i te same oczekiwania co przed narodzinami dziecka. „Marze o powrocie do domu, chwili odpoczynku, przytuleniu się do żony.” No tak, on po ciężkim dniu marzy o odpoczynku, ale kobieta po ciężkim dniu i jeszcze zapewne ciężkiej nocy marzy dokładnie o tym samym. I to nie jest kwestia tego że jej się znudziło staranie, tylko że ktoś tę chęć zabił. Panowie bądźcie wsparciem dla Waszych kobiet, dajcie od siebie coś więcej niż normalnie, wtedy i siła i motywacja i chęci będą większe.
aga says
Dokładnie. Mój mąż zabił wszelkie moje chęci aby się starać :(