!!NOWY POST!!
Od wielu lat a szczególnie, od kiedy piszę bloga i czytam Wasze wiadomości i historie, mam wrażenie, że kobiety mają dziwną tendencję do obarczania całą winą za rozpad związku, mężczyzn. To oni winni są rozstania, kłótni, nieporozumień i wszystkich spotykających je nieszczęść. Nie sądzicie, że to naprawdę spore nadużycie?
Naprawdę jestem w stanie zrozumieć bardzo wiele. Tłumaczyć sobie wielkie zranienia, zawody miłosne, złamane serca, kolejne przykre sytuacje związkowe, które przytrafiają się jakiejś Pani już, któryś raz. Wiem też, że siłą rzeczy czujemy się wtedy źle i często wyolbrzymiamy pewne sytuacje, kierując się sporymi emocjami, targającymi nami w tym momencie. Nie wiem tylko jak można być na tyle bezkrytycznym wobec siebie, by zawsze i wszędzie winę zrzucać na faceta. Związek to przecież dwoje nieidealnych ludzi, a nie idealna kobieta i parszywy chłop- tak moje drogie panie (choćbyście bardzo chciały), nie jest.
Nie każdy facet jest ”be”, nie każdy niszczy związki, nie szanuje kobiety lub zostawią ją dla innej. Ba, nawet ten, który tak do tej pory robił, może się zmienić, dojrzeć i zamienić w potulnego jak baranek (znam takich). To jacy jesteśmy w związku, jak traktujemy drugą osobę oraz jak ta znajomość ostatecznie się potoczy, zależy od bardzo wielu składowych. Nie tylko samej jednostki, jej charakteru, preferencji oraz doświadczeń, ale w dużej mierze również od tego, z kim są- czyli od Was drogie Panie.
Przykładem na to jest fakt, że z jedną facet będzie niewierny a za drugą będzie chodził jak pies, przyklejony do nogi. Jednej nie oświadczy się przez osiem lat związku a innej kupi pierścionek po pół roku. Z jedną będzie darł koty każdego dnia a z inną stworzą parę dwóch słodkich gołąbków. Tak niestety jest. Dlatego związki, które nie funkcjonują normalnie, nie rozwijają się, albo zwyczajnie idą jak po grudzie, nie powinny być sztucznie utrzymywane przy życiu, tylko się skończyć, bo czasem nie pomoże nawet reanimacja. Pamiętajcie o tym by do końca życia nie ganiać za swoim ogonem- krążenie w kółko cały czas jest robieniem tego samego i otrzymywaniem tych samych efektów swoich działań. Czasem warto je zmienić.
Pomyśl na przykład o swoich ex i Waszych relacjach a na przykład związku, w którym jesteś teraz i czujesz się szczęśliwa. Wtedy wydawało Ci się, że żadne inny, walczyłaś o to byście byli razem miesiącami i wylałaś tonę łez a teraz…sama pukasz się w czoło i zastanawiasz, jak mogłaś tkwić w czymś taki tak długo. Prawda?
Z reguły drogie panie, kluczem do szczęścia w relacji z partnerem jest nie tylko dyscyplina i ciągła praca nad Waszą relacją, ale i nad samą sobą, krytyczne oraz realistyczne patrzenie na swoją osobę. A nie zapominajcie kochane, że my baby, wad mamy całą masę i co jakiś czas okrasić je potrafimy napięciem przedmiesiączkowym czy innymi hormonami. Nie szukajcie więc winnych, gdzie się da, ale zacznijcie od siebie. Często nie zdajemy sobie sprawy jak wiele nielogicznych i złych zachowań naszych partnerów wynika z tego jak my same postępujemy i co robimy. Wierzcie mi, czasem to błędne koło, o którym możemy się nigdy nie dowiedzieć, gdyby nie szczera i partnerska rozmowa. Traktujmy się więc na równi i z szacunkiem. Nie wrzucajmy do jednego wora wszystkich ludźmi i nie osądzajmy nikogo zbyt pochopnie- może to zadziałać krzywdząco nie, tylko jeśli chodzi o nią, ale również i o nas.
Z Pamiętnika Zołzy says
Związek to sztuka kompromisu. Nic nie dzieje się bez przyczyny, więc wina zawsze leży po obu stronach, chociaż wiadomo, że winę najlepiej zrzucić na kogoś. Dziś już wiem jakie błędy popełniłam. Przyzwyczaiłam swojego męża do tego, że to ja o wszystko dbam, ja o wszystkim pamiętam, ale przyszedĺ moment kiedy zaczęło mnie to przerastać. Zaczęłam oczekiwać od Niego wsparcia, a On pojęcia nie miał o co mi chodzi, o co się wściekam. Bolało kiedy zdałam sobie sprawę, że sama do tego doprowadziłam.
Związek to nie tylko bycie razem, ale wzajemny szacunek, miłośç i zrozumienie.
Grażyna Randkuje says
Bardzo mi się podoba ten wpis. Partner jest też naszym odbiciem. To co nas w nim najbardziej drażni to często rzeczy, nad którymi powinniśmy popracować i u siebie. Praca nad sobą powinna być podstawą każdego związku! Można tworzyć szczęśliwe związki jeśli jest się też szczęśliwym wewnętrznie samemu ze sobą. Pozdrawiam serdecznie!
Izabela says
Super napisane. Myślę, że to taki mechanizm obronny, bo łatwiej myśleć to on jest winny… Złość jest łatwiejsza niż bolesne przyznanie się do swojej winy i wyrzuty sumienia. Wiem o tym, bo ja niestety mam taką głupią przypadłość usprawiedliwiania wszystkich, a dla siebie jestem bardziej surowa. Mimo, że w moim długoletnim związku była przemoc i wiem, że tego usprawiedliwiać nie wolno, to ja również nie byłam bez winy…Wyszłam z tego, żałuję, ze tak późno. Wybaczylam jemu i sobie. Nie jest łatwo, ale czuję już spokój…