Dziś trochę przewrotnie o tych i dla tych, które być może szukają na nowo lub dopiero teraz, wielkiej miłości i…zaliczyły miłosną wpadkę. Oczywiście nie chodzi mi w tym momencie o dziecko. Chodzi mi raczej o ulokowanie uczuć w niewłaściwym miejscu, albo mówiąc prościej- o nieodwzajemnioną miłość. Skąd te moje przemyślenia skoro sama jestem szczęśliwa i nie mam absolutnie na co narzekać (no może poza tym, że W. strasznie bałagani :P)? A zostałam natchnięta przez koleżanki, z którymi jakoś tak niechcący, weszłyśmy w tematy niespełnionych lub nieodwzajemnionych miłości. Siłą rzeczy więc, wróciłam do czasów pierwszego złamanego serca, łez i innych takich sytuacji, które teraz wydają się tak zabawne a wtedy były prawie końcem świata.
Może to troszkę ciekawe a nawet zabawne, ale my kobiety często przeżywamy takie rzeczy w dorosłym życiu, tak samo mocno i młodzieńczo jak w podstawówce. Pamiętam swoje pierwsze dziecięce zabujanie. Wypatrywanie Jego, zachwyt nad tym jaki jest super bo i proce umie zrobić i łuk…i do tego tak dobrze się komponował z moim wózkiem dla lalek… Niestety, moja pierwsza miłości nie została odwzajemniona- kolosalna różnica wieku (aż 3 lata!!), odległość i inne przeciwności losu, nie pozwoliły nam być razem. Potem było mnóstwo innych, mniejszych i większych miłości, złamanych serc i łez wypłakiwanych w poduszkę. Wszystkie jednak miały jeden ogromny punkt wspólny- w większości były zupełnie nieracjonalne. I wiecie co? Dopiero teraz to widzę. Zauważam jak wiele było kreacją tej „miłości” w mojej głowie, dopowiadania sobie pewnych rzeczy i sygnałów na siłę, na potrzebę pokazania sobie, że może mam szanse, może się uda. Właśnie to zostaje w naszych babskich główkach nawet gdy mamy 20, 30 czy 40lat. Jak się na kogoś uprzemy, to nie ma zmiłuj. Sama nie wiem czemu. Czy my aż tak bardzo lubimy wyzwania? Sytuację gdy musimy być waleczne, pomysłowe i jak lwice szarpać się o ten „kawałek mięsa”?
Scenariusz zawsze jest taki sam. On nam się spodobał, „bo tak spojrzał”, „bo napisał”, „bo zaskoczył”, „ a ma takie obłędne oczy”… I się zaczyna. Interpretacja każdego gestu, słowa, mrugnięcia i wiadomości. Boże, kiedy sama wracam do takich chwil gdy mi się wydawało, że „ah” i „och” a tu tak naprawdę było tylko smętne „ ołłłł nołłł” i smuteczek… Kurczę, dawałam się sama sobie wkręcać, nawet jako już dojrzała babka! Aż sama się siebie wstydzę teraz (jak my jesteśmy naiwne!). Przypomina mi się okres kiedy wielce zabujana, tłumaczyłam nieoczekiwany wyjazd mojej gimnazjalnej miłości, który był tak naprawdę wyjazdem z inną lub imprezę, którą zorganizował, ale zapomniał mi o tym powiedzieć mimo, że byłam jego dziewczyną. O tym jak mi się wydawało, że w wieku 16 lat może na mnie polecieć taaaaakie ciacho, co to już było na studiach czy, że jak ktoś pisze i piszeeee i robi prezent czy pocałuje to hmmm…to na pewno jest miłość.
Oj dziewczyny, głupie, naiwne i ślepe jesteśmy jak się bujniemy. Takie rzeczy nam można wmówić a jeszcze ile z nich potrafimy sobie wmówić całkiem same i bez pomocy. Zapamiętajcie sobie jedno ( wy wszystkie, które znowu zaczynacie randkować i te, które szukacie dopiero pierwszego męża ;) ), jeśli facet ma Was w dupie, to faktycznie oznacza, że ma was w dupie. Jeśli wciąż niespodziewanie coś mu „wypada”, to nie chce się już spotykać, ale głupio mu Wam o tym powiedzieć. Jak zapomina zadzwonić lub napisać, to znaczy, że o tym nie pamięta i patrz punkt pierwszy (ma Was w dupie). Jeśli mówi jedno a robi drugie, to nie znaczy, że zmienił danie, zapomniał czy cokolwiek innego, tylko że Was okłamuje i jest nieszczery.
Ehh mogłabym tak wymieniać bez końca, ale mam nadzieje, że mniej więcej wiecie o czym mówię. Nie tłumaczcie ich, patrzcie wprost na to co mówią i robią. Nie ma czegoś takiego jak „zapomniałem Ci powiedzieć, że jednak nie zostaje w domu bo mam tyle pracy tylko idę na całonocne balowanie na mieście”, nie ma „ sorry, że po raz 7 nasza randka musi być przełożona bo koniecznie musiałem zostać w pracy”, nie ma też czegoś takiego jak „nie zadzwoniłem bo byłem tak zajęty, że zapomniałem” i przypomniałem sobie po 5 dniach. Takie „przypadki” w przyrodzie nie istnieją ;) Ja wiem, że my sobie umiemy wytłumaczyć, wyjaśnić i przegadać dosłownie wszystko, ale na Boga, nie przekraczajmy pewnych granic, które zrobią z nas idiotki. Serio wolisz być idiotką, ale wmawiać sobie, że go „masz” albo będziesz mieć?
Myślę ile czasu straciłam na tłumaczenie innych, tłumaczenie właśnie takich głupot, próbę oszukiwania siebie i innych którzy mówili: „to nie to, odpuść”. Myślę o tym jak bardzo naiwną zdarzało mi się być. Jak wiele umykało mojej uwadze, ile nie chciałam do siebie w ogóle dopuścić, zagłuszałam, odsuwałam na bok byle dalej. Ile razy czekałam na obiecaną wiadomość, telefon czy spotkanie. Czy tak powinna się czuć fajna kobieta? Powinna się czuć olana? Hmm…może powinna. Choć raz czy dwa, tak profilaktycznie, by dostać po tyłku i wiedzieć, że pewnych błędów się nie popełnia, do pewnych ludzi nie zbliża i pewnych sytuacji i działań nie tłumaczy. A wystarczy to po prostu zrozumieć. Są faceci, którzy są super fajni, ale nie są dla Ciebie. Tacy, którzy jednej złamią serce a innej oddadzą swoje na dłoni. Tacy, którzy Cię milion razy zawiodą i tacy, którzy zawiodą Cię mniej razy niż Ty sama siebie, ale przede wszystkim są tacy o których warto walczyć i tacy, którzy nie zasługują choćby na jedno Twoje spojrzenie… Od Ciebie zależy, których pokochasz.
majka says
jest w tym sporo racji jednak nie zawsze jest tak ze same sobie cos wymyslimy
jestem po rozwodzie kilka lat,
niedawno zdarzylo mi sie poznac faceta, nie przeszkadzalo mu to ze mam dzieci dzwonil wlasciwie wisial wrecz na telefonie 24 na dobe jak sie nie widzielismy sms za smsem na dzien dobry, w przerwie w pracy i w ogole miodzio,
zaprosil na wesele typowo rodzinne, jednak przed nim zawiozl przedstwail rodzicom, oczywiscie poczulam sie wyjatkowo skoro przedstwia rodzicom to cos znaczy, jakze bledne…
Poszlismy na wesele i na tym weselu sie zaczelo, unikal mnie wrecz, wychodzil gdzie sie dalo i na jak dlugo sie dalo, znikal a ja sama wsrod obcych zupelnie ludzi,
Mimo ze nawiazalam kilka ciekawych rozmow bylo przykro…
w momencie kiedy inny facet chcial ze mna zatanczyc wrecz warczal ze zajeta jestem, mimo to ani razu nie zatanczyl mimo tego iz sama inicjowalam
Koniec koncow stwierdzilaz ze chce wracac, droga dosc dluga bo dwugodzinna jazda do domu przebiegla w milczeniu kazda moja proba nawiazania rozmowy konczyla sie fiaskiem
podjechalismy pod moj dom….
teksty typu dziekuje ze poszlas przepraszam ze tak wyszlo nie tak to mialo wygladac mysle sobie zrozumial,
chce sie pozegnac caluje a ten zaczyna sie do mnie dobierac po chamsku, zerwany lancuszek, zerwany kolczyk…
i tekst ktory dalej dzwieczy mi w glowie wiesz dlaczego to robie? pytam dlaczego?
w odpowiedzi slysze „bo mam na Ciebie ochote, pragne Cie ”
zaniemowilam nie tego sie spodziewalam od czlowieka ktory wydawal sie romantykiem i w ogole
powiedzialam ze tak nie chce przytulil przeprosil chwile pozniej zaczal jeszcze raz to samo skonczylo sie tak ze po prostu wyszlam trzasnelam drzwiami i poszlam obrazona do domu- zaznacze ze byl calkowiecie trzezwy,
Tej nocy wiedzialam ze cos sie zmieni ze juz koniec z czulym fajnym facetem
dostalam suchego smsa „juz dojechalem dobranoc pa”
nastepnego dnia rano tel z przeprosinami ale nic wiecej skonczyly sie sms co chwile skonczyly sie rozmowy do bialego rana skonczylo sie wszystko
kiedy zapytalam co sie stalo stwierdzil ze jest ok jednak wiecej sie nie odezwal
Wiec napisalam co mnie boli jak zostalam potraktowana jak sie z tym czuje
po tej wiadomosci zadzwonil raz, kiedy nie mialam mozliwosci odebrac…
oddzwonilam ale bez skutku…
tak zakochalam sie ale to nie bylo moje wyobrazenie on sam oswajal mnie ze soba na tyle ze poczulam sie wyjatkowa…. do czasu….
na to nie ma reguly czesto jest tak ze facet pozwala nam sie oswoic a pozniej mu przechodzi od tak…
Monika says
Jakże prawdziwe jest to co napisałaś. Czytam Cię od kilku dni dopiero a Twoja osoba od razu stała mi się tak bliska…. w Twoich słowach płynie dużo mądrości i doświadczenia można w nich znaleźć naprawdę wiele odpowiedzi na swoje zachowania swoje życie podejście do życia do facetów i do samej siebie.
Jestem 2 lata po rozwodzie za mną juz sporo randek i nie udanych związków…. życie w pojedynkę nie jest łatwe i nie raz ciężko pogodzić się z samotnością jednak pomimo przeciwności które spotykamy na swojej drodze chyba warto poczekać na coś (kogoś) co nas zaskoczy i nie wzbudzi w nas ani grama wątpliwości….
Pozdrawiam gorąco!
karmel says
To szalenie miłe co piszesz :) też Cie bardzo ciepło pozdrawiam i zachęcam do czytania a jest co (ponad 70 wpisów) :) miłej lektury!
Kensira says
Właśnie jestem w takiej sytuacji jak to opisałaś- bardzo to przeżywam, jeszcze nie może się serce wygoić nie wiem czy już w ogóle się kiedykolwiek komuś zaufam. Dziękuję Ci za ten wpis. Jakbym wcześniej zauważyłam, jak to opisałaś- wiecznie coś wypadało, albo to że pada deszcz… to może bym się tak emocjonalnie nie zaangażowała i od razu bym dała sobie spokój. Twoje wpisy w tym dla mnie trudnym okresie są pocieszające i przynajmniej wiem że nie tylko ja mam takie problemy . Jeszcze raz dziękuję Ci za twoje wpisy :)
Agnieszka says
Święte słowa ,trzeba tylko popatrzeć na to z boku
Trzeba się tego zwyczajnie nauczyć .
Ewcia says
Tak to właśnie wygląda. Pięknie na początku, potem wszystko się kończy. Byłam w związku w Którym chłopak walczył o Mnie jak lew. Bardzo długo. Po pewnym czasie uległam. Było cudownie.. do czasu aż zrozumiał ze juz nie musi walczyć i wszystko się zmieniło. Dwa razy zostawiłam dla niego pracę, zmieniłam życie. A On mnie dwa razy zostawił… Teraz jestem tu gdzie jestem. Pogubiona z myślami jak wszystko znów poukładać. Mam nadzieję że będę miała jeszcze tyle siły aby być szczęśliwą.